
Na
zakończenie tego krótkiego wprowadzenia wypada powiedzieć, iż w 2017 r. miał
miejsce jubileusz dziesięciolecia moich podróży z Polski do Włoch (sic!). W
pamięci miałem i nieustannie mam pierwszą, rozpoczętą w połowie sierpnia 2007
roku wyprawę do Wenecji, wiodącą nieco okrężnym szlakiem przez słowacki Spisz, Pohronie,
Bratysławę, Węgry i Słowenię oraz bardzo mieszane uczucia wynikające z tego,
skądinąd trudnego wyzwania. Jeśli chodzi o podróż podjętą dziesięć lat później,
choć wiem że to naiwne, spodziewałem się samych pozytywnych wrażeń, z których
pełnym trzosem powrócę i na opis je przełożę. Rzeczywistość zweryfikowała nieco
moje wyobrażenia, ale o tym również powiem później.

Niezbyt
widzę sens rozpisywania się na temat podróży pociągiem IC RegioJet z czeskiej
Pragi do słowackich Koszyc, zwłaszcza że był to ten sam, którym jechałem na tej
trasie rok wcześniej. Skład różnił się jedynie tym, że ciągnęła go nieco
wolniejsza (maksymalna prędkość 140 km/h) lokomotywa Škoda 162 115-0, a
trzynaście wagonów stanowiły serie Bcmz 59-70 (spácí vůz - sypialne), Bmz 21-91, Bmz 28-91 (economy class), Ampz 18-95, Abmz 30-90, Amz 18-95 (business class), Bmpz 20-90 oraz Bmpz
20-73 (low cost). Powiem również, że
spisując numery seryjne lokomotywy i wagonów tworzących skład pociągu IC
RegioJet zostałem zapytany przez kończącą pracę obsługę pasażerów, w jakim celu
to robię. Odpowiedziałem bez wahania, że każdą moją podróż opisuję, a ponieważ
kolej to moja pasja, wszystkie te dane potrzebuję.
Niestety
trwająca około dziesięciu godzin podróż pomiędzy Pragą a Koszycami w nocy z 30
na 31 maja 2017 r. do przyjemnych nie należała. Smutne, ale prawdziwe jest, że
problemy zdrowotne nie oszczędzają nikogo i akurat miałem to nieszczęście, że
zdarzyło się to w podróży jubileuszowej. Dlatego gdy "wylądowałem" w
Koszycach, marzyłem jedynie o tym, aby jak najszybciej dostać się do lekarza.
Jednakowoż czas od momentu zgłoszenia ubezpieczycielowi nagłego zachorowania do
zorganizowania przezeń pomocy medycznej przedłużył się do około czterech
godzin, a do tego doszła konieczność przemierzenia z ciężkim plecakiem na
plecach całego historycznego centrum miasta i dojścia do zlokalizowanej poza
jego granicami Kliniki Uniwersyteckiej im. Ludwika Pasteura, i wreszcie nie
najkrótszy czas oczekiwania w kolejce na oddziale ratunkowym. Ogromną zaletą
była w tym przypadku moja znajomość języka czeskiego, zwłaszcza że terminologia
medyczna w językach obu krajów byłej Czechosłowacji jest bardzo podobna. Panuje
wśród Polaków przekonanie, że nawet bez znajomości języka czeskiego lub
słowackiego jest możliwe porozumienie się z Czechem lub Słowakiem. Nieraz
przekonałem się na własnej skórze, że to nieprawda, zwłaszcza gdy w grę wchodzi
tak trudna sytuacja jak wypadek, nagłe zachorowanie i konieczność wizyty u
lekarza, zgłoszenie faktu kradzieży lub napadu na policji… Przykry incydent na
początku wyprawy zakończył się jednak szczęśliwie, otrzymałem medykamenty,
dokładny przepis ich stosowania i mogłem jechać w dalszą drogę, a co
najważniejsze - problem zdrowotny nie był na tyle poważny, żeby uniemożliwić mi
w dniu następnym wyprawę na motyle do położonego w okolicach Rożniawy (Rožňava)
parku krajobrazowego. Stres związany z nieoczekiwaną sytuacją zrekompensowałem
sobie wizytą w jednej z kawiarń na starówce koszyckiej, gdzie delektować się
mogłem filiżanką Cappuccino i kawałkiem ciasta makowo-wiśniowego.
3. Rožňava,
31.05.2017. Autobus diaľkovej linky zo smeru Bardejov, vo smeru Rimavská
Sobota, príšiel na nástupište 3.
Do
oddalonej około 80 kilometrów od Koszyc Rożniawy dojechałem o dobrych kilka
godzin później niż planowałem, ale czasem powiem, że nie ma tego złego, co by
na dobre nie wyszło. Zawiłości związane z nagłym zachorowaniem, organizacją
wizyty u lekarza i samą wizytą paradoksalnie pozwoliły mi uniknąć burzy z
obfitymi opadami deszczu, która w godzinach popołudniowych przeszła nas
Koszycami, a jej zasięg rozszerzył się, szacunkowo oceniając, w promieniu do
100 kilometrów wokół miasta. Nie po raz pierwszy podkreślam, że z Koszyc do
Rożniawy i w kierunku odwrotnym regularnie kursują pociągi osobowe oraz
pospieszne, a także autobusy – najczęściej linii dalekobieżnych, jednak ze
względu na lokalizację dworca kolejowego w ogromnej odległości, a właściwie
poza granicami tego ostatniego miasta, bardziej opłaca się korzystać z
autobusów niż kolei.
Na
szczęście miałem możliwość powiadomienia właścicieli kwatery prywatnej, w
której zarezerwowałem pobyt, że przyjadę ze znacznym opóźnieniem oraz podałem jego
przyczynę, a gospodarze przyjęli ten fakt bez sprzeciwu i cierpliwie mnie oczekiwali.
4.
Rožňava, Apartmán v Privat Penzióne Eva pri Ružovej ulici čp. 21, 1.06.2017. Gospodarze
prywatnej kwatery, w której zarezerwowałem sobie nocleg w Rożniawie (Rožňava) sprawili mi miłą niespodziankę. Otóż oddali do mojej dyspozycji na
cały liczący dwa pełne dni pobyt apartament dwuosobowy, z osobną, w pełni
wyposażoną kuchnią, osobną łazienką oraz wyjściem na patio, gdzie każdego
wieczoru można było ich spotkać i nawiązać ciekawe rozmowy. Co najistotniejsze,
cena pobytu w tak luksusowych warunkach była dokładnie taka sama, jak rok wcześniej
za jeden pokój. Być może wspaniałomyślność gospodarzy wynikała z dobrego
wrażenia, jakie wywarłem na nich podczas pierwszego pobytu w Rożniawie, a może
jedynie z okresu przedsezonowego, kiedy wszelkie kwatery nie cieszą się jeszcze
wysoką frekwencją odwiedzin. Jak by nie spojrzeć, przyjemnie było dnia 1
czerwca opuścić apartament, postawiwszy przed sobą ambitne zadanie powędrowania
szlakiem parku krajobrazowego Silická Planina, a po naprawdę wyczerpującej pieszej
wycieczce powrócić.

Na
terenie parku krajobrazowego Silická Planina
wytworzyły się wszystkie znane formy reliefu krasowego oraz fluwiokrasowego, a
różnice wysokości pomiędzy poszczególnymi, wykształconymi we jej granicach
terenami równinnymi mogą być znaczne, przeciętnie mieszczą się one granicach od
80 do 100 m. W rzeźbie terenu wyróżniają się
głębokie i szerokie leje krasowe i pola drobnych form rzeźby na powierzchni
skał krasowiejących, zwane lapiazami. Jeśli chodzi o formy krasowe i
fluwiokrasowe, w obrębie parku krajobrazowego Silická Planina na uwagę zasługują bardzo liczne jaskinie i
głębokie załomy skalne. Zaliczamy do nich jaskinię Domica, Gombasecká, Krásnohorská, Ardovská oraz Silická, a wśród załomów i studni skalnych wyróżniają się Brázda, Veľká Buková, Malá Žomboj, Silická Ladnica, Bezedná Ladnica i wiele innych. Silická Planina pod
względem budowy geomorfologicznej nie
odbiega zbytnio od Słowackich Gór Kruszcowych (Slovenské rudohorie), będących integralną częścią zachodniego
pasma Karpat, a jednocześnie stanowi część parku narodowego Slovenský kras. Ten ostatni jest z
punktu widzenia geomorfologicznego przypadkiem nader osobliwym. Przeważają w
nim wprawdzie wysokie płaskowyże, jakkolwiek zawiera on również wiele stromych
wzniesień.
Równinę Silická Planina
dzielą na mniejsze, wyraźnie rozgraniczone obszary strumyki i cieki wodne, a
poszczególne części noszą nazwy: Jelšavský kras, Koniarská Planina, Plešivská Planina, Silická Planina ze Zboczami
Silickými, Horný vrch z Bruzdą
Borčiany (Borčianská brázda), Zádielska Planina, Jasovská Planina, Dolný vrch oraz Kotlina Turniańska (Turnianska kotlina).
W bliskim sąsiedztwie gminy
Silica znajduje się Jezioro Jašterič (Jašteričie jazero), powstałe na styku skał przepuszczalnych i
nieprzepuszczalnych. Jest ono największym jeziorem
krasowym na terenie Słowacji, niestety w dobie dzisiejszej stopniowo
zanikającym. Znajduje się na wysokości 586 m n. p. m., a jego powierzchnia
wynosi około 1,20 ha. W tej części parku krajobrazowego Silická Planina występuje skupisko rzadkich gatunków ptaków (zwłaszcza
blaszkodziobych), płazów, mięczaków, chrząszczy oraz… motyli.
Ze względu na motyle dzienne, na pierwszy dzień
pobytu na terenie parku narodowego Slovenský
kras zaplanowałem pieszą wycieczkę liczącym ponad 20 km szlakiem w parku
krajobrazowym Silická Planina. Przy okazji
wypada uchylić rąbka tajemnicy, iż w roku 2017 rozpocząłem podróż 30 maja, gdyż
zależało mi na zmieszczeniu się w ostatnim etapie pojawu imago zygzakowca kokornakowca (Zerynthia
polyxena). Spotkanie z tym rzadkim gatunkiem motyla z rodziny paziowatych (Papilionidae) jest o tyle trudne, że
wykształca on w skali rocznej tylko jedno pokolenie, którego aktywność – w zależności
od geograficznego położenia habitatów i wynikających stąd warunków pogodowych –
nie przekracza okresu od końca kwietnia do początku czerwca.
7.
Silická Planina, Črieda motýľov, 1.06.2017. Jeszcze dobrze nie wkroczyłem na
niebieski szlak turystyczny, wiodący parkiem krajobrazowym Silická Planina, a
na błotnistej ścieżce pomiędzy łąkami, mieniącymi się soczystą, późnowiosenną zielenią
traw i tysiącami barw kwiatów zastałem… nigdy wcześniej podczas moich wędrówek
nie napotkane stado motyli dziennych. Były na tyle zaabsorbowane pojeniem się
wodą deszczową, bardzo powoli wsiąkającą w ziemię, że nawet nie wystraszyły się
mojego nadejścia. Oczywiście, chwyciłem niezwłocznie za aparat i wykonałem
serię zdjęć, uwzględniając ujęcia grupowe oraz pojedyncze osobniki, wśród których
dało się rozpoznać konkretne gatunki. Nie od razu byłem w stanie podać ich
nazwy, jakkolwiek miałem pewność, iż są to rzadziej spotykane gatunki
modraszków. Dopiero po powrocie z czerwcowej wyprawy i skrupulatnym
prześledzeniu zasobów sieci oraz nielicznych jeszcze w moim majątku książek
specjalistycznych zdołałem powiązać poszczególne napotkane osobniki z
określonymi nazwami gatunkowymi, ale i tak nie udało się zidentyfikować wszystkich.
8-9.
Silická Planina, 1.06.2017. Nie przesadziłbym zbytnio twierdząc, iż czas przejścia
wybranym przeze mnie szlakiem Slickiej Planiny był dłuższy w porównaniu do
szacunkowo obliczonego i podanego na drogowskazie. Nietrudno się temu dziwić,
skoro często przystawałem, aby odpowiednio uzbrojonym, jakkolwiek skromnym i
jak na drugą dekadę XXI w. nieco przestarzałym sprzętem fotograficznym utrwalać
piękno krajobrazów w soczystej zieleni oraz motyli dziennych. Co do tych
ostatnich czułem się nieco rozczarowany faktem, iż mimo wczesnego rozpoczęcia
podróży na przełomie maja i czerwca, i zaiste letniej pogody nie napotkałem
zygzakowca kokornakowca (Zerynthia
polyxena) i pokłonnika anonyma (Limenitis
reducta). Bardzo liczyłem na spotkanie z tymi przepięknymi, nieznanymi w
Polsce motylami, zwłaszcza że według danych z sieci ich siedliska miały się
znajdować w owym południowo-wschodnim zakątku Słowacji. Cała nadzieja pozostała
więc w wizycie w toskańskim Parco naturale della Maremma, którą miałem wtenczas
jeszcze przed sobą.
Niezaprzeczalnie jednak słowacka Silická Planina obfituje w
motyle, o czym miałem okazję się przekonać wędrując przez łąki, polany i prześwity
leśne tegoż parku krajobrazowego, kilkakrotnie nawet w sposób nieświadomy
gubiąc szlak. Nie mogę więc narzekać na bezowocność wyprawy. Wśród rzadkich, występujących
w Polsce, jednakowoż nigdy przez mnie nie napotkanych okazów uwieczniłem w
kadrach fotograficznych modraszka adonisa (Polyommatus/Lysandra
bellargus), modraszka semiargusa (Cyaniris
semiargus), modraszka alcetasa (Cupido
alcetas) i modraszka ariona (Phengaris
arion), parę okazów górówek, przeplatkę (nie wiem które konkretnie gatunki to
mogły być) oraz dostojkę eufrozynę (Boloria
euphrosyne). Pojawiły się także dorodne okazy zorzynka rzeżuchowca (Anthocharis cardamines) i rusałki
kratkowiec w wiosennej formie ubarwienia (Araschnia
levana f. levana). Obydwa motyle nie były jednak skłonne pozować do zdjęć,
a jeśli gdziekolwiek przysiadały i otwierały skrzydła, czyniły to na zaledwie
parę sekund, po czym podrywały się do lotu. Sprzętem fotograficznym, jakim
dysponowałem nie miałem szans ich uwiecznić.

Od 1766 r. odbywał praktyki w kancelariach
adwokackich na Węgrzech, po czym w 1773 r. otworzył własną kancelarię, w wyniku
czego stał się znanym i wysoko cenionym adwokatem. Zasadniczo nie przegrał
żadnej rozprawy sądowej oraz był autorem wielu prac z dziedziny prawa
stanowionego. Kiedy cesarz Józef II wydał w 1784 r. rozporządzenie, w świetle
którego wszelkie sprawy sądowe miały być rozpatrywane w języku niemieckim,
András Cházár kategorycznie przeciw temu zaprotestował, jakkolwiek bardzo
szybko opanował w stopniu doskonałym język niemiecki i łacinę, a następnie
poświęcił się działalności na kanwie polityki regionalnej i gospodarczej.
W wiosce Jovice, u podnóża północnych stoków
Silickiej Planiny András Cházár wybudował sobie letnią rezydencję, mauzoleum
rodowe, założył staw rybny oraz park. Miejscowi mieszkańcy wsi nazywali
posiadłość Cházára grodem gruli,
bowiem w Jovicach, a także na rozleglejszych terenach Gemeru założył on potężne
plantacje ziemniaków, nazywanych w miejscowym dialekcie grule. Z kolei w wiosce Nyírjesi, pomiędzy Krásną Hôrką a Rożniawą (Rožňava)
András Cházár wybudował sobie przy głównej drodze dom i założył własną karczmę.
Jako ponad wszelką wątpliwość człowiek
sukcesu epoki Oświecenia miał jednak Cházár wielu wrogów. Postacią najbardziej dlań
nieprzyjazną okazał się być… biskup Rożniawy Antal Andrássy, który nieustannie
usiłował kwestionować pochodzenie szlacheckie Andrása Cházára, a w dalszej
kolejności odebrać mu na drodze sądowej karczmę w Nyírjesi. Także w życiu
rodzinnym los go wielokrotnie boleśnie doświadczał, co wydaje się, że miało
największy wpływ na wzrost jego wrażliwości na krzywdę innych. W 1790 r. András
Cházár przedłożył w parlamencie list otwarty, stanowiący odezwę do władz w
imieniu ludności wiejskiej. Przedłożył w nim postulaty na miarę wyzwań epoki, w
której żył, czyli między innymi powszechnego obowiązku szkolnego, zmian w opiece
zdrowotnej, przejawiających się głównie w jej dostępności dla najuboższych, a
także równości wszystkich obywateli wobec prawa.
Przygnębiony po śmierci trzeciej żony András Cházár
wyemigrował do Wiednia, gdzie został zaproszony przez swoich przyjaciół do
odwiedzenia placówki dla dzieci głuchoniemych. Wyniki, jakie osiągnął w ich
kształceniu wywarły nie tylko ogromne wrażenie na miejscowej ludności, ale
także zaskoczyły jego samego i od tego momentu postanowił András Cházár dołożyć
wszelkich starań, aby podobna instytucja kształcąca głuchoniemych powstała w
Rożniawie. W pierwszej kolejności wystarał się o wydanie rozporządzenia w
sprawie szkół dla głuchych na dworze cesarskim w Wiedniu, w którym to
rozporządzeniu znaleźć się miały wszelkie jego postulaty. W rozporządzeniu
cesarza jednakowoż ustalono, że placówka kształcenia dzieci i młodzieży z
upośledzeniem słuchu nie będzie założona w Rożniawie, lecz w pałacu biskupim w
Vác nad Dunajem (dzisiejsze Węgry). András Cházár, niezadowolony z takiego
obrotu sprawy wystąpił z prośbą o pomoc do zaprzyjaźnionych żupników na Gemerze
i na własny koszt rozesłał 7000 listów z prośbami o wsparcie finansowe.
Rozesłał je nie tylko po całym terenie ówczesnych Węgier, ale także za granicę,
a kiedy zgromadził wystarczające środki finansowe, rozpisał konkurs na wybór
odpowiedniego grona pedagogicznego i przyszłych nauczycieli osób głuchoniemych
wysłał na roczne szkolenie do Wiednia.
15 marca 1802 r. miało miejsce uroczyste
otwarcie Królewskiej Szkoły dla Głuchoniemych w Vác, jakkolwiek Cházár nie otrzymał
na nie zaproszenia, a jego imię i nazwisko nie zostało nawet uwzględnione w
pierwszej zapisce historii nowopowstałej instytucji. Jednakowoż dziś istniejąca
w tym mieście szkoła nosi jego imię. We wsi Jovice pamiątkę po Andrásu Cházárze,
zmarłym 1 lutego 1816 r. w Rożniawie (Rožňava) stanowi wspomniany wyżej dom
rodzinny, w którym mieści się poświęcona mu izba pamięci, a na budynku
umieszczono tablicę pamiątkową z napisem w języku węgierskim.
11.
Košice, Univerzitná nemocnica Louisa Pasteura, 2.06.2017. Czasami nie całkiem
szczęśliwy splot okoliczności sprawia, że i takie miejsca trzeba odwiedzić
podczas podróży… tak właśnie się zdarzyło 2 czerwca 2017 r. Wydawało się, że po
spożyciu porannego posiłku wsiądę na dworcu w Rożniawie (Rožňava) do lokalnego
autobusu podmiejskiego i po niedługim czasie znajdę się w miejscowości
Zádielske Dvorníky, skąd rozpocznę wędrówkę po należącym do parku narodowego
Slovenský kras wąwozie (Zádielsky kaňon),
oczywiście głównie w poszukiwaniu motyli. Plany moje na ten dzień jednak
całkiem legły w gruzach z pozornie prozaicznego powodu. Zupełnie przez przypadek
zauważyłem, iż jeden z medykamentów, który dwa dni wcześniej mi przepisano i
który od blisko dwóch dni zażywałem… wymagał przechowywania w warunkach chłodniczych.
W spontanicznej reakcji nie zamierzałem przywiązywać wagi do tego szczegółu, jednak
po chwili zastanowienia zasięgnąłem
informacji w aptece. I niestety okazało się, że byłem w błędzie: medykament absolutnie
miał się nie nadawać do dalszego stosowania, a na inny nie można go było wymienić,
zatem jedynym wyjściem stała się ponowna wizyta u lekarza. Oczywiście, wyjazd
do Koszyc, znalezienie Szpitala Uniwersyteckiego imieniem Ludwika Pasteura, a następnie
lekarza dyżurnego na Oddziale Okulistycznym, czy wreszcie wypisanie recepty i
nabycie nowego medykamentu – wszystko to razem wzięte zajęło co najmniej dwie
trzecie dnia. Rozmaicie można interpretować ten nie najszczęśliwszy zbieg
okoliczności: z jednej strony straconej wycieczki na motyle szkoda, niemniej… dobrze
że stało się to podczas pobytu w Słowacji, a nie na dalszym etapie podróży, z potencjalnymi
poważnymi konsekwencjami zażywania leku, który zamiast pomóc mógłby poważnie
zaszkodzić.
Minęła niezamierzona, iście wymuszona
nieprzewidzianymi okolicznościami wizyta w Koszycach, po której jedynym moim
pragnieniem było wsiąść do najbliższego autobusu jadącego w kierunku Rożniawy
(Rožňava) i dojechać, nawet z kilkugodzinnym opóźnieniem do wsi Zádielske
Dvorníky, żeby choć na krótki spacer udać się na teren Zádielskiego Kanionu. Nic
z tych rzeczy jednak nie doszło do skutku, kiedy przybyłem na dworzec, autobus
linii dalekobieżnej w interesującej mnie relacji odjechał kilka minut wcześniej,
a na kolejny musiałbym czekać dwie godziny. Wiedziałem, że pociąg nie będzie w
tym przypadku dobrym rozwiązaniem, skoro wieś Zádielské Dvorníky nie ma stacji
kolejowej. Mimo to wsiadłem w Koszycach do spalinowej jednostki napędowej serii
813 030-8, która jako wlokący się i zatrzymujący na każdej stacji pociąg
osobowy dowiozła mnie do miasta Moldava nad Bodvou. Stamtąd na szczęście, kilka
minut po tym jak wysiadłem odjeżdżał autobus kursu przyspieszonego do
Rimawskiej Soboty (Rimavská Sobota) i oczywiście na jego pokładzie dojechałem
do upragnionych Zádielskych Dvorník. Szkoda jednak, że stało się dopiero, o ile
dobrze pamiętam około godziny 17.30… oczywiście, dni czerwcowe są najdłuższymi
w roku, ale o tej porze nie jest już możliwe wybranie się na zbyt długą
wycieczkę w teren, zwłaszcza w poszukiwaniu motyli. Musiałem się więc nacieszyć
faktem, iż ujrzałem Zádielsky kaňon z daleka i uwieczniłem go w kilku kadrach
fotograficznych.

Zádielska dolina znana była od czasów prehistorycznych,
w owej dobie stanowiła główną arterię komunikacyjną łączącą kotliny Rożniawską (Rožňavská kotlina) i Koszycką (Košická kotlina), co potwierdzić mogą
nieliczne znaleziska archeologiczne, zwłaszcza z epoki brązu. W średniowieczu i
epoce nowożytnej w wąwozie i znajdujących się nieopodal niego trudno dostępnych
jaskiniach podczas konfliktów zbrojnych ukrywali się mieszkańcy okolicznych
gmin i wiosek – tak było na przykład podczas pustoszącego Europę środkową
najazdu Tatarów mongolskich pod dowództwem Batu chana w XIII w., a nawet w XX
w., kiedy w czasie drugiej wojny światowej w sąsiedztwie Zádielskiej doliny
przebiegały ciężkie walki z użyciem ognia artyleryjskiego.
Wąwóz Zádiel należy do wschodniej części parku
narodowego Slovenský kras i położony jest pomiędzy płaskowyżami Horný vrch (od
zachodu) i Zádielska płanina (od wschodu), na pograniczu gmin Zádiel i Háj.
Dolinę w skałach wapiennych pochodzenia triasowego,
w okresie fałdowania wettersteinskiego wydrążyła rzeczka Blatnica (zwana również
Blatný potok), wypływająca spod
szczytu Osadník na terenie pasma górskiego Volovské vrchy. Blatnica ma także dopływ
od strony doliny Baksová (zwanej również Vinkelyho
údolie), oddzielający płaskowyż Horný vrch od płaskowyżu Borčianská planina.
Podczas ekstremalnych zjawisk meteorologicznych rzeczka Blatnica znacząco
przybiera na sile i zamienia się w rwącą rzekę o potężnym potencjale erozyjnym,
który jest w stanie gruntownie przemodelować dno wąwozu. Po raz ostatni do podobnej
ekstremalnej przemiany ukształtowania doliny doszło na przełomie maja i czerwca
2010 r., kiedy w wyniku niespotykanie obfitych opadów deszczu region dotknęła
tak zwana powódź tysiąclecia. Blatnica w niektórych miejscach całkowicie zniszczyła
ścieżki na dnie wąwozu, a niekiedy i wydrążyła głębokie na 1 m i liczące po
kilkadziesiąt metrów długości bruzdy. W dobie obecnej ścieżki turystyczne są
odtworzone i udostępnione dla zwiedzających. Od 1954 r. wąwóz Zádiel i
przyległe doń tereny o powierzchni 214,73 ha otrzymały status rezerwatu
przyrody. Powodem zaszeregowania do obszarów najwyższego, 5. stopnia ochrony jest
unikatowa rzeźba terenu Zádielskej doliny i wiążąca się z tym obecność
geobiocenoz parku narodowego Slovenský kras. W obrębie tutejszych ekosystemów
stwierdza się występowanie rzadkich gatunków roślin i zwierząt, zarówno z punktu
widzenia naukowo-badawczego, jak i edukacyjnego. Charakter flory i fauny wąwozu
Zádiel uwarunkowany jest zapewne jego graniczną lokalizacją pomiędzy parkiem
krajobrazowym Slovenský kras a Słowackimi Górami Kruszcowymi (Slovenské rudohorie).
15.
Pohľad na krajinu z oblasti Slovenského krasu v okolí Zádielskych Dvorník,
2.06.2017. Nie po raz pierwszy wypada mi powiedzieć, iż urok krajobrazów w
obrębie parku narodowego Slovenský kras na tyle jest w stanie zachwycić, że
miejsce to opuszcza się z wielkim żalem. 2 czerwca 2017 r. był ostatnim dniem
mojego pobytu w Rożniawie (Rožňava) i podobnie jak rok wcześniej – początkowym
etapem podróży z Polski do Italii. Przed sobą miałem nowe wrażenia i wyzwania:
wille renesansowe w okolicach Vicenzy, Lukkę (Lucca) oraz Grosseto w Toskanii,
a także park krajobrazowy Maremma nieopodal tego ostatniego miasta, ale wszystko
to chwilowo przestało mieć znaczenie. Trudno było pogodzić się z przeogromną
stratą, jaką była wynikająca z nieprzewidzianej sytuacji rezygnacja z wycieczki
do wąwozu Zádiel. Z dostępnych mi danych na temat osobliwości flory i fauny
Zádielskiej doliny nie natrafiłem wprawdzie na żadną wzmiankę o motylach,
jakkolwiek skoro wąwóz Zádiel, ze względu na panujący w nim ekosystem miał być siedliskiem
rzadkich, czy nawet endemicznych gatunków roślin i zwierząt – to może właśnie w
nim znalazłbym zygzakowca kokornakowca (Zerynthia
polyxena) lub pokłonnika anonyma (Limenitis
reducta)? Wiadomo, teoretyzując bez końca nie znajdzie się na to pytanie
odpowiedzi, czyli żeby się przekonać – pozostaje zaplanować wizytę w parku
narodowym Slovenský kras na pierwszy etap kolejnej podróży z Polski do Italii,
w roku 2018, kiedy za cel ostateczny postawiłem sobie… miasto Bari w południowej
części kraju, dokładniej w Apulii. I oczywiście niech ta podróż odbędzie się, zgodnie
z przyjętą od 2014 r. tradycją, w czerwcu.

Aż do dnia wyjazdu z Rożniawy (Rožňava) trudno
mi było pogodzić się z utraconą poprzedniego dnia możliwością wycieczki do
wąwozu Zádiel. Byłem wręcz gotowy przedłużyć o parę godzin pobyt w tym ostatnim
mieście i dnia 3 czerwca 2017 r. udać się na chociaż dwie do trzech godzin
wędrówki wyżej wspomnianym wąwozem i tym samym opóźnić dalszy etap podróży,
konkretnie z Koszyc do Bratysławy, a następnie do Wiednia i nawet zrezygnować z
noclegu zarezerwowanego, jakkolwiek jeszcze nie opłaconego w stolicy Austrii,
skąd 4 czerwca wczesnym rankiem miał mnie zabrać pociąg EuroCity do Wenecji.
Jednakowoż, ze względu na jeszcze niecałkowite wyzdrowienie nie podjąłem się ostatecznie
tego ryzyka i zgodnie z planem opuściłem Rożniawę (Rožňava), udając się w
stronę Koszyc (Košice) w godzinach porannych. Oczywiście, nie bez żalu
obserwowałem z okna autobusu mieniące się soczystą zielenią późnej wiosny
górzyste krajobrazy parku narodowego Slovenský kras, nie opuszczała mnie jednak
nadzieja na ponowną wizytę w tym zakątku Słowacji, za około rok. W ostateczności
trudno powiedzieć, co jest lepsze: czy wyjazd ze szczególnie upodobanego
zakątka Polski lub Europy z poczuciem, że cel wizyty został stuprocentowo
zrealizowany, czy poczucie niedosytu i pragnienie powrotu do tego miejsca w
bliżej nieokreślonej przyszłości… Odpowiedź na to pytanie pozostawię
czytelnikowi.

Rzadko w historii moich podróży miałem okazję korzystać w
Słowacji z pociągów kategorii InterCity.
Zazwyczaj pod względem tempa i standardu przewozu wystarczały mi pociągi
pospieszne (rýchliky), zwłaszcza że
te ostatnie były przystępniejsze cenowo. Jedyny raz pozwoliłem sobie na
niedługą przejażdżkę kategorią InterCity
na początkowym etapie mojej wyprawy z Polski do Italii w sierpniu 2007 r., pomiędzy
Żyliną (Žilina) a Popradem – korzystałem wówczas z biletów wieloprzejazdowych
na jeden kraj, tak zwanych InterRail
flexi, względnie InterRail One
Country Pass. Czy można powiedzieć, że po dziesięciu latach od tego momentu
wiele się zmieniło na kanwie Słowackich Kolei Państwowych i czy zmiany
nastąpiły na lepsze? Wszystko zależy od tego, z jakiego punktu widzenia na to
popatrzymy. Dziesięć lat wcześniej słowackie pociągi InterCity były dłuższe, ich składy liczyły do dziesięciu wagonów
lub więcej, a trzy relacje w tej kategorii wykraczały poza granice Słowacji.
Pisałem przy innej okazji, że istniały międzynarodowe relacje InterCity z Koszyc w kierunku Wiednia
oraz Peczy (Pécs) i Budapesztu. Od końca 2010 r., w efekcie modernizacji
torowiska na dwutorowej magistrali numer 120 podwyższono prędkość szlakową do
160 km/h i co za tym idzie – poddano naprawom rewizyjnym najszybsze wówczas
lokomotywy w eksploatacji Kolei Słowackich (ŽSSK) – Škoda 350, między innymi
wyposażając je w urządzenia systemu ETCS. Po zakończeniu pierwszego etapu
modernizacji magistrali numer 120/180, maksymalna prędkość szlakowa 160 km/h
była dozwolona pomiędzy stolicą Słowacji a Nowym Miastem nad Wagiem (Nové Mesto
nad Váhom), do 2015 r. do takiej szybkości dostosowano również odcinek szlaku
do stacji Púchov. Składy słowackich pociągów kategorii InterCity zostały skrócone do przeważnie 5-7 wagonów, a oprócz nich
szlakiem numer 120/180 zaczęły kursować pary pociągów niezależnej od
państwowego przewoźnika ŽSSK, czesko-słowackiej spółki RegioJet Sp. s r.o. Co
przewidywano w dalszych projektach rozwoju kolei, w tym zwłaszcza pociągów
najszybszej kategorii InterCity? Między
innymi modernizację pozostałej części dwutorowego szlaku numer 180, celem
dostosowania go do prędkości 160 km/h oraz wycofanie nieco już przestarzałego,
w historii produkcji sięgającego lat 70. XX w. modelu lokomotyw Škoda 350 z
eksploatacji w składach InterCity. Jakimi
maszynami zamierzano zastąpić ten iście zabytkowy, jakkolwiek pozostający w
użyciu model, tego do końca nie wiem, jakkolwiek w dostępnych Online
publikacjach czesko- i słowackojęzycznych o tematyce kolejowej czytałem, że
miały być to wzorowane na najszybszej czeskiej lokomotywie Škoda 380, słowackie
„siostry” Škoda 381 oraz być może – eksploatowane w składach IC RegioJet lokomotywy
Vectron 193, zaś model Škoda 350 miał być zaprzęgany do pociągów pospiesznych.
Stało się jednak inaczej: w końcu 2016 r. pociągi IC RegioJet przestały
obsługiwać słowackie relacje krajowe i wraz nimi zniknęły Vectrony w ruchu
pasażerskim, a na miejsce IC RegioJet – po krótkiej przerwie w eksploatacji –
powróciły do rozkładów jazdy pociągi InterCity
utrzymywane przez Słowackie Koleje Państwowe (ŽSSK), z kolei modelu Škoda
381 wyprodukowano za mało sztuk. Zatem do utrzymywanych przez przewoźnika
państwowego pociągów InterCity nadal
zaprzęgano Škody 350, poddane jednak kapitalnym remontom, nierzadko z
odtworzeniem fabrycznych kolorów pudeł.
Planując podróż z Koszyc do
Bratysławy 3 czerwca 2017 r. wybrałem kategorię InterCity głównie dlatego, że bilet, w porównaniu do pociągu
pospiesznego kosztował o zaledwie 60 centów więcej, a ponadto chciałem się
przekonać, czy istotnie pod względem tempa i komfortu podróży są różnice. Za
lokomotywą Škoda 350 014-7 w barwach fabrycznych podstawiono pięć wagonów
serii Ampeer (I klasa), WRRmeer (restauracyjny), Bdghmeer i Bmpeer (II klasa).
Miejsce zająłem, zgodnie z wyznaczoną w kasie rezerwacją – w bezprzedziałowym wagonie
Bmpeer, miałem więc możliwość śledzić wskazania elektronicznego
szybkościomierza przez cały, liczący niespełna sześć godzin czas podróży.
Oczywiście, na wiodącym przez górzyste krainy Gemer, Spisz, Liptow i Rajec
szlaku numer 180 pociąg, ze względów bezpieczeństwa nie przekraczał prędkości 120
km/h, a najbardziej zaskoczyło mnie, że w porównaniu do lat mniej więcej
2007-2010 – częściej się zatrzymywał. Dziwne było dla mnie, że kategoria InterCity od Koszyc do Żyliny (Žilina)
miała przystanki także w mniejszych miastach, takich jak Spišská Nová Ves,
Štrba, Liptovský Mikuláš, Ružomberok czy Vrútky. Dopiero za stacją węzłową w
Żylinie dało się zauważyć, że pociąg zaczął nabierać szybkości: do stacji
Púchov i Trenčín rozwijał maksymalnie 140 km/h, a dalej – aż do końca swej relacji
w Bratysławie – rozpędzał się do 160 km/h, niekiedy na parę sekund tę wartość o
dwa do trzech punktów przekraczając.

