
Niby pełnię lata mieliśmy, niby po kapryśnym pogodowo, z
wieloma burzami i ulewnymi deszczami czerwcu 2013 r. nastąpił piękny,
prawdziwie letni lipiec, jednakowoż dzień 12 tegoż miesiąca zaskoczył
pochmurną, urozmaiconą licznymi mżawkami aurą. Tego właśnie dnia, „startując” ze
stacji Wrocław Główny, z przesiadką w Kłodzku, na pokładzie elektrycznej jednostki
EN57 - 1952ra, w kolorach województwa dolnośląskiego, kursującej jako pociąg
przyspieszony o nazwie „Orlice” ze stacji Kłodzko Główne do stacji Pardubice
hlavní nádraží rozpocząłem zaiste ciekawą podróż z Polski do Italii. Z pewnych
przyczyn, w latach 2012-2013 wyprawy moje projektowałem tak, aby pierwszego
dnia „osiąść” w jednym z niewielkich miast polsko-czeskiej strefy
przygranicznej. W przypadku podróży do Rzymu w lipcu 2013 r. (a miała to być moja
druga w historii wizyta w Wiecznym Mieście) za pierwszy „przystanek” obrałem
miasto Králíky. Odległość dzieląca Wrocław i czeskie Králíky jest wprawdzie niewielka,
jednak dojazd pociągiem do tego ostatniego miasta w 2013 r. wymagał aż dwu
przesiadek: w Kłodzku oraz Lichkovie – pierwszej miejscowości na terenie Czech.
Część tego etapu podróży spędziłem na rozmowie z
napotkanym w pociągu „Orlice” podróżnym. Na imię miał Alexander, był z
pochodzenia Serbem, a na terenie Europy środkowej poszukiwał pracy. Język
serbski może jestem w stanie przeczytać, ale z pewnością nie umiem w tym języku
rozmawiać, zatem z napotkanym towarzyszem konwersowałem po angielsku. Kiedy
zadał pytanie Where are you going?”,
ze zrozumiałych powodów zaskoczony był usłyszawszy odpowiedź To Rome, bowiem celem jego podróży było
leżące w południowych Morawach Brno. Myślę jednak, że obaj byliśmy w tym
powolnym i niezbyt komfortowym podmiejskim pociągu niczym egzotyczne eksponaty,
nikt bowiem, tak przynajmniej wówczas myślałem, nie korzystał z tego połączenia
podróżując dalej niż do Pardubic. Napotkany podróżny sporo o sobie opowiedział,
ja jednak starałem się być oszczędny w rewanżowaniu się tym samym, aby rozmówcy
na wstępie nie zanudzić. Przyznam jednak, iż bardzo przyjemnie spędziliśmy
pozornie monotonne godziny podróży i w przyjaznej atmosferze rozstaliśmy się na
stacji Lichkov, aby każdy z nas mógł kontynuować podróż w obranym przez siebie
kierunku.

Ze stacji na granicy polsko-czeskiej wyruszyłem dnia 12
lipca 2013 r. w kierunku miasta Králíky, wsiadłszy do pociągu osobowego w
formie dwuosiowej jednostki spalinowej, oznaczonej numerem 810 085-8, przez Czechów
nazywanej żargonowo „trumną” (rakev).
Pociąg ten przybył na stację, na której do niego wsiadłem międzynarodowym
szlakiem numer 024, wiodącym z miasta Ústí nad Orlicí do Międzylesia, po czym
skierował się na jednotorową trasę w kierunku wsi Moravský Karlov. Do celu,
jaki sobie obrałem w pierwszym dniu podróży dotarłem bez przeszkód, jednakowoż niezbyt
dobra pogoda utrzymała się do końca dnia. Chłód, ciężkie wypiętrzone chmury i
przechodzące raz po raz mżawki bardziej nasuwać mogły skojarzenia z październikiem
lub listopadem niż lipcem. Z drugiej strony jeden chłodniejszy dzień stanowił
odrobinę wytchnienia przed kolejnymi, ciepłymi czy wręcz gorącymi dniami,
zwłaszcza tymi, które miałem do spędzenia w Rzymie.

Otóż
początki osady w opinii archeologów i historyków datować należy na X w., kiedy
lesiste tereny kolonizowane były przez rody Slavníkovców, Zlíckých, następnie
Vršovców, Hrabišiców oraz panów na Svabenicach. Systematyczne zasiedlanie
terenu mogło mieć miejsce także w latach panowania księcia Sobiesława I
Przemyślidy (1125-1140) oraz króla Przemysła II Ottokara (1253-1278). Pierwsze
wzmianki o osadnictwie na terenach przygranicznych królestwa czeskiego i Śląska
pojawiają się jednak dopiero w XIII i XIV w. Osadę wymieniono przykładowo w
księgach ziemskich z 1367 r., w zapisie, na mocy którego cesarz Karol IV
przyznał zamek Žampach oraz należące doń kopalnie w okolicach dzisiejszych
Králík panu Čeňkowi z Potštejnu. Na ten sam czas datuje się intensywną
kolonizację terenu przez mieszaną ludność czeską i niemiecką. Czas powstania
właściwego miasta datowany jest na XVI w., a wzmianka o nim pojawia się w 1568
r. W 1577 r. cesarz Rudolf II Habsburg przyznał miastu ważne przywileje i na
prośbę ówczesnego właściciela ziemskiego Zdeňka Wallensteina osobnym
przywilejem przydzielił prawo do organizowania trzech jarmarków w ciągu roku.
Co ciekawe, w okolicach miasta Králíky natrafiono na ślady górnictwa, którego główny
urobek stanowiły rudy żelaza, a niewykluczone, że wydobywano także rudy srebra.
W herbie miasta do czasów nam współczesnych występuje motyw skrzyżowanego
żelazka i młotka, przeciętych mieczem, co jednoznacznie wskazuje na przeszłość
górniczą Králík. Zdeňek Wallenstein uczynił miasto swoją rezydencją,
przyczyniając się zarazem do jego intensywnej rozbudowy. Oprócz zamku, fary
miejskiej i zboru protestanckiego (dzisiejszego kościoła p.w. św. Michała
Archanioła) powstały liczne domy bogatego mieszczaństwa, zaś samo miasto
otrzymało kształt, jaki zasadniczo nie zmienił się do dziś. Podłużny rzut
poziomy miasta obranego na siedzibę bogatego szlachcica koncentrował się wokół
dwu centrów, dzisiaj nazywanych Wielkim (Velké
Naměstí) i Małym Rynkiem (Malé
Náměstí). Bardzo ważnym źródłem do historii czeskich Králík jest statut
cechu szewców, przypieczętowany przez Zdeňka Wallensteina 27 lutego 1578 r.
Określał on między innymi zasady, według których rzemieślnik mógł zdobyć zasadnicze
wykształcenie i uzyskać tytuł mistrza cechu. Przywileje oparte na zbliżonych
zasadach otrzymały również inne cechy rzemieślnicze, jeśli wymienić garncarzy,
rzeźników, kowali, ślusarzy, kołodziejów, bednarzy, stolarzy. Najbogatszą
warstwę ówczesnego mieszczaństwa Králík stanowili jednak rajcy miejscy z
burmistrzem na czele, a rada sprawowała władzę nad miastem w trybie
kadencyjnym.
W 1605 r.
Králíczanie odmówili złożenia ślubów posłuszeństwa szlachciance Ewie
Wallenstein, pod zarzutem nadużyć w pracach pańszczyźnianych. Bunt
mieszczaństwa do tego stopnia urósł w siłę, że dla jego stłumienia
koniecznością stała się interwencja wojsk cesarskich.
W 1650 r. nowym
właścicielem ziemi králíckiej został ród Althmanów, w którego rękach majątki te
pozostały aż do 1945 r. Althmanowie wybrali na swoją siedzibę zamek w pobliskim
Międzylesiu (niem. Mittelwalde), w wyniku czego Králíky zdecydowanie straciły
znaczenie. Od końca XVII w. obywatele miasta trudnili się między innymi
tkactwem, wyrobem dewocjonaliów, następnie produkcją szopek bożonarodzeniowych,
które cieszyły się wielkim powodzeniem w sprzedaży na terenie całej Europy, a
nawet w Ameryce. O rzemiośle tkackim przypomina dziś kamienna statua prządki na
fontannie posadowionej na Wielkim Rynku (Velké
Náměstí), o szopkarstwie – szopki i figurki sporządzane przez rzeźbiarzy
králíckich, eksponowane w Muzeum Miejskim (Městské
Muzeum).
W XVIII w.
na wiosce Hedeč rezydowali wysoce utalentowani stolarze, którzy zajmowali się
głównie wyrobem prospektów organowych. Także oni zyskali sławę na terenie całej
Europy. Rody Helwig’ów, Weltzel’ów oraz ich uczniowie wykonali według opinii
historyków sztuki łącznie 82 prospekty organowe, spośród których wiele niestety
nie dotrwało do naszych czasów. Wspomnieć jednak warto o dziełach králíckich
mistrzów, wykonanych dla praskiej Lorety, kościoła jezuickiego Marii Śnieżnej (Kostel Panny Marie Sněžné) w Ołomuńcu
(Olomouc), dekanackiego kościoła w Dobrušce, kościoła szpitalnego w Litomyšlu,
kościoła p.w. św. Jerzego (Svatý Jiří)
w miejscowości Vysoké Mýto, kościoła klasztoru Serwitów w Konojedach (Úštěk) w
powiecie litoměřickim.
Po
odstąpieniu ziemi kłodzkiej Królestwu Prus w połowie XVIII w. Králíky stały się
siedzibą regularnego magistratu. W 1850 r. ustanowiono w Králíkach sąd
okręgowy, który działał tu, z przerwami do 1949 r.
4. Králíky, Hotel Beseda u Velkého Náměstí, 12.07.2013. Tu objednal sim
ubytování na první noc uprostřed cesty z Wroclawi do Říma. Z praktického
hlediska řeknu, že tento hotel nepatří k nejdražším, ale i nepatří k
nejlevnějším ve městě Králíky pod Sněžníkem (500 Kč/noc se snídaním).
Tak jak napisałem wyżej w języku czeskim, hotel „Beseda”
w Králíkach nie należy do najdroższych, ale i nie jest najtańszą formą
zakwaterowania w tym mieście. Niemniej uważam go za godny polecenia osobom
odwiedzającym to przygraniczne miasto pod Śnieżnikiem w Sudetach Wschodnich.
Budynek, w którym dziś mieści się hotel „Beseda” (co w
tłumaczeniu na język polski oznacza „biesiada”) pochodzi z 1. tercji XIX w.,
przypuszcza się, że postawiono go na fundamentach starszej budowli, stojącej w
tej samej części pierzei Wielkiego Rynku (Velké
Náměstí) králíckiego. Obiekt poddano obszernej rozbudowie w latach 30. XX
w. Elementy artykulacji fasady, zwróconej w stronę Wielkiego Rynku (Velké Náměstí), na przykład boniowanie
tworzące obramienie głównego portalu z łukiem odcinkowym oraz akcentujące
naroża, względnie obramienia okienne, pochodzą z epoki neoklasycyzmu i jednoznacznie
wskazują na pierwszy etap budowy.

6. Králíky, Fontana (kašna) se sochou přadleny, Velké
Náměstí, 12.07.2013. Fontanna ze statuą prządki, posadowiona na Wielkim Rynku w
Králíkach reprezentuje styl późnego empire z pierwiastkami historyzującego
romantyzmu. Upamiętnia ona, o czym była już mowa wcześniej, rozkwit rzemiosła
tkackiego, jakie miasto graniczne Králíky przeżywało przez kilka stuleci. Fontannę
odkuł Jan Rotter z Horních Orlic, a autorem posągu prządki był Franz Schwartzer
z Králík. Statua z piaskowca stoi na sześciobocznym podeście, zdobionym
zamkniętymi w półkola palmetkami, zaś woda tryska do niecki fontanny z pysków
sześciu stylizowanych delfinów.

Budowla mieszcząca ten luksusowy hotel stoi w jednej z
pierzei Wielkiego Rynku (Velké Náměstí),
a bryła jej pochodzi z epoki późnego baroku. Wskazuje na to data 1736, wymalowana złotymi cyframi w
szczycie elewacji, rozdzielona stylizowanym wizerunkiem łabędzia. Z pierwszej
tercji XVIII w. zachowały się do dziś we wnętrzach parteru sklepienia krzyżowe.
Budynek doznał poważnych przekształceń w dobie klasycyzmu i w późniejszych
latach nadal go przekształcano, między innymi adaptując do funkcji ekskluzywnego
hotelu.

Lit.: UPČ, s. 131.

10. Králíky, Alej ke klášteru na Hoře Matky Boží,
12.07.2013. Aleja wiodąca do klasztoru na Górze Marii Panny rozpoczyna się od
arkadowej bramy, pochodzącej z 1700 r. (UPČ). W niszach lica bramy, od strony
miasta umieszczono statuy biblijnego króla Dawida i proroka Izajasza, w niszach
lica zwróconego ku alei mieszczą się posągi św. św. Jana Chrzciciela i Łukasza.
Bramę otwierającą Świętą Drogę do klasztoru na Górze Marii Panny ufundował
założyciel klasztoru – biskup Tobiáš Jan Becker. Integralną część Świętej Drogi
stanowi osiem kaplic na planach ośmioboków, również barokowych, pochodzących z
okresu ok. 1704, ustawionych naprzemiennie po prawej i lewej stronie drogi.
Brama, wraz z monumentalnymi schodami i ośmioma kaplicami oraz dwurzędową aleją
lipową tworzy z klasztorem na Górze Marii Panny unikalną całość o ponadprzeciętnej
wartości artystycznej. W barokowych kaplicach wzdłuż alei dawniej znajdowały
się drewniane grupy rzeźbiarskie, datowane na lata 30. i 40. XVIII w.,
obrazujące poszczególne epizody Drogi Krzyżowej: Modlitwę w Ogrójcu, Pojmanie
Chrystusa, Biczowanie, Koronowanie cierniem, Niesienie krzyża, Obnażenie z szat
i Ukrzyżowanie. Przypisuje się je bliżej nieznanemu pomocnikowi warsztatowemu
Matthiasa Bernharda Brauna (UPČ).