Nie jechałem na pokładzie pociągu pospiesznego „Liptov” donikąd 3
czerwca 2017 r., jedynie uwieczniłem go w kadrze fotograficznym na stacji w
Koszycach jako „trofeum”, zwłaszcza ze względu na lokomotywę w malowaniu Retro.
Na pierwszy rzut oka wydaje się on niewiele różnić od pociągu kategorii InterCity, którym tego samego dnia
podróżowałem z Koszyc do Bratysławy. Lokomotywa Škoda 350 004-8, po
kapitalnym remoncie i odtworzeniu fabrycznych niebiesko-beżowych barw pudła, z
żółtym paskiem na czole stała się niemal bliźniaczo podobna do swej czeskiej
„siostry” Škoda 151, dawniej popularnie nazywanej „Bananem”, z tą tylko
różnicą, że ta ostatnia miała barwy produkcyjne zielono-żółte, a pasek na czole
– pomarańczowy. Jeśli chodzi o sam skład pociągu pospiesznego „Liptov”,
tworzyło go dziesięć wagonów serii Ampeer (I klasa), WRmeer (wagon
restauracyjny), Bdghmeer (II klasa, bagażowy oraz dla pasażerów niepełnosprawnych),
Bmpeer, Bmeer oraz Bdteer (II klasa), czyli w większości również podobna seria
jak w przypadku InterCity.
Zaprzęganie elektrowozów Škoda 350 do pociągów pospiesznych nie było w 2017 r.
niczym nowym, lokomotywy tej serii dało się spotkać na czele składów
pospiesznych w Słowacji – odkąd sięgam pamięcią – już w latach około 1999-2000,
jeśli nie wcześniej. Subiektywnie odniosłem wrażenie, mając w pamięci moje podróże
słowackimi pociągami pospiesznymi z lat 2013-2015, nie tylko ciągniętymi przez
Škody 350, ale także przez „krzyżówki” starszych modeli Škoda 363 i 362 w nowej
wersji Škoda 361.1 lub 361.0, że ich prędkość pomiędzy stacjami na dwutorowym
szlaku numer 120 była porównywalna z szybkością pociągu InterCity, którym podróżowałem 3 czerwca 2017 r. Mając jednak na
uwadze ilość przystanków w tej relacji, rozpędzanie się danego pociągu
pospiesznego do 160 km/h byłoby nierealne i ze względów bezpieczeństwa niedozwolone,
jakkolwiek osiąganie przezeń chwilami 140 km/h – jak najbardziej możliwe.
Oczywiście, dopóki nie pojawiły się w 2015 r. w składach pociągów pospiesznych
wagony serii Bdteer lub Bdgteer, których prędkość konstrukcyjna to zaledwie 120
km/h i tej wartości przekroczyć nie można.

Nie
widzę większego sensu rozpisywania się o tym, co wydarzyło się pomiędzy
przyjazdem słowackim pociągiem InterCity
do Bratysławy a kontynuacją podróży kolejnego dnia, w kierunku Wenecji. Jedynie
krótko wspomnę, że na trasie Wien Hauptbahnhof – Venezia Santa Lucia
skorzystałem z połączenia tym samym pociągiem kategorii EuroCity, co dwa lata wcześniej (lipiec 2015 r.), kiedy również
docelowo zmierzałem w kierunku Vicenzy. Zmieniły się jednak nieco zasady
promocji SparSchiene Italien, którą
wykorzystałem nabywając parę miesięcy wcześniej bilet w systemie Online. Cena
biletu nie uległa zmianie, jakkolwiek wprowadzono obowiązek dopłaty (na
szczęście niewysokiej) do dokumentu uprawniającego do przejazdu, za rezerwację
miejsca siedzącego.
Nie za wiele mogę również
powiedzieć na temat samej, trwającej około siedmiu godzin podróży, bowiem –
wstyd się przyznać – niedługo po zajęciu miejsca w wagonie zapadłem w błogi
sen. Z drugiej strony trudno było oczekiwać, że stanie się inaczej, skoro noc
przed podróżą miałem niemal nieprzespaną. Niezbyt miło wspominam pobyt w
sieciowym schronisku młodzieżowym (A&T Hostel), zlokalizowanym w pewnej
odległości od wiedeńskiego dworca kolejowego. Teoretycznie początek czerwca to
okres przedsezonowy, jednakowoż placówka ta przeżywała, nie przesadzę zbytnio –
pełne obłożenie. Miejsce noclegowe otrzymałem w pokoju wieloosobowym, co prawda
pod względem czystości bez zarzutu, jakkolwiek z fatalnym systemem wentylacji.
W lokalu tak dusznym i gorącym z przyczyn zrozumiałych niemożliwością stawał
się dobry sen, a dodatkowo już około godziny 5.00 trzeba było wstać, żeby
zdążyć na pociąg, który ze stacji początkowej wyruszał o 6.25. I może jeszcze
dla miłośników kolei krótka informacja o składzie pociągu: tworzył go
austriacki Taurus 1216 018-2 oraz siedem wagonów serii Bmz 73 (II klasa,
przedziałowy), Bmpz 73 (II klasa, bezprzedziałowy), WRmz (restauracyjny),
ADbmpsz 73 (II klasa, bagażowy, dla pasażerów niepełnosprawnych) i Amz 73 (I
klasa).

Począwszy od 2007 r., czyli od pierwszej mojej wyprawy z Polski
do Italii, niemal każda podróż, w kierunku „tam” lub „z powrotem” prowadziła
przez Wenecję. Co jednak ciekawe, mając przed sobą dalszą drogę i będąc najczęściej
na początkowym etapie pobytu we Włoszech starałem się możliwie szybko uciekać z
Miasta Lagun, głównie z powodu panującej w nim drożyzny. Zatem kiedy 4 czerwca
2017 r. przybyłem do Wenecji z Wiednia, poruszałem się głównie w obrębie i w najbliższych
okolicach dworca Santa Lucia, z niecierpliwością oczekując godziny odjazdu
pociągu regionalnego, którym miałem tego samego dnia dojechać do Vicenzy. I w
owym czasie oczekiwania, spostrzegłem, jak do głównej hali dworca, wśród
kłębiącego się zewsząd tłumu pasażerów zawitał dwukrotnie już przeze mnie w
Wenecji napotkany, egzotyczny motyl – Polygonia
egea. Ogromnie zaskoczyć mogło, z jaką swobodą pląsał sobie po zatłoczonej i
raczej mało dla siebie bezpiecznej przestrzeni dworca, a nawet odważył się…
przysiąść na ramieniu jednego z pracowników Włoskich Kolei Państwowych (FS), otwierając
w pełnej krasie, niczym drogocenny klejnot parę swych rdzawo-pomarańczowych
skrzydeł, które znakomicie kontrastowały z bielą koszuli mężczyzny. Wydawało
się, że ten uroczy, łuskoskrzydły owad aż się prosi o uwiecznienie w kadrze
fotograficznym. Niestety pracownikowi kolei musiała obecność skrzydlatego
gościa na garderobie nie odpowiadać, skoro natychmiast go spłoszył, a ja utraciłem
przez to kolejną szansę na wzbogacenie mojej fotograficznej kolekcji motyli
dziennych o osobnika zamieszkującego basen Morza Śródziemnego.
I
jeszcze jedna refleksja nasuwa mi się w kontekście krótkiej, zaledwie
dwugodzinnej wizyty w Mieście Lagun. Otóż po raz pierwszy zauważyłem stojących przy
każdym z peronów dworca Santa Lucia… żołnierzy w pełnym umundurowaniu, z karabinami.
Ich obecność bynajmniej mnie nie zaskoczyła, jakkolwiek pozwalam sobie na
krótki komentarz. Zastanawia mnie, jak można było dopuścić do tak
niekontrolowanego napływu słabo lub zupełnie nieweryfikowanych pod względem
tożsamości i celów przyjazdu ludzi, aby koniecznością stała się wszechobecność
wojska i policji ze względu bezpieczeństwo rdzennych obywateli. Dla mnie nie
jest to sytuacja normalna i z pełnym poszanowaniem europejskiej kultury
otwartości, tolerancji czy gloryfikacji szeroko rozumianej różnorodności, absolutnie
niedopuszczalne jest tłumaczenie tymi pojęciami fałszywie rozumianymi postępowania
na wskroś nieodpowiedzialnego.
21-22. Vigardolo (prov. Vicenza), Villa Valmarana, 5.06.2017. Willa ufundowana przez ród arystokratyczny Valmarana, znajdująca się w Vigardolo, wiosce zlokalizowanej około 8 km na północ od Vicenzy, została w całości zaprojektowana przez Andrea Palladia i należy do jego pierwszych, w pełni samodzielnych projektów.
Andrea Palladio pracował nad projektami rysunkowymi niewielkiej willi wiejskiej na początku lat 40. XVI w., a zleceniodawcami jej byli kuzyni Giuseppe i Antonio Valmarana. Konieczność zaprojektowania rezydencji dla dwu gałęzi tego samego rodu mogła pośrednio wpłynąć na plan i nietypową dyspozycję wnętrz budynku, rozmieszczonych w formie dwóch oddzielnych apartamentów, posadowionych symetrycznie względem salonu oraz loggii wejściowej. Dość wczesna data wykonania projektów rysunkowych willi Valmarana nakazuje zaszeregować te je do wczesnych własnoręcznych prac Andrea Palladia. Jednakowoż pomiędzy projektami rysunkowymi a ostatecznie zrealizowaną budowlą są widoczne różnice, które wyjaśnić można trudnościami wynikłymi w czasie prac budowlanych. Budynku nie posadowiono na tak wysokim cokole, jak przewidywał to projekt, a przez to nie była możliwa zgodna z projektem dyspozycja pomieszczeń w podziemiach. Przyczynę tego stanu rzeczy upatrywać można w obecności licznych cieków wodnych, przecinających działkę przeznaczoną pod budowę. Wbrew założeniom zawartym w projektach rysunkowych, willa posiada oprócz głównego, reprezentacyjnego piętra także mezzanino, czyli półpiętro, a wnętrze loggii nakryto płaskim, drewnianym stropem zamiast zamierzonego w projektach sklepienia krzyżowego.

Występują także wspomniane wcześniej inspiracje architekturą antycznego Rzymu, którą Andrea Palladio poznał podczas pierwszego pobytu w Wiecznym Mieście - w 1541 r. Widoczne są one w formie loggii, przesklepieniach pokoi mieszkalnych oraz obecności wejścia do wnętrza loggii w formie serliany - wykroju z trzema prostokątnymi otworami, z których środkowy jest szerszy od bocznych i zwieńczony półkolistą arkadą. W "palladiańskiej" wersji serliany wieńczącą środkowy otwór arkadę flankują dwa dodatkowe koliste otwory.
23. Vigardolo, Villa Valmarana, Interno
della loggia, 5.06.2017. Zachowane fragmenty dekoracji
ściennych we wnętrzach willi stanowią świadectwo istnienia obszernego wystroju
freskowego w przeszłości, pochodzącego z okresu późnego renesansu oraz epok
późniejszych.
We wnętrzu loggii zobrazowano w tonacji en grisaille wizerunki dwunastu
rzymskich cesarzy, których podobizny umieszczono w iluzjonistycznych niszach, z
kolei namalowane na ścianach, iluzjonistyczne gzymsy i belkowania są uzupełnieniem
rzeczywistych obramień otworów wejściowych, odkutych w kamieniu. Utrzymane w
wyrafinowanej stylistyce supraporty zawierają przedstawienia czterech popiersi
kobiecych i datowane są na późne Settecento. W wyobrażeniu drzewa
genealogicznego szlacheckiego rodu Valmarana, którego tarczę herbową
umieszczono ponad głównym wejściem do loggii, da się określić tożsamość kobiet
przyodzianych w bogate stroje z epoki: jest to matka oraz córki ostatniego
właściciela willi z rodu Valmarana.
24. Vigardolo, Villa Valmarana, Interno
della sala a sud, 5.06.2017. W innych salach we wnętrzu
willi rodu Valmarana przedstawiono sceny polowań w supraportach nad otworami
wejściowymi i malowidła te pochodzą z epoki późnego renesansu. Dobór scen o
takiej tematyce nie wynikał z przypadku, lecz z idei zdobienia wnętrz
mieszkalnych motywami związanymi z bliskością natury. W sali na planie
prostokąta, zlokalizowanej od południa zachowały się pozostałości architektury
iluzjonistycznej otwartej na głębokie tła pejzażowe, z jedną zachowaną,
wkomponowaną w krajobraz narracyjną sceną dionizyjską. Autor tej dekoracji
ściennej wywodził się z kręgu Paolo Veronese'go. W najlepiej zachowanym cyklu
fresków podstropowych z okresu Settecenta, w tej samej sali od południa przedstawiono
sceny z życia biblijnego Józefa, a autorem malowideł tych był Costantino
Pasqualotto (1681-1755).
Lit.: http://villavalmaranabressan.it/website/la-villa/
25-26. Quinto Vicentino (prov. Vicenza), Villa Thiene, 5.06.2017. Willa rodu Thiene w Quinto Vicentino, tak jak pałac tego samego rodu arystokratycznego w Vicenzy, ufundowana została przez braci Marcantonio i Adriano Thiene, a pierwszym jej projektantem był Giulio Romano, po śmierci którego nadzór nad budową przejął Andrea Palladio.
Willa stoi nad
brzegiem rzeki Tesina, pośrodku dwóch rozległych terenów upraw rolnych, do
czasów dzisiejszych należących do rodu Thiene. Zgodnie z projektem Andrea
Palladia budowla miała zostać zakomponowana nieco odmiennie niż inne wille
Palladiańskie. Podstawową różnicę stanowić miała dominująca w całości bryły,
potężna loggia, od wewnątrz przesklepiona kolebkowo i zdecydowanie wywyższona
ponad pozostałe części kompleksu budowlanego. Główną artykulacją elewacji miały
być doryckie lizeny, na krótszych bokach bryły podwójne. Cały kompleks budynków
wznieść miano z cegły i pokryć tynkiem, ostatecznie jednak ściany zewnętrzne
pozostały nietynkowane. Białego marmuru użyto jedynie do wykonania podstaw
lizen, kapiteli, parapetów okien oraz gzymsów oddzielających fronton loggii.

We wnętrzach willi zachowały się fragmenty oryginalnych wystrojów freskowych, pędzla pochodzącego ze Schio malarza i mozaikarza Giovanni'ego Gualtieri (ok. 1500-1570), piszącego się pseudonimem Demio, datowane na początek lat 50. XVI w.
27-28. Lugo di Vicenza, Villa Piovene,
6.06.2017. Jeśli chodzi o willę
szlacheckiego rodu Piovene, autorstwo lub współautorstwo Andrea Palladia w
odniesieniu do jej projektu lub jego realizacji jest jedynie hipotetyczne. Co
więcej, jeśli Andrea Palladio faktycznie interweniował w projekt bądź budowę
obiektu, miało to miejsce na bardzo wczesnym etapie jego twórczości, mianowicie
w latach 1539-1540. Jeśli chodzi o dalsze dzieje willi, miała miejsce jej
istotna przebudowa i rozbudowa, dokonana w dobie Settecenta według projektu
architekta Francesco Muttoni'ego (1669-1747).
Willę rodu
Piovene wzniesiono w bardzo niewielkiej odległości (zaledwie kilkuset metrów)
od willi dla innego, konkurującego z rodem Piovene rodem szlacheckim,
mianowicie Godi. Willę Piovene najpewniej zlecił wybudować Tommaso Piovene, syn
szlachcica Battista Piovene. Zarówno ród Piovene, jak i konkurujący z nim ród Godi
zatrudnili do projektów swoich rezydencji, zlokalizowanych w okolicach Vicenzy
tego samego architekta i rzeźbiarza, czynnego w tym ostatnim mieście -
Giovanni'ego Battista Porlezza, jakkolwiek w obu przypadkach udział w
opracowywaniu projektów rysunkowych miał także młody, początkujący jeszcze architekt
Andrea Palladio. Niemniej, w odniesieniu do willi Piovene istnieje więcej pytań
niż odpowiedzi jeśli chodzi o udział Andrea Palladia w jej projektowaniu lub
samej realizacji projektu. Projekt
rysunkowy willi Piovene nie został opublikowany na kartach Palladiańskiego
Quattro libri dell'architettura,
jakkolwiek fakt ten nie jest argumentem przeciw atrybucji, bowiem są znane
obiekty nieuwiecznione w tym traktacie, co do których możemy być niemal pewni
autorstwa Andrea Palladia. Zaliczamy do nich na przykład willę Gazzotti w
Bertesina (obecnie dzielnica na obrzeżach Vicenzy) czy willę Valmarana w
Vigardolo (8 km od Vicenzy). Jeśli chodzi o willę Piovene w Lugo di Vicenza,
najwięcej wątpliwości wzbudza styl budowli. W planie obiektu brakuje cech
przemawiających jednoznacznie za autorstwem Andrea Palladia, a zrealizowana
budowla nie posiada charakterystycznych dla tego architekta form okien i
sposobu ich rozmieszczenia na elewacjach, z kolei poprzedzający willę od strony
terasowego ogrodu portyk kolumnowy wydaje się być częściowo
"wchłonięty" w bryłę.
Willa Piovene w
Lugo di Vicenza jest ponad wszelką wątpliwość owocem przynajmniej trzech etapów
budowy: w pierwszej fazie, datowanej zgodnie z danymi źródłowymi na lata
1539-1540 wzniesiono willę w formie niewielkiej zwartej bryły, jeszcze w dobie
Cinquecenta powiększoną o monumentalny portyk kolumnowy zawierający w
tympanonie datę 1587. Najistotniejsze
przekształcenia budowli miały miejsce w pierwszej połowie Settecenta, kiedy
przebudowy i rozbudowy obiektu dokonał architekt Francesco Muttoni. Temu
ostatniemu zawdzięcza się między innymi dobudowanie do kubicznej bryły
antykizujących, symetrycznie rozmieszczonych skrzydeł z portykami kolumnowymi,
zwanych barchesse, a także ogród w
formie teras i monumentalne, wiodące zeń do willi schody.

Wiadomo, że
projekt willi w Lugo di Vicenza, ufundowanej przez braci Girolamo, Pietro i
Marcantonio Godi rozpoczęto realizować w 1537 r., a zakończono w 1540 r. Można
z pewnością założyć, iż nie była to samodzielna praca Andrea Palladia, lecz
raczej dzieło zespołowe, wykonane w warsztacie rzeźbiarzy i architektów
Gerolamo Pittoni'ego (1490-1568) i Giacomo da Porlezza, w którym młody Andrea
Palladio odegrał rolę głównego specjalisty w dziedzinie architektury. Przekształcanie
posiadłości rodu Godi w miejscowości Lugo di Vicenza rozpoczęto jednak już w
1533 r., z woli ojca trzech wyżej wymienionych fundatorów willi - Enrico
Antonio Godi'ego, a jednym z pierwszych nowo wzniesionych obiektów była barchessa z portykiem w stylu doryckim,
przylegająca do właściwej willi z lewej strony.

W rozczłonkowaniu bryły willi Godi w Lugo di Vicenza widać symetrię, co przejawia się w cofnięciu środkowej części fasady z trójarkadową loggią. Symetryczny układ da się także wyczytać z planu budowli, gdzie oś symetrii stanowią loggia i sala centralna, do których przylegają hierarchicznie ułożone apartamenty - każdy o czterech salach.
Od lat 40. XVI w. rozpoczęto prace nad wystrojem wnętrz willi, w które zaangażowany był wymieniony na kartach traktatu Palladiańskiego malarz padewski Gualtiero Padovano (1510-1552) - autor malarskiej dekoracji loggii i wnętrz prawego skrzydła, następnie Giovanni Battista Zelotti (1526-1578) - autor wystroju między innymi sali centralnej oraz wnętrz skrzydła lewego, a po nim również wymieniony przez Andrea Palladia Battista del Moro - autor dekoracji malarskich w pomieszczeniach poprzedzających loggię.
Do naszych czasów zachowało się we wnętrzu dziewięć pomieszczeń z dekoracjami freskowymi. Wzmiankowany w traktacie Andrea Palladia Gualtiero Padovano był wybitnym pejzażystą. Wśród fresków jego autorstwa da się dostrzec przepiękne krajobrazy ilustrujące rzeczywiste widoki z krainy Veneto oraz samych okolic Vicenzy wraz ze sztafażem dokumentującym życie na wsi, nierozerwalnie związane z charakterem willi.
Giovanni Battista Zelotti był z kolei znakomitym portrecistą, czerpiącym inspiracje także ze świata mitologii greckiej i rzymskiej. W jego dziełach freskowych, wykonanych dla willi Godi da się rozpoznać bóstwa antyczne od Wenus po Bachusa, czy od Jowisza do Wulkana.
Niewielka Sala delle Arti zawiera alegoryczne przedstawienia sztuk wyzwolonych, ukazanych jako postacie osadzone w ramach architektonicznych oraz trofea wojenne, instrumenty muzyczne i putta. Ślepe okno iluzjonistyczne otwiera się na idylliczny krajobraz, wzbogacony ruinami budowli starogreckich.
Wśród pomieszczeń o charakterze użytkowym na uwagę w willi Godi zasługuje bardzo dobrze zachowana kuchnia. Zaraz obok niej znajduje się niewielki pokoik, którego wystrój freskowy uległ poważnym zniszczeniom na skutek działania wilgoci, spowodowanej bliskim sąsiedztwem kuchni. Przypuszczalnie wystrój tego pomieszczenia jest dziełem Paolo Veronese'go i Giovanni'ego Battisty Zelotti'ego, za autorstwem tego pierwszego przemawia obecność motywów charakterystycznych dla jego stylu.
Dzisiejsza forma parku wokół willi jest owocem pracy XIX-wiecznego architekta z Veneto - Antonio Caregaro Negrin (1821-1898). Jest to romantyczny park w stylu angielskim, poprzecinany 2,5 km ścieżek, z również licznymi strumykami i jeziorkami. W głębi ogrodu znajduje się kilka miejsc szczególnie interesujących, spośród których wymienić można tak zwany Zakątek Pamięci, Zakątek Ciszy oraz ścieżkę gęsto obsadzoną drzewami.

Za murem granicznym dawnej posiadłości ziemskiej rodu arystokratycznego Chiericati, długa szutrowana ścieżka prowadzi do portyku poprzedzającego portal wejściowy do willi renesansowej. Czterokolumnowy portyk, o kolumnach jońskich z gładkimi trzonami, z belkowaniem i trójkątnym frontonem, na którym stoją trzy pełnoplastyczne posągi, stanowi rozwiązanie bliźniaczo podobne jak w przypadku czterech elewacji najbardziej znanej willi Andrea Palladia, mianowicie La Rotonda na przedmieściach Vicenzy. Przysłonięty czterokolumnowym portykiem portal, zwieńczony odcinkiem wydatnego gzymsu flankują dwa symetrycznie rozmieszczone, prostokątne okna w profilowanych obramieniach, zwieńczone analogicznymi jak nad portalem głównym odcinkami gzymsów.

Od wschodu do willi przylega długi, wąski aneks, którego część elewacji artykułowana jest otwartymi arkadami loggii, wspartymi na filarach, do których przylegają toskańskie półkolumny.

Większość badaczy
utrzymuje, że projektantem willi w Vancimuglio był Andrea Palladio, głównie na
podstawie porównania planu budynku z dwoma jego własnoręcznymi projektami
rysunkowymi, datowanymi na lata 1547-1548, które wykazują bardzo bliskie
analogie wobec projektu willi Chiericati w Vancimuglio. W jednym z tych
projektów sala centralna posiada jednak dwie eksedry i sklepienie krzyżowe.
Fundator willi, Giovanni Chiericati otrzymał gotowe projekty rysunkowe w 1554
r., czyli w tym samym czasie, kiedy Andrea Palladio otrzymywał regularne
wypłaty za nadzór prac nad budową pałacu miejskiego w Vicenzy, ufundowanego
przez brata fundatora willi w Vancimuglio - Girolamo Chiericati. Projekt
rysunkowy willi przewidywał jednak bardziej ambitnie zakomponowany obiekt, z
potężnym oknem na elewacji przeciwległej do fasady, jakkolwiek realizacja
takiego projektu okazała się nieadekwatna do wysokości sali centralnej we
wnętrzu budynku, nakrytej płaskim stropem belkowym zamiast sklepienia
krzyżowego lub beczkowego. W rzeczywistości nadzorowaniem budowy willi w
Vancimuglio nie zajmował się Andrea Palladio, lecz głównie Domenico Groppino,
także po nabyciu majątku ziemskiego w Vancimuglio przez wspomnianego wcześniej
Ludovico Porto. Przylegający do willi od wschodu aneks z loggią arkadową nie
pochodzi z okresu późnego renesansu, lecz dopiero z 1768 r. i dobudowano go
według projektu zafascynowanego twórczością Andrea Palladia architekta
klasycyzmu - Ottavio Bertotti Scamozzi'ego.
34-35. Campiglia dei Berici (prov. Vicenza), Villa Repeta,
7.06.2017. Willa rodu szlacheckiego Repeta, znajdująca się w miejscowości
Campiglia dei Berici, około 24 km na południe od Vicenzy w swoim obecnym
kształcie została wybudowana przed 1672
r., "wchłaniając" dawny budynek, zaprojektowany przez Andrea Palladia
w latach około 1557-1560, przez długi czas pozostający w stanie ruiny po
pożarze. Datę 1672, odnoszącą się do
odbudowy i przebudowy willi uwieczniono na kartuszu pod trójkątnym frontonem
fasady. Treść majuskularnej inskrypcji łacińskiej z towarzyszącą jej datą
brzmi: D[EI]. G[RATIA]. CASTRVM CAMPILIÆ
COLONIÆ SVRGENTIS RELIQVIAS ÆNEAS, ET SCIPIO NICOLÆ FILII COMITES REPETA AD
HVNC ELEGANTIOREM CVLTV[M] REVOCARVNT ANNO MDCLXXVII.
Forma aktualnej
willi Repeta z okresu Seicenta różni się istotnie od oryginalnego budynku, zaprojektowanego
przez Andrea Palladia: willa Palladiańska, wzniesiona dla Mario Repeta
(zniszczona przez pożar, którego data nie jest dotąd znana), została "wchłonięta"
przez nowy budynek, którego czas powstania zamyka się pomiędzy 1640 a 1672 r. Jeśli
nawet nie cała pierwotna budowla została wkomponowana w nową strukturę, to
przynajmniej los ten spotkał budowlę w kształcie, w jakim ostatecznie
zrealizowano projekt Andrea Palladia.

Czas powstania
projektu dawnej, Palladiańskiej willi Repeta określa się w przybliżeniu na 1557
r., a jej teoretycznej rekonstrukcji dokonać można na podstawie ryciny
zamieszczonej w traktacie Quattro libri
dell'architettura. Jednakowoż, w świetle
najnowszych badań poddaje się coraz bardziej w wątpliwość, czy i na ile rycina opublikowana
w wyżej wspomnianym traktacie Palladiańskim jest zgodna z ostatecznie
zrealizowanym projektem i na ile podczas wznoszenia obiektu w Campiglia dei
Berici projekt rysunkowy uległ modyfikacji. Bez względu na stopień wierności
budowli ostatecznie wzniesionej w stosunku do projektu, projekt ten był jednym
z oryginalniejszych w całej twórczości architektonicznej Andrea Palladia: była
to budowla z portykiem o kolumnach doryckich, ciągnącym się na całej długości
jednej kondygnacji i jednego z boków kwadratowego rzutu poziomego, a następnie
przechodzącym w skrzydła zakreślające dziedziniec na planie prostokąta. Można
więc powiedzieć, że całość założenia willowego miała w przeważającej mierze
charakter horyzontalny, z jedynymi akcentami wertykalnymi w formie dwu
niewysokich wież w narożach skrzydeł doryckiego portyku.
Należy jednak zauważyć, iż w pierwotnym
projekcie nie było wyraźnej hierarchizacji głównego budynku będącego siedzibą
właściciela majątku ziemskiego w stosunku do zabudowań gospodarczych. Wydaje
się, że tak zakomponowane założenie zostało architektowi zasugerowane przez
samego zleceniodawcę, któremu zależało, aby jego wiejska rezydencja wyrażała
niekonwencjonalność, ale zarazem egalitaryzm rodu Repeta - dość ekscentrycznego
przedstawiciela arystokracji z Vicenzy w okresie Cinquecenta. Mario Repeta został w 1569 r. pozwany przed
Sąd Inkwizytorski.
Fundatorami willi w Campiglia dei Berici w
jej obecnej formie byli bracia Enea i Scipione Repeta, zgodnie z treścią
inskrypcji synowie Nicola Repeta. Najistotniejszą różnicę w kompozycji budowli
w stosunku do willi Andrea Palladia stanowi znaczne wywyższenie półpiętra (mezzanino). Układ prostokątnych okien, w
bardzo skromnych obramieniach również odbiega od Palladiańskiego. Echem
rozwiązania znanego z willi Andrea Palladia jest jednak wyróżnienie trzech osi
środkowych fasady trójarkadową loggią oraz ich zryzalitowanie. Owe trzy osie,
zakreślone przez pilastry doryckie o gładkich trzonach oddzielone są wydatnym
gzymsem od analogicznie zakomponowanych, zryzalitowanych trzech osi na poziomie
mezzanino, gdzie trzy okna o
kształtach prostokątów flankują pilastry jońskie. Dodatkowy akcent fasady oraz
elewacji przeciwległej, zawierającej czterokolumnowy, wbudowany portyk
wejściowy stanowią dwie pary obelisków.

Lit.: http://www.villarepeta.it
37-38. Veneto, Parco naturale dei Colli Berici,
8.06.2017. Colli Berici, park krajobrazowy na wzgórzach
o charakterystycznych cechach geomorfologicznych, obejmuje teren o rzeźbie z
przewagą łagodnych grzbietów skalnych, ciągnący się na południowy zachód od
Vicenzy. Gęste, rozsiane na pagórkowatym obszarze skupisko wiosek, farm, sadów,
dróżek wiodących przez polany i lasy oraz grot i jaskiń wydrążonych w skałach,
zasługuje niewątpliwie na przynajmniej jedną wizytę.
Zdominowany przez tereny pagórkowate park
krajobrazowy mieści się pomiędzy pasmem górskim Colli Euganei i Monti della
Lessinia, tworzy go płaskowyż o zróżnicowanych walorach pejzażowych, a jego dodatkową
zaletą jest niski stopień zanieczyszczenia lub przekształcenia terenu przez
człowieka. Dla zachowania bogatego dziedzictwa naturalnego i w mniejszym
stopniu kulturalnego tegoż parku planuje się założenie w nieodległej
przyszłości instytucji Parku Regionalnego, Krajobrazowego i Archeologicznego
Berici (Parco Regionale Naturale ed
Archeologico dei Berici).
Najwyższy szczyt w owym paśmie wzgórz
stanowi Monte Lungo, o wysokości 445 m n.p.m., czyli niewiele niższy od należącego
do pasma Colli Euganei Monte Venda, mierzącego 600 m n.p.m. Jednakowoż zasadnicza
różnica dzieląca obydwa pasma górskie przejawia się w formacjach skalnych i
rodzajach skał. O ile na obszarze Colli Euganei dominującą w budowie
geologicznej skałą jest trachit, na obszarze Colli Berici są to skały wapienne,
z przeważającym bogactwem form krasowych takich jak groty i rozmaite dekoracje
jaskiniowe w ich wnętrzach, niewątpliwie przysparzające uroku parkowi
krajobrazowemu Colli Berici oraz przyciągające grotołazów.
Na bardziej górzystych obszarach parku, czyli
najbliżej Vicenzy da się dostrzec różnice pod względem warunków klimatycznych,
w stosunku do ciągnącego się w ich bezpośrednim sąsiedztwie płaskowyżu, gdzie panuje
klimat łagodniejszy ze względu na ukształtowanie terenu na zboczu i co za tym
idzie, stwarza znakomite warunki dla roślinności śródziemnomorskiej. Kontrastem
dla zboczy górskich i dolin tworzących park krajobrazowy są wzgórza z gęstym poszyciem
zielonym, poprzecinanym nagimi ścianami skalnymi, o wysokości sięgającej nawet kilkuset
metrów.
Park krajobrazowy Colli Berici oferuje wiele
urozmaiconych krajobrazowo szlaków,
wiodących przez lasy oraz wioski, w których
domostwa i obszary rolnicze pną się po łagodnych zboczach wzgórz. Jedną z
atrakcji pejzażowych zasługujących na uwagę jest bezsprzecznie potężne jezioro
Fimon (Lago di Fimon), znajdujące się
na terenie gminy Arcugnano. Otoczenie zbiornika wodnego jest przebogatym
królestwem fauny i flory, a ponadto są w jego obrębie miejsca, gdzie prowadzono
prace wykopaliskowe. Nie sposób pominąć także wioski Calto di Zovencedo, w
której do czasów dzisiejszych istnieje możliwość poznania czarującej mozaiki
życia wiejskiego w krainie Veneto.
Część zboczy Colli Berici zaadaptowano na
potrzeby winnic, wydających obfite owoce: z tychże obfitych winnych gron
tłoczone są wyśmienite włoskie wina czerwone, takie jak na przykład Cabernet, Merlot, Tocai Rosso czy
Barbarano oraz wina białe, wśród których na pierwszym miejscu wymienić należy wytwarzane
w tłoczniach D.O.C. Colli Berici, regionalne Garganego.
Zafascynowany urokami wzgórz Colli Berici,
które wcześniej podziwiałem jedynie z okna autobusu podmiejskiego, dzień 8
czerwca 2017 r. postanowiłem w całości poświęcić wędrówce po szlakach utworzonego
na nich parku krajobrazowego. Oczywiście, obok niezaprzeczalnie ujmujących swym
pięknem pejzaży uwagę skoncentrowałem na najbardziej w dzikiej naturze
poszukiwanych przeze mnie "skrzydlatych klejnotach". Drogą krótkiej
dygresji powiem, że w świetle dostępnych w sieci danych, wybór Włoch na cel
poszukiwania motyli okazał się ze wszech miar trafny, bowiem kraj ten uchodzi
za najbogatszy w faunę motyli dziennych w Europie (sic!). Nie bez kozery nazywa
się Italię motylim rajem Europy ("paradiso d'Europa" delle farfalle).
Według oficjalnych danych Włochy zamieszkuje 289 gatunków motyli dziennych,
czyli o ponad 120 więcej niż w Polsce. Niestety zmiany klimatyczne i idące w
parze z nimi ekstremalne zjawiska pogodowe, wzrost eksploatacji obszarów
dzikiej przyrody na potrzeby rolnictwa i sadownictwa, a wraz z tym stosowanie
pestycydów są czynnikami wysoce zagrażającymi bytowi tych najpiękniejszych
owadów świata i w dobie obecnej nawet do 13% gatunków motyli z terenu Italii
grozi wyginięcie. Z drugiej jednak strony w ostatnich latach stwierdzono występowanie
we Włoszech ogromnie rzadkich, a nawet endemicznych gatunków motyli, jeśli
wymienić na przykład Zerynthia cassandra i
Zerynthia cerisyi z rodziny
paziowatych (Papilionidae), Plebejus villai z rodziny
modraszkowatych (Lycaenidae) czy Coenonympha elbana z rodziny
rusałkowatych (Nymphalidae). Co
więcej, zaobserwowano odradzanie się populacji niektórych gatunków motyli
dziennych, po deficytach w pojawie ich imago
liczących nawet 40 lat (sic!).
Moja eskapada lepidopterologiczna przez
park krajobrazowy Colli Berici nie należała do szczególnie owocnych.
Paradoksalnie, największą trudność sprawiło mi znalezienie jakiegokolwiek
szlaku turystycznego, wiodącego obszarami dzikiej przyrody, z dala od miejsc
zmienionych działalnością człowieka. Już na przedmieściach Vicenzy, nieopodal
ogródków przydomowych dało się dostrzec dwa osobniki nigdy wcześniej przeze
mnie nie napotkanego pazia żeglarza (Iphiclides
podalirius). Na terenach lesistych i w prześwitach leśnych tańczyły
dziesiątki osobników Argynnis paphia (dostojka/perłowiec
malinowiec). Nie będąc do końca pewnym co do prawidłowości rozpoznania
pozwoliłem sobie dwa takie motyle uwiecznić na zdjęciu, wierząc, że spotkałem
bardzo do pospolitego perłowca malinowca podobny, jednakowoż nieporównywalnie
rzadziej spotykany gatunek Argynnis
pandora (dostojka pandora). Porównanie mojego zdjęcia z dostępnymi zasobami
w sieci rozwiało jednak moje wątpliwości na niekorzyść tego ostatniego gatunku.
Na obszarach intensywnego poszycia zielenią, zwłaszcza z przewagą roślin
krzewiastych dało się zaobserwować liczne polowce szachownice (Melanargia galathea) oraz oblaczki
granatki (Amata phegea) - aktywne w
dzień motyle nocne z potężnej (liczącej ponad 30000 gatunków), jeszcze
niemającej nazwy polskiej rodziny Erebidae.
Nie zadawałem sobie trudu aby fotografować polowca szachownicę, bowiem
spotkanie z tym gatunkiem motyla dziennego w Italii nie jest żadnym sukcesem. Zależało
mi oczywiście na natknięciu się na blisko z pospolitym polowcem szachownicą spokrewniony,
stwierdzany tylko na Półwyspie Apenińskim gatunek Melanargia arge. W północnej części Italii jednak szanse na jego
napotkanie są nikłe. Jeśli zaś chodzi o tereny najbliżej jeziora Fimon (Lago di Fimon), w faunie motyli
dominowały wcześniej wspomniane dostojki/perłowce malinowce (Argynnis paphia) oraz skrzące się
intensywną ceglastą czerwienią awersów skrzydeł, nakrapianą ciemnobrązowym
"panterkowatym" deseniem przeplatki (Melitaea). Nie byłem jednak pewien, czy były to zamieszkujące
strefę o klimacie śródziemnomorskim osobniki Melitaea trivia, czy znane również w Polsce przelatki didyma (Melitaea didyma).
Lit.: http://www.visitvicenza.org/it/scopri-il-territorio/luoghi-del-benessere-e-del-relax/i-colli-berici;
http://salutidavicenza.it/colli-berici/
39. Vicenza, Statua di Andrea Palladio,
1859, 8.06.2017. Pośrodku niewielkiej Piazzetta Palladio, nieopodal głównego
placu miejskiego Vicenzy, czyli Piazza dei Signori oraz potężnego gmachu
Basilica Palladiana, stoi pomnik Andrea Palladia (1508-1580), odkuty w 1859 r.
w białym marmurze przez rzeźbiarza Vincenzo Gajassi (1811-1861).
Lit.: http://www.vicenzatoday.it/cronaca/inaugurata-statua-andrea-palladio.html
40. Vicenza, Alloggio Ca & Lou in
Contrà delle Canove, 9.06.2017. Kwatera należąca
do sieci Air BnB, o nazwie Ca & Lou znajduje się w nowoczesnym budynku
wielorodzinnym przy Contrà delle Canove. Nie po raz pierwszy planując wizytę w
Vicenzy wybrałem ten właśnie obiekt na bazę wypadową, gdyż jest on ze wszech
miar godny polecenia. Oczywiście główny jego atut stanowi lokalizacja: z Contrà
delle Canove, minąwszy niewielki skwerek Largo Goethe skręca się w prawo w
Strada Teatro Olimpico, przy której, jak wskazuje nazwa, mieści się słynna
budowla będąca wspólnym dziełem Andrea Palladia i Vincenzo Scamozzi'ego -
Teatro Olimpico. Strada Olimpico prowadzi z kolei na Piazza Matteotti, z
dominującym w jej zachodniej pierzei Palazzo Chiericati. Z tego ostatniego
placu wchodzi się bezpośrednio na jedną z głównych arterii historycznego
centrum Vicenzy - czyli Corso Andrea Palladio, skąd dojście do znanych i mniej
znanych budowli, powstałych według projektu Andrea Palladia, jak również innych
zabytków architektury, także niezwiązanych z tym architektem nie stanowi
większego problemu.
Zob. http://www.calou.it/
41. Vicenza autostazione, 9.06.2017. Il bus
numero 38 per Padova, delle ore 12.00 sta pronto alla partenza al binario/box
6. Il bus va avanti via: Torri di Quartesolo, Vancimuglio, Grisignano di Zocco,
Artesega, Mestrino, Rubano e Padova autostazione.
42. Padova, Parcheggio accanto alla
stazione, 9.06.2017. L'inizio del viaggio a Lucca con BlaBlaCar.
43. Lucca, Chiesa della Santissima
Annunziata dei Servi (sconsacrata), 10.06.2017. Dawny,
aktualnie nie pełniący funkcji sakralnych kościół Santissima Annunziata dei
Servi w Lukce znajduje się przy placu miejskim o tej samej nazwie (Piazza dei Servi).
Lit.: http://web.rete.toscana.it/Fede/luogo.jsp?identificativo=2808&lingua=italiano
44-45. Lucca, Chiesa San Michele in Foro,
10.06.2017. Kościół San Michele in Foro posadowiony
jest na wywyższonym gruncie, pośrodku dzisiejszej Piazza San Michele, w
otoczeniu marmurowych filarków z przewieszonymi pomiędzy nimi, ciężkimi
łańcuchami. Całość założenia otaczają pierzeje budynków, zawierające pałace
średniowieczne.
Kościół San
Michele in Foro ma plan krzyża łacińskiego, a artykulacja jego elewacji wykazuje inspiracje romanizmem pizańskim. Świadczy o tym obecność charakterystycznych
rombów pod ślepymi arkadami na apsydzie oraz galeryjek arkadkowych na
elewacjach bocznych, apsydzie i fasadzie, którą wieńczą trzy kamienne statuy.
Wśród nich na uwagę zasługuje odkuty z marmuru św. Michał Archanioł z
metalowymi skrzydłami. Postać ta trzymaną w prawej dłoni lancą pokonuje smoka u
swych stóp, a w lewej trzyma ziemski glob z krzyżem. Posąg głównego patrona
kościoła flankują dwa marmurowe posągi aniołów.
Zgodnie z legendą, w określonych warunkach padania światła słonecznego na placu okalającym kościół miał być widoczny blask barwy zieleni, emitowany przez posąg. Owo zielone światło rzucać miał kamień szmaragdowy na pierścieniu, nasadzonym na palec jednej ręki św. Michała. Nikt jednak dotąd nie potwierdził obecności pierścienia ze szmaragdem na palcu rycerskiego świętego. Starszej generacji mieszkańcy Lukki utrzymują, iż faktycznie od czasu do czasu widzieli tajemniczy blask w kolorze zieleni, padający na Piazza San Michele, jednakowoż źródło owego zagadkowego światła nigdy nie zostało zidentyfikowane. Tym bardziej mało prawdopodobnym wydaje się, żeby był nim pierścień św. Michała Archanioła.
Lit.: http://www.comune.lucca.it/flex/cm/pages/ServeBLOB.php/L/IT/IDPagina/6463; https://www.informagiovani-italia.com/chiesa_san_michele_in_foro_lucca.htm
Lit.: https://www.informagiovani-italia.com/chiesa_san_michele_in_foro_lucca.htm
47. Lucca, Chiesa San Michele in Foro -
interno, 10.06.2017. Wnętrze kościoła San Michele in
Foro, posadowionego na planie krzyża łacińskiego podzielone jest na trzy
niejednakowej wysokości nawy dwoma szeregami kolumn o gładkich trzonach oraz
kapitelach korynckich lub kompozytowych. Mamy więc do czynienia z bazyliką
kolumnową. Na kolumnach tych spoczywają półkoliste arkady międzynawowe, a
powyżej nich znajduje się, oddzielona mało wydatnym gzymsem strefa okien nawy
głównej, z których do wnętrza kościoła pada skąpe światło. Nawa środkowa
zakończona jest od wschodu półkolistą w rzucie poziomym apsydą, a ponad jej
konchą, poniżej sklepienia krzyżowego nad skrzyżowaniem korpusu nawowego z
transeptem znajduje się oculus, który
wydaje się wpuszczać do wnętrza nawy najwięcej światła. Środkową nawę kościoła nakrywa
spłaszczone sklepienie beczkowe z lunetami, nawy boczne z kolei przekryto
sklepieniami krzyżowymi nad każdym przęsłem, oddzielonymi od siebie masywnymi
łukami jarzmowymi (gurtami).
Lit.: https://www.informagiovani-italia.com/chiesa_san_michele_in_foro_lucca.htm
48. Filippino Lippi, Sacra Conversazione
(Pala Magrini), 1483 ca., tempera su tavola, Chiesa San Michele in Foro, Lucca,
10.06.2017. Obraz ołtarzowy przedstawiający
czteroosobową Sacra Conversazione, znajdujący się w kościele San Michele in
Foro w Lukce, pochodzi z okresu młodzieńczej twórczości Filippino Lippi'ego,
kiedy pozostawał on jeszcze pod silnym wpływem Sandro Botticelli'ego.
Lit.: http://www.frammentiarte.it/2016/11-pala-magrini/; https://www.finestresullarte.info/Puntate/2014/02-filippino-lippi.php;
https://it.wikipedia.org/wiki/Pala_Magrini
49. Lucca, Chiesa Santi Giovanni e
Reparata, 10.06.2017. Kościół Santi Giovanni e Reparata znajduje się przy Piazza
San Giovanni, nieopodal katedry San Martino w Lukce. Był on, wraz z
przlegającymi doń budowlami, pierwszą siedzibą diecezji lukkijskiej, a kiedy
mieszczący się neopodal kościół p.w. św. Marcina podwyższono
do rangi katedry, co miało miejsce na początku VIII w., kościołowi p.w. św. św.
Jana i Reparaty przyznano prawo do udzielania chrztów. Na początku XIX w. kościół
Santi Giovanni i Reparata został, z nakazu okupujących Lukkę władz Francji
napoleońskiej zdesakralizowany i pozbawiony wyposażenia wnętrza: przeznaczono
go na zbiory archiwum dawnego miasta-państwa. W 1828 r. kościół ponownie
otwarto i przywrócono mu prawo do posługi liturgicznej, jakkolwiek poddano
przekształceniom. Dzisiejsza bryła świątyni, jak również dyspozycja wnętrza są
owocem przebudowy budynku wczesnośredniowiecznego w XII w., jednakowoż w
podziemiach zachowały się szczątki znacznie starszych budowli. Pod koniec XVI
w. rozpoczęto przebudowę kościoła, która przedłużyła się na pierwsze dwudziestolecie
kolejnego wieku. W wyniku przekształceń z tego czasu kościół otrzymał nową, późnorenesansową
fasadę, jakkolwiek w umiejętny sposób w nową elewację główną wkomponowano
elementy architektury średniowiecznej.
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_dei_Santi_Giovanni_e_Reparata; http://www.museocattedralelucca.it/area_archeologica.htm;
https://www.italyguides.it/it/toscana/lucca/chiesa-dei-santi-giovanni-e-reparata
50. Lucca, Chiesa Santi Giovanni e Reparata
- campanile e battistero, 10.06.2017. Jeśli chodzi o
dzwonnicę (campanile) kościoła Santi
Giovanni e Reparata, pierwotny kształt nadano jej w XII w., powstała więc w
czasie zbliżonym do romańskiego kościoła. Do czasów dzisiejszych z wieży w
oryginalnym kształcie pozostała tylko dolna strefa murów, z kamiennych bloków
ułożonych regularnymi warstwami. Dzwonnicę
poddano przebudowom w epokach późniejszych, czego świadectwem jest ogromna
niejednorodność murów, uwidoczniająca się szczególnie w wyższych partiach
budowli, jak również zastosowanie różnorodnych technik murarskich (z użyciem
cegły, kamienia oraz zaprawy zawierającej żwir wapienny). Wieńczące dzwonnicę
blankowania zostały dodane najpóźniej lub nawet przeniesione z innej budowli i
wmontowane wtórnie pod koniec XIX lub na początku XX w. Najważniejszą
przesłankę ku takiej tezie stanowić może fakt, iż w nowożytnym okresie Seicenta
i Settecenta dzwonnice kościelne z reguły przekrywano daszkami zamiast
krenelażami (por. wieże kościołów San Michele in Foro, Santa Maria in Forisportam
i wiele innych w obrębie miasta Lukka oraz w leżących w jego okolicach wioskach).
51. Lucca, Chiesa Santi Giovanni e Reparata
- interno, 10.06.2017. Wnętrze kościoła Santi Giovanni
e Reparata odzwierciedla formę dawnej, XII-wiecznej bazyliki, nie odbiegającą
zbytnio od poprzedniczki z epoki wczesnochrześcijańskiej. Korpus składa się z
trzech niejednakowej wysokości naw, oddzielonych półkolistymi arkadami na
wtórnie wykorzystanych, antycznych kolumnach korynckich i kompozytowych oraz
kolumnach z epoki romańskiej, o kapitelach zdobionych maszkaronami, postaciami
fantastycznymi oraz motywami harpii i smoków. Sklepieniami krzyżowymi nakryte
są tylko nawy boczne, z kolei nad wywyższoną nawą środkową znajduje się
drewniany strop kasetonowy, datowany na przełom XV i XVI w.
Lit.: https://www.italyguides.it/it/toscana/lucca/chiesa-dei-santi-giovanni-e-reparata
52-54. Lucca, Chiesa Sant'Alessandro Maggiore, 10.06.2017. Kościół
Sant'Alessandro Maggiore, uważany za jedną z pierwszych romańskich budowli
sakralnych w Lukce, przebudowano i rozbudowano pod koniec XI w. Reprezentuje on
typ trójnawowej bazyliki i wyróżnia się na tle innych lukkijskich kościołów
romańskich skrajnie rygorystycznymi kanonami architektury, widocznymi zwłaszcza
w obrysie i artykulacji fasady, zrównoważonej pod względem proporcji,
wyrafinowaną alternacją wysokich i niskich pasów z bloków kamiennych w wątku
muru oraz detalami architektonicznymi na elewacjach i portalach, przywodzącymi
na myśl antyk rzymski. Fasada, wzorem bazylik wczesnochrześcijańskich i wczesnobizantyjskich
odzwierciedla układ trójnawowy, zaś zachowane do dziś podstawy kolumn pozwalają
hipotetycznie założyć, iż dawniej portal główny poprzedzony był
czterokolumnowym portykiem.
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_di_Sant%27Alessandro_(Lucca); http://www.diocesilucca.it/parrocchie.php?id=417&id_ana=0;
http://guide.travelitalia.com/it/guide/lucca/chiesa-di-sant-alessandro/
Prace nad
przebudową korpusu nawowego rozpoczęto w 1308 r., a od 1320 r. kontynuowano je
pod kierunkiem mistrza Bonaventura Rolenzi'ego. W 1348 r., zgodnie z zapisem w
testamencie wdowy po Castruccio Castrani'm in
trefundibus novis inceptis et finiendis, wykorzystano częściowo materiały
budowlane z rozebranej romańskiej apsydy katedry, wzniesiono nową, znacznie
większą, jakkolwiek zachowując stylistykę romańską, mimo iż czas budowy
przypada po połowie XIV w. (sic!).
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Cattedrale_di_San_Martino_(Lucca); http://www.museocattedralelucca.it/cattedrale.htm;
https://www.informagiovani-italia.com/cattedrale_san_martino_lucca_duomo.htm; http://www.comune.lucca.it/turismo/duomo_di_lucca ; http://www.luoghimisteriosi.it/toscana_luccaduomo.html
57. Lucca, Cattedrale San Martino -
facciata, 10.06.2017. Fasada katedry San Martino
w Lukce zwrócona jest na zachód i poprzedza ją portyko-narteks, otwarty na plac
katedralny trzema monumentalnymi arkadami, spośród których najwęższa jest
południowa, ze względu na obecność dobudowanej bezpośrednio do korpusu nawowego
dzwonnicy (campanile).
Lit.: https://www.informagiovani-italia.com/cattedrale_san_martino_lucca_duomo.htm
58. Lucca, Cattedrale San Martino -
interno, 10.06.2017. Wnętrze katedry San Martino w
Lukce odzwierciedla typ bazylikalny, na planie krzyża łacińskiego, z wyraźnie wywyższoną
nawą środkową i niższymi nawami bocznymi, zawierającymi empory o przezroczach
ostrołukowych, w formie podwójnych biforiów gotyckich.
Lit.: https://www.informagiovani-italia.com/cattedrale_san_martino_lucca_duomo.htm
Lit.: Fallai 2012 - http://www.corriere.it/cultura/12_dicembre_17/fallai-svelato-mistero-ilaria-del-carretto_a10d51d8-4850-11e2-ab86-ffed12a6034c.shtml; http://blog.zingarate.com/luccadascoprire/ilaria-del-carretto-leterno-amore-paolo-guinigi/;
http://www.dovealucca.it/da-vedere/curiosita-storiche/35-ilaria-del-carretto
61. Domenico Ghirlandaio, Madonna in trono
col Bambino e santi, 1479 ca., tempera su tavola, Cattedrale San Martino,
Lucca, 10.06.2017. Obraz ołtarzowy w zakrystii
katedry w Lukce, przedstawiający sześcioosobową Sacra Conversazione, jest
jednym z pierwszych malowideł tablicowych Domenica Ghirlandaio, nieznacznie młodszym
od dzieł realizowanych dla rodu Vespucci'ch we Florencji oraz malowideł ściennych
w kaplicy Santa Fina w San Gimignano.
Lit.: http://www.frammentiarte.it/2016/07-madonna-in-trono-col-bambino-e-santi/
Lit.: Salmi 1928, s. 15, 45; Bellato 2013, s.
37, 38; https://www.informagiovani-italia.com/basilica_di_san_frediano_lucca.htm; http://www.sanfredianolucca.com/
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Basilica_di_San_Frediano; http://www.comune.lucca.it/turismo/basilica_san_frediano;
https://www.informagiovani-italia.com/basilica_di_san_frediano_lucca.htm;
http://www.luoghimisteriosi.it/toscana_luccafrediano.html; https://it.wikipedia.org/wiki/Berlinghiero_Berlinghieri; https://it.wikipedia.org/wiki/Bonaventura_Berlinghieri
Lit.: https://www.informagiovani-italia.com/basilica_di_san_frediano_lucca.htm
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Fonte_battesimale_di_San_Frediano; http://www.duepassinelmistero.com/Fonte Battesimale
S.Frediano.htm
67. Lucca, Basilica San Frediano - tomba di
Santa Zita, 10.06.2017. Nieopodal kaplicy zawierającej romańską chrzcielnicę
znajduje się tumba św. Zyty (1278), której zmumifikowane ciało przechowywanej
jest w przeszklonej trumnie.
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Zita_di_Lucca; https://www.informagiovani-italia.com/basilica_di_san_frediano_lucca.htm
Podobny jak na fasadzie ciąg ślepych arkad, jakkolwiek spoczywających na lizenach, stanowi artykulację elewacji bocznych budowli. O wyraźnych inspiracjach romanizmem pizańskim świadczy obecność charakterystycznych rombów w podniebiach ślepych arkad na fasadzie. Na zachowanej części elewacji nawy środkowej da się zaobserwować użycie marmuru o dwóch tonach barwnych. Elewacje ramion transeptu artykułowane są podobnie jak elewacje naw bocznych, a ponad ślepymi arkadami ciągną się płytkie galeryjki kolumnowe (bez arkadek). W ornamentyce architektonicznej dominujący motyw stanowią gałązki cierniowe. Na ścianach półkolistej w rzucie poziomym apsydy powraca artykulacja w formie ślepych arkad, a powyżej nich nieco głębsza niż na elewacjach transeptu galeryjka kolumnowa. Bardzo oszczędna jest dekoracja półkoliście zwieńczonych okien apsydy, ograniczona jedynie do archiwolt. Ciągnący się pomiędzy kolumnami wspierającymi ślepe arkady gzyms podtrzymuje galeryjkę kolumnową.
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_di_Santa_Maria_Forisportam; http://www.medioevo.org/artemedievale/Pages/Toscana/SantaMariaaLucca.html; http://www.luccaterre.it/it/dettaglio/5611/Santa-Maria-Forisportam-detta-Santa-Maria-Bianca.html
70. Lucca, Chiesa San Francesco,
10.06.2017. Kościół San Francesco znajduje się przy
placu o tej samej nazwie i stanowi część założenia dawnego klasztoru
Franciszkanów. W czasach dzisiejszych dawny kościół klasztorny nie pełni funkcji
liturgicznych i używany jest jako sala koncertowa lub konferencyjna.
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_di_San_Francesco_(Lucca); https://www.informagiovani-italia.com/chiesa_san_francesco_lucca.htm
71. Lucca, Chiesa San Francesco - interno,
10.06.2017. Wnętrze kościoła San Francesco stanowi przestronna,
jednoprzestrzenna sala, nakryta otwartą więźbą dachową, a głównym źródłem
doświetlenia są dla niej okna biforialne w prezbiterium, ponownie otwarte po
zamurowaniu w okresie nowożytnym w 1844 r.
72. Lucca, Palazzo Pfanner, 10.06.2017. Zespół pałacowo-ogrodowy, należący do arystokratycznego rodu Pfanner
znajduje się bezpośrednio przed murami miejskimi Lukki, a wejście do niego
prowadzi od dzisiejszej via degli Asili. Historia budowy Palazzo Pfanner
sięga 1660 r., jednakowoż ród Pfanner nie był pierwszym właścicielem obiektu.
Barokowy gmach ufundowali przedstawiciele rodu Moriconi, którzy należeli do warstwy
patrycjatu lukkijskiego, zajmującej się handlem. Niestety, na skutek
niewypłacalności długów ród ten popadł w kryzys finansowy i zmuszony był w 1680
r. odsprzedać budynek rodowi Controni, należącemu do arystokracji lukkijskiej parającej
się handlem jedwabiem. Rodzina Controni niezwłocznie po nabyciu pałacu zleciła
jego rozbudowę: przez cały 1686 r. przedstawiciele rodu nadzorowali prace nad
budową monumentalnej klatki schodowej, według projektu, który sporządził przypuszczalnie
Domenico Martinelli, architekt i inżynier pochodzący z Lukki, jakkolwiek znany
ze swej działalności także na innych dworach Europy, głównie w Wiedniu i
Pradze. W pierwszych latach Settecenta, nadal mający pałac w swych rękach ród
Controni zamówił, według wszelkiego prawdopodobieństwa u Filippo Juvarry, projekt
przekształcenia znajdującego się za budynkiem ogrodu. W tym samym czasie
zaangażowano lokalnych malarzy quadraturystów
do pokrycia dekoracją freskową sklepień klatki schodowej oraz innych wnętrz rezydencji.
W 1692 r. w omawianym pałacu, nadal zamieszkanym przez Controni'ch gościł
książę duński imieniem Fryderyk, który zawitał do Lukki w ramach swej podróży
po Europie. Do historii miasta przeszedł on jednak głównie ze względu na romans
z młodą Lukkijką - Marią Maddaleną Trenta.
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Palazzo_Pfanner; http://www.palazzopfanner.it/
73. Lucca, Chiesa San Romano, 10.06.2017. Kościół oraz przylegające doń pozostałości po założeniu
klasztornym, usytuowane nieopodal lukkijskiego Palazzo Ducale, a dziś
skomunikowane ze sobą poprzez rodzaj wiaduktu, stanowią najstarsze i
najważniejsze świadectwo dorobku kulturowo-artystycznego zakonu dominikanów w
Lukce. Zespół budowli powstał na fundamentach starszych zabudowań, a czas jego
powstania przypada na drugą połowę XIII w. W kolejnych stuleciach założenie
konwentualne było wielokrotnie rozbudowywane i przekształcane.
Lit.: http://www.luccaterre.it/it/dettaglio/7646/San-Romano.html; https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_di_San_Romano_(Lucca)
74. Lucca, Alloggio con la stanza condivisa
"Antraccoli Vegas" in via Romana 2467, 10.06.2017. W nowoczesnym, wielorodzinnym budynku, o elewacjach pomalowanych
na jaskrawe "letnie" kolory znalazłem zakwaterowanie. Gwoli prawdzie,
niewielkie lokum, należące do ogólnoświatowej sieci kwater prywatnych Air BnB
znajduje się w znacznej odległości od murów historycznego centrum, a nawet poza
granicami Lukki, w miejscowości Antraccoli i stąd nazwa Antraccoli Vegas. Z pełną świadomością lokalizacji, pod koniec
kwietnia 2017 r. dokonałem rezerwacji na dwa pełne dni pobytu, planowanego na
czerwiec, jednakowoż nie mieściło się w moich wyobrażeniach, że odległość od
granic miasta wynosić może około 3-4 km, a co gorsza, część drogi do pokonania
pozbawiona jest chodnika i co za tym idzie, wymusza przejście bezpośrednio
poboczem ruchliwej ulicy.
Varisco 2008 = Alessio Varisco, La chiesa di Santa Maria
della Rosa. Storia del culto Mariano in Lucca - http://www.antropologiaartesacra.it/ALESSIO_VARISCO_LUCCA_ChiesaSantaMariaDellaRosa.html

Niezaprzeczalnie postać tak zasłużona dla Vicenzy, jest godna
upamiętnienia. Bezdyskusyjnie również uznać można postać Andrea Palladia i
miasto Vicenza za dwa nierozerwalnie związane ze sobą byty: bez Andrea Palladia
nie byłoby Vicenzy w tym kształcie, który w granicach murów centrum
historycznego oglądamy dziś i na odwrót - gdyby pochodzący z Padwy architekt
nie dotarł do Vicenzy, nie spotkał w niej humanisty, poety i dramaturga
Giangiorio Trissino (1478-1550) - to nie wiadomo, jak jego losy by się
potoczyły i czy miałby szansę zaświecić niczym gwiazda na firmamencie
architektury renesansu.
Patrząc jednak
na upamiętniający Andrea Palladia monument, naszła mnie całkiem odmienna
refleksja. Nie sposób przeoczyć dzisiejszego wyglądu Piazza dei Signori oraz
łączącej się z nią Piazzetta Palladio, "wzbogaconych" trudną do
oszacowania ilością sklepów, kawiarń, restauracji oraz niezliczonej rzeszy odwiedzających
te miejsca turystów oraz mieszkańców Vicenzy. Jednakowoż aż samo nasuwa się
pytanie: czy patrzący na miasto z monumentalnego postumentu architekt wiedział,
że kiedykolwiek po jego śmierci Vicenza do tego stopnia się rozbuduje i
diametralnie zmieni swój charakter? Czy był w stanie przewidzieć, ilu
podróżników z całego świata po blisko pięciuset latach od epoki, w której
tworzył będzie jego dzieła podziwiać? A co z mieszkańcami Vicenzy i osobami to
miasto odwiedzającymi? Czy wiedzą, że Vicenza to "miasto Andrea
Palladia" i spacerując ulicami historycznego centrum co krok natknąć się
można na, nierzadko przytłaczającą swą surowością i monumentalizmem budowlę,
którą - z rozmaitym stopniem wierności - zrealizowano według projektu Andrea
Palladia? Czy są świadomi, iż architekt ten został doceniony już za życia przez
elity intelektualne i kwiat arystokracji miasta Vicenza? Z kolei zasięg jego
twórczości wykracza poza granice miasta a nawet na całą krainę Veneto? Czy
wiedzą, że po śmierci Andrea Palladia jego twórczość pozostała źródłem
inspiracji dla architektów przyszłych generacji, a inspiracje te szczególnie
ożyły po około dwustu latach w epoce klasycyzmu i co ciekawe - ich zasięg
rozszerzył się zdecydowanie poza granice Italii, w tym również na Polskę?
Optymistycznie zakładam, iż imię i nazwisko, a raczej pseudonim Andrea Palladio nigdy nie zniknie z
pamięci ludzkości, jakkolwiek należy w najrozmaitszy sposób popularyzować
wiedzę o nim i idąc śladem rozprawiających się z jego dorobkiem naukowców -
tworzyć dobre przewodniki i inne publikacje o charakterze popularno-naukowym, a
przez to składać należny hołd jego osobie oraz twórczości.

Standard
kwatery Ca & Lou zasługuje na bardzo wysoką ocenę. Tworzą ją cztery pokoje,
w tym dwa dla par i dwa dla rodzin, te ostatnie z osobnymi łazienkami, te
pierwsze ze wspólną łazienką i kuchnią, bardzo dobrze urządzoną i zaopatrzoną w
asortyment na śniadanie kontynentalne. Zakwaterowanie typu Bed & Breakfast
nie jest w sieci Air BnB regułą, jednakowoż właścicielka kwatery Ca & Lou
zapewnia gościom tego typu udogodnienie. Krótko podsumowując - z przyjemnością
do tego miejsca wracałem po każdym dniu spędzonym na poznawaniu willi Andrea
Palladia i innych atrakcji turystycznych w okolicach Vicenzy.

Vicenza i Padwa (Padova), są miastami na terenie Veneto, odległymi
którymi od siebie o około 45 km. Przejazd z jednego miasta do drugiego nie
nastręcza trudności, gdyż przez obydwa miasta przejeżdża wiele pociągów lokalnych
(regionale lub regionale veloce) i oba miasta należą również do relacji kolei
dużych prędkości (tak zwanych "włoskich strzał" (Freccie Italiane) - Frecciarossa,
Frecciargento, Frecciabianca), a nawet kursujących w dzień i w nocy
międzynarodowych EuroCity i EuroNight, łączących Włochy z Austrią,
Niemcami, Szwajcarią, Francją.
Oczywiście,
planując przejazd na tak niewielką odległość nigdy bym nie wybrał pociągu
dużych prędkości ani międzynarodowego, żeby nie przepłacać, lecz
najrozsądniejszym rozwiązaniem byłby w tym przypadku pociąg lokalny ze względu
na znacznie niższą cenę biletu. Zdecydowałem się jednak na autobus podmiejski,
nie tyle z powodu kosztu podróży, ile dla urozmaicenia sposobów podróżowania po
Italii.
Dzień
wyjazdu z Vicenzy oznaczał zarazem opuszczenie Veneto i kolejne kilka dni
spędzone w Toskanii. Punktem docelowym tego dnia miała być Lukka (Lucca),
miasto nigdy wcześniej przeze mnie nie odwiedzane, jednakowoż znane mi głównie z książek (włoskojęzycznych przewodników
turystycznych) oraz sieci.
Na przejazd z Padwy do Lukki poszukiwałem opcji możliwie
najtańszej. W pamięci miałem rok wcześniejszą (czerwiec 2016) podróż pomiędzy
Padwą a Florencją, na którą z około dwumiesięcznym wyprzedzeniem nabyłem przez
Internet bilet na autokar firmy Baltour, za niewiarygodnie niską cenę
promocyjną w wysokości… 1 € (sic!). Podobna okazja nie nadarzyła się w 2017 r.,
może dlatego że poszukiwania tanich połączeń autobusowych rozpocząłem zbyt
późno. Przyczynę można jednak także wytłumaczyć faktem, iż Lukka, w przeciwieństwie
do Florencji nie jest miastem leżącym przy głównych arteriach komunikacyjnych
przecinających Toskanię, w związku z czym wprowadzanie puli biletów po bardzo
niskich cenach, przy niewielkiej frekwencji pasażerów nie byłoby dla żadnego
przewoźnika opłacalne.
Wobec
powyższego, po raz pierwszy w historii moich podróży po Italii, wybrałem sformalizowany
autostopu BlaBlaCar. Powiem, że ta forma przejazdu z Veneto do Toskanii
stanowiła zaiste ciekawe urozmaicenie wyprawy do Italii w czerwcu 2017 r. Kierowca
oraz troje pasażerów samochodu byli Włochami i oczywiście, podczas pokonywania około
270 km dzielących Padwę od Lukki nadarzyła się okazja do interesujących rozmów.
Nie zabrakło tematu kryzysu migracyjnego, kierunków polityczno-społecznych, w
które aktualnie zmierzają kraje europejskie, problemu islamizacji Europy. Na
każdy temat warto było poznać punkt widzenia rdzennych mieszkańców Italii,
jakkolwiek kiedy zapytałem, co sądzą o ultraprawicowym ruchu Forza Nuova - rozmówcy zmierzyli mnie krzywym
i pełnym niechęci spojrzeniem. Tematu nie drążyłem, skoro nie mieli ochoty go
podejmować, ale stało się dla mnie jasne, że nie sympatyzowali raczej z tym
ruchem.
Najstarsza
wzmianka o nim pochodzi z 1061 r. Miasto przyznało kościół założonemu w 1233 r.
zgromadzeniu zakonnemu serwitów w 1254 r., a w okresie Trecenta miała miejsce
jego gruntowna przebudowa. Cały budynek sakralny wzniesiono na nowo z cegły,
jako kościół jednonawowy, orientowany, nakryty od wewnątrz sklepieniami
krzyżowo-żebrowymi, z transeptem i prostokątnym zamknięciem od wschodu.
W dobie Quattrocenta wnętrze świątyni
ozdobiono freskami, z których do naszych czasów zachowały się jedynie skąpe
fragmenty. Na przełomie Quattrocenta i Cinquecenta zakon serwitów zawarł umowę
z pochodzącym z Lukki rzeźbiarzem Matteo Civitali'm (1436-1502) na wykonanie licznych
elementów wyposażenia. Spośród nich, drewniana, polichromowana rzeźba
Archanioła Gabriela zaginęła, z kolei tworząca wraz z nim Zwiastowanie statua
Marii Panny zachowała się. Dla tej grupy rzeźbiarskiej w 1516 r. Nicolao
Civitali (1482-1560), syn wspomnianego wyżej Matteo wykonał ołtarz baldachimowy
z ażurową kopułą.
Jako
ciekawostkę wspomnieć można o kamiennej, znajdującej się przy portalu
głównym tablicy kamiennej, upamiętniającej wyrzucenie w 1495 r. na brzeg morza
w pobliżu Viareggio ogromnego ssaka morskiego. Padlinę zwierzęcia przeniesiono
do Lukki i zawieszono dokładnie w tym miejscu, gdzie dziś mieści się tablica z
inskrypcją o następującej treści: "Walenie,
Charybdy, delfiny, orki i inne stwory z Oceanu i morza naszego, jakiekolwiek
posiadasz, o Nilu, jakiekolwiek zaliczyć można na poczet bogactwa cudownego Gangesu,
tę jedyną bestię dano nam jako świadectwo. Otwarta paszcza i wielkość żebra
dowodzą ogromu wielkości jej ciała. Toskańskie morze
wyrzuciło ją na wybrzeże Lukki w roku 1495, Nicolao Tegrimi tu ją
umieścił" (Balene, pistrici, delfini e orche e gli
altri mostri del'Oceano e del nostro Mare, qualunque (mostro) hai o Nilo,
qualunque ne annovera il mirabile Gange, questa sola bestia vi dà
testimonianza. L'apertura della bocca e la costola dimostrano la vastità del
rimanente corpo. Il mare toscano la gettò sul lido di Lucca nell'anno di saluto
1495. Nicolao Tegrimi pose).

Dzisiejsza
Piazza San Michele była w starożytności rzymskim forum miejskim, na którym w
VIII w. wybudowano kościół poświęcony św. Michałowi Archaniołowi. Najstarsza
wzmianka o nim pochodzi z 795 r., z tej samej zapiski wiemy również, że do
kościoła przylegały budynki klasztoru i szpitala.
Przebudowę
kościoła w epoce romańskiej rozpoczęto w 1070 r., nakazem papieża Aleksandra II
i przedłużyła się ona aż do XIV w. Na ten czas datuje się także dekoracje dziś
zaślepionych okien krypty kościoła, widocznych w dolnej strefie apsydy. Prace
nad samą bryłą trójnawowego kościoła, z transeptem i półkolistą w planie apsydą
od wschodu zamknęły się zasadniczo w XII w.
W okresie
Trecenta dobudowano dzwonnicę (campanile),
której fundatorem był doża pizański Giovanni dell'Agnello (1365-1368). Według
niesprawdzonych, półlegendarnych przekazów dźwięki dzwonów na wieży kościoła
San Michele in Foro miały być słyszane nawet w Pizie, w wyniku czego Lukka
została hierarchicznie wywyższona ponad to ostatnie miasto.
Kościół w dobie
średniowiecza otoczony był wodami fosy, w źródłach określonej jako Fossa Natali, a dostęp do niego możliwy
był jedynie przez drewniany most zwany Ponte
del Foro.
Budowę kościoła
San Michele in Foro kontynuowano na początku Duecenta, a prace budowlane
nadzorował wówczas architekt i rzeźbiarz Guidetto da Como (XII/XIII w.).
Pochodził on z Lombardii, jakkolwiek główny obszar jego działalności stanowiła
Toskania, zwłaszcza Lukka i Piza. Temuż architektowi i rzeźbiarzowi przypisuje
się między innymi portal główny kościoła San Michele in Foro, z belkowaniem
ozdobionym licznymi motywami fantastycznymi.