11. Králíky, Konvent servitů u poutního kostela
Nanebevzetí Panny Marie na Hoře Matky Boží, 12.07.2013. Klasztor z kościołem
p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Králíkach wybudowano na szczycie
dawniej nazywanym Łysą Górą. Miało to miejsce w latach 1696-1700, a inicjatorem
budowy był biskup Hradca Králové Tobiáš Jan Becker (UPČ). Herb hierarchy
kościelnego umieszczono nad główną bramą wejściową na teren klasztoru, wraz z
rzeźbami św. Michała Archanioła i dwóch aniołów. Kościół klasztorny wybudowano
w latach 1701-704, w końcowym etapie budowy wybudowano wokół niego ciągi
komunikacyjne i kaplice ośmioboczne w ich narożach, w latach 1706-1710
rozbudowano właściwy budynek klasztorny, do którego w 1719 r. sprowadzono
serwitów (UPČ). W rękach tego zakonu konwent pozostał do 1883 r., kiedy
przejęli go redemptoryści. Niechlubna historia dawnego klasztoru Serwitów,
następnie Redemptorystów rozpoczęła się w 1945 r., kiedy obiekt poddano
sekularyzacji, aby w latach 1950-1960 urządzić w nim więzienie dla katolickich duchownych.
W następnych latach pełnił on funkcję domu dla zakonnic-weteranek.
Kościół
klasztorny ma formę trójnawowej bazyliki, z dwiema wieżami w fasadzie
zachodniej i półkoliście zamkniętym prezbiterium oraz kaplicami bocznymi na
planach kwadratów po stronie północnej i południowej. Ściany zewnętrzne
świątyni rozczłonkowane są lizenami i zaakcentowane zwieńczonymi półkoliście
oknami. Kościół od wschodu, północy i południa otaczają trzy skrzydła budynku
klasztornego, z którym skomunikowany jest on przez zakrystię. Z dawnego
wyposażenia wnętrza świątyni, pochodzącego z lat ok. 1700, a potem zniszczonego
przez pożary zachowała się jedynie kopia obrazu w ołtarzu głównym, wzorowana na
cudownym obrazie Marii Śnieżnej z kościoła Santa Maria Maggiore w Rzymie.
Sam klasztor wzniesiono wokół dwóch dziedzińców, a kościół
posadowiono na poziomej osi symetrii założenia. W narożach krużganków
przekrytych sklepieniami krzyżowymi, zdobionych od wewnątrz ołtarzami
barokowymi umieszczono kaplice na planach ośmioboków, przesklepione kopułami.
Do bramy głównej wiodą monumentalne schody, zaś w krużgankach znajdują się
miejsca pochówku zmarłych braci serwitów i redemptorystów, których chowano na
terenie klasztoru w latach 1730-1950.


Lit.: UPČ, s. 132.

W 1610 r. kościół przejęli katolicy, co wiązało się z
dość istotnym przekształceniem jego wnętrza na potrzeby nowej liturgii. Kościół
parafialny w Králíkach niszczony był kilkakrotnie przez pożary (1676, 1708,
1761), jego obecny wygląd jest owocem przebudowy w latach 1768-1778. W owym
czasie przekształcono fasadę w duchu późnego baroku, dobudowano kruchtę do
wieży, a wnętrze wzbogacono licznymi elementami wyposażenia, których autorem
był między innymi stolarz Karl Scharff z Králík (UPČ). W 1872 r. niski dach
wieży zastąpiono hełmem neogotyckim.
Znakomitą, do czasów nam współczesnych zachowaną pamiątką
obfitego późnobarokowego wyposażenia wnętrza jest prospekt organowy, wykonany
przez wspomnianego przy omawianiu historii miasta Králíky organmistrza Ignaca
Weltzela.

Tak się złożyło, że drugi dzień mojej podróży przypadał
na… 13 lipca 2013 r. Czy należy wierzyć w feralne trzynastki, których podana
wyżej data zawierała aż dwie? Chyba niekoniecznie, skoro właśnie w tym dniu z czeskiego
przygranicznego miasta Králíky wyruszać miałem do znacznie odleglejszego miasta
górniczego w środkowej Słowacji, którego nazwy na wstępie nie podam. Co więcej,
trzynastego lipca, po uprzednim, pochmurnym i chłodnym dniu powróciło ciepłe,
choć nie gorące lato, co napawać mogło entuzjazmem do dalszej podróży. Wydaje
się, że raczej należałoby uwierzyć wybranym wersom piosenki, parę dziesięcioleci
wcześniej śpiewanej przez Kasię Sobczyk i zespół Czerwono-Czarni:
Trzynastego nawet w grudniu jest
wiosna.
Trzynastego każda droga jest prosta.
Trzynastego nie liczy się strat.
Trzynastego od morza do Tatr.
(…)
Trzynastego świat w różowym kolorze.
(…)
Trzynastego piękniejszy jest świat.
Oczywiście przesadziłbym twierdząc, iż w dniu 13 lipca
2013 r. świat jak za odsunięciem kurtyny nabrał różowych kolorów i stał się
piękniejszy, zaś drogę, jaką miałem do pokonania w tym dniu raczej trudno
nazwać „prostą”. Jednakowoż… mogłem bez przeszkód opuścić pierwszy „przystanek”
i szczęśliwie dotrzeć do kolejnego celu, co wydaje się najważniejsze.
Na stacji Králíky wsiadłem do pociągu osobowego w formie
spalinowej jednostki napędowej o numerze 810 059-6 i na jej pokładzie
pokonałem krótki odcinek szlaku kolejowego numer 024. Nie za długo potem, w miejscowości
Dolní Lipka czekała mnie pierwsza przesiadka.

Po dość długim czasie oczekiwania na stacji Dolní Lipka, w
miejscowości podobnie jak miasto Králíky leżącej w przygranicznej strefie polsko-czeskiej,
zabrał mnie, sunąc niezelektryfikowanym szlakiem numer 025, pociąg osobowy do
Hanušovic, miasta znanego miłośnikom czeskiego piwa ze słynnego na całą Europę
browaru. Co ciekawe, w składzie pociągu połączono tabor starszej i nowszej
generacji, a dokładniej, kursująca od dziesięcioleci po czeskich drogach
żelaznych jednostka napędowa serii 810 ciągnięta była przez nowoczesny autobus
szynowy, oznaczony numerem seryjnym 841 015-01. Wyposażenie wnętrza takiego
szynobusu przywodzi na myśl nowoczesność niemieckiego lub austriackiego taboru w
eksploatacji przewozów regionalnych: jest klimatyzacja, eleganckie i wygodne
siedziska, czy komfortowe urządzenia sanitarne, dostosowane także do potrzeb
osób niepełnosprawnych.
I tym razem napotkałem sympatyczne towarzystwo podróży, mianowicie
niewielką grupę turystów-weteranów z Cieszyna, która powzięła ambitny plan
pieszej wycieczki w czeskie góry. Trudno mi powiedzieć, jakim językiem mówili
między sobą, najpewniej była to charakterystyczna dla powiatu cieszyńskiego
odmiana dialektu śląskiego, przypominająca po części język czeski, po części
polski, a nawet słowacki. Gdy jednak zabrałem głos, natychmiast „przestawili
się” na polszczyznę zbliżoną do standardowej, dzięki czemu mogliśmy się swobodnie
porozumieć.
17. Hanušovice, 13.07.2013. Rychlík č. 902, ze směru
Jeseník, který pokračuje směrem Zábřeh na Moravě, Olomouc hl. n., Prostějov hl.
n., Nezamyslice a Brno hl. n. přijel na kolej 2 při nástupiští 3.
Z „browarniczego” miasta Hanušovice kontynuowałem podróż
pociągiem pospiesznym bez nazwy, który przyjechał z leżącego w górach Jeseníku
i zmierzał w kierunku Brna, sunąc początkowo niezelektryfikowaną, jednotorową
trasą numer 291 (Šumperk – Zábřeh na Moravě), następnie dwutorowym,
międzynarodowym szlakiem numer 270 oraz zelektryfikowanymi, obsługującymi
jedynie ruch krajowy szlakami o numerach 301 (Olomouc – Nezamyslice) i 300
(Přerov – Brno). Jednakowoż moim kolejnym przystankiem w drodze miał być morawski
Ołomuniec. Skład pociągu tworzyły trzy starszej generacji wagony Czeskich Kolei
Państwowych (ČD), mianowicie A 149 (I klasa), BDs 450 (pasażersko-bagażowy)
oraz AB 350 (I i II klasa), ciągnięte przez najczęściej spotykaną na czeskich i
słowackich niezelektryfikowanych szlakach kolejowych lokomotywę spalinową,
zwaną popularnie „nurkiem”, „brejlowcem” lub „okularnikiem”, czyli czteroosiowy
spalinowóz serii 750.
18. Olomouc hlavní nádraží, 13.07.2013. Rychlík č. 902 ze směru Jeseník ve
směru Brno hl. n. přijel na kolej 3 při nástupiští 2. Vlak pokračuje směrem:
Prostějov hl. n., Nezamyslice a Brno hl. n. Pravidelný odjezd vlaku 11.07.
Skład tego samego pociągu pospiesznego (numer 902), do którego wsiadłem w
Hanušovicach, kiedy zatrzymał się na stacji węzłowej Zábřeh na Moravě, został
nieco zmieniony. Spalinowy „okularnik” zjechał na bocznicę i ustąpił miejsca
lokomotywie elektrycznej Škoda 362 164-6, w fabrycznym malowaniu
niebieskim, przełamanym białym paskiem, zaś liczbę wagonów powiększono z trzech
do pięciu, dołączając za elektrowozem dwie drugie klasy serii B 249, w
malowaniu niebiesko-szarym z granatowym paskiem.
Od Zábřehu na Moravě pociąg ruszył dwutorowym „korytarzem”
kolejowym numer 270 i pomiędzy kolejnymi stacjami rozpędzał się do prędkości 140 km/h, do której
lokomotywa i wagony były konstrukcyjnie dostosowane. Nadmienię, że maksymalna
prędkość szlakowa na trasie 270, wiodącej przez Śląsk Cieszyński w kierunku
Słowacji, wynosiła wówczas 160
km/h. Od stacji Olomouc hlavní nádraží, na której
wysiadłem, pociąg w niezmienionym składzie kontynuował swą relację do stacji
końcowej Brno hlavní nádraží, przemierzając dwa również zelektryfikowane szlaki
kolejowe, o numerach 301 i 300. Tam jednak z pewnością zwolnił (do najwyżej 100 km/h), myślę że ze
względu na sporą ilość łuków i warunki terenowe, jednak pewności co do tego nie
mam, skoro nigdy tą trasą nie jechałem.
19. Olomouc hlavní nádraží, 13.07.2013. Mezistátní expres
č. 121 „Košičan” ze směru Praha hl. n. ve směru Košice přijel na kolej 3 při
nástupiští 2. Vlak pokračuje směrem: Hranice na Moravě, Valašské Meziřičí,
Horní Lideč, Vsetín, Púchov, Považská Bystrica, Žilina, Vrútky, Král’ovany,
Ružomberok, Liptovský Mikuláš, Poprad-Tatry, Spišská Nová Ves, Margecany, Kysak
a Košice. Pravidelný odjezd vlaku 11.49.
Po około czterdziestu minutach oczekiwania wsiadłem na
stacji Olomouc hlavní nádraží do międzynarodowego ekspresu „Košičan”, który do
2014 r. kursował pomiędzy czeską Pragą i słowackimi Koszycami, a następnie
został zastąpiony przez pociąg kategorii SuperCity
Pendolino o tej samej nazwie. Pociągiem ekspresowym „Košičan” przejechać
miałem najdłuższy dystans w dniu 13 lipca 2013 r., z Ołomuńca do Żyliny. Z
niecierpliwością czekałem, aż ekspres przekroczy granicę czesko-słowacką i
wjedzie na podbeskidzki szlak numer 127, od stacji granicznej Mosty u
Jablunkova do stacji Žilina, zwłaszcza że był ten szlak wtenczas po niedawno zakończonej
modernizacji i dozwoloną na nim maksymalną prędkość podwyższono ze 100 do 140 km/h . Zaskoczył mnie
jednak fakt, że relacja pociągu, którym jechałem biegła całkiem inaczej. Skład
z wagonów Kolei Słowackich (ŽSSK) serii Ampeer (I klasa), ARpeer (I i II
klasa), Bdghmeer (wagon pasażersko-bagażowy), Bmpeer, Beer, Bpeer (II klasa),
jednego czeskiego Bpee 239 (II klasa) oraz DDM 915 (platforma do przewozu
samochodów), ciągnięty przez należącą do Kolei Czeskich (ČD) lokomotywę Škoda
151 007-2, tak jak większość pociągów w transgranicznych relacjach czesko-słowackich,
z Pragi do Ołomuńca jechał szlakami 010 (Praha – Česká Třebová) oraz 270 (Česká
Třebová – Přerov - Bohumín) i tam z pewnością mógł pomiędzy stacjami mknąć do 160 km/h . Dalej jednak tę
samą prędkość mógł rozwinąć jedynie na krótkim odcinku pomiędzy Ołomuńcem a
miastem Hranice na Moravě. Za tą ostatnią stacją ekspres „Košičan” zjechał na
dwutorowy, kręty i przez wiele lat nie modernizowany czeski szlak numer 280,
łączący się następnie ze słowacką linią kolejową numer 125, wiodącą do stacji
Púchov. Tu ogromnie zwolnił i toczył się (inaczej tego nazwać nie można) z
szybkością co najwyżej 90, a
chwilami nawet zaledwie 70
km/h , zatrzymywał się na stacjach Valašské Meziřičí,
Horní Lideč i Vsetín. Za znajdującym się już na Słowacji miastem Púchov ekspres
„Košičan” jechał dwutorową magistralą numer 180, będącą w 2013 r. na etapie
modernizacji, ale i tam nie mógł zbytnio przyspieszyć (przed modernizacją
maksymalna prędkość szlakowa na niej wynosiła 120 km/h ), zatem cała
podróż z czeskiego Ołomuńca do słowackiej Żyliny wydawała się trwać
niemiłosiernie długo.
20. Žilina, 13.07.2013. Medzištátný expres č. 121
„Košičan” zo smeru Praha hl. n., ktorý pokračuje smer Vrútky, Král’ovany,
Ružomberok, Liptovský Mikuláš, Poprad-Tatry, Spišská Nová Ves, Margecany, Kysak
a Košice stoí prípraveny na odchod. Pravidel’ný odchod vlaku 14.34.