Zgodnie z legendą, w określonych warunkach padania światła słonecznego na placu okalającym kościół miał być widoczny blask barwy zieleni, emitowany przez posąg. Owo zielone światło rzucać miał kamień szmaragdowy na pierścieniu, nasadzonym na palec jednej ręki św. Michała. Nikt jednak dotąd nie potwierdził obecności pierścienia ze szmaragdem na palcu rycerskiego świętego. Starszej generacji mieszkańcy Lukki utrzymują, iż faktycznie od czasu do czasu widzieli tajemniczy blask w kolorze zieleni, padający na Piazza San Michele, jednakowoż źródło owego zagadkowego światła nigdy nie zostało zidentyfikowane. Tym bardziej mało prawdopodobnym wydaje się, żeby był nim pierścień św. Michała Archanioła.
46. Lucca, Chiesa San Michele in Foro -
facciata, 10.06.2017. Górną strefę fasady kościoła San
Michele in Foro tworzą cztery kondygnacje galeryjek arkadkowych, ozdobione na
kolumienkach obszernym cyklem reliefów i intarsji. Z kolei artykulację dolnej
strefy fasady oraz bocznych ścian korpusu nawowego stanowią ślepe, półkoliste
arkady, na apsydzie i fasadzie z wkomponowanymi w ich podniebiach rombami. Cecha ta, o
czym była już mowa wcześniej, świadczy dobitnie o inspiracjach stylem
pizańskim, zapoczątkowanym przez mistrza Busketosa (Buscheto, Buschetto). Ze względu na czas powstania głównej elewacji
kościoła San Michele in Foro dolną jej część usiłowano hipotetycznie przypisać
pizańskiemu mistrzowi Diotisalvi, znanemu głównie jako autor baptysterium San
Giovanni, przy katedrze Santa Maria Assunta w Pizie. Dekoracje portalu głównego
na fasadzie, jak również w zwieńczeniach ścian apsydy kościoła są przykładem
typowej reliefowej rzeźby romańskiej warsztatów kamieniarskich związanych z
Lukką, działających w pierwszej połowie XII w. Na dwunastej kolumnie licząc od
lewa, w pierwszym szeregu arkadek tworzących galeryjkę na fasadzie zobrazowano
oblicze Ettrudy, przełożonej klasztoru przy kościele San Michele w epoce
longobardzkiej (VIII w.).


Uczestniczące w
Świętej Rozmowie postacie zgromadziły się na skraju lasu o drzewach pokrytych
obfitym listowiem, na tle błękitnego nieba, a bardziej w głębi krajobrazu - ostrych
grani skalnych. Postaciami pierwszoplanowymi są, patrząc od lewa św. św. Roch,
Sebastian, Hieronim oraz Helena - cesarzowa, matka Konstantyna Wielkiego.
Postacie św.
św. Rocha i Heleny pod względem formalnym łatwo zestawić z niektórymi osobami
uczestniczącymi w alegorycznym przedstawieniu Primavera, pędzla Sandro
Botticelli'ego (Galleria degli Uffizi, Florencja), czego dowodzą zwłaszcza ich
wyidealizowane i jednocześnie melancholijne w wyrazie oblicza. Jedyną różnicę
wobec potencjalnych źródeł inspiracji dla tych postaci stanowić może ostrzejszy
niż u florenckiego nauczyciela Filippino Lippi'ego światłocień, widoczny w
wolumenie ich szat. O ile w sposobie zobrazowania rąk św. Heleny da się jeszcze
dostrzec nieporadność warsztatową malarza późnego Quattrocenta, o tyle biegłość
została przezeń osiągnięta w oddaniu delikatnego, powłóczystego welonu na jej
głowie.
Jako
ciekawostkę wymienić można w kontekście omawianego obrazu ołtarzowego element
humorystyczny - nierzadki także w innych dziełach Filippino Lippi'ego. Jest nim
lew towarzyszący odzianemu w czerwony płaszcz kardynalski, a zarazem
zobrazowanemu bez tradycyjnie przezeń noszonego kapelusza z szerokim rondem św.
Hieronima. Zwierzę delikatnie, wręcz wstydliwie wyścibia łeb zza poły płaszcza
świętego, w zachowaniu swym przypominając wystraszonego czy przyłapanego na
gorącym uczynku kota domowego.

Pierwszy, wczesnośredniowieczny
kompleks budynków sakralnych pod wezwaniem św. Reparaty wzniesiono na terenie
dzisiejszej Piazza San Giovanni w V w., na miejscu dawnego obozu (castrum) rzymskiego. Przez cały VI w.
zespół ten pełnił głównie funkcję cmentarza, jednak od VIII w. wzrosło
znaczenie znajdującego się w jego obrębie kościoła. Najstarsza wzmianka o
podwyższeniu jego rangi z kaplicy cmentarnej do jednego z najważniejszych
kościołów w mieście pochodzi z 725 r.: wiadomo, że należące do zespołu budynków
sakralnych baptysterium pozostało na swoim dawnym miejscu, w wyniku czego
zespół budynków z kościołem św. Reparaty oraz stojąca w bliskim sąsiedztwie
katedra stanowiły nierozerwalną całość. W IX w. otwarto kryptę pod kościołem
p.w. św. Reparaty,
w której złożono relikwie św. Pantaleona, ponownie
odkryte w 1714 r. Od końca X do początku XI w. miała miejsce kolejna przebudowa
i rozbudowa zespołu budynków sakralnych. Ślady tej interwencji odnaleziono
podczas wykopalisk archeologicznych, prowadzonych w podziemiach dzisiejszej, XII-wiecznej
bazyliki.
Nowy kościół -
trójnawowy z apsydą i transeptem - pod względem wymiarów nieznacznie odbiegał
od swego poprzednika z epoki wczesnego średniowiecza: silne inspiracje architekturą
wczesnochrześcijańską w budownictwie sakralnym Lukki dadzą się dostrzec od
końca XI w. i kościół Santi Giovanni e Reparata jest tego świadectwem. Z owym
duchem inspiracji "neoklasycyzmem" rzymskim w architekturze
wczesnochrześcijańskiej koegzystują w romanizmie lukkijskim całkiem nowe rozwiązania,
bardziej typowe dla romanizmu lombardzkiego, przykładowo artykulacja zewnętrza
apsydy lizenami, galeryjki arkadkowe czy arkady okienne w obramieniach posadowionych
na konsolach, zdobionych motywami lwów i stylizowanych postaci ludzkich.
O podobnej
stylistyce można mówić w odniesieniu do detali architektonicznych: w wystroju
wnętrza na niektórych kapitelach kolumn dostrzec można nienaturalnie skręcone
postacie, maszkarony, harpie i smoki, co wpisuje się w kanon dekoracji
architektonicznych, znamiennych dla stylu mistrza Guidetto da Como (XII/XIII
w.). Ten sam repertuar motywów da się odnaleźć w dekoracji górnych stref
zewnętrza apsydy oraz portalu głównego. Wraz z kamieniarzem z kręgu mistrza
Guidetto da Como nad portalem pracował mistrz, któremu przypisać można figurkę Madonny-Orantki
w asyście dwóch aniołów i apostołów. Wiadomo, że miał na imię Villanus i że dzieło
swe ukończył w 1187 r. Reprezentował on mniej nowatorski, bardziej tradycyjny
styl. Zatem na przykładzie wbudowanego w dzisiejszą nowożytną fasadę portalu romańskiego
wyróżnić można dwa warsztaty kamieniarskie pracujące nad XII-wieczną przebudową
bazyliki Santi Giovanni e Reparata, reprezentujące dwa odrębne style.

Jeśli chodzi o baptysterium,
wchodzące w skład kompleksu budynków wokół kościoła Santi Giovanni e Reparata,
w wykopaliskach archeologicznych potwierdzono istnienie pięciu warstw murów,
będących odpowiednikami dwunastu wieków wyciętych z dziejów Lukki. Fragmentem najstarszej
budowli wzniesionej w tym miejscu jest odkryty we wnętrzu fragment posadzki
rzymskiej, wykonanej z opus signinum,
czyli materiału sporządzonego z dachówek potłuczonych na bardzo małe kawałki,
wymieszanych z zaprawą murarską, a następnie ubijanych za pomocą specjalnego
ubijaka. Posadzkę tę wyłożono zapewne wewnątrz starorzymskiej domus, datowanej na I w. p.n.e.
Nieopodal owego prywatnego domu rzymskiego znajdowała się budowla, którą na podstawie
zachowanych fragmentów interpretuje się jako termy miejskie. Potencjalne "termy"
rzymskie są młodsze od wspomnianego wyżej domu, czas ich powstania określa się na
I-II w. Z trzeciego wyróżnionego przez archeologów okresu w historii kompleksu
budowli wokół kościoła Santi Giovanni e Reparata pochodzi
wczesnochrześcijańskie baptysterium, datowane na IV lub V w., posadowione na
planie kwadratu o zaokrąglonych narożach. Drugie baptysterium na tym samym
miejscu wybudowano w epoce pełnego średniowiecza i miało ono plan kwadratowy. W
XII w., wykorzystując fundamenta bazyliki wczesnochrześcijańskiej z IV-V w.
oraz baptysterium z IX w. wzniesiono nową bazylikę romańską oraz baptysterium. Z
tego ostatniego budynku sakralnego pozostał jedynie kwadratowy fundament z
marmurowych płyt w rozmaitych kolorach oraz trzy cegły z posadzki. Kopuła na
bazie kwadratu, której wysoce innowacyjna konstrukcja czaszy mogła zainspirować
Filippo Brunelleschi'ego, pochodzi z 1393 r.
Lit.: http://www.museocattedralelucca.it/area_archeologica.htm
Całkiem
odmienny charakter ma aktualne wyposażenie wnętrza. Ołtarz główny oraz ołtarze boczne z epoki Seicenta zostały
usunięte wraz z desakralizacją kościoła w epoce okupacji napoleońskiej. Po
przywróceniu kościołowi, tymczasowo zamienionemu na archiwum, funkcji
sakralnych, usunięte wcześniej elementy wyposażenia zastąpiono nowymi,
XIX-wiecznymi.

Kościół
Sant'Alessandro Maggiore wzmiankowany jest po raz pierwszy w dokumencie z 893
r.: jest tam mowa o budynku sakralnym typu bazylikalnego, którego cechy wykazywały
pokrewieństwo wobec lokalnej architektury przedromańskiej, inspirowanej
nieznacznie późnym antykiem rzymskim. W obrębie dzisiejszej budowli zachowały
się fragmenty starszego kościoła (rozpoznawalne przykładowo w dolnej strefie
fasady, w ścianach bocznych, a we wnętrzu na arkadach spoczywających na
pierwszej parze filarów).
Aktualny budynek sakralny wzniesiony jest w całości z perfekcyjnie ociosanych i wygładzonych bloków z białego marmuru, ułożonych w wątek z na przemian wysokich i niskich pasów, żywo przypominający antyczny wątek muru opus quadratum pseudoisodomum (zastosowany przykładowo w Okrągłej Świątyni na Forum Boarium w Rzymie, datowanej na II w. p.n.e.). Owa alternacja pasów z bloków marmurowych pełni jednak funkcję nie tylko dekoracyjną (tak jak w przypadku elewacji kościołów romańskich w Pistoia i katedry Santa Maria Assunta w Pizie), lecz także kompozycyjną: w starszej strefie fasady dadzą się rozróżnić białej barwy pasy bloków "podziałowych", nadających rytm artykulacji fasady, zwłaszcza wokół portalu oraz pasy szarej barwy bloków "równoważących", które równoważą elementy konstrukcyjne (bazy kolumn, kapitele, wierzchołek frontonu, gzyms międzystrefowy). Ich funkcja w artykulacji elewacji kościoła najpewniej zbliżona jest do tej, którą pełnią okna i nisze na elewacjach baptysterium San Giovanni we Florencji oraz elementy marmurowego wystroju budowli antycznych i wczesnochrześcijańskich (na przykład we wnętrzu Panteonu w Rzymie czy narteksu kościoła Haghia Sophia w Konstantynopolu). Inklinację w kierunku antyku zaobserwować można w arkadach międzynawowych, zwłaszcza tych, które datuje się na starszą fazę budowy (czyli pierwszych sześciu licząc od wejścia). Klińce z kamienia białego i kamieni różnobarwnych ułożono z zachowaniem zasad symetrii, tak jak w budowlach z VI i VII w., na przykład mauzoleum Teodoryka w Rawennie czy meczecie zwanym Kopułą na Skale w Jerozolimie. Jednakowoż w kościele Sant'Alessandro Maggiore w Lukce starsze arkady międzynawowe spięto zwornikami, na których spoczywa gzyms łączący cały rząd arkad i na którym wspierała się dawniej koncha apsydy. Tym sposobem, również wzorem antycznych budowli rzymskich (na przykład perystylu pałacu Dioklecjana w Splicie) arkady tworzą poniekąd autonomiczną całość, zwieńczoną kolejną horyzontalną strefą z oknami nawy głównej, a powyżej niej znajduje się otwarta więźba dachowa. Nieco zbliżone rozwiązania da się zauważyć w przypadku arkad międzynawowych kościoła San Miniato al Monte we Florencji. Jeśli chodzi o symetryczne rozmieszczenie bloków kamiennych wokół głównego portalu kościoła Sant'Alessandro Maggiore, zestawić je można z rozwiązaniami znanymi z architektury wizygockiej, na przykład z fasadą kościoła São Frutuoso de Montélios w okolicach Bragi (Portugalia), datowanego na VII w. W przypadku Sant'Alessandro Maggiore, oryginalna artykulacja fasady zachowała się stosunkowo dobrze i odznacza się zadziwiającą regularnością oraz symetrią, bezprecedensową w architekturze kościołów romańskich Lukki i okolic.
Badacze obiektu już od lat 60. XX w., przyjęli
w odniesieniu do projektu kościoła Sant'Alessandro zastosowanie modułów
(rastrów) o kształtach kwadratu, trójkąta równobocznego i figur do nich
zbliżonych, a tezę tę podtrzymali uczeni kolejnych pokoleń. Ponieważ, podobnie
jak w przypadku większości budowli średniowiecznych, dysponujemy bardzo skąpym
materiałem źródłowym dotyczącym budowy kościoła Sant'Alessandro Maggiore,
wszelkie dywagacje na temat proporcji w planie i dyspozycji jego wnętrza, czy
geometrycznych podziałów jego elewacji pozostają w sferze hipotez. Niemniej, na
podstawie zebranych hipotetycznych danych można przyjąć tezę, iż projekt
rozbudowy obiektu oraz podwyższenia jego fasady opierał się na rastrze
kwadratowym (ad quadratum), zaś proporcje
całości starszej budowli - na kształcie trójkąta (ad triangulum). Rzut poziomy starszego, nieco krótszego kościoła
wpisany jest w prostokąt o stosunku boków 1×√3, którego przekątne przecinając
się tworzą dwa zwrócone ku sobie wierzchołkami trójkąty równoboczne. W plan
kościoła wpisany jest krzyż w kształcie litery X (crux decussata), motyw
znany z planów kościołów wczesnochrześcijańskich, karolińskich oraz z okresu
tak zwanej Reformy Gregoriańskiej (do których zaliczamy romańskie kościoły w
Rzymie oraz e.g. dawny kościół klasztorny na Monte Cassino, przebudowany w 1071
r. i konsekrowany przez papieża Aleksandra II, wcześniej biskupa Lukki). Prosta
figura trójkąta równobocznego zarysowuje się także w rozmieszczeniu kolumn
międzynawowych: krótsze boki prostokąta rzutu poziomego stanowią podstawy dwóch
jednakowych trójkątów równobocznych, których wierzchołki spotykają się na
drugiej parze kolumn, licząc od fasady. Z tych samych dwóch punktów wyrysować
można dwa identyczne, odwrócone trójkąty, o podstawach przeciętych na osiach
symetrii przez czwartą parę kolumn. Prostokąt planu starszego, krótszego
kościoła zawiera dwie kolejne pary identycznych trójkątów, których podstawy stykają się na osi symetrii półkola dawnej apsydy. Można więc powiedzieć, iż
krótsze boki prostokąta planu starszego kościoła są zarazem bokami dwóch
kwadratów w niego wpisanych, a w te ostatnie wpisano po dwie pary zwróconych do
siebie wierzchołkami trójkątów równobocznych. Wspomniany wcześniej moduł
(raster) stanowi odległość pomiędzy kolumnami międzynawowymi, równa szerokości
naw bocznych oraz promieniowi półkola apsydy. Gzyms między dwiema strefami
artykulacji wnętrza spoczywa na zwornikach arkad międzynawowych starszej
budowli, na wysokości równej dwóm rastrom (szerokość nawy głównej również
odpowiada dwóm rastrom). Trzykrotność modułu wyjściowego stanowi wysokość od
poziomu posadzki po więźbę dachową. Analogiczne przenikanie się najprostszych
figur geometrycznych kwadratu i trójkąta równobocznego zauważyć można na
fasadzie i portalu głównym.
Aktualny budynek sakralny wzniesiony jest w całości z perfekcyjnie ociosanych i wygładzonych bloków z białego marmuru, ułożonych w wątek z na przemian wysokich i niskich pasów, żywo przypominający antyczny wątek muru opus quadratum pseudoisodomum (zastosowany przykładowo w Okrągłej Świątyni na Forum Boarium w Rzymie, datowanej na II w. p.n.e.). Owa alternacja pasów z bloków marmurowych pełni jednak funkcję nie tylko dekoracyjną (tak jak w przypadku elewacji kościołów romańskich w Pistoia i katedry Santa Maria Assunta w Pizie), lecz także kompozycyjną: w starszej strefie fasady dadzą się rozróżnić białej barwy pasy bloków "podziałowych", nadających rytm artykulacji fasady, zwłaszcza wokół portalu oraz pasy szarej barwy bloków "równoważących", które równoważą elementy konstrukcyjne (bazy kolumn, kapitele, wierzchołek frontonu, gzyms międzystrefowy). Ich funkcja w artykulacji elewacji kościoła najpewniej zbliżona jest do tej, którą pełnią okna i nisze na elewacjach baptysterium San Giovanni we Florencji oraz elementy marmurowego wystroju budowli antycznych i wczesnochrześcijańskich (na przykład we wnętrzu Panteonu w Rzymie czy narteksu kościoła Haghia Sophia w Konstantynopolu). Inklinację w kierunku antyku zaobserwować można w arkadach międzynawowych, zwłaszcza tych, które datuje się na starszą fazę budowy (czyli pierwszych sześciu licząc od wejścia). Klińce z kamienia białego i kamieni różnobarwnych ułożono z zachowaniem zasad symetrii, tak jak w budowlach z VI i VII w., na przykład mauzoleum Teodoryka w Rawennie czy meczecie zwanym Kopułą na Skale w Jerozolimie. Jednakowoż w kościele Sant'Alessandro Maggiore w Lukce starsze arkady międzynawowe spięto zwornikami, na których spoczywa gzyms łączący cały rząd arkad i na którym wspierała się dawniej koncha apsydy. Tym sposobem, również wzorem antycznych budowli rzymskich (na przykład perystylu pałacu Dioklecjana w Splicie) arkady tworzą poniekąd autonomiczną całość, zwieńczoną kolejną horyzontalną strefą z oknami nawy głównej, a powyżej niej znajduje się otwarta więźba dachowa. Nieco zbliżone rozwiązania da się zauważyć w przypadku arkad międzynawowych kościoła San Miniato al Monte we Florencji. Jeśli chodzi o symetryczne rozmieszczenie bloków kamiennych wokół głównego portalu kościoła Sant'Alessandro Maggiore, zestawić je można z rozwiązaniami znanymi z architektury wizygockiej, na przykład z fasadą kościoła São Frutuoso de Montélios w okolicach Bragi (Portugalia), datowanego na VII w. W przypadku Sant'Alessandro Maggiore, oryginalna artykulacja fasady zachowała się stosunkowo dobrze i odznacza się zadziwiającą regularnością oraz symetrią, bezprecedensową w architekturze kościołów romańskich Lukki i okolic.

O ile punktem wyjścia dla rysunku aktualnej
fasady kościoła Sant'Alessandro Maggiore jest kwadrat o boku równym szerokości
nawy środkowej, modułem (rastrem) dla głównej elewacji starszego obiektu, o
rysunku opartym na trójkącie (ad
triangulum) była szerokość portalu. Podstawa trójkąta równobocznego równała
się pięciokrotności modułu (rastru), dającego się podzielić na 3 subrastry - pięć modułów po przemnożeniu
przez trzy daje 15 subrastrów. Wysokość
tego samego trójkąta równała się 13-krotności subrastra, jego dwukrotności odpowiadała wysokość dawnego frontonu
fasady, czterokrotności - bok kwadratu czterokolumnowego portyku
poprzedzającego portal, z którego do naszych czasów zachowały się tylko
podstawy kolumn.
Nie sposób precyzyjnie określić czasu
powstania dawnego kościoła Sant'Alessandro Maggiore ani jego przebudowy. Datowanie
budowli oscyluje pomiędzy XI w., XII w., XI z rozbudową w XII w., czy IX z
rozbudową w XI i XII w. Nie zdołano dotąd ustalić datowania, które
zaakceptowałaby większość badaczy, wywnioskowano jedynie, że dzisiejszy kościół
kryje pozostałości starszego budynku sakralnego, ale i tej tezy nie przyjęli
wszyscy uczeni, zwłaszcza ze względu na problem z określeniem ram czasowych obu
faz budowy. Nie ma możliwości jednoznacznego rozwarstwienia fizycznej struktury
starszego i nowszego obiektu, a skąpy zasób źródeł ogranicza się do najstarszej
wzmianki o kościele Sant'Alessandro z 893 r. oraz do zapisu o przejęciu bazyliki
w latach 1057-58 przez biskupa Lukki Anselmo da Baggio, z którego inicjatywy
przeniesiono do niej relikwie św. Aleksandra.
Część elementów architektury kościoła,
zwłaszcza dających się odnieść do okresu jego przebudowy i rozbudowy związać można
z kręgiem XII-wiecznego kamieniarza imieniem Biduino. Ku tej tezie skłonić może
bliskie pokrewieństwo kapiteli w prezbiterium i arkadek na zewnątrz apsydy wobec
kapiteli we wnętrzu i arkadek na zewnątrz kościoła Sant'Andrea Forisportam w
Pizie oraz tych samych elementów kościoła Santi Ippolito e Casciano w Cascina
(prowincja Pizy). Z całkiem innym środowiskiem kamieniarskim związać można
projekt, z zastosowaniem wcześniej wspomnianych matematycznych proporcji i modułów
(rastrów) oraz detal architektoniczny starszego kościoła Sant'Alessandro. Dawny,
datowany hipotetycznie na IX lub początek XI w. kościół przypisuje się warsztatowi
anonimowego Mistrza Sant'Alessandro (Maestro
di Sant'Alessandro). W przeciwieństwie do związanych z Pizą architektów i
kamieniarzy imieniem Buschetos i Lanfrancus, nie zafascynował się on rozwiązaniami
o korzeniach bizantyjskich ani arabskich, ani też nie wykazywał zainteresowania
wzorami z architektury romańskiej w północnej Italii. Budowany pod jego
kierunkiem kościół romański stanowi żywe wspomnienie tradycji architektury
okresu cesarstwa rzymskiego. Bardziej precyzyjnie rzecz ujmując, inspiracji dla
architektury kościoła Sant'Alessandro Maggiore należy poszukiwać w budowlach z
epoki Oktawiana Augusta, których zapóźnione echa wydają się być obecne jedynie w
romanizmie florenckim. Mistrz Sant'Alessandro pogardził także wzorami czerpanymi
z romanizmu w pobliskiej Pizie, zaś obok bezpośrednich źródeł inspiracji w
architekturze rzymskiego antyku, wzorów poszukiwał w rozwiązaniach znanych z
romanizmu Florencji i okolic, czego dowodzić mogą kapitele, wykazujące analogie
wobec kapiteli z baptysterium San Giovanni, czy kolorystyka arkad, dla której
najbliższym precedensem wydaje się być fasada kościoła Sant'Andrea w Empoli.
55-56. Lucca, Cattedrale San Martino, 10.06.2017. Według
tradycji, pierwszy kościół na miejscu aktualnej katedry w Lukce ufundował w VI
w. ówczesny biskup - św. Fredianus, a parę wieków później miał być on przebudowany nakazem Anselmo da Baggio - biskupa Lukki od 1057 r., po czym
miano kościół katedralny poddać dalszym przekształceniom w XII, XIII i XIV w.
Miejsce, na
którym dziś stoi katedra p.w. św. Marcina z Tours sięga w swej historii epoki
starożytnego Rzymu i w owym czasie znajdowało się ono na obrzeżach miasta.
Starorzymskie centrum miasta było zbyt gęsto zabudowane, aby istniała możliwość
wzniesienia w jego obrębie znacznych rozmiarów budowli sakralnej. Brakuje
informacji źródłowych na temat wyglądu pierwszego kościoła katedralnego w
Lukce, jakkolwiek przypuszcza się, że nieopodal niego znajdować się mogły inne
budowle, tworzące większy kompleks sakralny z więcej niż jednym kościołem. Na
dzisiejszej Piazza San Martino znajdowało się baptysterium, mniejszy od
katedralnego kościół, odpowiadający dzisiejszemu Santi Giovanni e Reparata,
katedra oraz nieistniejący dziś kościół San Salvatore in Pulia.
Kościół
katedralny w Lukce otrzymał patrocinium św. Marcina w VIII w., co miało
najpewniej upamiętniać przejęcie zwierzchnictwa nad Lukką z rąk Longobardów przez
Karolingów, ściśle współdziałających z papiestwem. Symbolicznym aktem przejęcia
Lukki przez Karolingów stało się również przeniesienie w 780 r., pod patronatem
biskupa Jana I relikwii św. Regulusa z wtenczas silnie wyludnionego miasta
Populonia. Wraz z umieszczeniem relikwii świętego w nowym miejscu kultu,
koniecznością stała się przebudowa i rozbudowa dawnego kościoła katedralnego, z
dobudowaniem doń krypty oraz wzbogaceniem wnętrza o nowe, kosztowne elementy
wyposażenia. Początek gruntownej przebudowy katedry w Lukce przypada na 1060
r., a nową świątynię konsekrował w 1070 r. biskup Anselmo da Baggio, który w
owym czasie zasiadał już na Stolicy Apostolskiej jako papież Aleksander II, nie
rezygnując jednakowoż z tytułu biskupa Lukki, być może dla skutecznego
przeciwstawiania się antypapieżom Honoriuszowi II i Cadalo z Padwy. Jedynym
zachowanym do naszych czasów elementem XI-wiecznego kościoła katedralnego jest
popiersie biskupa Anselmo da Baggio, aktualnie przechowywane w Muzeum
Katedralnym (Museo della Cattedrale). Dawna katedra romańska była typu
bazylikalnego, o pięciu nawach z emporami, poprzedzielanych kolumnami. Korpus
nawowy kościoła nakrywała otwarta więźba dachowa. Nieco później wybudowany
portyk do czasów nam współczesnych zawiera wsporniki, na których spoczywać
mogła galeria wiodąca na empory nad nawami bocznymi.
W 1196 r. w
przebudowę katedry włączył się nowy warsztat budowlany, określany w źródłach
jako Opera del Frontespizio, którego
głównym zadaniem było wzniesienie i ozdobienie fasady oraz dobudowanie nowego
portyku poprzedzającego portale wejściowe, zastępującego starszy, istniejący od
893 r., zburzony w 905 r. i zbudowany ponownie w 928 r. Źródłem inspiracji dla
nowej, XII-wiecznej fasady katedry w Lukce mogła być katedra w niedalekiej
Pizie, a na czele warsztatu kamieniarskiego stanął mistrz Guidetto da Como -
rzeźbiarz i architekt zatrudniony również przy rozbudowie katedry pizańskiej. Tenże
architekt uwiecznił siebie na fasadzie katedry w Lukce jako postać ze zwojem
pergaminu, zawierającym datę 1204. Warsztat
pracujący nad XII-wieczną przebudową katedry lukkijskiej wykształcił w
architekturze Italii tak zwany Drugi Styl
Romanizmu Lukkijskiego - powstały z wyraźnych inspiracji romanizmem
pizańskim, w którym to stylu kładziono nacisk głównie na kompleksowość i
wystawność dekoracji kolumn. Po ukończeniu pracy nad przebudową fasady i
portyku, z przyczyn bliżej nieznanych przystąpiono do przekształcania
wschodniej części katedry w Lukce. Ówczesny biskup Henryk II odstąpił część
dawnego ogrodu pałacu biskupiego na rzecz powiększenia apsydy o 14 łokci
lukkijskich (ad augmentandam ecclesiam).
Przypuszczalnie, w tym samym czasie planowano przebudowę korpusu kościoła z
pięcionawowego na trójnawowy oraz dobudowanie transeptu.

Kurczące się
zasoby finansowe miasta Lukka przyczyniły się do spadku nakładów na rozbudowę
empor, którym nadano arkady ostrołukowe, spoczywające na filarach o
nieskomplikowanym przekroju prostokątów.
W 1372 r., po
wyzwoleniu Lukki spod zwierzchnictwa Pizy ufundowano dla katedry nowy ołtarz
główny, nazwany alla libertà, wtedy
też zakończono budowę apsydy oraz murów obwodowych nawy poprzecznej (transeptu)
oraz przesklepiono pierwsze przęsło korpusu nawowego od wschodu. Nawa główna i
nawy boczne utrzymane zostały w stylistyce romanizmu, w dość prosty i oszczędny
sposób zmierzano także do zakończenia prac budowlanych nad przebudową i
rozbudową kościoła, jednak ostateczne ich zamknięcie uniemożliwiał brak
zwierzchnika warsztatu budowlanego. Zwołano zatem 19 kwietnia 1372 r.
zgromadzenie mieszczaństwa, którego zadaniem był wybór trzech mistrzów budowy,
ci zaś mieli dokonać oględzin placu po dawnym warsztacie budowlanym oraz
maksymalnie wykorzystać zachowane materiały budowlane do kontynuacji robót i
zakończenia procesu wznoszenia potężnej świątyni. Wśród trzech obranych przez
elity Lukki mistrzów budowy znalazł się Francesco Guinigi (lata 20. XIV w. -?),
który za zasługi swe w walkach o wyzwolenie miasta spod jarzma pizańskiego
został wzięty do signorii lukkijskiej.
Być może tenże Francesco Guinigi zorganizował do opracowania projektu rozbudowy
i ukończenia katedry najważniejszych specjalistów, działających przy budowie
katedry Santa Maria del Fiore we Florencji. Najistotniejszą decyzją wydawało
się jednak orzeczenie, czy kontynuować realizację projektu pozostawionego na
etapie nieukończenia przez wcześniejszy warsztat budowlany, czy opracować całkiem
nowy projekt i od początku go realizować. Decyzję ostateczną podjęto podczas
zebrania mistrzów budowy 23 czerwca 1372 r. Postanowiono wstawić do wnętrza
znacznie masywniejsze filary międzynawowe, inspirując się filarami
zaprojektowanymi przez Francesco Talenti'ego dla katedry Santa Maria del Fiore
we Florencji, a dawne filary w katedrze lukkijskiej usunąć. Jednakże koszt
wymiany filarów o przekroju prostokątnym na filary o przekroju oktogonalnym
opiewał na kwotę 600 florenów za sztukę (sic!). Projekt jednak, pomimo
potężnych nakładów finansowych zrealizowano, a całość decyzji o dalszych
planach prac nad rozbudową katedry San Martino powierzono warsztatowi
budowlanemu i mistrzom budowy z Francesco Guinigi'm na czele. W ich ręce
złożono także opracowanie projektu na nowe empory w nawach bocznych oraz
sklepień krzyżowo-żebrowych nad nimi.
Kolejny etap
przebudowy kościoła katedralnego odbywał się pod kierunkiem nowego mistrza
budowy, Bartolomeo di Nicolaio Bacchini, a rozpoczęcie prac budowlanych miało
miejsce w 1379 r. I tym razem planowano wzniesienie we wnętrzu nowych filarów
międzynawowych, jakkolwiek pod innymi względami trzymano się projektu
wcześniejszego. Miasto wyłożyło na dalszą rozbudowę katedry 200 florenów.
W 1384 r. władze
miejskie wyłożyły kolejne 200 florenów na kontynuację prac nad budową kościoła
katedralnego, a dalsze nakłady na prace budowlane, z uwzględnieniem aktów
sprzedaży ziemi, donacje, subsydia oraz pomniejsze datki od wiernych, a nawet
kwoty wyłożone przez papieża Urbana VI doprowadziły do ostatecznego zamknięcia
prac nad budową potężnych rozmiarów kościoła w 1390 r.

Mistrz Guidetto
da Como i jego współpracownicy wmontowali w mury fasady kościoła katedralnego
reliefy ze scenami narracyjnymi. Obrazują one Męczeństwo św. Regulusa,
umieszczone w tympanonie portalu południowego, cykl Miesięcy i Męczeństwo św.
Marcina w portalu północnym, a także Zdjęcie z krzyża, dłuta Nicola Pisano
(1260) - w portalu do nawy środkowej.
Portyko-narteks
poprzedzający trzy portale, prowadzące do korpusu nawowego katedry lukkijskiej,
używany był dawniej jako kantor kupiecki dla pielgrzymów, przybywających do
kościoła ulicą via Francigena.
Do południowej
nawy katedry przylega kwadratowa w rzucie poziomym dzwonnica (campanile), z obecnymi na jej elewacjach
przezroczami o zwiększającej się od dołu do góry liczbie półkoliście
zwieńczonych wykrojów. W najniższych strefach elewacji wieży są to monoforia,
wyżej biforia, tryforia, a w dwu najwyższych strefach zwieńczone romańskimi
fryzami arkadkowymi kwadryforia. Dzwonnica katedry w Lukce nie posiada
zadaszenia w postaci hełmu, lecz w formie przysparzających budynkowi sakralnemu
charakteru warownego tak zwanych blankowań
gibelińskich (wł. merlature ghibelline).