Pomiędzy stacjami Púchov i Žilina międzynarodowy ekspres „Košičan”
zatrzymał się tylko na stacji Považská Bystrica, a podczas kilkanaście minut
trwającego postoju w Żylinie, gdzie wysiadłem, ciągnący go dotąd czeski elektrowóz
Škoda 151 007-2 został zmieniony na również należącą do Kolei Czeskich
(ČD) Škodę 162 054-1, nieco wolniejszą, jakkolwiek zdolną rozwinąć prędkość
maksymalną 140 km/h. Ostatnia część relacji „Košičana” wiodła szlakiem numer
180, przecinającym leżące w obrębie Karpat (z Tatrami włącznie) krainy Rajec,
Liptov, Spisz (Spiš), Szarysz (Šariš) oraz Gemer. Pod względem walorów
krajobrazowych krainy te należą do najatrakcyjniejszych w całej Słowacji, a niezbyt
szybkie tempo pociągów (jedynie chwilami sięgające 120 km/h), sunących szlakiem
z licznymi łukami, wiaduktami, mostami nad Wagiem (Váh), Orawą (Orava),
Smreczanką (Smrečianka), Belą (Belá), Popradem czy Hornadem (Hornád) i
dopływami tych rzek oraz tunelami pod wzniesieniami i masywami górskimi sprzyjało
podziwianiu pejzaży a nawet uwiecznianiu ich na zdjęciach.
21. Vrútky, 13.07.2013. Osobný vlak zo smeru Žilina,
ktorý pokračuje smer Sučany, Turany, Krpel’any, Král’ovany, Stankovany, Ľubochňa,
Ružomberok, Lisková, Liptovská Teplá, Liptovský Mikuláš, Liptovský Hrádok, Važec,
Štrba, Svit, Poprad-Tatry, Gánovce, Smižany, Spišská Nová Ves, Teplička nad
Hornádom, Spišské Vlachy, Krompachy, Margecany, Ružin, Kysak, Trebejov, Kostol’any
nad Hornádom, Ťahanovce, Košice Predmestie a Košice, prišiel na kol’aj 3 pri nástupiští
2.
Od Żyliny do miasta, do którego 13 lipca 2013 r. docelowo
zmierzałem czekała mnie jedna przesiadka, na stacji węzłowej Vrútky, znajdującej
się przy magistrali 180. Do Vrútek dowiózł mnie słowacki pociąg osobowy,
zestawiony z pięciu nieco przestarzałych
wagonów bezprzedziałowych serii Bdt, Bdtee i BDsee (II klasa), jeszcze wtedy,
poza jednym wyjątkiem malowanych na zielono oraz lokomotywy Škoda
163 110-0 w nowym, czerwono-białym malowaniu Blonsky’ego. Przyznam
subiektywnie, że niezbyt przyjemnie podróżowało się tym pociągiem – był
zdezelowany, niezbyt czysty wewnątrz, hałaśliwy, a w czasie jazdy trząsł
niezmiernie. No i oczywiście, jak to pociąg osobowy, zatrzymywał się na każdej
stacji: Teplička nad Váhom, Teplička, Varín, Strečno oraz Vrútky zastávka
(pociągi pospieszne, ekspresy i InterCity
mijały te stacje wówczas z rozpędu, jakkolwiek nie przekraczając 100 km/h).
22. Vrútky, 13.07.2013. Osobný vlak č. 7509 vo smeru
Zvolen osobná stanica, s pravidel’ným odchodom v 15.24, stoí pripravený na
odchod. Vlak zastavuje vo staniciach: Priekopa, Martin, Košt’any nad Turcom, Príbovce-Rakovo,
Kláštor pod Znievom, Jazernica, Malý Čepčín, Diviaky, Turčianske Teplice, Horná
Štubňa zastávka, Horná Štubňa, Turček, Kremnické Bane, Kremnica a Zvolen os.
st. Vážení cestujúcí, ukončite prosím nástup, vlak hned’ odide.
Ostatni etap podróży dnia 13 lipca 2013 r. przemierzyłem
na pokładzie zmodernizowanej i przemalowanej na czerwono-białe barwy
Blonsky’ego spalinowej jednostki 812.058-6, której relacja zaczynała się we
Vrútkach i kończyła na stacji Zvolen osobná stanica. Słowacki motorák początkowo jechał dwutorową, przechodzącą
w jednotorową, częściowo pozbawioną elektryfikacji linią kolejową numer 170 (Vrútky
– Zvolen), zaś od rozwidlenia za stacją Turčianske Teplice – niezelektryfikowaną
linią jednotorową numer 171 (Diviaky – Zvolen). Każdemu, kto ma ochotę na
wizytę w Słowacji z całego serca życzę przynajmniej jednej przejażdżki wyżej
wymienionymi szlakami kolejowymi, wiodącymi przez przepiękne wąwozy krainy
Pohronie, zbocza górskie, wzniesienia, mosty nad rzekami Turiec i Hron oraz
liczne tunele, na przykład pod wzgórzami Turček, Blaufuss, Sohler, Bartoška,
Malá Skalka i Vel’ká Skalka, choćby dla walorów
krajobrazowych. No i oczywiście warto wysiąść na znajdującej się przy szlaku
171 stacji Kremnica i poświęcić choć jeden dzień na dawne miasto górnicze w
rewirze wydobywczym złota i srebra, nazywane, całkiem słusznie zresztą, „złotem
Europy środkowej”.
23. Kremnica, Pohl’ad na mesto, 14.07.2013. Dawne miasto
górnicze Kremnica (węg. Körmöcbánya, niem. Kremnitz, łac. Cremnicium) leży na
terenie Pogórza Kremnickiego, w kraju bańskobystrzyckim i powiecie Žiar nad
Hronom. Znajdująca się w tym mieście mennica jest najstarszym obiektem o tej
funkcji na świecie, działającym do czasów nam współczesnych, a samo miasto –
miejscem, w którym odbywają się ważne wydarzenia kulturowe i sportowe, nie
tylko na skalę Słowacji, lecz całej Europy.
Nie odnaleziono dotąd przekazów źródłowych na temat czasu
przybycia pierwszych poszukiwaczy żył złotonośnych i srebronośnych do rewiru
kremnickiego, przyjęto datowanie początków prac poszukiwawczych w tym rejonie
na X w. Niektórzy jednak usiłują przeforsować istnienie pierwszych sztolni i
szybów górniczych w IX, czy nawet VIII w. Ci ostatni opierają się najpewniej na
najstarszym zachowanym źródle pisanym – tak zwanej Ceduli Szczawnickiej z 770 r. (która może być falsyfikatem!), gdzie
jest mowa o założeniu Kremnicy jako osady (Maťo
2004). W źródłach pisanych pochodzących z okresu panowania Arpadów na
Węgrzech wspomniane są następujące obszary eksploatacji gór kruszcowych
(XI-XIII w.): Terra banensis (Bańska
Szczawnica), Hodruša, Nová Baňa, Pukanec, Metalla
venditos (Kremnica) oraz Vallis
dominorium (Špania Dolina, Maťo 2004).
Z przekazów legendarnych o górnictwie w rewirze kremnickim wiadomo, że sascy
osadnicy przybyli na jego teren z gór Harz w 1008 r., kiedy osada górnicza już
istniała (Maťo 2004). Nawet niemiecki
uczony, humanista, górnik, metalurg i mineralog Georg Agricola (1494-1555), znany
jako Ojciec Geologii, w dziele swym zatytułowanym 21 ksiąg o górnictwie i hutnictwie/De Re Metallica (1556)
utrzymywał, jakoby kopalnie w rewirze kremnickim miały działać od 800 lat.
Znalezisko drewna górniczego w Šturcu, odkryte podczas wykopalisk
archeologicznych z 1984 r. datowano, przy użyciu próby węglowej C14 na czas
około 1050+/-50 lat (Maťo 2004), co
pośrednio świadczy, iż początki górnictwa w rewirze kremnickim mogą sięgać czasu
przed 1000 r., ale datowanie ich tak wcześnie jak na VIII w. byłoby ryzykowne.
Król węgierski uzyskał północną część doliny Kremnickiego
Potoku od biskupa Ostrzyhomia (Esztergom) w 1150 r., a pierwsi poszukiwacze
złota prowadzili eksplorację w górę prądu rzeki i w stronę jej ujścia, nad
którym dziś znajduje się wczesnogotycki zamek Šášov (Lamoš 1969). Osada, jaka powstała na pograniczu terenów rudonośnych
złota i srebra znajdować się mogła na obszarze dzisiejszej Starej Kremnicy, pewnym
jest również, że do pierwszej ćwierci XIV w. do osady kremnickiej należała
starsza osada, skolonizowana przez ludność trudniącą się rolnictwem i hodowlą
bydła (Lamoš 1969). Za pierścieniem
murów obronnych i w obrębie wzgórza zamkowego wyrastało natomiast osobne miasto
i tym sposobem, zgodnie z zapisami w źródłach wyodrębniono dwie warstwy
mieszczan: „pierścienników” (Ringbürger)
oraz zamieszkujących teren za murami „leśników” (Waldbürger, Lamoš 1969).
Mury obronne z barbakanem, wokół dzisiejszego historycznego centrum Kremnicy,
wraz z głównym rynkiem są symbolem statusu mieszczanina kremnickiego, który był
jednocześnie panem na Kremnicy, a obwarowania z międzymurzem miały znaczenie
nie tylko militarne, ale także ich zadaniem była ochrona nieruchomego i ruchomego
mienia patrycjatu oraz zakupionego przez kupca towaru (Lamoš 1969).
Szczyt rozwoju działalności wydobywczej kopalń
kremnickich przypada jednak na XIV w. 17 listopada 1328 r. król węgierski Karol
Robert d’Anjou (Andegawen) przyznał systematycznie rozrastającej się osadzie (ad Cremnychbana, de ipsa Cremnychbana) przywilej wolnego królewskiego miasta
górniczego i menniczego, na wzór czeskiej Kutnej Hory (Lamoš 1957; Lamoš 1969; Tibenský 1979; Wilsdorf 1987). W nowszych
zapiskach nazwa miasta figuruje w formie zlatynizowanej (Cremnicium), zgermanizowanej (Kremnitz,
Cremnitz, Crembnitz itp.) lub węgierskiej (Körmöcbánya), której pierwszy człon mógł dać początek nazwie
dzisiejszej (Lamoš 1969). Ten sam
Karol Robert założył w Kremnicy mennicę, w której przez następne stulecia
wybito gigantyczną ilość złotych i srebrnych monet. Trafiały one jako jednostki
pieniężne na dwory licznych władców europejskich. Kremnickie dukaty zwane
florenami (na wzór monet bitych we Florencji) należały do najwyżej cenionych i
najbardziej poszukiwanych na terenie Europy, a sławę swą na przestrzeni wieków
miasto zyskało między innymi dzięki górnictwu i mennictwu. Dolina Kremnicka
leżała bowiem na uboczu głównych szlaków: jej najważniejsza arteria Komunikacyjna
wiodła ze Zvolenia do Turca przez Bańską Bystrzycę, a drogę z Kremnicy do
Turca, czyli łącznik Zvolen – Turec, przez Kremnicę, miasto uzyskało dzięki
wzrastającemu znaczeniu gospodarczemu dopiero na początku XV w. (Lamoš 1969). W 1342 r. wzmiankowana
jest droga z Kremnicy do Prievidzy. Wnioskuje się stąd, iż rębacze złota
początkowo prowadzili prace poszukiwawcze za żyłami złotonośnymi w okolicach
Szczawnicy (Štiavnica), Pukanca (Pukanec) i Bystrzycy (Bystrica), a dopiero
potem w rejonie Kremnicy (Lamoš 1969).
W Kremnicy siedzibę
miał również przewodniczący królewskiej izby górniczej, szlachcic, który stał
na czele organu administrującego dwanaście miast górniczych: kierował on szeroko
rozumianymi robotami górniczymi i jako reprezentant monarchy nadzorował wydobywanie
metali szlachetnych oraz dbał o jakość monet bitych w mennicy. Kiedy w 1329 r.
Karol Robert d’Anjou uczynił Kremnicę siedzibą wielkiej królewskiej izby
górniczej, a do miasta sprowadzano specjalistów w dziedzinie górnictwa z krajów
niemieckich, Austrii, Czech i Śląska, oprócz doświadczonych górników powoływano
fachowców od mennictwa, w wyniku czego Kremnica stała się miastem
wielonarodowym i wielokulturowym (Mazůrek
2006). Bez zbędnego panegiryzmu można stwierdzić, iż Kremnica była na
pozycji wiodącej wśród siedmiu górnowęgierskich miast górniczych, rangą swą
przewyższając Bańską Bystrzycę (słow. Banská Bystrica, węg. Bésztercebánya,
niem. Neusohl), Novą Baňę (słow. Nová Baňa, węg. Újbánya, niem. Königsberg),
Pukanec (węg. Bakabánya, niem. Pukanz), Bańską Bélę (słow. Banská Belá, węg.
Bélabánya, niem. Dilln), L’ubietovą (słow. Ľubietová, węg. Libetbánya, niem.
Libethen) i Bańską Szczawnicę (słow. Banská Štiavnica, węg. Selmecbánya, niem.
Schemnitz), król Węgier wspierał jednak także działalność siedmiu mniejszych
dolnowęgierskich rewirów górniczych (Wilsdorf
1987). W 1331 r. status wolnego miasta górniczego zyskał Pukanec, w 1345 r.
Nová Baňa, w 1379 r. L’ubietová, a przed 1453 r. Banská Belá (Kazimír 1978). O ile Bańska Bystrzyca,
Bańska Szczawnica i Kremnica intensywnie rozwijały się gospodarczo i z czasem
stały się pod tym względem wiodące na całej Słowacji, Pukanec, L’ubietová i
Banská Belá ledwie osiągały poziom przeciętnych miast poddańczych (Špiesz 1977).