Prezbiterium zamyka
apsyda o trzech potężnych oknach monoforialnych. Transept katedry jest
dwunawowy, jakkolwiek, w przeciwieństwie do korpusu nawowego pozbawiony empor.
Wnętrze katedry
lukkijskiej ma charakter zdecydowanie wertykalny, ze współwystępującymi
rozwiązaniami znamiennymi tak dla późnego romanizmu, jak gotyku. Co ciekawe,
trzy wcześniej wspomniane, potężne okna w apsydzie, aczkolwiek pochodzące z
okresu XIV-wiecznej, gotyckiej przebudowy kościoła, reprezentują formy
romańskie, co skłania do zaliczenia ich, a nawet całego prezbiterium z okresu
Trecenta do tak zwanego Trzeciego stylu
romańskiego, występującego jedynie lokalnie w architekturze Italii.
59-60. Jacopo della Quercia, Monumento funebre
di Ilaria del Caretto, 1406-1408, Cattedrale San Martino, Lucca, 10.06.2017. Nagrobek Ilarii del Caretto jest wybitnym dziełem rzeźbiarskim z
pierwszych lat Quattrocenta, zamówionym w pracowni sieneńskiego rzeźbiarza
Jacopo della Quercia (ok. 1367-1438) przez Paolo Guinigi'ego - członka signorii lukkijskiej w latach 1401-1430.
Tenże Paolo Guinigi pochodził z rodziny szlacheckiej, która już w 1370 r. zyskała na znaczeniu w społeczeństwie miasta-państwa Lukka, a w 1401 r. Paolo mianowany został wodzem ludu (capitano del popolo), dzięki wsparciu współczesnego kronikarza miejskiego Giovanni'ego Sercambi. Niedługo potem Paolo Guinigi poślubił Marię Caterinę degli Antelminelli - ostatnią dziedziczkę rodu Castruccio Castracani. Wydaje się, że małżeństwo nigdy nie zostało skonsumowane, zwłaszcza że młoda żona Paolo Guinigi'ego zmarła w wieku zaledwie 11 lat (sic!) podczas epidemii dżumy, niezwłocznie po zaślubinach.
Dwudziestoczteroletnia Ilaria del Caretto, wywodząca się ze szlacheckiego rodu Marchesi di Savona przybyła do Lukki w pełni zimy, 2 lutego 1403 r. i na moście San Pietro napotkała przyszłego męża, starszego od niej o sześć lat. Urządzone z przeogromną pompą uroczystości zaślubin miały miejsce (3 lutego) w kościele San Romano i odbyły się w asyście licznych przedstawicieli szlachty lukkijskiej. Drugie małżeństwo Paolo Guinigi'ego przetrwało zaledwie dwa lata, a owocem jego było dwoje dzieci: syn imieniem Ladislao oraz córka Ilaria młodsza, przy porodzie której 8 grudnia 1405 r. Ilaria del Caretto zmarła.
Przez wieki nierozwiązaną zagadką pozostawało miejsce pochówku zmarłej w wieku 26 lat Ilarii, wiadomo jednak, że nie mogła nim być katedra San Martino. Dopiero w 2010 r. archeolog z Uniwersytetu Pizańskiego (Università di Pisa) Giulio Ciampoltrini przeprowadził badania, sfinansowane przez bank Cassa di Risparmio, w kaplicy Santa Lucia, należącej do kompleksu franciszkańskiego kościoła i klasztoru San Francesco, nazywanej "Kaplicą Guinigi'ch" (Cappella Guinigi) i mieszczącej dwa potężne pomniki nagrobne tego rodu - jeden należący do gałęzi męskiej i jeden do żeńskiej (Fallai 2012). Zainteresowanie archeologa z Pizy wzbudziły zwłaszcza trzy szkielety kobiet. Na palcu jednego z nich zachował się złoty pierścień z diamentem, a ponadto zmumifikowana postać mogła trzymać w rękach bullę papieża Marcina V (pontyfikat w latach 1417-1431), później zniszczoną, jakkolwiek zachowała się pieczęć pozwalająca na identyfikację. Na tej podstawie oraz po dokonaniu badań z zastosowaniem próby węgla 14 szkielet rozpoznano jako należący Jacopy Trinci (Fallai 2012) - trzeciej żony Paolo Guinigi'ego (1420-1422). Z pomocą profesora paleopatologii z Uniwersytetu Pizańskiego - Gino Fornaciari - zdołano określić drugi szkielet jako należący do osoby zmarłej w wieku od 11 do 16 lat i w świetle tego przypisano go wspomnianej wcześniej, młodocianej pierwszej żonie Paolo Guinigi'ego - Marii Caterinie degli Antelminelli (Fallai 2012). Wreszcie trzeci szkielet uznano za należący do kobiety, która poniosła śmierć pomiędzy 20. a 26. rokiem życia, co więcej - jej pochodzenie spoza ludności Lukki określono na podstawie… uzębienia (sic!). Pozwoliło to na hipotetyczne założenie, iż jest to szkielet Ilarii del Caretto (Fallai 2012).
Co mogło zadecydować o umieszczeniu nagrobka drugiej żony Paolo Guinigi'ego we wnętrzu katedry San Martino, która nie była miejscem pochówku jej zwłok? Najpewniej wysoka klasa artystyczna dzieła Jacopo della Quercia oraz chęć upamiętnienia żony członka lukkijskiej signorii w najbardziej godnym miejscu. Pierwotnie pomnik nagrobny ustawiony był w południowym ramieniu transeptu kościoła katedralnego, pomiędzy filarem narożnym a nagrobkiem Domenico Bertini'ego (dłuta Matteo Civitali). Po licznych przemieszczeniach, związanych z przebudowami i pracami konserwatorskimi w katedrze w Lukce, w 1887 r. na ostateczne miejsce ekspozycji nagrobka wyznaczono zakrystię.
Jeśli chodzi o styl omawianego pomnika nagrobnego, rzeźbiarz sieneński balansował na pograniczu gotyku międzynarodowego i wczesnego renesansu. Sam schemat nagrobka z postacią leżącą dowodzić może inspiracji nagrobkami francuskimi. To, co charakterystyczne dla nagrobka Ilarii del Caretto, to fakt odkucia postaci leżącej, która wydaje się nie być martwa lecz pogrążona we śnie. Pies u stóp zmarłej jednoznacznie symbolizuje wierność małżeńską, zaś dłonie skrzyżowane na brzuchu - wydają się być sugestią przyczyny przedwczesnej śmierci. Ubiór postaci stanowi noszona przez kobiety w okresie Quattrocenta cioppa lub ozdobny strój dworski, zwany z francuska houppelande - o lejkowatych rękawach i wysokim kołnierzu, noszony od przełomu XIV i XV do połowy XV w. Uwagę warto zwrócić także na pas przewiązany nieco poniżej piersi oraz podwikę okalającą twarz - ten ostatni typ odzienia występował najczęściej u postaci obrazowanych we współcześnie powstałych dziełach stylu międzynarodowego, jeśli wymienić obrazy Pisanella czy Gentile da Fabriano. Stanowił on także wyznacznik przynależności do wyższych warstw społecznych.
Tenże Paolo Guinigi pochodził z rodziny szlacheckiej, która już w 1370 r. zyskała na znaczeniu w społeczeństwie miasta-państwa Lukka, a w 1401 r. Paolo mianowany został wodzem ludu (capitano del popolo), dzięki wsparciu współczesnego kronikarza miejskiego Giovanni'ego Sercambi. Niedługo potem Paolo Guinigi poślubił Marię Caterinę degli Antelminelli - ostatnią dziedziczkę rodu Castruccio Castracani. Wydaje się, że małżeństwo nigdy nie zostało skonsumowane, zwłaszcza że młoda żona Paolo Guinigi'ego zmarła w wieku zaledwie 11 lat (sic!) podczas epidemii dżumy, niezwłocznie po zaślubinach.
Dwudziestoczteroletnia Ilaria del Caretto, wywodząca się ze szlacheckiego rodu Marchesi di Savona przybyła do Lukki w pełni zimy, 2 lutego 1403 r. i na moście San Pietro napotkała przyszłego męża, starszego od niej o sześć lat. Urządzone z przeogromną pompą uroczystości zaślubin miały miejsce (3 lutego) w kościele San Romano i odbyły się w asyście licznych przedstawicieli szlachty lukkijskiej. Drugie małżeństwo Paolo Guinigi'ego przetrwało zaledwie dwa lata, a owocem jego było dwoje dzieci: syn imieniem Ladislao oraz córka Ilaria młodsza, przy porodzie której 8 grudnia 1405 r. Ilaria del Caretto zmarła.
Przez wieki nierozwiązaną zagadką pozostawało miejsce pochówku zmarłej w wieku 26 lat Ilarii, wiadomo jednak, że nie mogła nim być katedra San Martino. Dopiero w 2010 r. archeolog z Uniwersytetu Pizańskiego (Università di Pisa) Giulio Ciampoltrini przeprowadził badania, sfinansowane przez bank Cassa di Risparmio, w kaplicy Santa Lucia, należącej do kompleksu franciszkańskiego kościoła i klasztoru San Francesco, nazywanej "Kaplicą Guinigi'ch" (Cappella Guinigi) i mieszczącej dwa potężne pomniki nagrobne tego rodu - jeden należący do gałęzi męskiej i jeden do żeńskiej (Fallai 2012). Zainteresowanie archeologa z Pizy wzbudziły zwłaszcza trzy szkielety kobiet. Na palcu jednego z nich zachował się złoty pierścień z diamentem, a ponadto zmumifikowana postać mogła trzymać w rękach bullę papieża Marcina V (pontyfikat w latach 1417-1431), później zniszczoną, jakkolwiek zachowała się pieczęć pozwalająca na identyfikację. Na tej podstawie oraz po dokonaniu badań z zastosowaniem próby węgla 14 szkielet rozpoznano jako należący Jacopy Trinci (Fallai 2012) - trzeciej żony Paolo Guinigi'ego (1420-1422). Z pomocą profesora paleopatologii z Uniwersytetu Pizańskiego - Gino Fornaciari - zdołano określić drugi szkielet jako należący do osoby zmarłej w wieku od 11 do 16 lat i w świetle tego przypisano go wspomnianej wcześniej, młodocianej pierwszej żonie Paolo Guinigi'ego - Marii Caterinie degli Antelminelli (Fallai 2012). Wreszcie trzeci szkielet uznano za należący do kobiety, która poniosła śmierć pomiędzy 20. a 26. rokiem życia, co więcej - jej pochodzenie spoza ludności Lukki określono na podstawie… uzębienia (sic!). Pozwoliło to na hipotetyczne założenie, iż jest to szkielet Ilarii del Caretto (Fallai 2012).
Co mogło zadecydować o umieszczeniu nagrobka drugiej żony Paolo Guinigi'ego we wnętrzu katedry San Martino, która nie była miejscem pochówku jej zwłok? Najpewniej wysoka klasa artystyczna dzieła Jacopo della Quercia oraz chęć upamiętnienia żony członka lukkijskiej signorii w najbardziej godnym miejscu. Pierwotnie pomnik nagrobny ustawiony był w południowym ramieniu transeptu kościoła katedralnego, pomiędzy filarem narożnym a nagrobkiem Domenico Bertini'ego (dłuta Matteo Civitali). Po licznych przemieszczeniach, związanych z przebudowami i pracami konserwatorskimi w katedrze w Lukce, w 1887 r. na ostateczne miejsce ekspozycji nagrobka wyznaczono zakrystię.
Jeśli chodzi o styl omawianego pomnika nagrobnego, rzeźbiarz sieneński balansował na pograniczu gotyku międzynarodowego i wczesnego renesansu. Sam schemat nagrobka z postacią leżącą dowodzić może inspiracji nagrobkami francuskimi. To, co charakterystyczne dla nagrobka Ilarii del Caretto, to fakt odkucia postaci leżącej, która wydaje się nie być martwa lecz pogrążona we śnie. Pies u stóp zmarłej jednoznacznie symbolizuje wierność małżeńską, zaś dłonie skrzyżowane na brzuchu - wydają się być sugestią przyczyny przedwczesnej śmierci. Ubiór postaci stanowi noszona przez kobiety w okresie Quattrocenta cioppa lub ozdobny strój dworski, zwany z francuska houppelande - o lejkowatych rękawach i wysokim kołnierzu, noszony od przełomu XIV i XV do połowy XV w. Uwagę warto zwrócić także na pas przewiązany nieco poniżej piersi oraz podwikę okalającą twarz - ten ostatni typ odzienia występował najczęściej u postaci obrazowanych we współcześnie powstałych dziełach stylu międzynarodowego, jeśli wymienić obrazy Pisanella czy Gentile da Fabriano. Stanowił on także wyznacznik przynależności do wyższych warstw społecznych.
Do cech
nagrobka zdecydowanie wychodzących poza kanony gotyku międzynarodowego zaliczyć
można wyraźnie zaznaczoną trójwymiarowość, a także - obecność girland owocowych
na ścianach bocznych nagrobka, świadczących o bezpośrednich inspiracjach rzeźbą
antyku rzymskiego.
Pomnik nagrobny Ilarii del Caretto jest zatem łącznikiem pomiędzy tradycją stylu międzynarodowego i klasycznością wczesnego renesansu w rzeźbie Toskanii. Oprócz wspomnianych wyżej festonów, świadectwem bezpośredniej recepcji rzeźby antycznej są podtrzymujące je figury puttów. Herb postaci upamiętnionej umieszczony został na jednej z krótszych ścian sarkofagu i stanowią go połączone tarcze herbowe rodów Caretto dei Marchesi di Savona oraz Guinigi.
Pomnik nagrobny Ilarii del Caretto jest zatem łącznikiem pomiędzy tradycją stylu międzynarodowego i klasycznością wczesnego renesansu w rzeźbie Toskanii. Oprócz wspomnianych wyżej festonów, świadectwem bezpośredniej recepcji rzeźby antycznej są podtrzymujące je figury puttów. Herb postaci upamiętnionej umieszczony został na jednej z krótszych ścian sarkofagu i stanowią go połączone tarcze herbowe rodów Caretto dei Marchesi di Savona oraz Guinigi.

Ma on pewne
cechy wspólne z również będącym autorstwa Domenico Ghirlandaio, freskowym
przedstawieniem Madonny z Dzieciątkiem na tronie wśród św. św. Sebastiana i
Juliana, w kościele Sant'Andrea w Brozzi: zaliczyć można do nich
Verrocchio'wskie upozowanie środkowej grupy postaci, z Dzieciątkiem
błogosławiącym, stąpającym po poduszce na kolanach Marii Panny. Znacznie
bardziej swobodnie wydają się być rozmieszczone u Ghirlandaia, uczestniczące w
Świętej Rozmowie postacie, zgromadzone wokół marmurowego tronu, spoczywającego
na dwóch kamiennych stopniach przed zawieszoną w tle złoconą kotarą, bogato
zdobioną motywem damaskinażu i rozpostartą na podobieństwo kurtyny teatralnej. Wspomnianą
Sacra Conversazione prowadzą z Madonną i Dzieciątkiem Jezus posadowieni od lewej
strony św. Piotr (z nieodłączonym atrybutem - kluczami i głową pozbawioną
włosów), św. Klemens w
stroju biskupim, św. Sebastian (ze strzałą w prawej
dłoni, o cechach fizjonomicznych niemal identycznych jak u jednego z świętych
zobrazowanych na fresku w Brozzi) oraz św. Paweł (z mieczem). Widać wyraźnie, jak postacie te wymieniają spojrzenia z Dzieciątkiem
Jezus i Matką Boską, a także eksponują swoje atrybuty, co całości sceny
religijnej przysparza dynamizmu.
Bogate są formy udrapowania tkanin, od prostych
draperii "falistych", o proweniencji w twórczości Andrea del
Verrocchia, aż po nader pieczołowite modelowanie drobnych fałdowań oraz
precyzyjne odtwarzanie drobnych szczegółów, tak jak w przypadku infuły i
klejnotu spinającego płaszcz św. Klemensa czy złoconego, ozdobnego klucza oraz
kołnierza spodniego, ciemnozielonego stroju św. Piotra, w których to detalach widać
nieśmiałe odwołania do malarstwa niderlandzkiego. Proweniencję niderlandzką
może mieć także orientalizujący dywan, haftowany w kontrastujące ze sobą barwne
pasy, rozpostarty na stopniach poprzedzających tron Madonny. Dywan ten, a także
kamienne stopnie oraz marmurowa, intarsjowana posadzka tworzą linie
perspektywiczne, zbiegające się mniej więcej na wysokości siedziska tronu
Marii, co wydaje się być rozwiniętą w kierunku klasycznego renesansu recepcją
prób perspektywicznego obrazowania, stosowanych przez starszej generacji malarza
Beato Angelico.
62-63. Lucca, Basilica
San Frediano, 10.06.2017. Bazylika San Frediano w Lukce jest, podobnie jak
katedra San Martino, kościołem o długiej i bogatej historii, a zarazem zalicza
się do najokazalszych kościołów romańskich na terenie Italii. Dzisiejsza jej forma
jest w znacznej mierze efektem przebudowy starszej bazyliki, datowanej na VI w.
Przebudowę wczesnośredniowiecznego budynku sakralnego rozpoczęto 25 marca 1112
r., a nowy romański kościół konsekrował w 1147 r. papież Eugeniusz III (Salmi 1928; Bellato 2013).
Jedynym do
dzisiejszych czasów zachowanym śladem po dawnym kościele z VI w. są odkryte
podczas wykopalisk archeologicznych fundamenta. Wiadomo, że fundatorem dawnej
świątyni był biskup imieniem Fredianus, urodzony w 500 r. prawdopodobnie na
terenie Irlandii i zmarły w Lukce 18 III 588 r. (Bellato 2013). Zgodnie z przekazami legend hagiograficznych miał on
przybyć do Toskanii w 566 r., w drodze powrotnej z pielgrzymki do Rzymu.
Podczas wędrówki św. Fredianus postanowił osiedlić się na terenie Toskanii,
oddawszy się życiu pustelniczemu w Monti Pisani – paśmie górskim zlokalizowanym
pomiędzy Lukką a Pizą. Życie św. Fredianusa, jak również okoliczności powstania
kościoła pod jego wezwaniem integralnie wiążą się z diecezją Luni, na terenie
której znajdowała się kongregacja religijna, mająca w swym posiadaniu rozległe
tereny od Toskanii aż po Ligurię. Dziś Luni nie istnieje, jednak we wczesnym
średniowieczu było to znacznych rozmiarów miasto oraz port tętniący życiem,
znajdujące się w niewielkiej odległości od dzisiejszej miejscowości i gminy
Sarzana (w dialekcie liguryjskim Sarsàna).
Św. Fredianus został biskupem Luni, jednak kiedy wracał z pielgrzymki do
Wiecznego Miasta zrezygnował z rangi wyższego hierarchy kościelnego na rzecz
pustelniczego życia w górach, z dala od świata. Legenda hagiograficzna mówi, iż
Fredianus dostąpił zaszczytu objęcia tronu biskupiego z woli samego Boga czy
nawet za Jego interwencją. Mianowanie św. Fredianusa biskupem Luni miało być
wyrazem wdzięczności diecezji za uchronienie miasta przed katastrofalnym
zniszczeniem przez powódź, wywołaną wylaniem rzeki Serchio, w tekstach źródłowych
nazywanej Auser: za wstawiennictwem
św. Fredianusa rzeka jedynie łagodnie wystąpiła z koryta, w efekcie czego do
podtopienia miasta Luni nie doszło (Bellato
2013). Czy rzeczywiście dzięki modlitwom wstawienniczym przyszłego biskupa
Luni zdołano powstrzymać powódź, czy raczej wykorzystano umiejętności św.
Fredianusa w dziedzinie hydrotechniki, które miał on posiadać, tego się na
pewno nigdy nie dowiemy. Z przekazów źródłowych wiadomo, że w 575 r. prowadzono
bliżej nieokreślone prace nad drążeniem kanałów rzecznych, pod kierunkiem
dysponującego imponującą jak na owe czasy wiedzą hydrotechniczną biskupa
Fredianusa. W wyniku tych prac zdołano odwodnić rozległe obszary, sięgające
murów miejskich Lukki, których historia sięga epoki antycznego Rzymu.
W tym właśnie
miejscu, poza murami miasta wybudowano kościół, poświęcony św. św. Wincentemu,
Szczepanowi i Wawrzyńcowi (Salmi 1928;
Bellato 2013). Bazylikę zorientowano na zachód, a lokalizacja za murami
miejskimi była typową cechą kościołów służących pochówkowi świętych. W źródłach
pisanych, na przykład w Dialoges papieża
Grzegorza I Wielkiego (590–604) kościół określa się mianem Basilica Langobardorum, ze względu na fakt zamieszkiwania
interesujących nas obszarów Półwyspu Apenińskiego przez Longobardów. Kościołowi
zmieniono patrocinium na św. Fredianusa najpewniej po śmierci fundatora (Bellato 2013).
Fasada
dzisiejszego kościoła romańskiego, wzniesiona za czasów przeora Rothona († 1119),
zwierzchnika zakonu kanoników regularnych św. Augustyna, w których posiadaniu
kościół znajdował się od połowy XI w. (Salmi
1928; Bellato 2013), wyróżnia się ozdobą górnej strefy w formie potężnej
mozaiki. Elementem bryły kościoła, zasługującym ponad wszelką wątpliwość na
uwagę jest potężna, prostokątna w rzucie poziomym dzwonnica (campanile), znajdująca się w pobliżu
apsydy i powstała zapewne po ukończeniu przebudowy bryły bazyliki, czyli po
1147 r. (Salmi 1928; Bellato 2013). Apsyda
ma z kolei plan półkola, a jej zewnętrze akcentują nieregularne pasy bloków z białego
i czerwonego marmuru. Dzwonnica (campanile)
wyróżnia się obecnością licznych przezroczy romańskich, o rosnącej liczbie
wykrojów w poszczególnych strefach elewacji, od monoforialnych przez
biforialne, tryforialne aż po kwadryforialne. Dzwonnicę wieńczy blankowanie
typu gibelińskiego (merlatura ghibellina),
rozpoznawalne po krenelażach o kształtach jaskółczych ogonów – w przeciwieństwie
do blankowania gwelfickiego (merlatura
guelfa), gdzie blanki (krenelaże) mają kształty prostokątów.
Bazylikę San
Frediano przekształcano w późniejszych wiekach, jakkolwiek jej dzisiejsza forma
jest w przeważającej mierze romańska. Była to bazylika trójnawowa, bez
transeptu ani krypty, co odpowiadało wytycznym dotyczącym budowy kościołów,
związanym z reformą papieża Grzegorza VII (1073–1085). Nietypową cechą jest fakt,
iż fasadę kościoła San Frediano w okresie XII-wiecznej przebudowy przeorientowano
z zachodu na wschód, co było również zgodne z wytycznymi reformy gregoriańskiej.
Kościół w formie z XII w. był nieco niższy od
obecnego, podwyższenie nawy środkowej miało miejsce dopiero w XIII w., a najważniejszym
powodem ku temu stało się… stworzenie przestrzeni wymaganej dla wykonania
potężnej dekoracji mozaikowej na fasadzie.
64. Lucca, Basilica San Frediano - decorazione musiva della facciata, 10.06.2017. Mozaika na fasadzie
kościoła San Frediano reprezentuje stylistykę bizantyjską i jest
najprawdopodobniej dziełem warsztatu Berlinghieri'ch. Przedstawia
Wniebowstąpienie Chrystusa, w asyście aniołów unoszących tron ujęty w mandorlę.
Z ziemi scenie Wniebowstąpienia przygląda się dwunastu apostołów, których
sześcioosobowe orszaki przedziela ostrołukowo zwieńczone okno nawy głównej. Dawniej
na miejscu okna znajdowała się postać Madonny.
Berlinghieri byli rodem malarzy i
mozaikarzy pochodzących z Lukki, czynnych w okresie Duecenta w tym ostatnim
mieście oraz w Pizie. Monumentalna mozaika na fasadzie kościoła San Frediano w
Lukce przypisywana jest mistrzowi Berlinghiero Berlinghieri. Malarz ten i
mozaikarz urodził się w Volterra około 1175 r., a okres jego działalności w
Lukce przypada w przybliżeniu na lata 1228-1235. Syn jego, Bonaventura
Berlinghieri (ok. 1210 - ok.1287) czynny był w Lukce i okolicach, w
przybliżeniu od 1228 do 1274 r. Z tegoż okresu pochodzi jego obraz tablicowy z
cyklem Życia św. Franciszka z Asyżu, wykonany dla kościoła San Francesco w
Pescia.
65. Lucca, Basilica San Frediano - interno,
10.06.2017. Wnętrze bazyliki San Frediano przytłaczać
może swym wertykalizmem i monumentalizmem. Wyraźnie wywyższona jest nawa
główna, zakończona apsydą z dwiema strefami wąskich, półkoliście zwieńczonych
okien. Nawę środkową, podobnie jak symetryczne nawy boczne nakrywa drewniana,
otwarta więźba dachowa, a cały korpus trójnawowy dzieli szereg kolumn, które
przywieziono z Rzymu, o kapitelach użytych wtórnie po wyburzeniu antycznego
amfiteatru w Lukce. Surowy monumentalizm trójnawowego wnętrza oddaje charakter
stylu rozwiniętego romanizmu, a w trudnej do ogarnięcia wzrokiem przestronności
elementy wyposażenia pochodzące z epok późniejszych wydają się być prawie
niewidoczne.
66. Lucca, Basilica San Frediano - fonte
battesimale, 10.06.2017. Wyróżniającym się a zarazem
jednym z najstarszych elementów wyposażenia wnętrza bazyliki San Frediano jest
romańska chrzcielnica. Bardzo istotny w kontekście omawiania jej jest fakt, iż
w pełnym średniowieczu kościół nie będący katedrą posiadał przywilej udzielania
sakramentu chrztu świętego, tym bardziej, że na zewnątrz interesującej nas
świątyni, zgodnie z przekazami źródłowymi, znajdować się miał znacznie
większych rozmiarów basen chrzcielny. Kamienną chrzcielnicę z bazyliki San
Frediano rozmontowano w XVIII w., po to by ją ponownie zmontować w 1926 r., na
podstawie dostępnych źródeł ikonograficznych - głównie rysunków z okresu
Settecenta.
Nie jest możliwe precyzyjne ustalenie czasu
powstania chrzcielnicy. Najstarsza wzmianka źródłowa o niej pochodzi z 1173 r.,
kiedy wspomniana jest wraz ze wskazaniem na napełnienie wodą. Hipotetycznie
datować można chrzcielnicę na czas pomiędzy ukończeniem XII-wiecznej przebudowy
bazyliki (ok. 1150) a wspomnianym wyżej 1173 r.
Romańska
chrzcielnica składa się z potężnej, walcowatej misy chrzcielnej i wbudowanej w
nią mniejszej, w formie balii, osadzonej na filarze zdobionym reliefami. Bogatą
dekorację z ośmiu kwater reliefowych posiada także od zewnątrz główna misa.
Autorstwo
romańskiej chrzcielnicy w bazylice San Frediano przypisuje się trzem artystom. Pierwszy
spośród nich, przypuszczalnie pochodzący z Lombardii odkuł sześć reliefów na
głównej misie, obrazujących sceny z historii Mojżesza. Pozostałe dwa spośród
ośmiu zdobiących misę reliefów przypisuje się bliżej nieokreślonemu mistrzowi
imieniem Robertus. Byłe to jedyny spośród trzech pracujących nad chrzcielnicą
kamieniarzy, który dzieło swe sygnował: ME
FECIT ROBERTUS MAGIST[er] IN A[rt]E P[er]ITUS. Reliefy przypisywane
mistrzowi Robertusowi reprezentują stylistykę bizantyjską i obrazują Dobrego
Pasterza w asyście sześciu proroków. Trzeci twórca chrzcielnicy z bazyliki San
Frediano był autorem reliefów zdobiących filar oraz wspartą na sześciu
kolumienkach pokrywę. Styl jego reprezentuje nurt antykizujący, spotykany w
rzeźbie romanizmu toskańskiego, wykazujący nieznaczne pokrewieństwo wobec stylu
mistrza Biduino. Przejawem owych inspiracji antykiem jest obecność
staroitalskiego bóstwa Janusa, amorków oraz maszkaronów. Osią programu
ikonograficznego filaru oraz pokrywy chrzcielnicy z bazyliki San Frediano są jednak
apostołowie bez atrybutów, z wyjątkiem św. Piotra (klucze) i Judasza (sakiewka
ze srebrnikami) oraz personifikacje dwunastu miesięcy. Ze względu na temat
ikonograficzny, trzeciego kamieniarza pracującego nad chrzcielnicą z bazyliki
San Frediano określa się zastępczym mianem Mistrza Apostołów i Miesięcy.

Św. Zyta (1218-1278) była służką i pomywaczką, mieszkającą kątem
u jednej z rodzin możnowładców lukkijskich. Do historii, zgodnie z przekazami
piśmiennictwa hagiograficznego przeszła jako złodziejka, która chleb kradziony
od swoich chlebodawców rozdawała miejskiej biedocie. Do czasów dzisiejszych
dnia 27 kwietnia wspomina się w Lukce tak zwany Cud św. Zyty: w czasie
obchodzonego w tym dniu święta rozsypuje się kwiaty w hołdzie świętej, na
ulicach historycznego centrum miasta, a dokładniej pomiędzy bazyliką San
Frediano a dawnym amfiteatrem rzymskim. Tejże św. Zycie z Lukki przypisuje się
dokonywanie także innych cudów, spośród których najbardziej znanym jest cud
przemiany chleba, cichaczem wynoszonego od rodziny, u której służyła, w kwiaty.
Zgodnie z tradycją, każdego roku mieszkańcy Lukki wymieniają się poświęconymi w
dniu 27 kwietnia narcyzami na znak miłosierdzia.
68-69. Lucca, Chiesa Santa Maria
Forisportam, 10.06.2017. Kościół Santa Maria Forisportam
w Lukce znajduje się przy niewielkim placu miejskim, noszącym tę samą nazwę (Piazza Santa Maria Forisportam). Świątynia,
występująca w źródłach także pod wezwaniem Santa Maria Bianca, ze względu na
przeważający w kolorystyce elewacji kolor białego marmuru, wzmiankowana jest po
raz pierwszy w dokumencie przechowywanym w Archiwum Archidiecezjalnym Lukki (Archivio Arcivescovile di Lucca),
pochodzącym z 768 r. Aktualne wezwanie kościoła wiąże się z jego dawną
lokalizacją poza obrębem rzymskich murów miejskich, w niewielkiej odległości od
bramy wschodniej. Budynek sakralny przebudowano w epoce baroku: podwyższono wówczas
między innymi nawę środkową, a wnętrze jej nakryto sklepieniami krzyżowymi,
które zastąpiły oryginalne nakrycie w formie otwartej więźby dachowej. W stanie
niemal niezmienionym zachowała się jednak romańska fasada, wyraźnie inspirowana
stylistyką romanizmu pizańskiego, podobnie jak elewacje boczne i apsyda,
artykułowana ślepymi arkadami.
Korpus bazyliki o trzech nawach, wraz z transeptem
i apsydą wybudowano w drugiej połowie XII w., przypuszczalnie kończąc prace
budowlane około 1200 r. Na ten czas również datować można romańską fasadę,
zawierającą jedynie niewielki ślad barokowej przebudowy. Dolną strefę fasady
akcentuje szereg ślepych, spoczywających na kolumnach arkad, w które
wkomponowano trzy portale. Dwie wyższe strefy elewacji głównej mają formę
galeryjek arkadkowych, które niczym parawan przysłaniają tę część fasady, z
oknem monoforialnym i dwoma symetrycznie rozmieszczonymi oculusami w drugiej strefie oraz trzema biforiami w trzeciej
strefie, będącej do czasu nowożytnej przebudowy frontonem. Kolumienki galeryjek arkadkowych zwieńczone
są kapitelami korynckimi. Portal główny posiada
belkowanie zbliżone do antycznego architrawu, zdobione wolutkami oraz również
antykizujący gzyms w formie modylionów na przemian z kasetonami. Portale boczne
mają formę zbliżoną do głównego, jakkolwiek są węższe, bowiem szerokość symetrycznie
rozmieszczonych po trzy ślepych arkad bocznych różni się od szerokości arkady
środkowej. W lunecie ponad portalem głównym znajduje się figurka Madonny,
utrzymana w stylistyce inspirowanej manierą bizantyjską, siedzącej na tronie
zdobionym ornamentyką architektoniczną. Na belkowaniu występują także
antytetycznie ustawione figurki gryfa i lwa. Warto zauważyć, iż także
stylistyka reliefów zdobiących portal główny kościoła Santa Maria Forisportam
wykazuje inspiracje antykiem, a nawet dokładniej - reliefami architektonicznymi
antycznej Grecji. W lunecie portalu południowego mieści się pełnoplastyczna statua
biskupa błogosławiącego (datowana na XIII w.).
Podobny jak na fasadzie ciąg ślepych arkad, jakkolwiek spoczywających na lizenach, stanowi artykulację elewacji bocznych budowli. O wyraźnych inspiracjach romanizmem pizańskim świadczy obecność charakterystycznych rombów w podniebiach ślepych arkad na fasadzie. Na zachowanej części elewacji nawy środkowej da się zaobserwować użycie marmuru o dwóch tonach barwnych. Elewacje ramion transeptu artykułowane są podobnie jak elewacje naw bocznych, a ponad ślepymi arkadami ciągną się płytkie galeryjki kolumnowe (bez arkadek). W ornamentyce architektonicznej dominujący motyw stanowią gałązki cierniowe. Na ścianach półkolistej w rzucie poziomym apsydy powraca artykulacja w formie ślepych arkad, a powyżej nich nieco głębsza niż na elewacjach transeptu galeryjka kolumnowa. Bardzo oszczędna jest dekoracja półkoliście zwieńczonych okien apsydy, ograniczona jedynie do archiwolt. Ciągnący się pomiędzy kolumnami wspierającymi ślepe arkady gzyms podtrzymuje galeryjkę kolumnową.
Jeśli chodzi o dekorację elewacji apsydy,
stanowi ją ornamentyka o motywach roślinnych oraz związanej wstęgi - obecne
zwłaszcza w arkadach okien oświetlających wnętrze krypty pod poziomem
prezbiterium i apsydy kościoła.

Osiedlenie
się zakonu św. Franciszka z Asyżu w Lukce
potwierdzone jest źródłowo dnia 10 kwietnia 1228 r., a nowo osiadły zakon
bardzo szybko włączył się i zaczął odgrywać ważną rolę w życiu miasta. Wspomnianego
wyżej 10 IV 1228 r. prefekt imieniem Graziano podarował bratu Goffredo da
Castiglione, przyszłemu papieżowi Celestynowi IV niewielką działkę z ogrodem i
prowizorycznym budynkiem, aby umożliwić franciszkanom braciom mniejszym uprawę
roślinności oraz w niedalekiej przyszłości budowę kościoła. Teren przyznany
mnichom znajdował się, co nietypowe dla lokalizacji klasztorów zakonów
żebraczych, poza obrębem murów miejskich z okresu Duecenta i już 31 lipca 1228
r. rozpoczęto prace nad budową kościoła. Pierwsze patrocinium nadane nowo wznoszonemu kościołowi
klasztornemu poświęcono św. Marii Magdalenie, dopiero
w okresie Trecenta zmieniono świątyni głównego patrona na św. Franciszka z Asyżu.
Budowla sakralna, aczkolwiek wielokrotnie
przekształcana w okresie od XIII do XVII w., w znacznym stopniu zachowała cechy
charakterystyczne dla architektury zakonów żebraczych. Jest to
jednoprzestrzenny kościół salowy, wzniesiony z cegieł, o skromnej, odzwierciedlającej
jednonawowość fasadzie z pasów białego i czarnego marmuru, zaakcentowanej
jedynie trzema potężnymi arkadami oraz rozetą. Środkowa arkada zawiera półkoliście
zamknięty portal uskokowy, po bokach flankowany umieszczonymi pod arkadami
bocznymi, baldachimowymi nagrobkami. Jeden z nich datuje się na czas około 1249
r., drugi - najpewniej na bliżej nieokreślony rok w dobie Trecenta.
W 1454 r. klasztor przeszedł w posiadanie
franciszkanów obserwantów i wówczas też zabudowania klasztorne rozbudowano. Związki
konwentu franciszkańskiego z wyższymi klasami społecznymi Lukki były bardzo
bliskie, co mogło nieco odbiegać od idei, jakimi kierował się zakon franciszkanów.
Nie przez przypadek w 1531 r. sukiennicy lukkijscy zdecydowali się wzniecić
bunt przeciwko dominującej w Lukce kaście arystokratów, a powstanie
sukienników, zwane Rivolta degli
Stracioni odbyło się przed kościołem San Francesco.
W bryle zewnętrznej kościoła dominujący
element stanowi fasada, która doczekała się ukończenia dopiero w 1930 r., kiedy
dobudowano jej górną strefę. Elewację główną wyróżniają na tle pozostałych
charakterystyczne dla Toskanii pasy z dwu barw kamienia, szersze z wapienia
białego, ułożone naprzemiennie z węższymi z wapienia szarego. W środkowej
części dolnej strefy fasady znajduje się wspomniany wcześniej portal uskokowy z
tympanonem, wypełnionym malowidłem ściennym. W górnej strefie fasady z kolei
rozetę flankują cztery marmurowe tarcze herbowe w reliefie wypukłym, które -
odczytywane zgodnie z ruchem wskazówek zegara, obrazują symbol zakonu
franciszkanów, rózgę liktorską, herb miasta Lukka oraz lwa z uniesionymi
przednimi łapami.