Najwyższa wydajność produkcyjna złota na terenie Węgier w
XIV w. (Finka 1995; Maťo 2004; Mazůrek
2006) pozwoliła Kremnicy zyskać miano „złota środkowej Europy”, względnie
„złotego centrum Europy”. W ciągu XIV w. nastąpił dynamiczny wzrost kolonizacji
obszaru wokół wzgórza zamkowego w Kremnicy, a działalność poszukiwawcza i
wydobywcza powoli usuwała rolnictwo w cień (Lamoš 1969). Najstarszy dokument rady miasta z 1331 r. potwierdza
intensywny rozwój Kremnicy w zaledwie trzy lata od momentu otrzymania praw
miejskich i statusu wolnego miasta górniczego. W owym dokumencie spisano
inwentarz nieruchomego i ruchomego mienia przedsiębiorcy górniczego Jeclina z
Olfu: miał on trzy młyny do rozdrabniania rud, hutę i prymitywne kruszarki w
dolinie potoku Soler (Lamoš 1969). W
sąsiedztwie majątku Jeclina z Olfu wzmiankowano trzy młyny rozdrabniające rudy
(młyn Kadolda, Mozaldra oraz młyn wójta z Pukańca) oraz kruszarki Mikuláša Putnera
(Lamoš 1969). Oczywiście w
dokumencie tym jest mowa o majątku tylko jednego przedsiębiorcy górniczego,
jednak w 1331 r. młynów, hut i prostych kruszarek do rud musiało być znacznie
więcej. Wydobycie i obróbka znacznej ilości rud w kopalniach wymagała czasu i
infrastruktury: młynów rozdrabniających, kołowrotów, hut oraz rozdrabniarek. Mając
na uwadze wysoki stopień wydajności rewiru kremnickiego można przypuszczać, że
już w 1331 r. górnictwo w tym rewirze osiągnęło wysoki szczebel rozwoju, do
czego również przyczynić się mógł postęp techniczny związany z wykorzystaniem
sił wody (Lamoš 1969). Całkowita
produkcja złota na Węgrzech wynosiła w latach 1325-1375 8000-12000 grzywien
(2000-2500 kg )
w skali roku, z czego przeważający udział przypadał Kremnicy (Čelko 2007). W dokumencie z 1385 r., 57
lat po uzyskaniu przez Kremnicę przywileju wolnego miasta górniczego jest mowa
o sztolni dziedzicznej, którą odtąd nazywano „miejską” (Lamoš 1957). Rozwój górnictwa w rewirze kremnickim trwał i w 1.
połowie XV w.: w 1442 r. znajdowało się w tym mieście 40 młynów rud i 12 hut,
zatrudnionych było łącznie 1200 osób, w tym 800 górników (Finka 1995; Maťo 2004). Aż do końca XV w., pomimo nękających Europę
środkową wojen i przerw w pracach wydobywczych górnictwo w rewirze kremnickim
przeżywało najpomyślniejszy okres (Bornemisza
1933).
Obok górnictwa i mennictwa w mieście tym rozwinęły się
inne gałęzie rzemiosła. Zgodnie z rejestrem podatkowym za lata 1442-1443, w
Kremnicy działać miało 135 rzemieślników, którzy następnie zjednoczyli się w
cechy (najstarsza wzmianka o nich pochodzi z 1465 r., zob. Lamoš 1957, Mazůrek 2006). W owym czasie miasto zamieszkiwało 3500
mieszkańców. Instytucja cechu ma rodowód średniowieczny, a cechy miały znaczący
udział w rozwoju Kremnicy. Starsi cechu (cechmistrzowie) byli właścicielami
pracowni rzemieślniczych, w których zatrudniali często wielu towarzyszy
rzemiosła i uczniów; starsi cechu też należeli do warstwy bogatego
mieszczaństwa kremnickiego (patrycjatu), a wielu z nich było także rajcami
miejskimi (Lamoš 1957). We
wspomnianym najstarszym dokumencie cechowym z 1465 r. zawarte są przepisy
kremnickiego cechu szewskiego, wiadomo jednak, że z czasem założono także cech
krawców, rzeźników, kowali, kamieniarzy, murarzy, cieśli, bednarzy,
sukienników, trębaczy, tapicerów, ślusarzy, strzelców, nożowników, szklarzy,
kołodziejów, zegarmistrzów. Struktura pracy w górnictwie nie była związana z
funkcjonowaniem cechów średniowiecznych, chociaż pierwsze wspólnoty o
charakterze religijnym, zakładane przez górników występują w źródłach pisanych
pod niemiecką nazwą Zeche (Ratkoš 1977).
Od końca XV w. udział Kremnicy w działalności górniczej
na terenie Węgier znacząco spadł (Čelko
2007). Przykładowo, o ile w 1469 r. w Kremnicy pracowało 29 młynów
rozdrabniających rudy, w 1499 r. liczba ich stopniała do zaledwie 16 (Mazůrek 2006). Do dalszego spadku
wydajności wydobywczej metali szlachetnych w XVI i XVII w. przyczyniły się w
znacznym stopniu problemy techniczne (trudności w drążeniu na coraz głębiej
położonych wyrobiskach, zalanie szybów wodami gruntowymi) oraz politycznie
(znaczący udział przypada tu najazdom Turków i powstaniom wzniecanym przeciw
Habsburgom). Jednocześnie kremnicka izba górniczo-mennicza straciła znaczenie,
od 1548 r. została podporządkowana wiedeńskiej izbie górniczej, a sam
przewodniczący izby królewskiej przeniósł siedzibę swą do Bańskiej Szczawnicy (Lamoš 1957). Obok wspomnianych
problemów natury technicznej do spadku wydajności wydobywczej w rewirze
kremnickim w XVI i XVII w. przyczynić się musiały pogarszające się warunki
pracy w kopalniach, na co zwrócił uwagę przebywający w Kremnicy od lipca do grudnia
1615 r. angielski jatrochemik John Merin, uczeń Philippusa Aureolusa von
Hohenheim (1493/94-1541), zwanego Paracelsusem. Merin, oprócz Kremnicy
odwiedził także inne miasta górnicze na Węgrzech, a spostrzeżenia swoje zawarł
w anglojęzycznym dziele, wydanym jednak dopiero w 1732 r.; obszar jego
zainteresowań obejmował szeroko rozumiane warunki pracy w kopalniach, takie jak
cyrkulacja powietrza, szkodliwość gazów ziemnych, wentylacja, stosunki pomiarów
parametrów klimatycznych w przestrzeniach naziemnych i podziemnych, czy
zagrożenia ze strony wód gruntowych w kopalniach (Tibenský 1979). W latach 80. XVII w., kiedy Turcy ponieśli porażkę
pod Wiedniem i po powstaniu Imre Thököly nastały czasy pokoju, było możliwe
ożywienie handlu krajowego i zagranicznego oraz wzrosło zapotrzebowanie na
metale szlachetne, co oznaczało konieczność wznowienia ich wydobycia (Mazůrek 2006).
Dzięki dynamicznemu rozwojowi technik wydobywczych w XVIII
w. miało miejsce odrodzenie wcześniej podupadłego miasta górniczego. W 1737 r.
wybudowano pięć wydajnych urządzeń odwadniających najgłębsze wyrobiska, co
pozwoliło na ich ponowną eksploatację (Bornemisza
1933; Finka 1995; Maťo 2004; Mazůrek 2006). W dniach 20-31 lipca 1764 r.
król rzymski narodu niemieckiego Józef, arcywojewoda Leopold (młodszy brat Józefa)
oraz wojewoda saski i cieszyński Albert odwiedzili rewiry górnicze na terenie
dzisiejszej środkowej Słowacji, 26 VII dotarli do Kremnicy, a cały dzień
następny poświęcili przeglądowi tamtejszych kopalń (Vozár 1983). Objaśniono im proces obróbki wydobytych rud, wizytatorzy
wstąpili także do rębackiej sztolni św. Katarzyny, gdzie sami odbijali skały z
żył rudnych za pomocą młotów i żelazek, następnie zjechali do szybu Rudolf, po
czym weszli na najwyższe w okolicy
wzgórze Dirstein i podziwiali krajobrazy (Vozár
1983). W opisie rewiru kremnickiego, zamieszczonym w Złotej Księdze Górnictwa z 1764 r. wymienione są szyby Trzech
Króli, Marii Panny Nieustającej Pomocy, Rudolf, Anna, Matthias, Leopold,
sztolnie dziedziczne, sztolnie poszukiwawcze, cesarsko-królewskie młyny (Puchwerke) oraz cesarsko-królewskie huty
(Vozár 1983). Gwałtowny rozwój
górnictwa w XVIII w. przyciągał do Kremnicy nowych osadników. W 1767 r.
pracowało w kopalniach kremnickich 1299 górników, spośród nich jednak tylko 300
mieszkało w Kremnicy na stałe (Mazůrek
2006).
Równolegle z odrodzeniem górnictwa rozwijała się
działalność budowlana i artystyczna w Kremnicy (Mazůrek 2006). Jednakowoż Kremnica nie była w stanie osiągnąć
takiego znaczenia w górnictwie Europy środkowej jak w XIV w., w wyniku czego
pod koniec XVIII w. ponownie zaczęła podupadać. Metody wydobywania kruszców,
uchodzące pod koniec XVIII w. za przestarzałe oraz przybór wód gruntowych były
głównymi przyczynami spadku zysków z działalności kopalń (Mazůrek 2006). Mimo to jeszcze w XIX w., kiedy w Kremnicy mieszkało
6100 obywateli, miasto było znane na całym świecie dzięki działalności kopalń
złota i srebra. W latach 1894-1955 wydobyto tu łącznie 3392 kg złota i 6113 kg srebra (Maťo 2004). W 1931 r. wydrążono ze
sztolni dziedzicznej chodnik dla skomunikowania jej z szybem Anna, również w
pierwszej tercji XX w. wybudowano elektrownie wodne (Finka 1995). Od końca lat 50. XX w. zaczęto stopniowo zamykać
nierentowne kopalnie, a tereny wydobycia przesuwano na jeszcze nie wyeksploatowane
złoża rudne, których było coraz mniej (Maťo
2004). Do ostatecznego zawieszenia głębokościowych prac wydobywczych doszło
dopiero w 1970 r., nadal jednak nieprzerwanie działała mennica. Produkowała
początkowo korony czechosłowackie, następnie słowackie, a po przejściu Słowacji
w 2008 r. do strefy Euro musiano w niej wybić aż 500 milionów nowych monet
(sic!). W dobie dzisiejszej mennica, mieszcząca się w budynku z 1430 r. bije
monety dla 60 krajów.
24. Kremnica, Opevnenie mesta s Barbakanom, 14.07.2013. Mur
obronny wyznacza granice dawnego historycznego centrum królewskiego miasta
górniczego Kremnica i łączy się częściowo z murem dawnego zamku warownego.
Obronne mury miejskie posiadają międzymurze, o wysokości dochodzącej miejscami
do 5-7 m .
Pierwotnie mur był wyższy, wieńczyły go bowiem drewniane ganki, obecnie
nieistniejące. Dolna brama wejściowa do miasta ma formę wieży na planie
kwadratu, w przyziemiu której znajduje się przejście, od strony południowej
zaopatrzone w drewnianą kratę, którą opuszczano w czasie oblężenia miasta.
Do dolnej bramy miejskiej, o której najstarsza wzmianka
źródłowa pochodzi z 1441 r. (wymieniona jest jako Nyder Tar) dobudowano w 1539 r. barbakan – bryłę o znacznie
szerszej kubaturze, również na planie kwadratu (Lichner, Borodač 1979; Oriško 1984; Mazůrek 2006). Przyziemie tej
ostatniej części obwarowań historycznego centrum Kremnicy ma dwa niejednakowe przejazdy:
do większego wiedzie portal zwieńczony półkolistą arkadą, w całości wpisany w
poprzeczny prostokąt. Dawniej prowadził do niego drewniany most zwodzony, a sam
przejazd służył wozom. Portal mniejszego i znacznie węższego przejazdu ma
arkadę w formie późnogotyckiego łuku dwuramiennego, a przejazd ten przybywającym
do miasta piechurom. Elewacje barbakanu kremnickiego akcentują otwory
strzelnicze, a w narożach bryły – rzygacze. Południową elewację dodatkowo
akcentuje półkolisty w rzucie poziomym, wczesnorenesansowy wykusz, powyżej
niego płytka nisza z reliefem polichromowanym, obrazującym jedną z głównych
patronek miasta – św. Katarzynę Aleksandryjską. Szeroki portal wjazdu dla wozów
flankują po obu stronach symetrycznie rozmieszczone, kamienne płyty. Wypełniają
je płaskie reliefy, których głównym motywem figuralnym są różnorodne narzędzia,
używane w górnictwie i mennictwie od XIV do XVI w. Na uwagę zasługują istotne w
repertuarze ikonograficznym motywy słońca i księżyca. Ten pierwszy symbolizuje
wydobywane w rewirze kremnickim złoto, drugi – srebro. Kamienne detale
architektoniczne barbakanu inspirowane są podobnymi motywami w architekturze
wczesnorenesansowej krajów niemieckich, czy nawet bliżej rzecz ujmując –
Austrii (Oriško 1984). Powyżej płyt
na wolutowych konsolach postawiono w XIX w. dwa terakotowe posążki górników, w
mundurach odpowiadających współczesnemu kanonowi stroju odświętnego. Od
północnej strony barbakanu widnieją dwa medaliony z 1539 r., z polichromowanymi
portretami upamiętniającymi przejęcie tronu węgierskiego przez Habsburgów po
śmierci Ludwika II Jagiellończyka pod Mohaczem – króla Ferdynanda I oraz jego
żony Anny.
25. Kremnica, Františkánsky kláštor svätého Františka z
Assisi, 14.07.2013. Kompleks kościoła i
klasztoru Franciszkanów, wraz z Kaplicą Loretańską i magazynami żywności,
znajduje się w zachodniej pierzei głównego rynku (Štefánikovo námestie č.
31/36), w obrębie historycznego centrum Kremnicy. Całość wybudowano dla zakonu
żebraczego, przybyłego do miasta w 1649 r., a najstarszą część zespołu –
skrzydło wschodnie postawiono około 1653 r., na miejscu dwóch domów gotyckich
(jednego należącego do mieszczanina o nazwisku Wagner, drugiego będącego
własnością kapituły ostrzyhomskiej), z inicjatywy arcybiskupa Ostrzyhomia
(Esztergom) György’ego Lippay’a. Kościół wraz z wieżą o konstrukcji drewnianej
ukończono w 1660 r. W 1702 r. budynek klasztoru poddano znaczącej rozbudowie, w
wyniku czego powstał kompleks budowli na planie kwadratu, z dziedzińcem zwanym
„rajskim dworem”, a wzdłuż murów obronnych historycznego centrum miasta
wybudowano skrzydło zachodnie. Jednonawowy kościół wczesnobarokowy, z fasadą
skierowaną na zachód konsekrowano w 1715 r. Jego głównym elementem skromnego,
do naszych czasów zachowanego wyposażenia jest ołtarz główny w formie
architektonicznego retabulum, z umieszczonym w centrum obrazem Stygmatyzacja
św. Franciszka, pędzla austriackiego malarza Franza Antona Maulbertsch’a
(1796). Po północnej stronie kościoła znajduje się Kaplica Loretańska,
pochodząca z 1758 r., od wewnątrz skomunikowana z kościołem. Dawny skład
żywności dobudowano od zachodniej strony kaplicy, przy północnej ścianie
jednonawowego korpusu kościoła.
Zgodnie z treścią dość obszernego rękopisu
łacińskiego, zatytułowanego Historia
Cremniciensis Conventus, spisanego w 1771 r., kremnicki klasztor
Franciszkanów zamieszkiwało trzydziestu ojców, sześciu kleryków i jedenastu
braci świeckich. Jeszcze w XX w. działali w klasztorze franciszkanie, znani ze
swej twórczości literackiej, tacy jak Rudolf Dilong czy Libor J. Matouška.
Władze komunistyczne przemocą odebrały zakonnikom klasztor w 1949 r., dokładnie
trzysta lat po ich osiedleniu się w Kremnicy. Po upadku systemu komunistycznego
kompleks kościoła i klasztoru przywrócono Kościołowi i niezwłocznie potem
podjęto prace renowacyjne, począwszy od zdobiących sklepienie wnętrza malowideł
ściennych o motywach figuralnych i floralnych.
26. Kremnica, Areál mestského hradu, Malá (hodinová) veža,
14.07.2013. Terenem, wokół którego rozrastało się dawne miasto górnicze
Kremnica, a zarazem dominantą górującą nad panoramą miasta jest wzgórze zamkowe
z zespołem budowli o różnorodnym przeznaczeniu, powstałych pomiędzy XIII a XV
wiekiem (Hajduch 1972). Do czasów
dzisiejszych nie jest możliwe odtworzenie wyglądu dawnego kompleksu zamkowego.
Terytorium dzisiejszego zamku w Kremnicy rozrastało się na dwóch blisko ze sobą
sąsiadujących wzgórzach, wokół których znajdowała się osada, co zdołano dowieść
na podstawie znalezisk archeologicznych. Wzgórze zamkowe otaczał pierwotnie
pierścień prostego, kamiennego muru. Hipotetycznie na miejscu dawnego zamku
znajdował się kościół romański, wraz z kaplicą w formie dwukondygnacyjnej
rotundy, tak zwanym karnerem, a obie budowle otaczał cmentarz. W badaniach
sondowych przeprowadzonych wokół dzisiejszego kościoła św. Katarzyny
Aleksandryjskiej odkryto 467 grobów, w większości poważnie naruszonych podczas
późniejszych pochówków lub prac budowlanych (Hoššo 1990). Kolejnych 17 grobów odnaleziono pod posadzką kościoła
św. Katarzyny i jeszcze jeden w międzymurzu (Hoššo 1990).
Wiadomo, że pod koniec XIV w. podjęto rozbudowę obwarowań
zamkowych i wtedy również przypuszczalnie wzniesiono pałac wspomnianego przy
okazji rysu historii miasta przewodniczącego królewskiej izby górnictwa i
mennictwa, który rezydował w Kremnicy w latach 1328-1548 (Pisoň 1972; Lichner, Borodač 1979). Przy tej samej rezydencji
urządzono składowisko urobku wydobywanych w kremnickich kopalniach rud złota i
srebra oraz monet bitych w pobliskiej mennicy. W ciągu kolejnych dziesięcioleci
powstawały następne budowle i w epoce rozwiniętego gotyku terytorium zamku
uzyskało wygląd zbliżony do dzisiejszego. Dla datowania etapów rozwoju zabudowy
wzgórza zamkowego cenne mogą być znaleziska archeologiczne 74 monet, spośród
których najstarsze pochodzą sprzed nadania Kremnicy praw miejskich; znaleziono denar
króla Węgier Karola Roberta (1319-1322), fenig Fryderyka Pięknego (1314-1330),
pięć monet z około połowy XIV w. oraz 3 z drugiej połowy XIV w. (Hoššo 1990). Ponadto znaleziono 32 monety
z 1. poł. XV w. i 20 monet z 2. poł. XV w.; młodsze znaleziska monetarne
pochodzą dopiero z połowy XVII w. (7 sztuk), z początku XVIII w. (2 sztuki)
oraz z 1812 i 1902 r. (Hoššo 1990).
W XIII w., dla wzmocnienia obronności kompleksu zabudowań
dostawiono drugi pierścień murów, a wraz z nimi od północy dobudowano wieżę
bramną, od zachodu – tak zwaną Małą Wieżę (Malá
veža), ukończoną najpóźniej przed 1380 r. (Pisoň 1972). Od strony wschodniej wybudowano basztę półokrągłą.
Kolejnego gotyckiego przekształcenia zespołu budowli dokonano po połowie XV w.,
wówczas również koniecznością stało się udoskonalenie systemu obrony, dla
stawienia czoła nowo powstałej sztuce wojennej – z użyciem broni palnej.
Tak zwana
Mała lub Zegarowa Wieża, używana była jako baszta prochowa (Puškárová 1980). Jest to
czterokondygnacyjna, zwieńczona ostrosłupowym hełmem baszta na planie kwadratu.
W źródłach pisanych wymieniana jest jako Furl
lub Türl, jej rdzeń datuje się na
wiek XIII, do końca XIV w. wysokość jej sięgać mogła obecnej trzeciej
kondygnacji (Šášky 1968; Oriško 1984).
Sklepienia nakrywające wnętrza pierwszego piętra datuje się jednakowoż na XVI
w., w tym samym stuleciu wybudowano także czwartą kondygnację, przeznaczoną na
dzwony. W niej umieszczono największy w Kremnicy dzwon renesansowy, ochrzczony
imieniem Urban, odlany w 1588 r. przez
gisera o nazwisku Peter Gräf. Miano „wieży zegarowej” nadano wtórnie i nie
wcześniej niż w XVIII w., kiedy na drugiej kondygnacji dawnej baszty prochowej
wmontowano zegar, przeniesiony w następnym stuleciu na dzwonnicę posadowionego nieopodal
kościoła p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. W dzisiejszych czasach we
wnętrzach Małej Wieży umieszczone są ekspozycje poświęcone ludwisarstwu w
Kremnicy, dopełnione nagraniami odtwarzającymi brzmienie dawnych dzwonów
kremnickich. Oprócz renesansowego dzwonu Urban
na wystawie obejrzeć można inny, imieniem Umieračík,
przeniesiony ze zrujnowanego kościoła na Kalwarii.
27. Kremnica, Areál mestského hradu, Karner svätého
Ondreja, 14.07.2013. Na terenie wzgórza zamkowego w Kremnicy, nieopodal wieży
bramnej znajduje się najstarsza część zespołu budowli, a zarazem najstarszy do
dziś zachowany obiekt w mieście – dwukondygnacyjny karner p.w. św. Andrzeja.
Dolną, podziemną kondygnację tej budowli na planie koła datować można na czas
po połowie XIII w. (Šášky 1968; Lamoš
1969; Pisoň 1972; Lichner, Borodač 1979; Oriško 1984). Karner budowano
współcześnie z najstarszymi obwarowaniami wzgórza zamkowego, w obrębie
istniejącego już cmentarza (Hoššo 1990).
Na datowanie karneru kremnickiego naprowadzić może porównanie go z podobnym
karnerem p.w. św. Michała w Bańskiej Szczawnicy (słow. Banská Štiavnica, węg.
Selmecbánya), którego czas powstania przypada na lata 30. XIII w. Mógł być on
inspiracją dla kremnickiego, a budowniczy kremniccy przejęli jego bryłę w
formie zredukowanej. Dolna kondygnacja ma zachowane sześciodzielne sklepienie
żebrowe, o przekroju żeber zbliżonym do trapezu, co dodatkowo wskazuje na czas
powstania w późnej epoce romańskiej. Nie jest wykluczone, że karner kremnicki,
podobnie jak bańskoszczawnicki otrzymał patrocinium św. Michała. Kult tego
świętego był bowiem w XIII w. rozpowszechniony na Pohroniu, obok wspomnianego
karneru w Bańskiej Szczawnicy wezwanie takie otrzymał również kościół na zamku
Turciec (węg. Túrótz, Túróc, Túrocz, niem. Turtz, zob. Lamoš 1969). W dokumencie przechowywanym w Archiwum Watykańskim (z
14 lipca 1430 r.) jest mowa o kaplicy p.w. św. Andrzeja, którą w mieście
Kremnica założył mieszczanin Erhard Modrer (Lamoš 1969). Wtedy właśnie rotunda p.w. św. Michała mogła zmienić
patrocinium na św. Andrzeja, przy okazji nowej konsekracji, na życzenie Erharda
Modrera (Lamoš 1969).
Budowla dawniej pełniła funkcję kaplicy i kostnicy. Dolna
kondygnacja karneru była kostnicą, w której składano kości osób zmarłych, chowanych
w starszych grobach na wspomnianym wcześniej cmentarzu. Górna, tynkowana
kondygnacja okrągłej budowli jest późniejsza, czas jej powstania, mając na
uwadze żebra sklepienne nad jej wnętrzem, przypadać może na ostatnią ćwierć XIV
w. (Oriško 1984; Hoššo 1990). W zworniku
sześciodzielnego sklepienia żebrowego umieszczono herb cechu górników. Wystrój
wnętrza tworzą malowidła ścienne obrazujące sceny z życia św. Erazma.
28. Kremnica, Areál mestského hradu, Východná (Banícka)
bašta, 14.07.2013. Nieopodal romańskiego karneru znajduje się wieża wschodnia,
zwana Górniczą (Banícka bašta), w
rzucie poziomym półkolista, podwyższona o nadbudowę na planie poligonalnym.
Pięcioboczny zarys nadbudówki, walcowate przypory w jej narożach oraz obecność
ostrołukowych okien gotyckich, jak przypuszczają badacze, wskazuje, iż obiekt
pochodzi z pierwszej połowy XV w. i najpewniej postawiono go jako część
prezbiterium nowego kościoła zamkowego lub kaplicy, jaką zamierzano wybudować (Šášky 1968; Pisoň 1972) lub wybudowano,
a potem rozebrano. Nie wiadomo dokładnie, kiedy obiekt sakralny powstał,
jednakże pomocą w jego datowaniu mogą być odkryte podczas prac wykopaliskowych
w jego bliskim sąsiedztwie znaleziska monetarne z lat panowania Zygmunta
Luksemburskiego i Władysław a V Habsburga
(Hoššo 1990). Wtedy przypuszczalnie
podwyższono mury, a do półkolistej w rzucie poziomym baszty dobudowano
wieloboczną apsydę, do której przylegała nawa na planie nieforemnego prostokąta
(Puškárová 1980; Oriško 1984; Hoššo 1990).
Wzmianki o istnieniu kaplicy p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny napotkać
można w testamencie mieszczanina kremnickiego Augustina Langsfeldera z 1485 r.,
gdzie jest mowa o cappella constructa ad
Sanctam Katharinam (Oriško 1984; Hoššo
1990). Na podstawie wspomnianych znalezisk monetarnych hipotetycznie można
przyjąć, że kaplica powstała przed 1456 r. Nie wiadomo kiedy została zburzona,
jednak w latach 1611-1612 już nie istniała, zatem byłby to terminus ante quem jej rozebrania i przekształcenia prezbiterium w
basztę.
29. Kremnica, Areál mestského hradu, Severná veža a
vstupná brána zo severu, 14.07.2013. Obwarowanie wzgórza zamkowego tworzą dwa
pierścienie murów obronnych, po których północnej stronie znajduje się brama wjazdowa.
Prowadzi do niej kamienny most, przechodzący przez dawną fosę. Dawniej do wieży
bramnej musiał wieść most zwodzony, co potwierdza obecność prostokątnego zarysu
wokół wjazdu oraz dwóch otworów na liny do jego podnoszenia (Lichner, Borodač 1979). Wieża bramna ma
kształt kubicznego prostopadłościanu, dawniej przeprutego otworami
strzelniczymi, które podczas przebudowy w XV w. zastąpiono oknami (Lichner, Borodač 1979). Na północnej
ścianie bramy zachował się do dziś otwór, który zgodnie z przekazami źródłowymi
nosił nazwę „smolny nos”: służył on, jak wskazuje jego miano, do wylewania na
stojącego pod murem nieprzyjaciela gorącej smoły lub rozgrzanej oliwy (sic!),
celem obezwładnienia go. Wieża bramna składa się z trzech kondygnacji, dolna
służyła za mieszkanie odźwiernego, którego zadaniem było również troszczenie
się o utrzymanie zamku w jak najlepszym stanie, a w najwyższej kondygnacji siedział
strażnik strzegący północnego wejścia na teren zamku. Dziś we wnętrzach baszty,
na najwyższej kondygnacji znajdują się ekspozycje poświęcone dziejom obronności
miasta oraz rozmaitym rodzajom broni siecznej i palnej. Dolna kondygnacja
mieści ekspozycję znalezisk archeologicznych na kremnickim wzgórzu zamkowym.
30. Kremnica, Areál mestského hradu, Stará radnica,
14.07.2013. Pozostałości budynku pełniącego dawniej rolę ratusza znajdują się
naprzeciwko głównego (północnego) portalu kościoła p.w. św. Katarzyny na wzgórzu
zamkowym w Kremnicy. Ratusz wybudowano w 1. połowie XV w. w obrębie
międzymurza, pomiędzy murem głównym i wewnętrznym murem parkanowym (Šášký 1968; Puškárová 1980). Podczas
prac wykopaliskowych odkryto na wzgórzu zamkowym jamę wapienną, będącą śladem
prac nad budową ratusza (Hoššo 1990).
Dyspozycja pomieszczeń dawnego ratusza kremnickiego przypominała rozwiązania
zastosowane w niektórych gotyckich curiae
na terenie Górnych Węgier, a najbliższą dlań analogię da się odnaleźć w
datowanym na czas po 1342 r. Domu Dziedzicznego Rajcy Miejskiego (Erbrichterhaus) w Kunešovie (Oriško 1984).
Ratusz kremnicki był rezydencją rady miejskiej do 1560 r.
Po tej dacie w budynku urządzono archiwum, które działało do XVIII w. W 1887 r.,
gdy dostrzeżono poważne naruszenie statyki budowli, podjęto decyzję o
rozebraniu jej górnej kondygnacji (Pisoň
1972).
31. Kremnica, Areál mestského hradu, Schodisková bašta,
14.07.2013. W bliskim sąsiedztwie dawnego ratusza miejskiego znajduje się wieża
schodowa, w źródłach występująca również pod nazwą baszty parafialnej (Šášky 1968). To ostatnie miano wynikało
prawdopodobnie z faktu, iż przynajmniej od XIV do XVI w. służyła ona za
mieszkanie proboszcza fary p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej, skoro jeszcze w
1605 r. wzmiankowana jest w źródłach jako Pfaffen
Thurmb auf dem Schlosz (Oriško 1984).