Na ostatnie lata Trecenta datuje się budowę
przylegającej do chóru kaplicy p.w. św. Łucji (Cappella di Santa Lucia), ufundowanej przez Francesco di Bartolomeo
Guinigi'ego jako kaplica grobowa dla męskich i żeńskich przedstawicieli rodu. Przy
okazji omawiania nagrobka Ilarii del Caretto w katedrze lukkijskiej wspomniano
o prowadzonych w kaplicy wykopaliskach archeologicznych, połączonych z badaniem
trzech damskich szkieletów, pochowanych w grobowcach. Zidentyfikowano je jako
szkielety trzech żon członka signorii lukkijskiej
- Paolo Guinigi'ego. Pierwszą z nich była Maria Caterina degli Antelminelli,
zmarła w młodocianym wieku zaledwie 11 lub 12 lat (!), trzecią Jacopa Trinci z
arystokracji rezydującej w Foligno, zaślubiona Paolo Guinigi'emu w latach
1420-1422 i zmarła po porodzie drugiego dziecka. Najważniejszym jednak było
odkrycie szkieletu Ilarii del Caretto, również zmarłej po porodzie drugiego
dziecka, dla której nieszczęśliwy mąż zlecił rzeźbiarzowi Jacopo della Quercia
odkucie słynnego pomnika nagrobnego, eksponowanego w katedrze San Martino.
Wewnętrzne ściany boczne kościoła San
Francesco zdobią monochromatyczne freski oraz marmurowe ołtarze boczne,
zawierające obrazy. Jedyna nawa kościoła zamknięta jest od wschodu chórem na
planie prostokąta, nakrytym sklepieniem krzyżowo-żebrowym.
Lit.: https://www.informagiovani-italia.com/chiesa_san_francesco_lucca.htm; https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_di_San_Francesco_(Lucca)
Przejęcie pałacu przez ród arystokratyczny Pfanner
jest stosunkowo młodym epizodem w historii budowli, bowiem miało miejsce
dopiero pod koniec XIX w. Felix Pfanner (1818-1892), urodzony w austriackim
Hörbranz, jakkolwiek wywodzący się z rodziny o korzeniach bawarskich, stopniowo
wykupywał posiadłość z pałacem i ogrodem, po założeniu w 1846 r. na jej terenie
prywatnego browaru, pierwszego w obrębie księstwa Lukki i jednego z pierwszych w
Italii. Historyczny Browar Pfanner (Birreria
Pfanner), będący wdzięcznym miejscem warzenia i sprzedaży piwa, znajdował
się pomiędzy ogrodem a wejściem do piwnic pałacu, zamknięto go jednak w 1929 r.
Pałac do czasów dzisiejszych pozostaje
własnością rodziny Pfanner, która od 1995 r. nadzoruje rozległe prace
restauratorskie, z celem otwarcia obiektu dla szerokiej publiczności i tym
samym promowania go w Italii, Europie i na całym świecie. Osią programu promocji
ma być urządzenie w jego wnętrzach ekspozycji obrazów oraz organizacja
koncertów muzyki kameralnej.
Ogród pałacowy założono na działce pomiędzy południową elewacją pałacu i północnym pierścieniem murów
miejskich, co da się zauważyć już na planie miasta z 1843 r. Przekroczywszy
bramę wejściową wstępuje się na patio wyłożone kamieniami ciosanymi, na którym
ustawiono cztery potężne wazy terakotowe, z rosnącymi w nich cyklamenami. Sam
ogród podzielony jest sztywnymi ramami geometrycznymi na siedem szerokich,
prostokątnych pól, wyznaczonych rysunkiem prostych ścieżek. Strefa zieleni bezpośrednio
przed elewacją pałacu dzieli się na cztery rabaty, ogrodzone szpalerami z
bukszpanu i wawrzynu, z umieszczoną w centrum oktogonalną misą, ozdobioną
czterema alegorycznymi posągami żywiołów: Wulkana (ognia), Merkurego
(powietrza), Dionizosa (ziemi) i Oceanu (wody). Przed samą elewacją pałacu
ustawiono cztery alegoryczne posągi pór roku.
Na ogrodzonych zielonymi szpalerami
rabatach rosną rośliny sezonowe a także cisy, pinie, drzewa owocowe i magnolie.
Dokładnie naprzeciw wyjścia z pałacu do ogrodu, przed murem miejskim znajduje
się oranżeria, zwieńczona balustradą, na której umieszczono posągi lwów i
bazyliszka - emblemat heraldyczny rodu Controni. Drewniany portal oranżerii
flankują nisze ze statuami Herkulesa (po prawej) i Cybele (po lewej). Wzdłuż dwu
głównych arterii ogrodowych ustawiono wazy terakotowe z rosnącymi w nich
cytrynami i różami.

Mnisi z zakonu św. Dominika de Guzman przybyli do Lukki w 1237 r. i osiedlili się przy
niewielkim kościele p.w. św. Romana z Condat (San Romano), wzmiankowanym w dziejach miasta już w VIII w. i
wybudowanym na terenie, na którym mieściły się także oratoria p.w. św. św. Juliana
(San Giuliano) i Bartłomieja (San Bartolomeo). Na przestrzeni
kolejnych dziesięcioleci, dzięki rosnącemu majątkowi zakonu wyburzono trzy
budynki sakralne i wzniesiono nowy, znacznie większy kościół, poświęcony św. Romanowi,
konsekrowany uroczyście w 1281 r. i otwarty w 1288 r. Nowo wybudowany kościół i
klasztor stanowić miał siedzibę kapituły generalnej zakonu dominikanów i tym
sposobem być świadectwem prestiżu dominikanów rezydujących w Lukce.
Kościół San Romano miał formę
jednoprzestrzennego budynku salowego, typową dla kościołów zakonów żebraczych,
a we wnętrzu mógł być pokryty obszerną dekoracją malarską, co potwierdzałaby
ślady fresków, odkryte niedawno w części prezbiterialnej i datowane na ostatnie
lata Duecenta. W obrębie prezbiterium dokonano najważniejszych przekształceń w
kolejnym wieku: początek przebudowy datuje się na 1373 r., czyli niedługo po
wyburzeniu twierdzy zwanej Augusta, wzniesionej przez kondotiera i księcia Lukki
Castruccio Castracani'ego (1281-1328). Do rozbudowy kościoła San Romano użyto
częściowo kamieni z rozebranej twierdzy Augusta, które wbudowano w mury pięciu
kaplic przylegających do chóru, a sam kościół podwyższono. Jednakże ani w tym czasie, ani w
późniejszych wiekach nie została ukończona fasada, zgodnie z projektami mająca
być zaakcentowaną płytami z dwu barw marmuru. Ostatecznie
wejście główne do świątyni znalazło się od północy, zaś dla podkreślenia jego
znaczenia dobudowano doń portyk, w którym umieszczono kilka monumentalnych nagrobków,
upamiętniających zasłużonych przedstawicieli możnowładztwa lukkijskiego. W
okresie Quattrocenta zespół klasztorny przeszedł pod jurysdykcję dominikanów z
klasztoru San Marco we Florencji, na przełomie Quattrocenta i Cinquecenta z
kolei wnętrze jego wzbogacono o sprowadzone z Florencji do Lukki obrazy
ołtarzowe pędzla Fra’ Bartolomeo: pierwszy przedstawiał Matkę Boską w płaszczu
opiekuńczym (Madonna della Misericordia),
drugi Boga-Ojca ze św. św. Katarzyną i Marią Maddaleną. Obydwa obrazy w
XIX w. przeszły na własność miasta i aktualnie przechowywane są w willi
Guinigi.
Jeśli chodzi o wnętrze kościoła San Romano,
dzisiejszy jego kształt stanowi owoc gruntownej przebudowy w drugiej połowie
XVII w., według projektu opracowanego przez pochodzącego z Prato architekta Giovanni'ego
Francesco Buonamici (1592-1669). W owym czasie, a dokładniej pomiędzy 1660 a
1666 r. wnętrze otrzymało całkiem nowy "kostium", który przysłonił jego
dawną strukturę średniowieczną.
W dzisiejszych czasach kościół nie pełni
funkcji sakralnych i stanowi własność gminy Lukka (Comune di Lucca). Po przeprowadzeniu w nim pieczołowitych prac
konserwatorskich użytkowany jest jako audytorium i sala koncertowa. Dawny zespół
klasztorny w końcu XIX w. zmieniono na koszary, w wyniku czego zatracił on
niemal całkowicie swój dawny charakter. Jedynym wyjątkiem jest kapitularz oraz
skrzydło jednego z trzech klasztorów, które dawniej przylegały do kościoła:
pomimo zmiany funkcji i wiążących się z tym przekształceń we wnętrzach dawnych
budynków klasztornych zachowały się liczne płyty nagrobne z późnego
średniowiecza.

Co zaś można
powiedzieć o samym miejscu zakwaterowania? Abstrahując od lokalizacji domu,
pokoik dla gości iście mikroskopijny, mimo to przeznaczony dla dwóch osób
(sic!). Z kolei fakt, iż znajduje się on na poddaszu sprawia, że jedyne okno
mieści się… na wysokości stóp osoby zakwaterowanej, a skos zadaszenia sprawia,
że wstając z podwójnego łoża dosłownie wodzi się czołem po suficie. Czego
jednak oczekiwać można w Lukce za niską cenę? Zaletą kwatery było jednak bardzo
dobre utrzymanie mieszkania oraz dbałość o czystość, zwłaszcza w łazience i
potężnej kuchni - całkowite przeciwieństwo tego, co rok wcześniej zastałem we
Florencji.
75. Lucca, Porta Elisa, 11.06.2017. Śnieżnobiała bryła pochodzącej z początku XIX w.,
neoklasycystycznej bramy miejskiej, zwanej Porta
Elisa upamiętnia epizod zwierzchnictwa Napoleona Bonapartego nad miastem. Brama,
wraz z ulicą o tej samej nazwie stanowiła część projektu przekształcenia części
miasta, zamierzonego przez Elisę Bonaparte Baciocchi (1777-1820), siostrę cesarza
Francji i księżną Lukki i Piombino w latach 1805-1814. Zamiarem księżnej było
stworzenie nowego, dekoracyjnego oblicza wschodniej części miasta, którego oś
stanowić miała budowa bezpośredniego, monumentalnego wyjazdu z miasta na drogę
w kierunku Florencji. Przy przebudowie dawnych murów renesansowych władze miasta
zrezygnowały z nowej bramy od wschodu, ze względu na konieczność ewentualnej
obrony miasta, ograniczając liczbę bram miejskich do trzech: Porta San Pietro, Porta Santa Maria i Porta San
Donato. Projekt Porta Elisa,
opracowany przez architekta Giovanni'ego Lazzarini (1769-1834) zaaprobowano w
1809 r. i wtedy też rozpoczęto jego realizację. Do budowy nowego obiektu
bramnego wykorzystano częściowo marmury i kolumny pochodzące z kościoła San
Pietro Maggiore, rozebranego parę lat wcześniej, dla wytyczenia przestrzeni pod
nowy plac miejski - Piazza Napoleone.
Bramę miejską otwarto 8 czerwca 1811 r., jednakże nie spotkała się ona z pozytywnym
odbiorem, zarówno z powodu istotnych zmian w wysokości nakładu na jej budowę,
wynikających z błędów w ekspertyzie wstępnej, jak i z powodu błędów
konstrukcyjnych pociągających za sobą przenikanie wody, w wyniku którego boczne
rogatki do poboru opłat celnych nie nadawały się do użytku. Prostota
architektury budynku bramnego spotkała się również z krytyką, zwłaszcza ze
strony architektów Berthault i Antolini, zatem już w 1812 r. opracowano
projekty przekształcenia bramy, w których przewidywano między innymi budowę
krytej galerii na górnej kondygnacji, dla ograniczenia przenikania wody oraz
zmianę charakteru elewacji na bardziej ozdobny, czego nigdy nie zrealizowano.
Lit.: http://www.lemuradilucca.it/visitare-le-mura/le-porte-delle-mura-di-lucca/porta-elisa; http://www.napoleonsites.eu/it/divulgativa/496/porta-elisa-e-via-elisa-a-lucca.html;
https://it.wikipedia.org/wiki/Porta_Elisa
Wydarzeniem, które zrewolucjonizowało całą
wcześniej znaną historię budynku sakralnego było odkrycie pozostałości
najstarszego kościoła, noszącego wezwanie San
Bartolomeo in Silice, którego czas powstania sięga VIII w. i który
wzmiankowano w dokumencie z 833 r. Resztki dawnego kościoła odkryto podczas
prac wykopaliskowych prowadzonych na terenie kompleksu klasztornego San
Ponziano, przy okazji konserwacji i adaptacji budynków na siedzibę instytucji
naukowej zwanej Istituto di Studi
Avanzati IMT Lucca. Odkrywcą imponującej wczesnośredniowiecznej budowli był
zajmujący się badaniami znalezisk archeologicznych na terenie Toskanii profesor
Giulio Ciampoltrini, który wręcz pochwalił się odkryciem “na wskroś sensacyjnym”
w skali regionu. Na myśli miał oczywiście pierwszą budowlę sakralną, pochodzącą
z epoki longobardzkiej: na podstawie znalezisk archeologicznych udało się
odtworzyć zarówno rzut poziomy budynku, jak i techniki budowy. W listopadzie
2004 r. rozpoczęto prace wykopaliskowe we wnętrzu kościoła San Ponziano, idące
w parze z adaptacją budynku na bibliotekę. Zgodnie z projektem przewidywano rozległe
prace wykopaliskowe w nawie środkowej, na głębokość do 50 cm oraz wydrążenie
rowu na głębokość ponad 1 m pośrodku rzutu poziomego aktualnej budowli. Usunąwszy
nowożytną posadzkę odkryto fragmenty masywnych murów wczesnośredniowiecznych, a
wraz z nimi monumentalne grobowce. Skłoniło to badaczy do poszerzenia terenu
prac badawczych, celem dokładnego odtworzenia linii murów, nie ingerując
jednakowoż w już wówczas realizowany projekt adaptacji kościoła na bibliotekę. Po
dwóch miesiącach pracy zdołano odkopać znacznie więcej fragmentów
wczesnośredniowiecznego kościoła p.w. św. Bartłomieja, a dzięki podjętym
badaniom archeologicznym wydobyto na światło dzienne mury obwodowe wraz z
“wywyższeniem” na około 50 cm, wzniesione z kwadratowych bloków wapiennych, na
przemian z warstwami zaokrąglonych kamieni, tworzącymi kształty zbliżone do
rybich ości. Kościół z epoki wczesnego średniowiecza miał jedną nawę, o długości
15 m i szerokości 7,5 m. W badaniach archeologicznych zdołano również wykazać
rozbudowę kościoła w XI i XII w., w wyniku której przesunięto fasadę w kierunku
zachodnim oraz przebudowano apsydę. Na osi symetrii apsydy ustawiono ołtarz,
zachowany w stosunkowo dobrym stanie i wykonany z bloków wapiennych. Wokół
kościoła ustawiono monumentalne grobowce w formie ceglanych skrzyń, które w
chwili odkrycia były zapieczętowane: czas ich powstania określono na XIII i XIV
w. Badania kontynuowano we wnętrzu budowli wczesnośredniowiecznej, celem prób
odtworzenia posadzki, rozszerzono obszar badawczy także na zewnątrz kościoła,
gdzie już w latach 70. i 80. XX w. odkryto nagrobki z epoki rzymskiej (sic!). Badania archeologiczne i architektoniczne
zakończono w lutym 2005 r.
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_di_San_Ponziano_(Lucca); https://www.fondazionecarilucca.it/news/san-ponziano-affiorano-i-resti-della-chiesa
Lit.:
https://www.informagiovani-italia.com/torre_guinigi.htm; http://www.lemuradilucca.it/torri/torre-guinigi;
https://it.wikipedia.org/wiki/Torre_Guinigi
80. Lucca, Chiesa San Pietro Somaldi, 11.06.2017. Kościół
San Pietro Somaldi stoi przy placu o tej samej nazwie, znajdującym się na
wschód od dawnego amfiteatru rzymskiego, w pobliżu średniowiecznych murów
miejskich. Pierwszą świątynię w tym miejscu ufundował w 763 r. biskup Sumualdus
lub Summal i od tej daty wezwanie kościoła - San Pietro Somaldi - nosi jego imię. Nowo wzniesiony kościół
podarowany został przez króla Longobardów Aistulfa, malarzowi imieniem
Auripertus, prawdopodobnie celem ozdobienia wnętrza malowidłami ściennymi.
Lit.:
https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_di_San_Pietro_Somaldi;
http://www.comune.lucca.it/turismo/chiesa_san_pietro_somaldi
81. Lucca, Chiesa San Pietro Somaldi - interno, 11.06.2017. Kościół San Pietro Somaldi reprezentuje typ trójnawowej bazyliki filarowej, z nieznacznie wywyższoną nawą główną. Artykulacja wnętrza bazyliki jest dwustrefowa: w dolnej strefie szereg półkolistych arkad międzynawowych spoczywa na filarach o przekroju prostokątnym, w górnej - w lunetach sklepień krzyżowych znajdują się niewielkie, półkoliście zwieńczone okna, skąpo oświetlające wnętrze kościoła. Kościół San Pietro Somaldi nie posiada prezbiterium, bezpośrednio za nawą środkową znajduje się półkolista w rzucie poziomym apsyda, a jedyną granicę pomiędzy obiema częściami kościoła stanowi łuk tęczowy. Podobnie jak nawę główną, szeregi spłaszczonych, tynkowanych sklepień krzyżowych nakrywają nawy boczne, a poszczególne przęsła oddzielone są od siebie kamiennymi łukami jarzmowymi.
84. Lucca, Chiesa Santa Maria della Rosa -
interno, 11.06.2017. Wnętrze kościoła Santa Maria
della Rosa jest w przeważającej mierze owocem przebudowy w okresie Quattrocenta.
Podzielone jest na trzy nawy, oddzielone od siebie szeregiem półkolistych arkad
spoczywających na kolumnach.
Lit.: https://www.informagiovani-italia.com/chiesa_santa_maria_della_rosa_lucca.htm
85. Lucca, Torre delle ore, 11.06.2017. Torre delle ore, zwana również Torre
dell'orologio lub Tor dell'òre znajduje
się przy wąskiej via Fillungo, a dokładniej w miejscu, gdzie uliczka ta
krzyżuje się z via dell'Arancio. Czas budowy wieży zegarowej w Lukce przypada
na epokę średniowiecza, zapewne na XIII w., a w kolejnych stuleciach znalazła
się ona w posiadaniu rozmaitych rodów lukkijskich, jeśli wymienić Quartigiani,
Diversi, Cristofani, Sesmondi czy Ceci.
Lit.: https://it.wikipedia.org/wiki/Torre_delle_ore_(Lucca); http://www.lemuradilucca.it/torri/torre-delle-ore; Gasperetti 2013 - http://www.corriere.it/cultura/speciali/2013/orologi/personaggi-piaceri/notizie/61-gasperetti-leggenda-lucida-torre-ore_0d78bf4a-d372-11e2-b757-6b1a3e908365.shtml; Giurato
2017 -
http://www.lastampa.it/2017/05/31/societa/viaggi/italia/lucca-i-segreti-della-torre-dellorologio-JeEOEP3STj6m3ggeXCybhN/pagina.html
86. Lucca, Chiesa San Giusto, 11.06.2017. Kościół San Giusto w
Lukce zlokalizowany jest na niewielkim placu miejskim o nazwie zawierającej
imię tego samego świętego. Nie jest znana dokładna data fundacji tego niedużego
kościoła romańskiego, jakkolwiek za terminus
ante quem uważa się w tym przypadku 1040 r. Zachował się do naszych czasów
dokument z dnia 17 czerwca 1040 r., zawierający najstarszą wzmiankę o
interesującym nas budynku sakralnym.
Lit.: http://www.iubilaeummisericordiae.va/content/gdm/it/mondo/porte-della-misericordia.event.santuario-chiesa-di-san-giusto-arcidiocesi-di-lucca.html; http://www.medioevo.org/artemedievale/Pages/Toscana/SanGiustoaLucca.html
87. Lucca, Chiesa San Giusto - facciata,
11.06.2017. Fasadę kościoła San Giusto akcentują dwie
strefy ślepych, półkolistych arkadek, spoczywających na kolumienkach oraz trzy
portale. Najciekawszy spośród nich jest portal środkowy, datowany na 1204 r. i
przypisywany mistrzowi Guidetto (XII/XIII w.). Wyróżnia się na tle pozostałych
zarówno wymiarami, jak i obfitością dekoracji. Wieńczącą go półkolistą arkadę
tworzą dwie archiwolty: wewnętrzna, odznaczająca się kontrastującymi ze sobą
klińcami z czarnego i białego kamienia oraz zewnętrzna - złożona z klińców
wzbogaconych dekoracją rzeźbiarską. Poniżej arkady znajduje się architraw,
którego ozdobę stanowią stylizowane gałązki z liśćmi i szyszkami, ujęte w
koliście wijące się pędy. Archiwolta zewnętrzna spoczywa na znacznie występujących
przed lico fasady figurkach lwów: jeden opiekuńczo obejmuje swe młode, a drugi -
przydusza smoka. Stylizowane lwy spoczywają na wydatnych, ozdobionych reliefami
konsolach. Wspornikami dla dwukolorowej archiwolty wewnętrznej są kamienne
bloki, zdobione na licach stylizowanymi ludzkimi twarzami, przypominającymi
detal architektoniczny antycznego Rzymu. Głównymi motywami w rzeźbiarskiej
dekoracji archiwolty zewnętrznej są stylizowane ludzkie twarze i zwierzęta
fantastyczne, wplecione w wić roślinną. Najbardziej wyrafinowaną dekorację,
przypominającą spotykane na antycznych kapitelach rzymskich liście akantu,
zawierają kapitele filarów ujmujących prostokątny wykrój portalu.
Lit.: http://www.medioevo.org/artemedievale/Pages/Toscana/SanGiustoaLucca.html
Lit.: http://www.cassiciaco.it/navigazione/monachesimo/chiese/italia/toscana/lucca.html;
https://it.wikipedia.org/wiki/Chiesa_di_Sant'27Agostino_(Lucca)
89. Lucca, Chiesa Sant'Agostino - interno, 11.06.2017. Wnętrze
kościoła Sant'Agostino, przekształcone około 1664 r. ma formę przestronnej,
jednonawowej sali, nakrytej otwartą więźbą dachową i od wschodu zamkniętej
trzema kaplicami. Chór świątyni, w sposób typowy dla kościołów zakonów
żebraczych zamknięty jest prostą ścianą zamiast apsydą. Na jednej ze ścian
bocznych we wnętrzu znajduje się pochodzący z okresu Seicenta fresk, pędzla pochodzącego
z Pistoi malarza Giacinto Gemignani'ego (1606-1681). Przedstawia on Chrystusa
Zmartwychwstałego wskazującego na cudowny obraz Matki Boskiej, w asyście św.
św. Piotra Apostoła, Augustyna, Andrzeja, Mikołaja z Tolentino i Franciszka z
Asyżu. W kaplicy bocznej znajdującej się po prawej stronie, patrząc w kierunku prezbiterium,
eksponowany jest, wspomniany wyżej, łaskami słynący obraz Madonna del Sasso. We wnętrzu omawianego kościoła pochowano również
błogosławioną Helenę Guerra (1853-1914), założycielkę zakonu sióstr Oblatek
Ducha Świętego.
Lit.: http://www.cassiciaco.it/navigazione/monachesimo/chiese/italia/toscana/lucca.html
90. Lucca, Piazza San Michele, Monumento
di Francesco Burlamacchi, 11.06.2017. Francesco Burlamacchi (1498-1548) był
działaczem politycznym związanym z władzami miasta-państwa Lukka, synem Michele
di Pietro Burlamacchi’ego i Cateriny Balbani. Niewiele wiadomo na
temat jego dzieciństwa oraz okresu edukacji, jakkolwiek przypuszcza się, że w
znacznej mierze ukształtowała go nieco już odległa myśl Girolamo Savonaroli –
zapewne zaszczepiona mu przez ortodoksyjnego wuja – dominikanina fra Pacifico
Burlamacchi (Luzzati 1972). Od wczesnej
młodości rodzina widziała przyszłość Francesca w działalności handlowej, a na
jego edukację w tym kierunku, jak wiadomo z zapisu testamentarnego z 28
kwietnia 1518 r. ojciec miał przeznaczyć 1000 dukatów (Luzzati 1972).
Lit.: Luzzati 1972 - http://www.treccani.it/enciclopedia/francesco-burlamacchi_%28Dizionario-Biografico%29/; https://it.wikipedia.org/wiki/Francesco_Burlamacchi; http://www.treccani.it/enciclopedia/francesco-burlamacchi_%28Dizionario-Biografico%29/
91. Lucca, Piazza San Michele con me, 11.06.2017. Powoli dobiegający końca dzień 11 czerwca 2017 r. oznaczał nieuchronnie nadchodzący koniec pobytu w Lukce. Zawsze w momentach rozstania z jakimkolwiek pięknym miastem Italii, zwłaszcza tym, którego wcześniej nie miałem okazji odwiedzić, pojawia się chwila tęsknoty i aż samo nasuwa się w myślach zdanie „Niech ten dzień jeszcze odrobinę potrwa!”. Tymczasem trzeba było myśleć o możliwościach dojazdu do nieco mniejszego, leżącego niedaleko Morza Śródziemnego, toskańskiego miasta Grosseto. Oczywiście, wariantem numer jeden był przejazd w ramach społeczności BlaBlaCar, jednakowoż ponownie, nie po raz pierwszy w historii moich podróży, nie miałem szczęścia do znalezienia kierowcy jadącego w tym kierunku. Co więcej, właścicielka miejsca zakwaterowania wyjaśniła, iż w obrębie Toskanii wspomniany wyżej sposób podróżowania nie należy do często praktykowanych. Jedyną możliwą opcją przejazdu z Lukki do Grosseto pozostał zatem pociąg. Podróż tym środkiem wiązała się wprawdzie z przesiadką, jakkolwiek niezmienny atut stanowiła niewygórowana cena, według moich przypuszczeń minimalnie wyższa od wariantu BlaBlaCar. Myśl o znalezieniu się kolejnego dnia w Grosseto napawała entuzjazmem, zwłaszcza że celem wizyty w tym miasteczku była wycieczka do znajdującego się około 30 km na południowy zachód od niego parku krajobrazowego Maremma (Parco naturale della Maremma), z planami „polowania” na egzotyczne dla przybysza z Polski gatunki motyli dziennych.

Nowa brama, upamiętniająca imię suwerennej
władczyni Lukki zapoczątkowywać miała nową, szeroką ulicę, flankowaną portykami
i prowadzącą bezpośrednio na potężny plac przed Palazzo Pubblico. Budynek
bramny ma formę podobną do łuku triumfalnego, tak jak przewidywano w projekcie
sporządzonym przez architekta lukkijskiego Giovanni'ego Lazzarini i
nieprzypadkowo treść inskrypcji na elewacji od zewnątrz murów głosi Disegno di una nuova Porta da aprirsi nella
città di Lucca che abbia l’aria di un arco di trionfo. Nieprzypadkowo
również bramę poprzedza szeroka ścieżka obsadzona drzewami, dawniej będąca
pierwszym odcinkiem drogi łączącej Lukkę z Florencją. W 1937 r. otwarto dwa przejścia
boczne w bramie, przeznaczone dla pieszych.
76-77. Lucca, Chiesa San Ponziano, 11.06.2017.
Kościół San Ponziano znajduje się przy placu o tej samej nazwie,
w nieznacznej odległości od bramy miejskiej Porta Elisa. Wiadomo, że świątynia
istniała już w IX w., a w 1099 r. przyznano ją benedyktynom, których z kolei w
XIV w. zastąpili oliweci. Aktualne wezwanie nadano kościołowi w 1474 r., kiedy
umieszczono w nim relikwie świętego. W okresie Cinquecenta i Seicenta kościół gruntowanie
przebudowano i stracił on wówczas charakter średniowieczny. Jedynie we wnętrzu
zachowało się malowidło ścienne, w kaplicy zlokalizowanej na południe od
apsydy, przedstawiające św. Marcina i datowane na XII w.
Zewnętrzna bryła nakryta jest
"kostiumem" z białego wapienia, a elewacje jej rozczłonkowane są
lizenami. Fasada ma formę dwustrefową, w górnej strefie zaakcentowaną spływami
wolutowymi, z frontonem o kształcie trójkąta. Czas powstania fasady określa się
na pierwsze lata XVII w. W 1720 r. przekształcono gruntownie wnętrze, nadając
mu formę trójnawową oddzieloną arkadami na filarach oraz wzbogacając obfitym
wyposażeniem: malowidłami, rzeźbami i sztukateriami. Kościół zdesakralizowano w
XIX w. i dopiero po stu kilkudziesięciu latach Prefektura Lukkijska zdołała dnia
29 września 1964 r. wynegocjować przywrócenie budowli do majątków Kościoła Katolickiego
oraz przyznanie go karmelitom bosym. Jednakowoż już w następnym roku, 11 marca
1965 r., dekretem Kurii Archidiecezjalnej w Lukce kościół przyznano świeckiej
kongregacji imieniem Matki Bożej z Góry Karmel i św. Teresy.

Od zakończenia w 2006 r. prac restauratorsko-adaptacyjnych
wnętrze kościoła San Ponziano pełni funkcję biblioteki oraz mieści stanowiska
badawcze dla doktorantów i profesorów ze Scuola
di Dottorato IMT Alti Studi Lucca.
78-79. Lucca, Palazzo e Torre Guinigi, 11.06.2017. Domy
należące do potężnego rodu lukkijskiego Guinigi'ch wznosiły się na obecnym
miejscu już w okresie Trecenta, stanowiąc zespół budowli po obu stronach ulicy
noszącej również nazwisko rodu. Pod względem stylistyki reprezentowały one
okres przejściowy pomiędzy romanizmem a gotykiem lukkijskim, a partery ich
miały formę otwartych na ulicę loggii z ostrołukowymi arkadami z glazurowanych
cegieł, spoczywającymi na kamiennych filarach. Obydwa pałace, zarówno ten
przylegający do wieży (Torre Guinigi),
jak i ten po drugiej stronie ulicy wybudowano pod koniec XIV w.: aczkolwiek, o
czym wspomniano wyżej, reprezentują architekturę okresu przejściowego pomiędzy
romanizmem i gotykiem, przeważa w nich stylistyka gotycka, z
charakterystycznymi ostrołukowymi oknami i przezroczami tryforialnymi i
kwadryforialnymi, będącymi rodzajem artykulacji elewacji z cegły. Dawniej arkady
parteru otwierały się na ulicę, zamurowano je jednak w okresie Cinquecenta, aby
miejsce loggii zajęły pokoje, których okna renesansowe zwieńczone są gzymsami
odkutymi w piaskowcu.
Wieża, zwana dziś od nazwiska rodu Torre Guinigi, wybudowana około 1384 r., znajduje się w narożu ulic
Sant’Andrea oraz delle Chiavi D’Oro. Stanowi ona część pałacu wzniesionego dla
Michele i Francesco Guinigi'ch, bogatych handlarzy i bankierów lukkijskich.
Wieżę wybudowano z kamienia i cegły, wysokość jej sięga 45 m i wyróżnia się ona
zdecydowanie na tle innych budowli w historycznym centrum Lukki. Wieże tego
typu wznoszono w średniowieczu, dla podkreślenia prestiżu i statusu danego rodu
w społeczności miasta. Bezpośrednio do nich przylegały domy przeznaczone dla
członków rodu a nierzadko w bliskim sąsiedztwie znajdował się także prywatny,
rodowy kościół parafialny. Lokalizacja pałaców miejskich tego typu przy wąskich
uliczkach miała określony cel: ułatwiała, w razie niebezpieczeństwa napadu na
pałac, szybkie zabarykadowanie i bezpieczne schronienie się w jego wnętrzach. Wśród
wszystkich 250 lukkijskich wież średniowiecznych, licząc zarówno wieże
mieszkalne, jak i dzwonnice kościołów (campanili),
Torre Guinigi była jedyną, której nie
obniżono ani nie rozebrano w XVI w. Ze szczytu, na który wchodzi się po 25
rampach schodowych i blisko 230 dość łagodnych stopniach - podziwiać można
panoramę historycznego centrum Lukki oraz pejzaże okalających Lukkę pasm
górskich. Są nimi Alpy Apuańskie od północnego zachodu, Apeniny od północnego
wschodu oraz Wzgórza Pizańskie (Monte
Pisano) od południa.
Na szczycie wieży znajduje się wiszący ogródek, w formie
ceglanej "skrzyni" wypełnionej ziemią, w której na siedmiu grządkach
posadzono dęby ostrolistne (Quercus ilex).
Nie wiadomo dokładnie, kiedy ogród wiszący na Torre Guinigi został założony, jakkolwiek na miniaturze w Kronikach miasta pióra Giovanni'ego
Sercambi (XV w.) widać liczne wieże w Lukce i jedną wśród nich wieńczą drzewa. Przypuszcza
się więc, że historia ogródka wiszącego na szczycie wieży pałacu Guinigi'ch sięgać
może dobrych kilku wieków wstecz. Niemniej, w 1845 r. John Ruskin namalował
obraz, który zatytułował Lucca: Tower of
the Guinigi Palace i na tym malowidle wieża pałacu pozbawiona jest ogrodu.
Jednakowoż wbrew nadanemu tytułowi, na obrazie widać, iż uwiecznioną wieżą
najpewniej nie była Torre Guinigi. Zaryzykować
można stwierdzenie, iż dęby ostrolistne na szczycie interesującej nas wieży
pałacowej zasadzono w końcu XIV lub w XV w., bez możliwości dokładniejszego
określenia daty, jednakowoż w późniejszych stuleciach musiały być sadzone
ponownie.