Klatkę schodową wiodącą na teren zamku kremnickiego wybudowano w XV w., jednakowoż
obecna pochodzi z XVIII w. W 2. połowie XIX w. basztę przebudowano, co jednak
nie wpłynęło znacząco na jej wygląd (Pisoň
1972). Dziś wieża pełni funkcję głównego wejścia na wzgórze, a w jej
wnętrzach znajduje się ekspozycja muzeum monet i medali.
32. Kremnica, Areál mestského hradu, Kostol svätej
Kataríny, 14.07.2013. Górujący nad wzgórzem zamkowym i całym miastem Kremnica kościół
p.w. św. Katarzyny był dawniej świątynią dwunawową, wzniesioną około połowy XV
w., po przekształceniu starszej budowli z XIV w., być może starszego kościoła
lub części pałacu przewodniczącego królewskiej izby górnictwa i mennictwa (Pisoň 1972). Podczas prac
wykopaliskowych odnaleziono jamę do gaszenia wapna, odkryto również drobne
elementy ceramiki oraz trzy monety: obol z lat 1346-1357, denar z 1348 r. i
kawałek feniga z przełomu XIII i XIV w. (Hoššo
1990). Jamę do gaszenia wapna zaprzestano używać w 1357 r., co wraz ze
znaleziskami monetarnymi skłania ku hipotezie, że starszy kościół mógł być
rozpoczęty przed połową XIV w. i ukończony przed 1400 r. Pod wezwaniem św.
Katarzyny Aleksandryjskiej kościół kremnicki wymieniony jest po raz pierwszy w
1526 r., w 1560 r. zniszczył go pożar, który nie oszczędził także wieży. Obecny
kościół p.w. św. Katarzyny ma formę dwunawowej hali, z dostawionymi od północy
i południa aneksami, kruchtą i niesymetrycznie dostawionym prezbiterium. O
czasie budowy obecnego kościoła p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej sporo mówią
daty widoczne na zwornikach sklepień, niektóre spośród nich przeniesione do
obecnego Muzeum Zamkowego, inne pozostawione in situ. Wnętrze prezbiterium kościoła nakrywa sklepienie sieciowe,
zawierające zwornik z datą 1488 – odnoszącą
się do konsekracji tej części świątyni; na sklepieniu nad południową kaplicą
boczną znajdował się zwornik opatrzony datą 1485
(Matunak 1928; Pisoň 1972). Koncepcja
dwunawowej budowli sakralnej, zrealizowanej w czasie po 1400 r. jest
świadectwem recepcji sakralnej architektury gotyckiej Wiednia, a najbliższą analogią
wydaje się korpus nawowy kościoła St. Maria am Gestade, rozpoczęty w 1394 r.
przez mistrza Michaela Chnaba (Oriško
1984). Na dalekie echa wiedeńskiego warsztatu Michaela Chnaba w przypadku
kościoła w Kremnicy wskazują również detale architektoniczne: kolankowe konsole
z baldachimami na czworobocznych filarach międzynawowych, czy zredukowane
przypory wokół zamknięcia prezbiterium (Oriško
1984). Na tej podstawie nie można wprawdzie wnioskować, że budowniczym
kościoła kremnickiego był warsztat Michaela Chnaba lub sam Michael Chnab (por. Puškárová 1980), jednak hipotetycznie
można przyjąć, iż budował go bliżej nieznany warsztat wiedeński, kontynuujący
styl Chnaba.
Pola pomiędzy siecią żeber sklepienia naw wypełniają
malowidła obrazujące postacie świętych. Wnętrze dwunawowego korpusu nakrywają
sklepienia wsparte na środkowych filarach, a pola sklepienne częściowo wypełnione
są motywami roślinnymi (neogotyckimi). Na północną i południową emporę prowadzą
koliste w rzutach poziomych klatki schodowe.
Wyposażenie wnętrza kościoła p.w. św. Katarzyny jest w
większości neogotyckie, z jedynie nielicznymi elementami pochodzącymi z
wcześniejszych epok (e. g. późnogotycka, polichromowana figurka Madonny z ok.
1500, renesansowa chrzcielnica).
33. Kremnica, Mincovňa, 14.07.2013. Mennica kremnicka
jest jednym z najstarszych działających do dziś zakładów rzemieślniczych tego
rodzaju na świecie. Jej działalność została zapoczątkowana 17 listopada 1328
r., kiedy król Węgier Karol Robert d'Anjou nadał Kremnicy status wolnego
królewskiego miasta górniczo-menniczego i tym samym przyznał prawo do bicia
monet (Kazimír 1978). W 1331 r. magister Hipolit otrzymał tytuł comes camerorum in Kremnica –
przewodniczącego (hrabiego) królewskiej izby menniczej w Kremnicy (Kazimír 1978). Tytuł przewodniczącego izby
królewskiej oznaczać mógł, że bicie srebrnych i złotych monet znajdowało się
pod opieką osobnych organów państwowych, a za nadzór nad wybijaniem obu
rodzajów monet odpowiedzialna była jedna osoba (Kazimír 1978; Mazůrek 2006). Monety, które zaczęto wówczas bić w
Kremnicy miały 23 karaty i 9
gramów złota, wzorem monet bitych we Florencji, dlatego
pierwsze kremnickie jednostki pieniężne nazwano florenami. Kiedy wprowadzono,
na wzór wenecki dla odmiany, napis iste
ducatus, pojawiło się nowe miano monet – dukaty węgierskie. Dobrze
rozwijającą się mennicą kremnicką administrowali w pierwszym stuleciu jej
działalności przewodniczący (hrabiowe) izby królewskiej, jednak z czasem udział
w administrowaniu nią przypadł również samej radzie miasta (Kazimír 1978). Wpływ mieszczaństwa
Kremnicy na zarządzanie mennicą był prawdopodobnie uwarunkowany poziomem
wydobycia rud metali szlachetnych, które realizować można było jedynie w formie
przedsiębiorczości zbiorowej (Kazimír
1978). Przedstawiciele wspólnot miejskich mieli formalnie nadzór nad całą
organizacją górnictwa w rewirze kremnickim. Dekretem z 1385 r. przewodniczący
izby królewskiej, rajca i zaprzysiężeni przyznali główną sztolnię dziedziczną
rewiru kremnickiego wspólnocie rębaczy (Kazimír
1978). Udział przedsiębiorców górniczych w badaniu jakości metali
szlachetnych, a także już wybitych monet potwierdza mandat króla Zygmunta
Luksemburskiego z 1412 r. (Kazimír 1978).
Spośród rajców miejskich wybierano tak zwanego probiercę monet, który sam był
przedsiębiorcą górniczym. Z 1. połowy XV w. zachował się nawet dokument
potwierdzający używanie w mennicy igły do testowania jakości złota i srebra menniczego
oraz jest mowa o osobie odpowiedzialnej za ten proceder, obdarzonej tytułem probator auri et argenti (Kazimír 1978). Bez ostatecznego
zatwierdzenia ze strony probiercy żadna moneta wybita w mennicy nie miała
statusu ustawowego środka płatniczego (Kazimír
1978).
Od połowy XV w. budynek mennicy kremnickiej znalazł się w
otoczeniu pierścienia murów obronnych miasta, wcześniej (1442) wspomina się w
źródłach o starym dworze przewodniczącego (hrabiego) królewskiej izby menniczej
(Im alden Kammerhof) jako siedzibie
mennicy (Oriško 1984). Monety
kremnickie wyróżniały się na tle innych monet europejskich wysoką zawartością
złota, dzięki czemu szybko uznano je za najtwardszą walutę w Europie. Zgodnie z
przekazami źródłowymi rocznie w mieście Kremnica bito około 21,5 mln sztuk, co
odpowiadałoby dzisiejszej wartości jednego miliarda dolarów (sic!). Ilość osób
zatrudnionych w mennicy w pierwszym wieku jej działalności można oszacować na
podstawie danych z XVI w., dotyczących ilości przetworzonych metali
szlachetnych. I tak rejestr podatków opłaconych na rzecz miasta w 1531 r.
wymienia 63 menników, trzech spośród nich bijących złote monety; w 1535 r.
podobny rejestr podatkowy wymienia 100 zatrudnionych (Kazimír 1978). W latach 40. XVI w. w mennicy kremnickiej pracowało
około 23 menników bijących złote monety i 60 bijących srebrne, a liczba
wszystkich zatrudnionych sięgać mogła nawet 120 (Kazimír 1978). Kremniccy mistrzowie mennictwa opanowali wyjątkową
technikę rafinacji złota z rud wydobywanych w kopalniach rewiru kremnickiego,
dzięki czemu mennica była w stanie wyprodukować w skali rocznej 250 tysięcy
złotych dukatów. Tak wielką ilość złotych monet bito w Kremnicy do końca XV w.,
w późniejszych epokach ustąpiły one miejsca monetom z mniej kosztownych
materiałów. Kremnicki cech menniczy jako pierwszy w Europie rozpoczął w 1499 r.
również wybijanie srebrnych tolarów.
Wraz z biciem monet w królewskim mieście
górniczo-menniczym rozpoczęto bicie medali, według danych źródłowych miało to
miejsce w końcu XV w. Medale nie były jednostką pieniężną, lecz rodzajem dzieł
sztuki obrazujących ważkie wydarzenia, jakie miały miejsce w historii danego
miasta, kraju bądź społeczności. Autor medalu miał przed sobą trudne zadanie: zmieszczenia
motywu związanego z punktem zwrotnym w historii na niewielkiej przestrzeni
okrągłego pola. Oczywiście rozmiary medali znacznie przewyższają rozmiary monet
i podobnie relief medalu odznacza się większą wypukłością w stosunku do reliefu
monety. Medale stanowiły rodzaj nośnika faktów historycznych, przeto ogromnie
ważna stawała się przy ich produkcji precyzja wykonania. Jednym z pierwszych wybitych
w mennicy kremnickiej był medal upamiętniający koronację młodocianego króla
Ludwika II Jagiellończyka w 1508 r. Z tego właśnie okresu i nieco późniejszych
dziesięcioleci zachowały się w źródłach zapiski imion i nazwisk mistrzów
medalierstwa, takich jak Christoph Fussl, Lucas Richter, czy Abraham Eisker,
którzy byli autorami medali renesansowych, dziś zaliczanych do najcenniejszych
skarbów poszukiwanych przez kolekcjonerów medali. W XVII w. w zapiskach
źródłowych mamy odnotowanych medalierów o nazwisku Roth von Rothenfels –
starszego i młodszego (ojca i syna), którzy zasłynęli jako producenci medali z
wizerunkiem św. Jerzego, służących za talizmany oddziałom konnicy wojskowej.
Po śmierci króla Czech i Węgier Ludwika II Jagiellończyka
pod Mohaczem w 1526 r. kremniczanie, wzbogaceni o doświadczenia z ubiegłych
stuleci wystąpili do cesarza Ferdynanda I, koronowanego na nowego władcę Czech
i Węgier z prośbą o przyznanie prawa do bicia monet w mennicy kremnickiej, co
monarcha potwierdził przywilejem z 1527 r. (Kazimír 1978). Wraz z przejęciem mennicy przez cesarza Ferdynanda
zaczęto wybijać w Kremnicy jednostki monetarne Rzeszy Niemieckiej.
Węgry od średniowiecza miały oprócz kremnickiej więcej
mennic, działały one w Bratysławie, węgierskim Nagy Bányi, czy obecnie
rumuńskiej Alba Iulia. Jednakowoż mennica w Kremnicy przewyższała pozostałe
poziomem wydajności produkcyjnej, jak również zaawansowaniem technologii.
Pewnie dlatego w dniu 14 IX 1598 r. ówczesny cesarz Rudolf II Habsburg wydał
dekret, na mocy którego zarządził aby mennica bijąca monety cesarskie pozostała
w Kremnicy (Kazimír 1978). Przywilejem
z 1650 r. potwierdzono wszelkie dotychczasowe prawa przysługujące mennikom
kremnickim i zakazano zatrudniania cudzoziemców nie tylko w Kremnicy, ale we
wszystkich mennicach węgierskich (Kazimír
1978). Państwo do końca XIX w. nakazywało zamykanie nierentownych mennic,
jednak kremnickiej nigdy podobny los nie spotkał i tym samym stała się jedynym
ośrodkiem produkcji monet na Węgrzech. Okres najwyższego poziomu wydajności
produkcyjnej przeżywała mennica w latach panowania cesarzowej Marii Teresy,
wówczas bito tu większą ilość monet niż we wszystkich mennicach monarchii habsburskiej
razem wziętych (!). Wysoką wydajność produkcyjną zapewniał mennicy kremnickiej
fakt stosowania najbardziej postępowych urządzeń menniczych. Pierwszym znanym
ze źródeł urządzeniem był wzmiankowany w 1565 r. tak zwany padacz – w konstrukcji przypominający taran wojskowy, w
dzisiejszych czasach na jego wzór buduje się kafary budowlane, służące do
wbijania w ziemię elementów metalowych. Kolejnym znanym z przekazów źródłowych
urządzeniem do bicia monet był balanser,
rodzaj bijaka wrzecionowego. Wprowadził go w Kremnicy w 1710 r. technik,
rytownik i medalier pochodzenia szwedzkiego, Daniel Warou (Kazimír 1978). Za pomocą tego urządzenia było możliwe wybijanie
monet w nowoczesny jak na owe czasy sposób, a Kremnica stała się pierwszym w
Europie środkowej miastem, gdzie weszło w życie stosowanie balansera. Wzorem
Kremnicy podobne urządzenia wprowadzono do mennic w Wiedniu i Pradze. O
potężnej ilości monet wybijanych w mennicy kremnickiej świadczy dobitnie liczba
balanserów zaprzęgniętych do produkcji. Wiedeńska mennica dysponowała 4
urządzeniami, praska 3, tymczasem Kremnica mogła się poszczycić liczbą… 18
(sic!).
Reforma walutowa z 1750 r., w wyniku której wprowadzano
stopniowo we wszystkich krajach niemieckich oraz innych należących do korony
habsburskiej tak zwaną walutę konwencyjną stała się przyczyną dalszego etapu
rozwoju mennicy kremnickiej (Kazimír 1978).
Mennica w Kremnicy spośród wszystkich mennic w miastach pod panowaniem
Habsburgów odznaczała się najwyższą wydajnością produkcyjną, a dzięki konwencji
cesarskiej mogła zaopatrywać w jednostki pieniężne znacznie większe terytorium
niż kraje habsburskie (Kazimír 1978).
Rozbiory Polski negatywnie wpłynęły na działalność
mennicy: wybijanie monet dla austriackiej armii okupacyjnej oraz na potrzeby
krajów okupowanych przejęła mennica w Smolníku (Kazimír 1978). Pod koniec lat 70. XVIII w. mennica kremnicka
ponownie osiągnęła jednak wysoki poziom produkcji monet, tym razem miedzianych
(Kazimír 1978).
W pierwszych latach XIX w. znaczenie kremnickiej mennicy
znowu wzrosło, bowiem miasto leżało daleko od areny wojen napoleońskich.
Zajęcie licznych ziem pod panowaniem Habsburgów przez Francuzów wymusiło jednak
zachowanie ostrożności: izba mennicza dworu cesarskiego przeniosła się do
Kremnicy, administrator mennicy wiedeńskiej również zmienił rezydencję (Kazimír 1978). Izba dworska nakazała
administracji mennicy kremnickiej mobilizację wszystkich zatrudnionych w
przedziale wiekowym od 15 do 55 lat; nakaz ten obejmował 87 pracowników i 20
urzędników (Kazimír 1978).
W latach 1812-1815, kiedy produktywność mennicy
kremnickiej znowu podupadła, nastała okazja do wypróbowania niektórych nowinek
technicznych, celem usprawnienia działalności mennicy (Kazimír 1978). Od 1814 r. zaczęto wypróbowywać topienie metalu w
piecach projektowanych na wzór francuski, z wykorzystaniem tygli żeliwnych;
nowa metoda przetapiania okazała się znakomitym rozwiązaniem, bowiem tygle
żeliwne kosztowały zaledwie 25% ceny wcześniej stosowanych tygli grafitowych,
co więcej, nowy piec do topienia metali wymagał zaledwie połowy ilości węgla w
stosunku do starego pieca (Kazimír 1978).
W latach 1817-1848 r. nie wybijano w mennicy kremnickiej monet miedzianych, co
oznaczało redukcję liczby zatrudnionych.
Powstanie cesarstwa austro-węgierskiego w 1867 r.
przyczyniło się do utraty przez Węgry wszelkiej formy samodzielności
państwowej, co również nie pozostało bez wpływu na działalność mennicy
kremnickiej. W latach 1885-1891, po zawarciu umowy na kupno ziemi pod budowę
nowych obiektów rozpoczęto instalację nowych urządzeń menniczych, między innymi
walcowni, założono także oświetlenie elektryczne z własnym źródłem energii (Kazimír 1978).
Po 1918 r. działalność mennicy kremnickiej została poważnie
naruszona zawirowaniami pierwszej wojny światowej. Ministerstwo Finansów w
Budapeszcie wydało 5 XI 1918 r. nakaz ewakuacji z mennicy kremnickiej wszelkich
metali szlachetnych, a 11 XI tego samego roku całkowite opróżnienie mennicy z
urządzeń i przewiezienie ich do Budapesztu (Kazimír 1978). Budynek działającej przez wiele wieków mennicy
został opuszczony, jednak już w 1920 r. doszło do wznowienia działalności, jakkolwiek
w ograniczonym zakresie (Kazimír 1978).
Dzięki wyposażeniu w nowoczesne urządzenia już w 1921 r. mennica kremnicka
osiągnęła wysoki poziom produkcji (Kazimír
1978). W 1927 r. nastąpiła jednak ponownie stagnacja: spośród czternastu
urządzeń czynnych było zaledwie 4-6 (Kazimír
1978). Wielki kryzys gospodarczy w 1930 r. nie odcisnął zbytnio piętna na
działalności mennicy kremnickiej, do 1931 r. udało się utrzymać wysoki poziom
produkcji monet (Kazimír 1978). Także
rozbicie Czechosłowacji pomiędzy Niemcy hitlerowskie, Węgry i Polskę nie odbiło
się negatywnie na działalności mennicy (Kazimír
1978). Przykładowo w 1940 r. mennica wybiła dla Narodowego Banku
Słowackiego 24 062 000 monet (Kazimír
1978). W czasie drugiej wojny światowej ładunek podłożony przez najeźdźców
niemieckich zniszczył wnętrze właściwego pomieszczenia, w którym bito monety.
Po zniszczeniach wojennych rzemiosło mennicze szybko się jednak odrodziło i już
w 1946 r. rozpoczęto realizację intensywnego planu produkcyjnego (Kazimír 1978). Do 1950 r. zrealizowano
plan wybicia 92 784 000 monet czesko-słowackich i 176 616 000
polskich (Kazimír 1978). W 1975 r.
zamiarem strategii dalszego rozwoju mennicy, wobec rosnącego zapotrzebowania
ludności na monety, było zwiększenie wydajności produkcyjnej o 12-24% (Kazimír 1978). Do lat 90. XX w. nadal w
Kremnicy bito monety (korony) dla całej Czechosłowacji. Od 23 stycznia 1993 r.
rozpoczął się okres wybijania monet dla nowo powstałego, niezależnego państwa
słowackiego, a sprowadzenie nowego urządzenia do bicia odbyło się w asyście
przewodniczącego parlamentu Słowacji, przedstawicieli Słowackiego Banku
Narodowego (Slovenská Národná Banka)
oraz zaproszonych gości, wraz z dziennikarzami, pracownikami radia i telewizji.
Pod koniec 2008 r. na Słowacji wprowadzono walutę Euro, co oczywiście oznaczało
ponowną reformę mennictwa kremnickiego, jakkolwiek nowe jednostki pieniężne
nadal bito i do dziś bije się we wnętrzach budynku, którego historia sięga
połowy XV w. Mennica kremnicka jest w panoramie dawnego królewskiego miasta
górniczego rodzajem klamry spinającej przeszłość ze współczesnością, historię
całego miasta z dziejami rzemiosła, jakie przyniosło miastu sławę na skalę
całej Europy.
34. Kremnica, Baroková fontána, 14.07.2013. Prezentująca
się dość skromnie fontanna barokowa znajduje się w północnej części głównego rynku
(Štefánikovo námestie) w Kremnicy.
Autorstwo jej można z wysoką dozą prawdopodobieństwa przypisać warsztatowi
Dionisio Stanetti’ego, czas jej powstania jest jednak trudny do precyzyjnego
określenia, hipotetycznie przyjmuje się połowę XVIII w. Rzut poziomy fontanny
ma typowy dla baroku, wyrafinowany kształt kwadratu o bokach poprzecinanych
odcinkami koła. Pierwotnie na podeście posadowionym pośrodku kamiennej niecki stać
miała statua Neptuna. Jednakowoż brak wystarczających dowodów źródłowych,
potwierdzających przeznaczenie posągu antycznego boga mórz dla fontanny kremnickiej
zadecydować miał o jego usunięciu w latach 90. XX w. i zastąpieniu odlanym z
brązu kwiatonem. Skoro jednak nowy element fontanny zdecydowanie nie pasował do
jej stylistycznego charakteru, został również po niedługim czasie usunięty i
obecnie fontanna może wywierać wrażenie nieukończonej, czy nawet razić brakiem istotnego
z punktu widzenia kompozycji elementu.
35. Kremnica, Ubytovanie (penzión) pod vejmutovým lesom,
14.07.2013. Pozwalam sobie opis wzbogacić opis podróży do Rzymu z lipca 2013 r.
o kilka uwag na temat prywatnego pensjonatu „Vejmut”, w odwiedzonej na trasie Kremnicy,
tym bardziej, że jest to miejsce, które poleciłbym każdemu, kto wybiera się do tego
przepięknego miasta górniczego. Pensjonat znajduje się przy ulicy Bystryckiej
(Bystrická ulica 497/2), przy której również zachowały się dwa dawne domy
górników, prawdopodobnie rębaczy (na pewno nie wyższych urzędników ani
przedsiębiorców górniczych), którzy w pocie czoła pracowali w wyrobiskach,
odbijając skały zawierające rudy srebra i złota – główne kruszce wydobywane w
rewirze kremnickim. Nazwa kwatery „Vejmut” wywodzi się od otaczającego dom,
niewielkiego lasu iglastego z przewagą sosen wejmutek (łac. Pinus strobus L., stąd umieszczona w
nazwie pensjonatu dopiska pod vejmutovým
lesom). Gościom odwiedzającym Kremnicę udostępnia się dolną kondygnację
budynku, solidnie urządzoną i oferującą naprawdę wysoki poziom usług. Miejsce to
tym bardziej mogę polecić, że znajduje się w niewielkiej odległości od
historycznego centrum Kremnicy, nad górskim potokiem, dość daleko od dróg
przelotowych oraz dworca kolejowego (co pozwala uniknąć hałasów).
36. Kremnica, Ubytovanie (penzión) pod vejmutovým lesom, Kuchyňa,
14.07.2013. Tak jak wspomniałem na początku opisu kwatery prywatnej pod lasem
wejmutowym, goście mają do dyspozycji wspólną kuchnię, znakomicie urządzoną i
co najważniejsze – utrzymaną w czystości. Wielkie okno zapewnia padanie obfitego
światła dziennego, przestronność pomieszczenia pozwala na jednoczesne
przebywanie i korzystanie większej liczby osób. Podczas mojego pobytu nie miało
to jednak większego znaczenia, skoro w prywatnym pensjonacie „Vejmut”
zakwaterowany byłem całkiem sam.
37. Kremnica, Ubytovanie (penzión) pod vejmutovým lesom, Trojlôžkový pokoj,
14.07.2013. Na zdjęciu widoczne są dwa łóżka w jednym z pokoi na terenie
kwatery „Vejmut”, chociaż tytuł sugeruje, iż chodzi o pokój na trzy osoby.
Całości nie byłem w stanie objąć obiektywem, więc kto nie wierzy, może jedynie
udać się do Kremnicy i pozwolić sobie na nocleg w domu przy ulicy Bystrická,
pod lasem wejmutowym, ewentualnie odwiedzić stronę internetową prywatnego
pensjonatu. Jednakowoż przestrzegam, iż w praktyce niejednokrotnie może się
okazać, iż to, co pokazują zdjęcia w Internecie nie zawsze zgadza się z
rzeczywistością. Ja po przyjeździe do Kremnicy doznałem samych miłych zaskoczeń
jeśli chodzi o kwaterę, niemniej wiem, że nie zawsze wygląda to tak różowo.
38. Kremnica, Banícky dom, Bystrická ulica č. 494 / 40,
14.07.2013. Zachowane do dziś, dawne domy górników (rębaczy), czynnych w
rewirze kremnickim pochodzą przeważnie z XIX i początków XX w. i reprezentują
budownictwo na pograniczu sztuki ludowej z tego okresu. Typologia domów
górników w Kremnicy oscylowała od drewnianych budynków parterowych o
konstrukcji zrębowej, poprzez kamienne, na zewnątrz tynkowane, aż po piętrowe,
z drewnianymi galeriami w górnych kondygnacjach (Mencl 1980). Typowy parterowy dom rębacza miał przeważnie
dwutraktową dyspozycję wnętrza z symetrycznie dzielącym ją korytarzem, w domach
piętrowych w środkowym korytarzu znajdowały się schody na piętro oraz na
zewnętrzną drewnianą galerię. Wnętrza parterowego i piętrowego domu nakrywały
drewniane stropy belkowe, w domach piętrowych przedłużenia belek stropowych
parteru podtrzymywały zarazem zewnętrzne galerie, co nawet można uznać za
typową cechę domów górniczych w Kremnicy i okolicach (Mencl 1980). Dachy domów reprezentowały przeważnie typ siodłowy z naczółkami
u szczytów, względnie typ naczółkowy. Najczęściej stosowanym materiałem do
budowy dachów był gont drewniany.
39. Kremnica, Ja vedl'a bronzového pamätníka u hlavného
vchodu do historického stredu mesta, 14.07.2013.
Odlany z brązu pomnik, stojący za barbakanem pełniącym
funkcję bramy głównej bramy wejściowej do historycznego centrum odzwierciedla
charakter dawnego górniczego miasta oraz krótko relacjonuje jego historię.
Wypukłe reliefy zawierają szereg motywów, które nawet laika mogą w znakomity
sposób pouczyć, z czym powinna się kojarzyć nazwa Kremnica. Dolna strefa reliefów wydobytych z ciężkiego monolitu pomnika
obrazuje górnika podczas pracy nad odbijaniem skał w wyrobisku podziemnym,
niewykluczone że do dziś zlokalizowanym gdzieś pod miastem. Strój roboczy w
formie skąpego płaszcza z kapturem daje obraz prowizoryczności zabezpieczeń
oraz niespotykanie surowych warunków pracy na głębokości od kilku do
kilkudziesięciu lachterów (jednostka głębokości w dawnym górnictwie,
odpowiadająca +/- 2 m )
poniżej powierzchni ziemi w średniowiecznych kopalniach rewiru kremnickiego (przypominam,
iż najwyższą wydajność wydobywczą osiągnął on w XIV w.). Nieco powyżej
spotykamy, nie po raz pierwszy zresztą, motyw solarny i lunarny, będące
ikonograficznymi symbolami dwóch najważniejszych kruszców wydobywanych w
kopalniach rewiru kremnickiego: złota (słońce) i srebra (księżyc). W obrębie
samego półkolistego zwieńczenia pomnika widoczny jest obraz średniowiecznego,
otoczonego pierścieniami murów obronnych wzgórza zamkowego, gdzie bez trudu
rozpoznać można sylwetkę górującego nad wzgórzem i całym miastem kościoła św.
Katarzyny Aleksandryjskiej, umieszczonej nieopodal wieży zegarowej (Malá/Hodinová veža), wieży schodowej (Schodisková/Schodišťová bašta) oraz
górniczej (Banícka bašta).
40. Dionisio Stanetti et al., Morový stľp Najsvätejšej
Trojice, Štefánikovo námestie, Kremnica, 14.07.2013. Dominantę kompozycyjną rozpościerającego
się na pochyłym terenie głównego rynku w Kremnicy (Štefánikovo námestie) stanowi późnobarokowa kolumna morowa Trójcy
Przenajświętszej. Dawniej w tym samym miejscu stała prosta, kamienna kolumna z
1711 r., którą rozebrano w 1761 r., a w 1776 r. przeniesiono do pobliskiej
miejscowości Horná Ves.