Kościół w dzisiejszym kształcie
stanowi owoc przebudowy dawnej budowli wczesnośredniowiecznej pod koniec XII
w., jednakowoż górne, ceglane piętra dzwonnicy (campanile) oraz również ceglana apsyda - pochodzą z okresu
Trecenta.
Bryła (z wyjątkiem apsydy) i fasada
kościoła San Pietro Somaldi wybudowane są z piaskowca, "przeciętego"
pasami z białego marmuru. Główna elewacja wykazuje cechy typowe dla romanizmu lukkijskiego.
Do trzech naw prowadzą portale o wykrojach prostokątów, zwieńczone tympanonami,
w obramieniach w formie półkolistych arkad, z ułożonych naprzemiennie czarnych
i białych klińców. Fronton fasady zakomponowany został jako rodzaj parawanu,
złożonego z dwu stref ślepych galeryjek arkadkowych, o półkolistych arkadkach,
spoczywających na smukłych kolumienkach z kapitelami, zdobionymi stylizowanymi
motywami świeżych i suchych liści. We fryzie nad portalem do nawy głównej
znajduje się reliefowa scena narracyjna, obrazująca Przekazanie kluczy św. Piotrowi, datowana na czas około 1248 r. i
przypisywana mistrzowi Guido di Bonagiunta Guidarelli, zwanemu również Guido da
Como (1220 - ok.1257).
81. Lucca, Chiesa San Pietro Somaldi - interno, 11.06.2017. Kościół San Pietro Somaldi reprezentuje typ trójnawowej bazyliki filarowej, z nieznacznie wywyższoną nawą główną. Artykulacja wnętrza bazyliki jest dwustrefowa: w dolnej strefie szereg półkolistych arkad międzynawowych spoczywa na filarach o przekroju prostokątnym, w górnej - w lunetach sklepień krzyżowych znajdują się niewielkie, półkoliście zwieńczone okna, skąpo oświetlające wnętrze kościoła. Kościół San Pietro Somaldi nie posiada prezbiterium, bezpośrednio za nawą środkową znajduje się półkolista w rzucie poziomym apsyda, a jedyną granicę pomiędzy obiema częściami kościoła stanowi łuk tęczowy. Podobnie jak nawę główną, szeregi spłaszczonych, tynkowanych sklepień krzyżowych nakrywają nawy boczne, a poszczególne przęsła oddzielone są od siebie kamiennymi łukami jarzmowymi.
82-83. Lucca, Chiesa Santa Maria della Rosa,
11.06.2017. Kościół Santa Maria della Rosa jest
najznakomitszą a zarazem jedną z nielicznych gotyckich budowli sakralnych w
Lukce, zaś jego powstanie wiąże się integralnie z łaskami słynącym obrazem
Madonny z różą (Madonna della rosa).
Niewielki kościół, aczkolwiek trójnawowy, od zewnątrz sprawiający wrażenie jednonawowego,
na elewacji głównej zaakcentowany jest dużymi, kwadryforialnymi, półkoliście
zwieńczonymi oknami oraz zawiera flankowany dwoma biforiami portal, a w narożu,
na konsoli znajduje się pełnoplastyczna statua Madonny z Dzieciątkiem Jezus,
trzymająca w dłoni różę. Rzeźba ta jest z pewnością dziełem wybitnego artysty,
część historyków sztuki przypisuje ją Giovanni'emu Pisano (Varisco 2008). Poniżej figurki Madonny z Dzieciątkiem widnieje
inskrypcja majuskularna o następującej treści:
Ad. höre. De i:
Beate. Marie.
Virgïs : de roxa.
hoc. op. fac
tü. est. tpr.: Bianchi. Bifo
lchi: Luporo. Viviani: et Nucho
ri. Spesiarius.: operarii hüi
operis • A. nd M. CCC VIIII.:
Z danych źródłowych wiadomo, iż kościółek początkowo poświęcony
był Apostołom św. św. Piotrowi i Pawłowi, dopiero w związku z cudami mającymi
miejsce przed wizerunkiem Madonny z Dzieciątkiem, w czasie bliżej nieokreślonym
otrzymał nowe wezwanie Najświętszej Marii Panny (Varisco 2008).
Najstarsza
wzmianka o interesującym nas kościółku znajduje się w dokumencie z 1122 r.,
przechowywanym w Archiwum Archidiecezjalnym (Archivio Arcivescovile) w Lukce. Była to wówczas najpewniej niewielka,
jednoprzestrzenna kaplica, stojąca nieopodal Pałacu Arcybiskupiego (Palazzo Arcivescovile). Budowę
dzisiejszego kościółka, wzniesionego na gruzach wspomnianego wyżej oratorium
rozpoczęto w 1309 r., z inicjatywy mającej siedzibę w Lukce instytucji Università dei Mercanti. W 1333 r.
kościółek powiększono, a oś podłużną budowli przesunięto w kierunku z północy
na południe. Fasadę kościoła ukończono w 1499 r. i wtenczas również dobudowano
wspomniany wyżej, flankowany dwoma biforiami portal, przypisywany artyście z
kręgu Matteo Civitali (Varisco 2008).
Historia
powstania pierwszego oratorium, na miejscu w przybliżeniu odpowiadającym aktualnej
lokalizacji kościółka owiana jest legendą. Na polanie znajdującej się poza rzymskimi
murami miasta pasterze często wypasali swe trzody. Jeden z nich, od urodzenia
niemy zaskoczony został faktem, iż jego owce nie zbliżały się do mieniącego się
zielenią w styczniu (sic!) krzewu. Zainteresowany podszedł do krzaka i -
również ku własnemu zaskoczeniu - ujrzał pomiędzy jego pędami… kwitnącą różę.
Zerwawszy kwiat pobiegł do ojca i w owym momencie cudownie odzyskał mowę. Na
miejscu, gdzie dokonał się cud wybudowano kaplicę.
Aktualny,
pochodzący z epoki Trecenta i Quattrocenta kościółek zdesakralizowano po
zdobyciu Lukki przez Napoleona w 1809 r., zmieniając go na magazyn soli.
Znajdujący się we wnętrzu, utrzymany w XIV-wiecznej manierze Giottowskiej obraz
Madonny z Dzieciątkiem przeniesiono do Pałacu Arcybiskupiego (Palazzo Arcivescovile), gdzie
przeznaczono dlań specjalną kaplicę, zlokalizowaną na parterze. Dopiero po
kongresie wiedeńskim kościółkowi Santa Maria della Rosa przywrócono funkcje
sakralne, otwarto go ponownie dla wiernych w 1818 r., a cudowny obraz wrócił na
swe miejsce i w 1847 r. malarz Michele Ridolfi podjął się jego konserwacji.
Kult Madonny z
różą, niedługo po ukończeniu kościółka w Lukce rozszerzył się nie tylko poza
granice miasta, ale także poza teren Toskanii. W 1480 r. dominikanie z
Mediolanu położyli kamień węgielny pod budowę świątyni pod tym wezwaniem, którą
kilka lat później ukończono. Także w leżącej w północnej Italii Brescii zakon
obserwantów braci mniejszych w drugiej połowie Quattrocenta wybudował kościół i
klasztor, którym nadano wezwanie Santa Maria della Rosa (Varisco 2008).
Dziś lukkijski
kościół Santa Maria della Rosa, podlegający jurysdykcji biskupiej, znajduje się
pod opieką Kongregacji Sióstr im. Świętej Gemmy Galgani - zmarłej w 1900 r. w
wieku zaledwie 25 lat na gruźlicę. Imię tej świętej wspomina się 11 kwietnia, w
rocznicę jej przedwczesnej śmierci. Klęcznik, na którym św. Gemma Galgani
oddawała się modlitwie nadal przechowywany jest we wnętrzu omawianego kościoła
i modlą się na nim odwiedzający świątynię wierni.
Lit.: Varisco 2008 - http://www.antropologiaartesacra.it/ALESSIO_VARISCO_LUCCA_ChiesaSantaMariaDellaRosa.html; https://www.informagiovani-italia.com/chiesa_santa_maria_della_rosa_lucca.htm
Kościół poddano
przekształceniom w XVII w. oraz w epoce Ottocenta, kiedy przebudowano elewację
południową i w trzy otwory wejściowe do poszczególnych naw wstawiono nowe
drzwi. W 1890 r. malarz Michele Marcucci odrestaurował cykl fresków
obrazujących sceny z życia Marii, znajdujący się w lunetach spłaszczonych
sklepień nawy głównej.
Ciekawostką
wnętrza kościoła jest zachowany fragment murów starorzymskich, datowany na II
w. n.e. Najważniejszym elementem wyposażenia wnętrza świątyni jest jednak
łaskami słynący obraz Madonny z różą, dawniej eksponowany w nawie północnej, od
1609 r. znajdujący się w barokowym ołtarzu głównym, flankowanym
marmoryzowanymi, spiralnymi kolumnami. Malowidło to postrzegane jest jako jedno
z wybitniejszych dzieł malarstwa Trecenta, związanych z Lukką, jakkolwiek na
skutek dwukrotnej zmiany miejsca ekspozycji (pierwszej wynikającej z
wmontowania w ołtarz barokowy, drugiej - z desakralizacji kościoła w epoce
napoleońskiej) obraz znacznie ucierpiał, najpewniej nacięto go, usuwając asystujące
Madonna postacie Apostołów Piotra i Pawła - dawnych patronów świątyni.

W 1390 r. Rada
Generalna (Consiglio Generale) Lukki
zadecydowała o wyposażeniu miasta w zegar, zgodnie z zapisem źródłowym w orologio bonum, sufficienter aptum et bene
distinguentes tempus per horas. Wybór wieży przy dzisiejszej via Fillungo na
miejsce zamontowania ogólnodostępnego zegara wynikał z jej centralnej
lokalizacji w obrębie miasta. W pierwszej kolejności podjęto prace nad
wzmocnieniem murów wieży, następnie wykonanie mechanizmu zegarowego powierzono
zegarmistrzowi i jednemu z wiodących złotników lukkijskich - Labruccio Cerlotti'emu.
Tym sposobem wieżę zegarową ród Cerlotti'ch posiadł na własność, jednakowoż w
1471 r. została ona przejęta przez władze miejskie. Zewnętrzną, kolistą tarczę
zegarową zamontowano dopiero w 1490 r. i od tej daty nie tylko dzwony wybijały
konkretną godzinę, ale także wskazania czasu stały się widoczne dla mieszkańców
miasta.
Torre delle ore wyróżnia się wśród
budowli w historycznym centrum Lukki smukłą sylwetą, a wejście na jej szczyt
możliwe jest po 207 stopniach schodów z drewna. Pomieszczenie z mechanizmem zegarowym,
nakręcanym ręcznie znajduje się w przedostatniej kondygnacji wieży.
W 1754 r. zegar otrzymał nowy mechanizm, którego
wykonawcą był pochodzący z Genewy zegarmistrz Louis Simon, współpracujący z
lukkijczykiem Sigismondo Caturegli'm. W tym samym czasie tarczę zegarową
zaopatrzono w cyfry rzymskie oraz wskazówkę osadzoną na trzpieniu oznaczonym
gwiazdą. Osłonę tarczy do dzisiejszych czasów stanowi dwuspadowe zadaszenie.
Większy dzwon, wybijający godziny oraz dwa mniejsze dzwony - rozbrzmiewające co
kwadrans - zostały odlane w pracowni lukkijskiego ludwisarza Stefano
Filippi'ego. Oprócz nich wieża posiada dodatkową komorę z dzwonami, znajdującą
się na ostatniej, szerszej w rzucie poziomym kondygnacji, wspartej na
arkadkowych konsolach. Komora ta wyróżnia się czterema potężnymi, półkoliście
zwieńczonymi przezroczami, z których podziwiać można panoramę miasta.
Zwieńczenie
wieży zegarowej ma formę metalowego, wykonanego w 1754 r. wiatrowskazu,
zawierającego motto Libertas, znane z
chorągwi noszonych przez armię republiki lukkijskiej. Oryginał wiatrowskazu
eksponowany jest aktualnie w auli dydaktycznej Ogrodu Botanicznego (Orto Botanico) w Lukce, na wieży
zegarowej zaś znajduje się kopia.
Lukkijska Torre delle ore, jak wiele wież
zegarowych, opatrzona jest legendą. Bohaterką była w tym przypadku piękna
szlachcianka z Lukki, Lucida Mansi. Zapisała się ona na kartach legendy złą
sławą, upodabniającą ją do modliszki, która zabija swych kochanków vel
adoratorów po uwiedzeniu ich (Gasperetti
2013; Giurato 2017). Zgodnie z przekazem legendy nic tak nie było w stanie
przerazić krnąbrnej niewiasty, jak fakt upływu czasu. Aby na wieczne czasy pozostać
piękną i młodą, kiedy przejrzawszy się w jednym z ponad setki (sic!) posiadanych
w swej willi zwierciadeł spostrzegła pierwszą zmarszczkę, zawarła pakt z
diabłem (Gasperetti 2013; Giurato 2017).
Demon wiecznej piękności obiecał szlachciance trzydzieści lat niezmiennej
piękności i braku oznak starzenia, oczywiście za cenę jej duszy. Trzydzieści
lat minęło i, w świetle przekazu legendy, 14 sierpnia 1623 r. diabeł miał
wrócić o północy, aby odebrać zapłatę za swą przysługę (Gasperetti 2013; Giurato 2017). Przerażona Lucida pobiegła w
popłochu na wieżę zegarową, aby zatrzymać zegar przed wybiciem północy. Nie
zdążyła jednak i gdy dotarła na szczyt wieży, ognisty wóz porwał jej duszę i
poszybował w przestworza, niespodziewanie jednak runął do stawu i utonął w nim.
Na pamiątkę tej legendy, każdej nocy w pełni księżyca, wiecznie młodą,
nienaznaczoną piętnem czasu twarz Lucidy Mansi oglądać można w tafli jeziorka w
lukkijskim Ogrodzie Botanicznym.
W
rzeczywistości Lucida Mansi (ok. 1606-1649) była postacią tragicznie zmarłą w
dniu 12 lutego 1649 r., podczas zarazy, a szczątki jej spoczęły w lukkijskim
kościele Kapucynów (Gasperetti 2013;
Giurato 2017). Nie jest również możliwe, aby w 1623 r. upłynęło 30 lat od
rzekomego zawarcia przez tę postać paktu z diabłem, bowiem zgodnie z danymi
biograficznymi Lucida Mansi liczyła wówczas zaledwie siedemnaście lat. Podobnie
między bajki można włożyć inne, zawarte w przekazie legendarnym dane na temat
jej życia, przykładowo prześladującą ja obsesję na punkcie zegarów i wahadeł
czy ponad sto luster będących w jej posiadaniu.

Dzisiejsza
budowla jest z pewnością młodsza, pochodzi z XII w. i reprezentuje cechy typowe
dla romanizmu pizańsko-lukkijskiego. Trójnawowa bazylika, wzniesiona z
regularnych ciosów kamiennych, uzupełnionych cegłą, zamknięta jest od północy
półkolistą w rzucie poziomym apsydą, a górną strefę fasady akcentują ułożone
naprzemiennie pasy w dwu kontrastujących barwach kamienia oraz dwie strefy
ślepych galeryjek arkadkowych. Trzem nawom kościoła odpowiadają trzy portale,
każdy zwieńczony wywyższoną, spoczywającą na odcinkach filarów, półkolistą
arkadą.

Jeśli chodzi o
ozdobę dwu portali bocznych kościoła San Giusto, jest ona ograniczona do
kapiteli filarów ujmujących prostokątne wykroje i stanowi dalekie echa prowincjonalnej
rzeźby architektonicznej antycznego Rzymu.
88. Lucca, Chiesa Sant'Agostino,
11.06.2017. Kościół Sant'Agostino w Lukce początkami swymi sięga okresu, kiedy
założono zakon kanoników regularnych św. Augustyna, czyli augustianów. Dzisiejsza, dość pokaźnych rozmiarów świątynia stanowi owoc
przebudowy w dobie Trecenta, dokonanej w obrębie znacznie starszego klasztoru
augustiańskiego, którego częścią był kościół San Salvatore in Muro. Wezwanie
dawnego kościoła klasztornego wynikało ponad wszelką wątpliwość z lokalizacji
nieopodal pierścienia murów rzymskich. Jednym z ważniejszych elementów
wyposażenia wnętrza wcześniejszej świątyni, przeniesionym do nowo wybudowanego,
XIV-wiecznego kościoła był łaskami słynący obraz, zwany Madonna del Sasso.
Dzisiejszy kościół Sant'Agostino jest
zwartą, wzniesioną z cegły bryłą, której fasadę w dolnej strefie zdobi
"kostium" z białego marmuru, w formie ślepych arkad spoczywających na
lizenach. Marmurowa okładzina przewidziana była zapewne na pokrycie całej
głównej elewacji kościoła, jednakowoż nigdy jej nie ukończono, najpewniej z
powodu braku środków pieniężnych.

Jeśli chodzi o budynek klasztorny, zawiera
on krużganek z arkadami spoczywającymi na oktogonalnych w przekroju filarkach.
Pochodzi on z późniejszego okresu niż kościół, zapewne powstał w dobie
Quattrocenta.

W
1525 r. Francesco poślubił Caterinę di Federico Trenta, a niedługo po zawarciu
związku małżeńskiego przeniósł się na krótko do Lyonu. Do Lukki powrócił w
sierpniu 1527 r. i od tej daty nigdy nie opuszczał miasta ze względów
związanych z handlem, lecz kontynuował działalność wynikającą z tradycji
rodzinnej, w dziedzinie handlu jedwabiem oraz bankowości (Luzzati 1972).
Przypuszcza
się, że śmierć ojca w 1529 r. miała istotny wpływ na zwrot Francesco Burlamacchi’ego
z działalności handlowej w kierunku szeroko rozumianej aktywności politycznej (Luzzati 1972).
Od 28. roku
życia Francesco zasiadał jako członek zwyczajny w radzie miasta Lukka, w 1528
r. doczekał się zaszczytu starszego Rady. W lecie 1530 r. został zaproszony na
dwór cesarski do Augusty na Sycylii. W momencie wybuchu rebelii rodu Straccioni’ch,
30 kwietnia 1531 r. Francesco Burlamacchi, wraz z Ludovico Buonvisi’im i Francesco
Balbani’m podjął decyzję o wszczęciu negocjacji z rebeliantami (Luzzati 1972). Zaraz potem mianowano go
ambasadorem w Sienie, gdzie w tym samym 1531 r. rozpowszechniły się opinie wśród
ludu, jakoby cesarz Karol V planował aneksję Perugii, Sieny i Lukki do
miasta-państwa Florencja (Luzzati 1972).
Rok później (1532) Francesco Burlamacchi, wraz z braćmi wstąpił
w szeregi dywersantów, dowodzonych przez Buonvisi’ch, dążących do stłumienia
powstania Straccioni’ch w sycylijskim mieście Augusta (Luzzati 1972). Na przełomie stycznia i lutego 1533 r. Burlamacchi’ego
mianowano gonfalonierem czyli wyższym urzędnikiem miejskiej republiki Lukki (Luzzati 1972).
Mając skądinąd wysokie stanowisko we władzach
miasta-państwa Lukka, Francesco Burlamacchi powziął plan przełamania hegemonii Medici’ch
w Toskanii. Wojska lukkijskie miałyby zaatakować księstwo Toskanii, w
połączonych siłach z rebeliantami antymedycejskimi, których bunt wybuchnąć miał
we Florencji oraz Pizie. Inne ruchy rebelianckie miały być zainicjowane
współcześnie w miastach Emilii-Romagni, podczas gdy Francesco Burlamacchi
liczył również na przyłączenie republiki Sieny do wojny przeciw państwu Medici’ch.
O planach Francesca Burlamacchi’ego
dowiedział się jednak książę Cosimo I, z ust zdrajcy z szeregów szlachcica
lukkijskiego. Tym sposobem wywiązało się poważne spięcie w stosunkach pomiędzy
państwem toskańskim pod egidą Medici’ch a republiką miejską Lukki. Książę Cosimo
I, uznawany za zwierzchnika także miasta-państwa Lukka, obawiając się otwartej wojny
przeciwko sobie zażądał od Republiki oficjalnego uznania swego zwierzchnictwa.
Republika lukkijska jednakowoż nie mogła wyrazić na to zgody, gdyż w praktyce oznaczałoby
to niezmienne i niepodzielne panowanie Medici’ch. Wobec powyższego wojna
pomiędzy Lukką a Florencją rządzoną przez Medici’ch stała się nieunikniona.
Niemniej jednak, dla cesarza Karola V
zachowanie niezależności miasta-państwa Lukka stanowiło kwestię nader istotną,
wobec czego postanowił włączyć się w pertraktacje dyplomatyczne, zanim doszłoby
do użycia broni. Lukka była jedynym miastem Italii, pozostającym w dobrych stosunkach
z Cesarstwem, zatem cesarz niemile widział ją zaanektowaną przez księstwo Toskanii.
Cesarz wystosował zatem odezwę do Francesca Burlamacchi’ego, aby ten ostatni
zgodził się na jego zwierzchnictwo nad Lukką. Temu jednak całkowicie sprzeciwiło
się mieszczaństwo Lukki, nie przyjmując do wiadomości, że przedstawiciel najwyższych
władz miejskich może ośmielić się oddać zwierzchnictwo nad miastem w obce ręce.
Znalazłszy się w trudnej sytuacji Francesco Burlamacchi poparł jednak
zwierzchnictwo Cesarstwa. Na Burlamacchi’ego wydany został wyrok śmierci i o
świcie 14 lutego 1548 r. miało miejsce jego ścięcie (Luzzati 1972).
Wizja, jaką miał Francesco Burlamacchi
doprowadziła do zawiązania konfederacji republik północnej i środkowej Italii (uwzględniając
Lukkę, Pizę, Sienę, Florencję i Emilię-Romagnę), na wzór helwecki. Pierwsza
idea "uwolnienia Toskanii, a
następnie zjednoczenia jej” (mettere
in libertà la Toscana, et farne poi una unione) narodzić się miała w myśli
politycznej Francesca Burlamacchi’ego pod koniec 1543 r., lub nieco później – z
początkiem 1544 r.: „pragnienie jego…
zrodziło się po lekturze wielu ksiąg historycznych, a najbardziej po Żywotach
sławnych mężów pióra Plutarcha; najwięcej urzekły go żywoty czterech wielkich
przywódców, którzy mając za sobą niewielu ludzi dokonali rzeczy wielkich: a byli
to Timoleon, Pelopidas, Dion z Teb i Aratos z Sykionu” (Il desiderio suo... li era nato dall'aver
letto più libri d'historie, et maxime le vite di Plutarcho; fra le quali haveva
considerato la vita di quattro gran capitani che con pochissime gente havevano
fatto gran cose: et questi erano Thimoleone, Pelopida, Dione et Arato, cyt.
wg: Luzzati 1972). Właśnie wówczas,
gdy w Lukce kształtowały się pierwsze społeczności reformacyjne, a Kuria Papieska
w Rzymie zagroziła interwencją zbrojną, w ramach pomszczenia zbytniej ustępliwości
władz miasta wobec nich, Burlamacchi wydawał się być zaabsorbowany sprawami
zgoła odmiennymi: innymi słowy, jeśli zgodna z prawdą jest zapiska źródłowa,
jakoby „punktem finalnym jego spisku” (il punto d'arrivo finale della congiura) był „chrześcijański
pokój” (la pace cristiana),
istnieje możliwość że, znalazłszy się w sytuacji bezprecedensowej i nader
ciężkiej, Burlamacchi przyjął postawę typową dla politycznego marzyciela i w
myśli jego zaświtało rozwiązanie przewidujące zjednoczoną Toskanię, wraz z prośbą
w kierunku cesarza Karola V, by ten ostatni „postulował
zreformowanie Kościoła, wolnego od wszelkich dławiących go nadużyć i
zredukowanie go do roli związku wielkiej różnorodności myśli i opinii” (riformare la Chiesa dalli molti abusi che vi
sono, et ridurla all'unione di molte varietà d'opinioni, cyt. wg: Luzzati 1972). Ta ostatnia wizja, nieco
odległa od polityki, stała się dla Francesca Burlamachi’ego zarzewiem
kolejnego, nie mniej poważnego konfliktu. Został oskarżony o herezję i choć
brak jakichkolwiek danych na temat jego sympatyzowania z ruchami reformacyjnymi,
nie da się zaprzeczyć, że wojny i napięcia religijne w Europie odbiły się echem
również w Lukce i miały istotny wpływ na myśl polityczną Burlamacchi’ego. Jedno
wiadomo na pewno, mianowicie, że Michele Burlamacchi, drugi syn interesującego
nas szlachcica lukkijskiego, po latach wyemigrował do zdominowanej przez
kalwinizm Genewy, stając się tym samym najbardziej znaną postacią wśród
mieszkających w tym mieście, bogatych protestantów pochodzenia włoskiego (Luzzati 1972).
Postać Francesco Burlamacchi‘ego została na nowo
wydobyta na światło dzienne przez włoskich federalistów, działających w latach
1847 i 1861. Nie mógł on wprawdzie stać się patronem historycznym XIX-wiecznego
ruchu neogwelfickiego, jakkolwiek stał się symboliczną postacią, stojącą za staraniami
o urzeczywistnienie idei zjednoczonego państwa Italii, opartej na unii włoskich
miast-państw.
Dziś stojąca na Piazza San Michele statua Francesco
Burlamacchi’ego przez część społeczeństwa postrzegana jest jako upamiętnienie
ruchu masońskiego oraz punkt odniesienia dla lukkijczyków wrogich Toskanii.
Zdaniem niektórych statua przedstawia postać zwróconą plecami do znajdującego
się pośrodku placu kościoła, dla podkreślenia silnych kontrastów myśli
polityczno-religijnej Burlamacchi’ego i Kościoła katolickiego.
Pracę nad pomnikiem Francesco Burlamacchi’ego
rozpoczęto w 1863 r., a inskrypcja na jego postumencie głosi: „Francesco Burlamacchi, patrycjusz i handlarz
z Lukki, jak również uosobienie myśli szlachetnej o uczynieniu wolnym państwem,
ze wspólną armią Toskanii, Umbrii, Emilii-Romagni i pionier budowy narodu zjednoczonego,
poświęcił swe życie w męczeńskiej śmierci dnia 14 lutego 1548 r., wolna Toskania zarządziła upamiętnienie
go dnia 13 września 1859 r., jeszcze przed odrodzeniem zjednoczonej Italii”
- Francesco Burlamacchi, patrizio e
mercante lucchese, che il generoso pensiero di vendicare in libero stato e
ordinare a reggimento comune toscana umbria romagna principio a custruire la
nazione glorificò col martirio il XIV di febbraio MDXLVIII la Toscana libera
decretava al XIII di settembre MDCCCLIX primo dell'italiano Risorgimento.
Słynnego lukkijczyka upamiętniono również w
1548 r. płytą nagrobną, umieszczoną w kościele San Romano, zawierającą
inskrypcję o treści: TAKŻE NA TEJ TUMBIE
/ GDZIE SPOCZYWA MATKA I SYN / DAREMNIE PROSI O MIEJSCE SPOCZYNKU / WIECZNA CHWAŁA
ZŁOŻONA FRANCESCO BURLAMACCHI’EMU / LUKKIJCZYKOWI / KTÓRY NA PRZEKÓR WSZELKIEJ
TYRANII / OBMYŚLIŁ I ZGOTOWAŁ WOLNOŚĆ / FEDERACJI REPUBLIK TOSKAŃSKICH / I ZA
TO SZLACHETNE MARZENIE / ZOSTAŁ ŚCIĘTY DNIA 14 LUTEGO 1548 ROKU / KIEDY RZYM Z
UTĘSKNIENIEM CZEKAŁ / ODRODZENIA CYWILIZACJI CESARSTWA - ANCHE DA QUESTA TOMBA
/ DOVE LA MADRE SUA E UN FIGLIO RIPOSANO / CHIEDE INVANO DI RIPOSARE / SIA
GLORIA A FRANCESCO BURLAMACCHI / LUCCHESE / CHE CONTRO OGNI TIRANNIDE / MEDITO'
E PREPARAVA LA LIBERTA' / DELLA FEDERAZIONE DELLE TOSCANE REPUBBLICHE / E PER
QUEL SOGNO GENEROSO / PERI' DECAPITATO IL 14 FEBBRAIO 1548 / MENTRE VAGHEGGIAVA
ROMA / RESTITUITA ALLA CIVILTÀ DELL' IMPERO.
91. Lucca, Piazza San Michele con me, 11.06.2017. Powoli dobiegający końca dzień 11 czerwca 2017 r. oznaczał nieuchronnie nadchodzący koniec pobytu w Lukce. Zawsze w momentach rozstania z jakimkolwiek pięknym miastem Italii, zwłaszcza tym, którego wcześniej nie miałem okazji odwiedzić, pojawia się chwila tęsknoty i aż samo nasuwa się w myślach zdanie „Niech ten dzień jeszcze odrobinę potrwa!”. Tymczasem trzeba było myśleć o możliwościach dojazdu do nieco mniejszego, leżącego niedaleko Morza Śródziemnego, toskańskiego miasta Grosseto. Oczywiście, wariantem numer jeden był przejazd w ramach społeczności BlaBlaCar, jednakowoż ponownie, nie po raz pierwszy w historii moich podróży, nie miałem szczęścia do znalezienia kierowcy jadącego w tym kierunku. Co więcej, właścicielka miejsca zakwaterowania wyjaśniła, iż w obrębie Toskanii wspomniany wyżej sposób podróżowania nie należy do często praktykowanych. Jedyną możliwą opcją przejazdu z Lukki do Grosseto pozostał zatem pociąg. Podróż tym środkiem wiązała się wprawdzie z przesiadką, jakkolwiek niezmienny atut stanowiła niewygórowana cena, według moich przypuszczeń minimalnie wyższa od wariantu BlaBlaCar. Myśl o znalezieniu się kolejnego dnia w Grosseto napawała entuzjazmem, zwłaszcza że celem wizyty w tym miasteczku była wycieczka do znajdującego się około 30 km na południowy zachód od niego parku krajobrazowego Maremma (Parco naturale della Maremma), z planami „polowania” na egzotyczne dla przybysza z Polski gatunki motyli dziennych.
92-93.
Lucca, Palazzo Mansi, 11.06.2017. Z powstaniem lukkijskiego Palazzo Mansi wiąże
się historia rodu szlacheckiego o tym nazwisku, którego korzeni należy
poszukiwać najpewniej w Saksonii, a do Lukki ów ród przybył w XI w., Szlachecka
rodzina Mansi’ch, począwszy od XVI w. prowadziła najrozmaitsze formy
działalności, obejmujące zarówno przekazane w wielowiekowej tradycji rolnictwo,
sadownictwo i uprawę ziemi, jak i kupiectwo, dzięki czemu dorobiła się
potężnego majątku oraz prestiżu w społeczeństwie.
Pochodząca
z końca Cinquecenta rezydencja Mansi’ch, stanowiła owoc zespolenia
średniowiecznych domów i wież mieszkalnych. W 1616 r. posiadłość kupił Ascanio
Mansi, który zlecił przebudowę domostw na późnorenesansową, jednokondygnacyjną
willę, z prostymi klatkami schodowymi oraz pokojami nakrytymi stropami
kasetonowymi z drewna.

Kolejną, barokową przebudowę rezydencji zlecił Raffaello Mansi, a do sporządzenia i realizacji projektu zatrudnił Raffaello Mazzanti’ego – architekta z Lukki, jakkolwiek wielokrotnie zatrudnianego przez dwór Medici’ch we Florencji i co za tym idzie, obeznanego we współczesnych sobie innowacyjnych rozwiązaniach w architekturze oraz aranżacji i dekoracji wnętrz. Przebudowa obiektu miała miejsce w latach 1686-1691. Nowy pałac, w przeciwieństwie do starszej willi otrzymał trzy kondygnacje, a na poziomie piano nobile urządzono w jego wnętrzu potężny salon scenograficzny. Przekształcone zostały również drewniane stropy, a ściany pokoi pokryto dekoracjami freskowymi o tematyce związanej z gloryfikacją rodu Mansi’ch. Pałac otrzymał również monumentalną bramę wjazdową, z półkolistą arkadą flankowaną boniowanymi pilastrami i drzwiami odlanymi z brązu, których główną ozdobę stanowi zwieńczona klejnotem w formie korony tarcza z herbem rodowym.