Główny wklęsły bok trójkątnego postumentu kolumny
zwrócony jest na zachód. Kompozycja barokowej kolumny morowej jawi się jako
wysoce dynamiczna, zaakcentowana gęstym skupiskiem postaci świętych oraz
aniołów. Czternaście posągów wielkości ponadnaturalnej stanowi wizerunki
Czternastu Wspomożycieli: św. św. Krzysztofa, Katarzyny Aleksandryjskiej
(będącej zarazem patronką głównego kościoła parafialnego na wzgórzu zamkowym),
św. Barbary (patronki górników), św. św. Jerzego, Błażeja, Cyriaka, Małgorzaty
z Antiochii, Dionizego, Wita, Idziego, Pantaleona, Achacego (Akacjusza),
Eustachego i Erazma. Wybór tego a nie innego orszaku świętych nie był
bynajmniej kwestią przypadku, bowiem ich kult jako wspomożycieli, sięgający XIV
w. silnie wiązał się z epidemią dżumy i czarnej śmierci, toteż oczywistym
wydaje się, że imiona Czternastu Wspomożycieli przywoływano w modlitwach o
zażegnanie niebezpieczeństwa zarazy, a w dowód wdzięczności kolumny na pamiątkę
pokonania epidemii wzbogacano ich podobiznami.
Czternastu Wspomożycieli składa hołd tronującym na
ziemskim globie, unoszonym przez obłoki Bogu Ojcu i Chrystusowi, ponad którymi
w emitującej złote promienie niebiańskiego światła koronie unosi się gołębica Ducha
Świętego. Nieco poniżej wizerunku Trójcy Przenajświętszej Matka Boska w aureoli
gwiazd wokół głowy zwraca się z prośbą o wyjednanie łaski przebaczenia nękanym zarazą
mieszkańcom Kremnicy. Czternastu Wspomożycielom asystują orszaki anielskie.
O nadrzędnym znaczeniu górnictwa w historii miasta i w
tym przypadku przypomina obecny w obrębie zespołu rzeźb pełnoplastycznych i
reliefów, złocony motyw skrzyżowanego perlika i żelazka. Znakomite dzieło
rzeźby późnobarokowej na terenie Górnych Węgier powstało w latach 1765-1772, a jego głównymi
autorami byli Dionisio Stanetti i Martin Vogerle. Po ich śmierci prace nad
ukończeniem kolumny podjął towarzysz sztuki rzeźbiarskiej z warsztatu Martina Vogerle'go,
Thomas Mayer.
41. Kremnica, Banícky dom, Bystrická ulica, 14.07.2013. Inny przykład
XIX-wiecznego domu górniczego przy ulicy Bystrická w Kremnicy, reprezentuje,
podobnie jak dom omówiony wcześniej, typ piętrowego domostwa, z murowanym
parterem o tynkowanych elewacjach (zob. Mencl
1980). Obiegająca pierwsze piętro, drewniana galeria wspiera się
jednocześnie na belkach stropów nakrywających wnętrza parteru oraz na
wtopionych w elewację słupach. Dach z gontów drewnianych reprezentuje typ
siodłowy, z naczółkami u szczytów.
Lit.: Mencl 1980, s. 517-523.
42. Kremnica, Kúpalisko Katarína, 14.07.2013. Kąpielisko
termalne „Katarína” znajduje się na południowym krańcu dawnego górniczego
miasta Kremnica, w dolinie Kremnickiego Potoku. Głównym źródłem zasilającym je w
wodę jest otwór wiertniczy, wydrążony w 1967 r. na południe od dzisiejszego terenu
kąpieliska. Do czasów dzisiejszych źródło wód piętrzących się na głębokości 367 m pod ziemią zasila pięć
basenów, a temperatury wody w poszczególnych basenach mieszczą się w granicach od
25 do 37°C .
Kąpielisko zasilają naturalne, hipotoniczne wody mineralne, o charakterze
siarczanowo-wodorowęglanowym lub wapienno-magnezowym. Odznaczają się
znakomitymi, potwierdzonymi naukowo właściwościami leczniczymi, działają
regenerująco na schorzenia i stany pourazowe narządów ruchu oraz na układ
nerwowy. Właściwości prozdrowotne wód termalnych rewiru kremnickiego znane są
od ponad 100 lat, kiedy odkryte zostały przez pracujących w kopalniach tegoż
rewiru górników.
43. Kremnica, Floren Café Restaurant – kaviareň, reštaurácia
a obchod so starožitnost’mi a suvenírmi v historickom strede mesta, 14.07.2013.
Dawny dom gościnny, znajdujący się przy głównym rynku (Štefánikovo námestie) w Kremnicy i noszący jednostki monetarnej
wybijanej w mennicy kremnickiej (Floren),
jest najstarszym obiektem o takim przeznaczeniu w centrum górniczego miasta na
Pohroniu. Służył on za miejsce zakwaterowania znanym osobistościom, jakie
odwiedzały Kremnicę w przeszłości, w dobie romantyzmu stał się natomiast jedną
z głównych siedzib myśli wolnomularskiej w Europie środkowej. W dobie
dzisiejszej jest to jeden z hoteli posadowionych przy głównym rynku, oferujący
gościom czternaście pokoi, urządzonych także w stylistyce baroku, secesji,
kolonialnej oraz w stylu Ludwika XVI, jakkolwiek stanowi ofertę dla osób z naprawdę
grubym portfelem. Na parterze budynku znajduje się przywodząca na myśl
oryginalnością wystroju i wyposażenia dawne czasy kawiarnia, restauracja oraz sklep
z pamiątkami.
44. Kremnica, Štefánikovo námestie, Meštiansky dom č.
34/42, 15.07.2013. Historia domu mieszczańskiego numer 34/42, przy głównym
rynku (Štefánikovo námestie) w
Kremnicy sięga XV w. i pomimo znacznego przekształcenia w dobie późnego baroku
(XVIII w.), budynek zachował sporo cech stylistyki rozwiniętego i późnego
gotyku. Na elewacji zwróconej w stronę rynku śladem epoki gotyckiej jest portal
zwieńczony łukiem w formie oślego grzbietu. Podobny portal zachował się we
wnętrzu budynku, na pierwszym piętrze. Zachowane bezpośrednio przy wspomnianym
portalu późnogotyckim wielkie, prostokątne okno z przełamanym laskowaniem w
węgarach jest również śladem gotyku. Okno w zbliżonej formie dotrwało do
naszych czasów na południowej elewacji północnego skrzydła budynku. Obecnie znaczna
część fasady reprezentuje styl późnego baroku: na boniowanym cokole wznoszą się
tynkowane strefy elewacji, odpowiadające dwu kolejnym piętrom, z prostokątnymi
oknami w płasko profilowanych obramieniach.
45. Kremnica, Štefánikovo námestie, Meštiansky dom č.
33/40, 15.07.2013. Dom mieszczański nr 33/40 przy głównym rynku (Štefánikovo námestie) w Kremnicy sięga swymi
początkami epoki gotyku. W dobie wczesnego renesansu został przekształcony, a
jego wnętrza ozdobiono malowidłami ściennymi. Dziś dolną kondygnację budynku
przecina szeroki przejazd, nakryty sklepieniem beczkowym, którego ozdobę
stanowią sztukaterie. W tym samym przejeździe zachowały się polichromowane
portale gotyckie, których pierwotny charakter został nieco zmieniony w wyniku
przeprowadzonej konserwacji.
We wnętrzach pierwszego piętra znajduje się muzeum, jedno
z pomieszczeń, posadowione w południowej części budynku nazwano Salą Zieloną, w której niedawno odrestaurowano
wystrój malarski. Pochodzi on z dwóch niezbyt odległych czasowo, dokładnie
datowanych etapów. Malowidła ścienne z motywami roślinnymi oraz dekoracja
malarska kasetonów stropu powstały w 1525 r., w jednej z nisz w ścianie sali
wystrój malarski w bladych odcieniach barwnych wykonano, zgodnie z datą, w 1527
r.
Kolejna przebudowa budynku miała miejsce około 1624 r., z
tego czasu pochodzi krużganek arkadowy, na drugim piętrze od strony dziedzińca.
Fasada domu mieszczańskiego datowana jest, również podobnie jak w przypadku
sąsiedniego budynku (nr 34/42), na XVIII w. Wydatny portal, zwieńczony dwiema
esownicami flankują dwie kolumny toskańskie. Można odnieść wrażenie, iż jest on
rodzajem wspornika dla ryzalitu środkowego. Ten ostatni flankują po bokach
posadowione na konsolach statuy Marii Immaculaty oraz Chrystusa. Przypisuje się
je pracowni Dionisio Stanetti’ego.
46. Kremnica, Štefánikovo námestie, Meštiansky dom č.
10/19, 15.07.2013. Dom mieszczański numer 10/19, przy głównym rynku kremnickim
(Štefánikovo námestie) był pierwotnie
budowlą gotycką, wzniesioną w końcu XIV w., do 1652 r. pełnił funkcję domu
parafialnego, należącego do kościoła Najświętszej Marii Panny (później
zburzonego), od tej ostatniej daty do 1738 r. pełnił funkcję ratusza.
Jeśli chodzi o dyspozycję wnętrza, jest to budynek
sieniowy, dwutraktowy. Z sieni dzielącej dolną kondygnację na dwa trakty
pomieszczeń, na piętro prowadzi klatka schodowa na planie litery L, z zachowaną
poręczą renesansową. Cechą wyróżniającą budynek na tle innych jest obecność dwu
piwnic, przy czym ta położona niżej została wydrążona bezpośrednio w twardej skale,
na której dom częściowo spoczywa. Najpoważniejszych przekształceń budynek
doznał w latach 1952-1955, kiedy poddano go gruntownej restauracji. Na jego
podwórzu stoi kamienny posąg św. Floriana, dawniej umieszczony przy ulicy
Kutnohorskiej (Kutnohorská ulica). Za
domem mieszczańskim znajduje się późnobarokowy budynek mieszkalny, wzniesiony
na miejscu dawnej Białej Wieży (Bielá
veža), wzmiankowanej jeszcze w 1707 r. Pod koniec XVIII w. obiekt o
wcześniejszym nieznanym przeznaczeniu przekształcono na mieszkalny:
trójkondygnacyjna kubiczna budowla bryłą swą występuje przed lico południowych
murów miejskich. W budynku w dobie dzisiejszej mieści się ekspozycja muzeum
monet i medali bitych w mennicy kremnickiej.
47. Kremnica, Štefánikovo námestie, Meštiansky dom č.
4/7, 15.07.2013. Gotycki dom numer 4/7 jest jednym z najstarszych zachowanych
do naszych czasów budynków przy głównym rynku (Štefánikovo námestie) w Kremnicy. Reprezentuje typ sieniowy, z
korytarzem dzielącym parter na dwa trakty, nakrytym sklepieniem kryształowym.
Pomimo późniejszych przekształceń budynek zachował swój pierwotny, późnogotycki
charakter. Dowodzą tego portale zwieńczone łukami dwuramiennymi lub w formie
oślego grzbietu, zachowane w suterenie i na parterze, również kamienne
obramienia okien i drzwi są oryginalne. Liczne pomieszczenia we wnętrzu budynku
mają oryginalne sklepienia późnogotyckie, a w wejściach do tych pomieszczeń
zachowały się drzwi drewniane ze zbrojeniem lub okuciem metalowym, pochodzącymi
z epoki gotyckiej. W korytarzu dzielącym parter na dwa trakty zachowała się
kamienna posadzka z późnej fazy gotyku, zaś na fasadzie fragmenty imitacji
boniowania są śladami przekształceń nowożytnych. Od zachodu z budynkiem
sąsiaduje inny dom mieszczański (Štefánikovo námestie č. 5/9), oba domostwa
oddzielone są od siebie niewielkim podwórzem i skomunikowane piwnicami.
48. Kremnica, 15.07.2013. Osobný vlak č. 7506, zo smeru
Zvolen nákladná stanica vo smeru Vrútky prišiel na nástupište 2, kol’aj 2. Vlak
pokračuje smer Kremnické Bane, Turček, Horná Štubňa, Horná Štubňa zastávka,
Turčianske Teplice, Diviaky, Malý Čepčín, Jazernica, Kláštor pod Znievom,
Príbovce-Rakovo, Košt’any nad Turcom, Martin, Priekopa a Vrútky. Pravidel’ný
odchod vlaku 15.13.
Późnym popołudniem 15 lipca 2013 r. zakończyłem pobyt w
Kremnicy – mieście mogącym chlubić się
bardzo bogatą historią i dziedzictwem materialnym, wynikającymi z jego
górniczo-hutniczo-menniczej przeszłości. Z pewnością nie poznałem tych zagadnień
wyczerpująco, bowiem taka możliwość nie istnieje, kiedy do dyspozycji ma się
zaledwie półtora dnia. Część czytelników byłaby skora kategorycznie zaprzeczyć,
jakobym poznał Kremnicę pobieżnie, skoro wykonałem sporo zdjęć, z planami ich
publikacji i opatrzenia obszernymi opisami. Jednakże... gdzie w tej pozornie
obszernej dokumentacji chociaż jedno zdjęcie lub wzmianka o jakimkolwiek zabytku
techniki? Jak to możliwe, żeby razy wspominać tylekroć o górniczej przeszłości
Kremnicy i nie zamieścić żadnego zdjęcia dawnych wież szybowych, wlotów do
sztolni, fragmentu infrastruktury przemysłowej z terenu dawnych kopalń złota? I
co równie ważne, w tym krótkim pobycie w Kremnicy zabrakło wizyty w bibliotece,
która znajduje się w jednym z domów mieszczańskich przy głównym rynku (Štefánikovo námestie) i jest w niej
zgromadzona obszerna literatura przedmiotu, poświęcona dziejom miasta,
górnictwu i mennictwu i rewirze kremnickim, czy konkretnym zabytkom lub dziełom
sztuki. Ta zaległość pozostała więc do nadrobienia w kolejnej wizycie, której, jak
teoretycznie rozważałem w tym samym 2013 r. – należałoby poświęcić przynajmniej
dwa pełne dni. Kiedy oddawałem klucz opiekunowi prywatnego pensjonatu „Pod vejmutovým
lesom”, nie zawahałem się powiedzieć po czesku (nie znam słowackiego) „Je opravdu těžce opustit toto město. Řeknu
Vám, že musím tu příjet ješte jednou, možna na více dnů a ne na cestě do Říma”.
Odpowiedział „Teším sa a prajem Vám
st'astnú cestu do Ríma”.
Faktycznie, szalenie trudno było opuścić Kremnicę, nawet mimo
świadomości znalezienia się za dni parę w Rzymie. Kiedy wsiadłem do przegubowej
jednostki napędowej 813-024 7, nie mogłem wprost