Kolejną, barokową przebudowę rezydencji zlecił Raffaello Mansi, a do sporządzenia i realizacji projektu zatrudnił Raffaello Mazzanti’ego – architekta z Lukki, jakkolwiek wielokrotnie zatrudnianego przez dwór Medici’ch we Florencji i co za tym idzie, obeznanego we współczesnych sobie innowacyjnych rozwiązaniach w architekturze oraz aranżacji i dekoracji wnętrz. Przebudowa obiektu miała miejsce w latach 1686-1691. Nowy pałac, w przeciwieństwie do starszej willi otrzymał trzy kondygnacje, a na poziomie piano nobile urządzono w jego wnętrzu potężny salon scenograficzny. Przekształcone zostały również drewniane stropy, a ściany pokoi pokryto dekoracjami freskowymi o tematyce związanej z gloryfikacją rodu Mansi’ch. Pałac otrzymał również monumentalną bramę wjazdową, z półkolistą arkadą flankowaną boniowanymi pilastrami i drzwiami odlanymi z brązu, których główną ozdobę stanowi zwieńczona klejnotem w formie korony tarcza z herbem rodowym.
Drobne
przekształcenia i prace modernizacyjne zlecił w okresie Settecenta kolejny
przedstawiciel znakomitego rodu szlacheckiego, Luigi Mansi. W 1965 r. pałac
został sprzedany i włączony na poczet majątku państwowego, a w 1977 r. otwarto
go dla publiczności, urządzając we wnętrzach muzeum (Museo Nazionale di Villa Mansi). Poświęcono je potężnej kolekcji
malarstwa z okresu od XIV do XVIII w., zgromadzonej i podarowanej rodowi Mansi
przez wielkiego księcia Toskanii Leopolda II Habsburga-Lorena. Zbiory
malarstwa, eksponowane we wnętrzach Palazzo Mansi obejmują zarówno dzieła
malarskich środowisk Toskanii, Veneto, Emilii-Romagni, jak i
niderlandzkie.
Lit.: http://www.luccamuseinazionali.it/it/mansi/edificio
94. Lucca, Porta San Pietro, 12.06.2017. Brama
zwana Porta San Pietro reprezentuje najwyższe walory architektury warownej,
balansujące na granicy architektury artystycznej, na tle innych, do naszych
czasów zachowanych bram miejskich Lukki. Znajduje się pomiędzy bastionami Santa
Maria oraz San Colombano i stanowiła wejście do miasta od południa,
skomunikowane z drogą w kierunku Pizy. Dominantę fasady bramy stanowi
rozbudowana wszerz loggia, zaakcentowana niszami i boniowanymi filarami oraz
wieńczącym ją trójkątnym tympanonem, zawierającym motto miejskiej republiki
Lukki: LIBERTAS. Dwie, „wychodzące”
spod arkad poniżej loggii figurki lwów, odkute z kamienia wapiennego, pochodzą
z dawnej bramy średniowiecznej. Wewnętrzne galerie nakryte są trzema
sklepieniami, spoczywającymi na masywnych, boniowanych filarach. Nazwa bramy
miejskiej pochodzi od dawnej bazyliki San Pietro Maggiore, której początki
sięgają epoki wczesnochrześcijańskiej i którą wyburzono w 1513 r., a na jej
miejscu wybudowano „rzeźnię” (tagliata).
Lit.: http://www.lemuradilucca.it/visitare-le-mura/le-porte-delle-mura-di-lucca/porta-san-pietro
95. Lucca, 12.06.2017. Il treno regionale 6766 di
Trenitalia, delle ore 12.30, proveniente da Firenze Santa Maria Novella e
diretto a Pisa Centrale sta pronto alla partenza al binario 5. Il
treno ferma a: Ripafratta, San Giuliano Terme, Pisa San Rossore e Pisa
Centrale.
12 czerwca 2017 r., około południa opuściłem Lukkę i
większą część tego dnia spędziłem w podróży w kierunku Grosseto. Czuję się
jednak zobowiązany wspomnieć o pewnym, nie pierwszym zresztą w czasie wyprawy z
czerwca 2017 r. „urozmaiceniu”. Zanim przybyłem na dworzec kolejowy z Lukce i wsiadłem
do pociągu regionalnego, złożonego z pięciu wagonów piętrowych serii nB 58
Vivalto oraz lokomotywy E.464… zepsuł mi się aparat fotograficzny. Uszkodzenie
musiało być poważne, skoro każde zdjęcie przy ustawieniach najczęściej przeze
mnie używanych na matrycy wypełniało się poziomymi, białymi, jasnożółtymi i jasnoniebieskimi
kreskami. W pierwszej chwili odniosłem wrażenie, że nad moją wyprawą
jubileuszową, w dziesięciolecie podróży z Polski do Italii zaciążyło jakieś fatum.
Oto na początku nagle zachorowałem, w okolicach Vicenzy zgubiłem pendrive’a, a
pod sam koniec w Lukce tak mi dopisał pech… Z drugiej strony, w owych niepowodzeniach
podróżniczych szczęście się paradoksalnie do mnie uśmiechnęło. Problem
zdrowotny w pierwszym etapie wyprawy, aczkolwiek oznaczał pewną stratę czasu i
zmianę planów, szybko i sprawnie udało się rozwiązać i co najważniejsze – nie
uniemożliwił dalszej podróży. Zgubiony w Vicenzy pendrive nie zawierał żadnych
istotnych danych, z wyjątkiem planu podróży, który wydrukowawszy w przededniu
miałem aż do ostatniego dnia wyprawy przy sobie. Jeśli chodzi o aparat
fotograficzny, po zastosowaniu funkcji zbliżania kadru działał bez zarzutu,
czyli fotografowanie motyli dziennych, któremu poświęcić miałem dwa kolejne dni
było możliwe! Co zatem z innymi tematami fotografii? Habitaty motyli,
krajobrazy oraz tabor kolejowy, przy oddaleniu się na odpowiednią odległość od
obiektu również dawały się uwiecznić na zdjęciach, problem pozostał jedynie z
zabytkami architektury. Czy więc można mówić o jakimkolwiek fatum? Bynajmniej,
jednak w głębi duszy życzyłem sobie, żeby podróże w kolejnych latach były wolne
od „ubogacania” podobnie przykrymi doświadczeniami.
96.
Pisa Centrale, 12.06.2017. Il treno regionale veloce 2343 di Trenitalia, delle
ore 15.45, diretto a Roma Termini sta al binario 12. Il treno va avanti via:
Livorno Centrale, Rosignano, Cecina, San Vincenzo, Campiglia Marittima,
Follonico, Montepescali, Grosseto, Albinia, Capalbio, Montalto, Tarquinia,
Civitavecchia, Santa Marinella, Marina di Cerveteri, Ladispoli-Cerveteri, Roma
San Pietro, Roma Trastevere, Roma Ostiense e Roma Termini.
Z dworca centralnego w Pizie (Pisa Centrale) do stacji
w Grosseto, na której wysiadałem zabrał mnie pociąg kategorii regionale veloce (RV), złożony z wagonów
piętrowych serii nB 58 Vivalto i lokomotywy E.464.417. Kiedy przemierzał on urozmaiconą
krajobrazowo i ożywianą wczesnoletnim (a może późnowiosennym?) słońcem Toskanię,
w myślach moich pojawiały się wspomnienia z wyprawy do Italii, mającej miejsce około
sześciu lat wcześniej (sierpień 2011), a zwłaszcza z tego dnia, w którym
opuściłem miasto Siena i udałem się na wyspę Elbę. Nazwy miejscowości, takie jak
Follonica, Montepescali czy Campiglia Marittima, pomimo upływu lat utkwiły w
mojej pamięci i przyznam, że w dniu 12 czerwca 2017 r. dręczyło mnie uczucie
tęsknoty za górzystymi krajobrazami czy piaszczystymi i kamienistymi plażami Elby.
Nieporównywalnie większą stratą wydawała się niemożność odwiedzenia
obfitującego w motyle dzienne (gatunki znane w Polsce, egzotyczne, a nawet
endemiczne!) rezerwatu przyrody Santuario
delle Farfalle. Czyż jednak zaplanowana na kolejny dzień (13 czerwca 2017
r.) wizyta w parku krajobrazowym Maremma (Parco
naturale della Maremma) nie mogła być okazją do podobnie ciekawych spotkań
z motylami? O tym miałem się przekonać niebawem.
97. Grosseto, Casa con Bar e Locanda Ricasoli, 12.06.2017.
Miejsce
zakwaterowania, które znalazłem w Grosseto różniło się od tego w Lukce
diametralnie. Kwatera, mieszcząca się w zabytkowym budynku należącym do
historycznego centrum miasta, nieopodal katedry i rynku, przy wyłączonej z
ruchu kołowego via Bettino Ricasoli, należała do pary właścicieli, którzy w tym
samym budynku mieli kawiarnię (Caffè
Ricasoli). Mieszkanie, przeznaczone dla siedmiu osób, składało się z trzech
pokoi dla par, dwu łazienek, pokoju dziennego oraz dość dużej kuchni, będącej
zarazem ciągiem komunikacyjnym. Meble kuchenne wykonane były z drewna
szlachetnego gatunku, a oprócz wyposażenia standardowego kuchnia zawierała stół
bilardowy, zaś bezpośrednio przy niej znajdował się taras dla palaczy.
Pozostaje jednak pytanie obok przeważających zalet kwatery znalezionej
(przyznaję, że z trudem) w centrum Grosseto można wskazać jakiekolwiek jej wady?
Zasadniczo nie, jedynym, co nieco odstręcza była… dość wysoka cena za
osobo-dobę (ok. 35 €). Jednakowoż w Grosseto o tani nocleg jest naprawdę
trudno, bowiem schronisk młodzieżowych w nim nie ma, a hotele czy pensjonaty to
luksus, zwłaszcza dla osób podróżujących samotnie, za nieporównywalnie większą
kwotę. Zatem koszty pobytu w mieszkaniu, należącym do ogólnoświatowej spółki
Air BnB mieszczą się jednak w granicach przystępności.
Zob. https://www.airbnb.pl/rooms/17957646
Lit.: http://www.parco-maremma.it/conosci/ambiente/
100.
Riserva naturale Diaccia Botrona, 14.06.2017. Nie widzę większego sensu w
skrupulatniejszym opisywaniu rezerwatu przyrody Diaccia Botrona, mogę jedynie
powiedzieć, że jest to nizinny teren przyrody chronionej, ciągnący się pomiędzy
miastem Grosseto a kurortem nadmorskim Castiglione dei Pescai. Zgodnie z opracowanym
parę miesięcy przed podróżą planem, dzień 14 czerwca 2017 r. miał być, podobnie
jak wcześniejszy w całości poświęcony wizycie w parku krajobrazowym Maremma (Parco naturale della Maremma), celem
poszukwania i uwieczniania na zdjęciach nieznanych w Polsce, a występujących na
terenie tegoż parku motyli dziennych, ze szczególnym uwzględnieniem gatunków Charaxes jasius (piękniś sułtanek) i Danaus chrysippus (monarcha złocisty). Przy
odrobinie szczęścia dałyby się na terenie parku krajobrazowego Maremma znaleźć
także motyle Limenitis reducta oraz Zerynthia polyxena (zygzakowiec
kokornakowiec). Plany na 14 czerwca jednakowoż całkowicie zmieniłem, a
wytłumaczyć tę nagłą zmianę mogę – i tu wyrażę się nieco brutalnie – własną
głupotą. Posłuchałem mieszkańca Grosseto, współwłaściciela kwatery, którą w tym
mieście wynajmowałem, żeby zamiast parku Maremma odwiedzić rezerwat przyrody Diaccia
Botrona. Opowiadał, jakoby w rezerwacie tym miało żyć wiele ciekawych owadów,
zatem i z motylami powinno nie być problemu. Na ile dałem się nabrać na podobną
brednię, przekonałem się zaledwie przybywszy do miejscowości Castiglione dei
Pescai. Znalezienie rezerwatu Diaccia Botrona stanowiło nie lada wyzwanie, bez
pytania miejscowej ludności o możliwość dojścia do poszukiwanego miejsca nie
miałbym szans. A kiedy wreszcie wyczekiwany cel podróży osiągnąłem, rzeczony
rezerwat okazał się być… pustynią, bez jakiejkolwiek roślinności kwitnącej. Z
powodów oczywistych w tych warunkach trudno się było spodziewać owocnych
fotograficznych „łowów” motyli. Na domiar złego, wędrując przez spaloną
toskańskim słońcem zieleń rezerwatu, przypadkowo wkroczyłem na teren prywatny.
Dopiero w tym miejscu miałem okazję napotkać charakterystycznego dla krajów
basenu Morza Śródziemnego motyla z rodziny bielinkowatych (Pieridae), mianowicie Gonepteryx
cleopatra (latolistka kleopatrę). Ja jednak myślałem o tym, żeby możliwie szybko opuścić bezprawnie przekroczoną granicę terenu prywatnego,
zanim zostanę dostrzeżony przez właściciela i być może przekazany policji. Reasumując,
przedostatni pełny dzień pobytu w Toskanii w czerwcu 2017 r. uważam za
stracony. Gdybym nawet miał zrezygnować z ponownej wizyty w parku krajobrazowym
Maremma (Parco naturale della Maremma),
rozsądniejszą byłaby wizyta w miejscowości Capalbio, na południe od Grosseto, w
kierunku Rzymu. Zgodnie z informacjami znalezionymi na portalach
lepidopterologicznych, na terenach zielonych nieopodal tej miejscowości i gminy
da się napotkać usilnie przeze mnie poszukiwanego motyla Charaxes jasius. Tymczasem własna nierozsądna decyzja zawiodła mnie
do miejsca, gdzie na motyle nie było szans.
Zob. https://it.wikipedia.org/wiki/Riserva_naturale_Diaccia_Botrona
101. Grosseto, Caffè Tubino, 15.06.2017. Kawiarnię Tubino (Caffè Tubino), znajdującą się przy via Giuseppe Mazzini 177 w Grosseto, nie bez powodu wyróżniono na szyldzie motywem serca służącym za kropkę na literą I. Mam ją w jak najcieplejszych wspomnieniach, jeśli chodzi o ostatni pełny dzień mojego pobytu w Toskanii w czerwcu 2017 r. Nie tylko lokalizacja, nieopodal należącej do spółki Air BnB kwatery o nazwie Locanda Ricasoli stanowi atut. Na podróżniczych stronach internetowych lokal ten cieszy się pozytywnymi opiniami i miałem okazję się przekonać, że istotnie na nie zasługuje. Kawiarnia jest wprawdzie niewielka, jednakowoż polecam ją bez cienia wątpliwości jako miejsce do spożycia typowo włoskiego śniadania, wypicia kawy czy aperitifu, zarówno wewnątrz, jak i przy stolikach, w sezonie wiosennym i letnim wystawianych na werandę. Także co do personelu nie da się mieć zastrzeżeń, a osobiście pochwalę się, że nie tylko w tym lokaliku spożyłem ciasteczko typu Brioche z przyrządzaną na sposób toskański kawą Cappuccino, ale także zakupiłem puszkę ziarnistej kawy typu arabica, którą przywiozłem domownikom jako prezent.
102. Grosseto, 15.06.2017. Il treno ES Frecciabianca 8613
di Trenitalia, delle ore 15.24, proveniente da Genova Piazza Principe e diretto
a Roma Termini è in arrivo al binario 1. Il treno va avanti via Civitavecchia.
Attenzione! Allontanarsi dalla linea gialla.
Zob. https://it.wikipedia.org/wiki/Elettrotreno_FS_ETR.460
103.
Roma Termini, 15.06.2017. Il treno
EuroNight/NightJet 294/40294, delle ore 19.04, per München Hauptbahnhof e Wien
Hauptbahnhof, sta pronto alla partenza al binario 3. Il treno va avanti via: Orvieto, Chiusi-Chianciano
Terme, Arezzo, Firenze S.M.N., Bologna Centrale, Tarvisio Boscoverde / Villach
Hbf, Klagenfurt Hbf, Leoben Hbf, Bruck an der Mur, Wiener Neustadt Hbf, Wien
Meidling e Wien Hbf.
Zob. http://www.nightjet.com/reiseziele/italien/rom.html
104.
Firenze Santa Maria Novella, 15.05.2017. Il treno InterCity 599, delle ore
21.42, proveniente da Milano Centrale e diretto a Terni sta pronto alla
partenza.
Zob. https://it.wikipedia.org/wiki/InterCity_(Italia); http://www.vagonweb.cz/fotogalerie/I/FS_A-1898-0.php;
http://www.vagonweb.cz/fotogalerie/I/FS_A-1898-5.php;
http://www.vagonweb.cz/fotogalerie/I/FS_B-2190.php;
http://www.vagonweb.cz/fotogalerie/I/FS_BH-2890.php;
http://www.vagonweb.cz/fotogalerie/I/FS_B-2990.php
105. Wien Hauptbahnhof, 16.06.2017. Der EuroNight/NightJet
40294 von Roma Termini und Milano Centrale ist mit 40 Minuten Verspätung auf
Gleis 11 eingefahren. Dieser Zug endet hier. Bitte nicht einsteigen!
Pociąg, na pokładzie którego opuściłem Rzym przybył do
Wiednia z opóźnieniem 40 minut, co mogło pośrednio wynikać z jego długiego
postoju, związanego z dzieleniem składu i zmiany kierunku jazdy na dworcu we Florencji.
Na tej samej stacji skład pociągu nie tylko został podzielony, ale także zmienił
się nieco: miejsce wagonów bezpośrednich z Rzymu do Monachium zajęło pięć
wagonów serii WLABmz 61, Bmz 73 i Bcmz 61, relacji Milano Centrale – Wien Hbf,
czyli kursujących z Mediolanu do Wiednia. W drodze powrotnej z Italii do Polski
dnia 16 czerwca 2017 r. nie miałem zaplanowanego postoju w Wiedniu, co wydaje
się zrozumiałe, mając na uwadze wydatki poniesione podczas pobytu we Włoszech. Za
to możliwie szybko pragnąłem znaleźć się w Bratysławie i dopiero w tym ostatnim
mieście odetchnąć nieco oraz zebrać siły na dalszą podróż. Gwoli uściśleniu, tego
samego dnia około północy zamierzałem dotrzeć do Wrocławia (sic!).
106.
Bratislava hlavná stanica, 16.06.2017. Regionalný rýchlik 709 „Polom”, vo smeru
Žilina, s pravideľným odchodom v 12.55 stoí na koľaji 14, pri nástupiští 3. Bratysława
przywitała mnie 3 czerwca 2017 r., w drodze w kierunku Italii pogodą jak w
pełni lata, tymczasem gdy w podróży powrotnej z Włoch do Polski dnia 16 czerwca
wstąpiłem na krótko do stolicy Słowacji, zastałem tam nieco chłodniejszą, skądinąd
wiosenną aurę. Przybywszy na dworzec główny nieco przed południem, miałem do
dyspozycji trochę czasu przed kolejnym etapem podróży i nie mając pomysłu na
jego zagospodarowanie, przyglądałem się taborowi kolejowemu. Pamiętam jak rok
wcześniej powziąłem plan, żeby podczas kolejnej wyprawy przejechać się choć
kawałek słowackim pociągiem dość jeszcze nowej jak na owe czasy kategorii
pospiesznego regionalnego (regionalný rýchlik),
plany te jednak z przyczyn ode mnie niezależnych nie doczekały się realizacji.
Przeto pozostała mi jedynie możliwość uwiecznienia w kadrze fotograficznym
stojącego przy jednym z peronów pociągu wyżej wymienionej kategorii, który lada
chwila miał startować w kierunku swej stacji docelowej w Żylinie. Skład jego
nie stanowił „cymesu”: zmodernizowaną, wyposażoną w silnik z rozruchem
asynchronicznym lokomotywę Škoda 361 107-6 zaprzęgnięto do wagonów drugiej
klasy Bee 60, Bmeer, Bdmpeer i Bgee, czyli serii, którą eksploatowano także w
składach pociągów pospiesznych dalekobieżnych (rýchliky). Do głowy mi jednak nie przyszło, że zaledwie kilka
miesięcy później słowacki kolejowy przewoźnik państwowy wprowadzi do bieżącej
eksploatacji produkowane przez firmę Siemens lokomotywy Vectron 383, które
otrzymają czerwono-białe pudła, emblemat Kolei Słowackich (ŽSSK) oraz herb
Słowacji i zaprzęgane będą zarówno do najszybszych w tym kraju pociągów InterCity, jak i do pospiesznych
dalekobieżnych (sic!). Dla słowackich rýchlików
wprowadzenie do eksploatacji Siemensowskich Vectronów stało się istnym
krokiem do przodu, a wyłączenie ze składów wymuszających ograniczenie prędkości
wagonów Bdteer lub Bdgteer na rzecz serii Bmpeer umożliwiło ponowne ich „przyspieszenie”
na dwutorowej magistrali numer 120, zwłaszcza pomiędzy stacjami Bratislava Rača
i Trenčín-Zlatovce ze 120 do… nawet 160 km/h.
Zob. http://www.vagonweb.cz/razeni/vlak.php?zeme=ZSSK&kategorie=RR&cislo=709&nazev=Polom&rok=2017; http://www.railpage.net/vectron-383-101-pre-zssk-dostava-finalnu-podobu/
107.
Bratislava hlavná stanica, 16.06.2017. Medzištátný vlak EuroCity 276 „Slovan”,
zo smeru Budapest Keleti palyaudvár a Štúrovo, s pravideľným odchodom v 14.10 prichádzá
na koľaj 1, pri nástupiští 1. Vlak pokračuje smer: Kúty, Břeclav, Brno dolní
nádraží, Brno-Židenice, Pardubice hl. n., Kolín a Praha hl. n.
Por. http://www.vagonweb.cz/razeni/vlak.php?zeme=CD&kategorie=R&cislo=277&nazev=Slovan&rok=2001; http://www.vagonweb.cz/razeni/vlak.php?zeme=CD&kategorie=EC&cislo=276&nazev=Slovan&rok=2017
108.
Wrocław, Centralny Dworzec Autobusowy, 17.06.2017. Przyjazd niedługo po północy
17 czerwca, autokarem firmy PolskiBus z Pragi na wrocławski Centralny Dworzec
Autobusowy zakończył moją podróż, podjętą na przełomie maja i czerwca 2017 r. Czy
rzeczywiście można tę wyprawę nazwać jubileuszową, z okazji dziesięciolecia
moich samodzielnie organizowanych podróży z Polski do Italii? Z jednej strony,
rozmaite przeciwności losu, o których nie omieszkałem wspomnieć w opisie były
niczym czarne, burzowe chmury, przysłaniające błękit nieba. Niemniej, z każdej
trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłem wyszedłem, trzeba to podkreślić,
zwycięsko i co najważniejsze, żadna z nich nie zmusiła mnie do przerwania ani
przedwczesnego zakończenia podróży. Plan opracowywany przez kilka miesięcy poprzedzających
wyprawę zasadniczo został zrealizowany i pozostało jedynie mieć nadzieję, czy
nawet wierzyć głęboko, iż kolejna wycieczka, nawet gdyby miała być ostatnią, od
początku do końca przebiegnie bez przeszkód.

Bramę wzniesiono w latach 1565-1566, według projektu
architekta-inżyniera wojskowego Alessandro Resta, w ramach projektu poszerzenia
obwarowań miejskich, na miejscu rozebranych, prostolinijnych w rzucie poziomym
murów średniowiecznych, które biegły wzdłuż dzisiejszej Corso Garibaldi. Zachowały
się dawne drewniane drzwi, wzmocnione żelaznymi zbrojeniami oraz kraty z okresu
renesansu. Budowla jednak przeszła w swej historii rozmaite przekształcenia,
głównie w okresie Ottocenta, kiedy między innymi otwarto boczne łuki
przejazdowe, aby zapewnić osobne wejścia dla pieszych.
Porta San Pietro stanowiła jedyne wejście do miasta dla
cudzoziemców. Dwóch mieszczan, w systemie zmianowym od rana do wieczora, wyznaczano
do celów rejestrowania wszystkich przybyszów, pochodzących spoza granic
miasta-państwa Lukka. Wobec cudzoziemców obowiązywał całkowity zakaz wnoszenia
do miasta broni, z wyjątkiem miecza lub półmiecza. Wszelki inny rodzaj broni
należało oddać komisarzom, zasiadającym w niewielkim budynku nieopodal bramy i
dopiero w momencie opuszczania miasta broń zwracano. Przybysze z zewnątrz,
deklarujący jedynie przejazd przez miasto, bez planów pobytu mieli prawo nie
przekazywać broni komisarzom, jednakowoż ich przejście lub przejazd odbyć się musiał
w asyście żołnierza.



98-99.
Parco naturale della Maremma, 13.06.2017. Park krajobrazowy Maremma (Parco naturale della Maremma) stanowi
terytorium obfitujące w ekosystemy, w których dzika i ożywiona przyroda
przecina się z terenami od bardzo dawnych czasów zagospodarowanymi przez
człowieka. Mamy więc do czynienia z obszarem dynamicznej równowagi, gdzie
kładzie się ogromny nacisk na zachowanie panującej w nim bioróżnorodności.
Dominantą omawianego parku
krajobrazowego są wzgórza – Monti dell’Uccellina,
niezbyt wysokie, za to pokryte gęstym płaszczem drzew i krzewów, który
jednolicie porasta ponad 3000 ha wzniesień. Najwyższy szczyt spośród nich
stanowi Poggio Lecci, osiągający
wysokość 417 m n.p.m. Roślinność leśna przedstawia się tu dość różnorodnie,
jakkolwiek gatunkiem dominującym jest dąb ostrolistny (Quercus ilex). Typowa dla obszaru śródziemnomorskiego jest
zaroślowa formacja roślinna, kształtująca się wtórnie w miejscach po usuniętych
lasach twardolistnych, tak zwana makia
śródziemnomorska, z gęstym poszyciem, bogatym w najrozmaitsze gatunki.
Typowy element krajobrazu nadmorskiego
na terenie Maremma, czyli lasy sosnowe to efekt intensywnego zalesiania,
będącego przejawem ingerencji człowieka na przestrzeni minionych stuleci. Wśród
owych lasów na uwagę zasługuje przykładowo Las Sosnowy Wielkich Książąt (Pineta Granducale), rosnący niemal
jednolicie na powierzchni 600 ha, pomiędzy rzeką Ombrone, wybrzeżem Morza
Śródziemnego i podnóżami wzgórz.
Wybrzeże, ciągnące się w obrębie parku krajobrazowego
Maremma osiąga długość 25 km, od miejscowości Principina a Mare, aż do miasteczka
Talamone, a bardziej precyzyjnie od ujścia rzeki Ombrone do miejscowości Marina
di Alberese. Charakter wybrzeża przedstawia się bardzo różnorodnie, da się tu znaleźć
zarówno plaże piaszczyste z wydmami, na przykład w okolicach Collelungo i
Principina, zatoki, przykładowo Cala di Forno, jak i bardzo strome klify, na
przykład nad brzegiem morza nieopodal Talamone.
Terytorium parku krajobrazowego
Maremma zawiera 700 obszarów podmokłych, będących śladem przeszłości, kiedy w
krajobrazie jego dominowały stawy, bagna oraz trzęsawiska. Najrozleglejsze
tereny bagniste znajdują się w pobliżu ujścia rzeki Ombrone oraz na jej
prawobrzeżu, gdzie jedną z krajobrazowych atrakcji turystycznych jest bagno
Trapola (Palude della Trappola).
Jeśli chodzi o obszary działalności człowieka,
w obrębie parku krajobrazowego Maremma przeważają pola uprawne, winnice, sady
owocowe, gaje oliwne oraz rozległe pastwiska, rozpościerające się od granic
parku aż do podnóży zalesionych wzgórz, także pomiędzy lasami sosnowymi i
obszarami bagnistymi, a nawięcej jest ich na prawym i lewym brzegu końcowego
odcinka rzeki Ombrone. Pomiędzy klifami wapiennymi i lasami sosnowymi, w
strefie rozpościerającej się od Scoglietto do Collelungo wzgórza przeplatają
się równinami, wśród których wymienić można równinę Cavalleggeri (Piana dei Cavaleggeri) czy równinę
Caprarecce (Piana delle Caprarecce).
Bezkresne łąki ciągną się również wzdłuż drogi wiodącej w kierunku Marina di
Alberese, gdzie wypasane są stada krów z Maremma (vacche maremmane).
Oprócz rzeki Ombrone, przepływającej
mniej więcej przez środek parku krajobrazowego, w pobliżu jej odcinka końcowego
i ujścia do morza, terytorium wyodrębnione jako obszar chroniony wyróżnia się
siatką mniejszych rozgałęzień, w przeważającej większości sztucznych, będących
efektem prac nad melioracją gleby.

101. Grosseto, Caffè Tubino, 15.06.2017. Kawiarnię Tubino (Caffè Tubino), znajdującą się przy via Giuseppe Mazzini 177 w Grosseto, nie bez powodu wyróżniono na szyldzie motywem serca służącym za kropkę na literą I. Mam ją w jak najcieplejszych wspomnieniach, jeśli chodzi o ostatni pełny dzień mojego pobytu w Toskanii w czerwcu 2017 r. Nie tylko lokalizacja, nieopodal należącej do spółki Air BnB kwatery o nazwie Locanda Ricasoli stanowi atut. Na podróżniczych stronach internetowych lokal ten cieszy się pozytywnymi opiniami i miałem okazję się przekonać, że istotnie na nie zasługuje. Kawiarnia jest wprawdzie niewielka, jednakowoż polecam ją bez cienia wątpliwości jako miejsce do spożycia typowo włoskiego śniadania, wypicia kawy czy aperitifu, zarówno wewnątrz, jak i przy stolikach, w sezonie wiosennym i letnim wystawianych na werandę. Także co do personelu nie da się mieć zastrzeżeń, a osobiście pochwalę się, że nie tylko w tym lokaliku spożyłem ciasteczko typu Brioche z przyrządzaną na sposób toskański kawą Cappuccino, ale także zakupiłem puszkę ziarnistej kawy typu arabica, którą przywiozłem domownikom jako prezent.

W
godzinach popołudniowych 15 czerwca 2017 r. opuściłem toskańskie miasto
Grosseto i, zachowując wspomnienia o przepięknych krajobrazach parku Maremma (Parco naturale della Maremma) oraz
napotkanych w nim gatunkach motyli dziennych udałem się w kierunku Rzymu. Trudno
powiedzieć, czy kategorię ES
Frecciabianca można zaliczyć do kolei dużych prędkości, jednakowoż ceny
biletów na te pociągi są wyższe niż na InterCity.
Miałem nadzieję, że pociąg, który dowiezie mnie ze stacji Grosseto do
stacji Roma Termini będzie miał formę klasyczną, ze zmodernizowanych, bezprzedziałowych
wagonów serii Gran Confort i przemalowanych UIC-Z1 oraz dwu aerodynamicznych
lokomotyw serii E414, ewentualnie formę składu wagonowego jak wyżej z
lokomotywą serii E.402. Jednak był to elektryczny zespół trakcyjny serii ETR 460.
Subiektywnie przyznać muszę, że tę formę pociągów dalekobieżnych znacznie mniej
lubię, między innymi ze względu na niższy komfort podróży w porównaniu do
klasycznych składów wagonowych.

Dużo
by można napisać na temat ostatnich godzin pobytu w Italii, poprzedzających
rozpoczęcie podróży powrotnej do Polski 15 czerwca 2017 r. Postaram się jednak ograniczyć
do spraw najistotniejszych i najbardziej interesujących, przynajmniej z mojego
punktu widzenia. Otóż dworzec Termini w Rzymie w godzinach, w których na nim „wylądowałem”
dosłownie pękał w szwach od pasażerów. Dało się również zauważyć zastosowanie
środków szczególnego nadzoru, czego przejaw stanowiło ustawienie bramek przed
każdym peronem, a tuż przy nich wystawienie żołnierzy i funkcjonariuszy
policji. Wiadomo, że bezpieczeństwo podróżnych przybywających do Rzymu i opuszczających
Wieczne Miasto to kwestia priorytetowa, jakkolwiek z przyczyn oczywistych, w
związku ze wzmożonym nadzorem dworca ruch pasażerów uległ znacznemu
spowolnieniu, co mogło zaowocować spóźnieniem na pociąg. Mnie ten problem szczęśliwie
ominął, jednak z drugiej strony mało czasu pozostało na fotograficzne uwiecznienie
składu pociągu relacji Roma Termini – München Hauptbahnhof / Wien Hauptbahnhof
oraz znalezienie wagonu z miejscami leżącymi, oznaczonego wskazanym na bilecie
numerem. Właściwy wagon znalazłem bez problemu, jednak parametry wagonów w
składzie notowałem naprędce. Powiem tylko, że za lokomotywą E402.156 skład
tworzyły wagony Kolei Austriackich (ÖBB) i Niemieckich (DB), a dokładniej seria
Bvcmz 61, Bcmz 61, Bcmz 73 (kuszety), WLABmz 61, WLABm 61 (sypialne) oraz Bmz
73 (wagony z miejscami siedzącymi).
A teraz czas na drodną ciekawostkę: otóż wszyscy
współpasażerowie przedziału kuszetkowego, do którego wsiadłem w Rzymie byli
włoskojęzyczni, ale… wśród nich ani jednego Włocha (sic!). To nie do wiary, że nawiązawszy
rozmowę zrazu nie zorientowałem się, iż moi rozmówcy, podobnie jak ja, byli cudzoziemcami
(pochodzącymi z Argentyny i Chile). Tematów do konwersacji znaleźliśmy, mówiąc
kolokwialnie, „do upojenia”, od dzieł Michała Anioła z okresu pobytu artysty w
Rzymie, poprzez motyle dzienne Italii, Argentyny i Chile, migrację ludów z
Bliskiego Wschodu do Europy, aż po… „lepszy” i „gorszy sort” Polaków. Tak! O
tym naprawdę da się opowiedzieć, nie przekreślając ani nie oczerniając żadnej
ze stron z góry. Zatem nie przesadzę zbytnio mówiąc, iż pierwsze godziny
podróży, kiedy pociąg rozpędzał się, szacowałbym że nawet do 200 km/h, przed
dłuższym postojem i dzieleniem jego składu na stacji Firenze Santa Maria
Novella, upłynęły przyjemnie.

Długi
postój pociągu EuroNight/NightJet we Florencji oraz niewielka zmiana jego
składu stworzyły okazję do wyjścia na peron dworca i przyjrzenia się innym
pociągom przybywającym na tę stację o zbliżonej porze. Wśród nich znalazł się
skład InterCity, kursujący w relacji
Milano Centrale – Terni, jeden z zaledwie dwu par pociągów tej kategorii, w
ciągu całej doby przybywających na dworzec Firenze Santa Maria Novella. Począwszy
od 2009 r. nastąpił wyraźny spadek liczby połączeń obsługiwanych przez
kategorię InterCity na terenie
Italii. Czy oznaczało to, że ten rodzaj pociągów w „pięknym kraju” (bel paese) nad Morzem Śródziemnym spisano
na straty, gdyż przegrał on całkowicie w konkurencji z kolejami dużych
prędkości, typu Frecciarossa,
Frecciargento i Frecciabianca, a
także należącymi do niezależnej od przewoźnika państwowego .italo? Na szczęście chyba nie, bowiem mimo zdecydowanej dominacji bardzo
drogich kolei dużych prędkości w relacjach dalekobieżnych, zainwestowano w rozwój
pociągów znacznie przystępniejszej cenowo kategorii InterCity. Przejawem tego była modernizacja wagonów serii A 1898 (I
klasa, przedziałowe), A 1990 (I klasa, bezprzedziałowe), B 2190 (II klasa,
przedziałowe), BH 2890 (II klasa, bezprzedziałowe) oraz B 2990 (II klasa,
bezprzedziałowe), a także przemalowanie wagonów serii A 1990 i B 2990 na barwy
białe z czerwonym paskiem i emblematem InterCity, wzbogaconym ikonką słońca.
Dopowiem jeszcze, że na stacji Firenze
Santa Maria Novella powiększyła się także liczba pasażerów przedziału kuszetkowego,
którym podróżowałem od stacji początkowej w Rzymie. Tym razem dosiadły się do
nas Rosjanki, mieszkające od wielu lat we Florencji i, z przyczyn oczywistych doskonale
władające językiem włoskim. Nie ma większego sensu rozpisywać się na temat podróży
pomiędzy Florencją a Wiedniem, bowiem właśnie wówczas ja i współpasażerowie, ze
znużenia wcześniejszymi rozmowami zapadliśmy w błogi sen.



Podróż
pociągiem EuroCity „Slovan” z
Bratysławy do Pragi ponownie obudziła we mnie wspomnienia pierwszych
młodzieńczych wyjazdów zagranicznych, kiedy dysponowało się chudym, studenckim
portfelem. Dokładniej rzecz ujmując, przypomniała mi się podróż z sierpnia 2001
r., kiedy wraz z dwójką rówieśników przedsięwzięliśmy ambitny plan dojazdu z
Polski do odległej Bułgarii. Drugiego dnia wyprawy, we wczesnych godzinach
porannych wsiedliśmy do – jeszcze wówczas pospiesznego międzynarodowego –
pociągu o nazwie „Slovan”, kursującego w relacji Praha hlavní nádraží –
Budapest Keleti palyaudvár. Co ciekawe, w owych latach w transgranicznym ruchu
czesko-słowackim taryfa międzynarodowa nie obowiązywała, zatem bilet na
przejazd pomiędzy stolicami Czech i Słowacji kosztował nas… zaledwie 341 Kč od
osoby. Nieco inaczej, tak przynajmniej myślę, biec mogła relacja pociągu
pospiesznego „Slovan” w 2001 r. niż w okresie, kiedy podwyższono go do
kategorii EuroCity: pomiędzy stacjami
Kolín i Brno jechał on najpewniej szlakiem 230, zatrzymując się na stacjach
Kutná Hora hlavní nádraží, Čáslav, Golčův Jenikov, Žďar nad Sázavou i Havličkův
Brod. No i oczywiście skład „Slovana” jako międzynarodowego pociągu
pospiesznego był całkiem inny: wielosystemowa Škoda 363 (zdolna rozwinąć 120
km/h) ciągnęła zielono-szare wagony serii B 249, B 256, Bhee, Bmee (II klasa), Bdmeer
(bagażowy, II klasa), A150 (I klasa) oraz jasnoczerwono-szary WRRm
(restauracyjny). O udogodnieniach typu klimatyzacja czy serwis cateringowy
można było zapomnieć. Pociąg EuroCity
o tej samej nazwie „Slovan”, którym jechałem w dniu 16 czerwca kilkanaście lat
później ciągnięty był dla odmiany przez najszybszą (konstrukcyjnie dostosowaną
do prędkości 200 km/h) i najnowocześniejszą lokomotywę produkcji czeskiej,
mianowicie Škodę 380 017-4, zwaną popularnie Czeskim Husarzem lub Messerschmidtem,
a skład jego tworzyło siedem zmodernizowanych, utrzymanych w nieco monotonnej,
niebiesko-granatowo-szarej kolorystyce wagonów Apee 139 (I klasa), WRmee 816
(restauracyjny), Bdgmee 236, Bee 236 oraz Bdpee 231 (II klasa). Podróż pomiędzy
stolicami Słowacji i Czech trwała niespełna cztery godziny i wiodła zapewne
szlakami 110 (Bratislava – Břeclav), 250 (Břeclav – Brno), 260 (Brno – Česká Třebová)
i 010 (Česká Třebová – Praha). Aby pozbyć się ostatnich monet waluty Euro uświetniłem
tę przejażdżkę wizytą w wagonie restauracyjnym i „słodkim” akcentem w postaci
kawałka wyśmienitego ciasta orzechowo-miodowego, popijanego filiżanką czarnej
herbaty z cytryną.

Zanim wsiadłem w stolicy Czech do
zmierzającego w kierunku Warszawy autobusu, z podziwem, ale jednocześnie
nostalgią prześledziłem przemiany, jakie na przestrzeni kilkunastu lat zaszły
na głównym praskim dworcu kolejowym (Praha
hlavní nádraží) oraz w dostępnym na nim rozkładzie jazdy. W przeszłości
stacja ta, pomijając fakt, iż jest ona wybitnym zabytkiem secesyjnej
architektury użytkowej, stanowiła okno na Europę. Pisałem niejednokrotnie, ile
pociągów międzynarodowych zaczynało relację na głównym dworcu w Pradze i
wyruszało, jeśli nawet nie w pełnym składzie, to z jednym lub kilkoma wagonami
bezpośrednimi do krajów na wschodzie, zachodzie, północy i południu Europy.
Liczba bezpośrednich połączeń transgranicznych z dworca Praha hlavní nádraží znacząco jednak stopniała i w roku 2017, a
nawet dużo wcześniej rolę owego „okna na Europę” pod względem transgranicznych
przewozów pasażerskich przejął znajdujący się nieopodal kolejowego, autobusowy
dworzec Ústřední autobusové nádraží Praha
Florenc. Z subiektywnego punktu widzenia miłośnika kolei tendencja ta,
idąca w parze z systematycznie rosnącą popularnością tanich linii lotniczych
nie napawa raczej optymizmem.
Abstrahując
jednak od krótkiego wywodu na temat sytuacji europejskich przewoźników
kolejowych, autokarowych i lotniczych raz jeszcze pragnę podkreślić, iż moja
zakończona 17 czerwca 2017 r. podróż, mimo przeciwności losu, jakim przyszło mi
stawić czoła, może być uznana za sukces i tym optymistycznym akcentem kończę
jej opis.
Bibliografia:
Bellato 2013 = Franco Bellato (ed.), Chiese lucchesi,
Lucca 2013.
Fallai 2012 = Paolo Fallai, Svelato il mistero di Ilaria del Caretto.
La nobile del monumento funebre di Jacopo della Quercia sarebbe sepolta nella
chiesa di Santa Lucia, „Corriere della Sera”, 17.12.2012 - http://www.corriere.it/cultura/12_dicembre_17/fallai-svelato-mistero-ilaria-del-carretto_a10d51d8-4850-11e2-ab86-ffed12a6034c.shtml
Gasperetti 2013 = Marco Gasperetti, La leggenda di Lucida
nella Torre delle Ore. Si narra che, in cambio di gioventù e bellezza, la nobildonna
strinse lì il patto con il diavolo, „Corriere della Sera”, 12.06.2013 - http://www.corriere.it/cultura/speciali/2013/orologi/personaggi-piaceri/notizie/61-gasperetti-leggenda-lucida-torre-ore_0d78bf4a-d372-11e2-b757-6b1a3e908365.shtml
Giurato 2017 = Flaminia Giurato, Lucca: i segreti della
Torre dell'Orologio. Tra storia e leggenda in cui c'entra anche il Diavolo
l'orologio della Torre di Lucca conserva gelosamente gli antichi meccanismi, „La Stampa. Viaggi”, 31.05.2017 - http://www.lastampa.it/2017/05/31/societa/viaggi/italia/lucca-i-segreti-della-torre-dellorologio-JeEOEP3STj6m3ggeXCybhN/pagina.html
Luzzati 1972 = Michele Luzzati, BURLAMACCHI, Franceso, (w:) Dizionario
Biografico degli Italiani, vol. 15 (1972) - http://www.treccani.it/enciclopedia/francesco-burlamacchi_%28Dizionario-Biografico%29/
Salmi 1928 = Mario Salmi, L’Architettura romanica in Toscana, Milano–Roma 1928.
Bihar Job Portal Thanks
OdpowiedzUsuńSpice Money Login Thanks You.
amcallinone Thanks you Very Much.
9curry Thanks For Your Best Information I Really Like Your Post.
Bartosz, jestes prawdziwym pasjonatem. Twoja miłość do podróży, architektury i historii jest bez mała namacalna. Słowo pisane to Twój chleb powszedni, pięknie piszesz. Ogrom pracy włożonej we wpis, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń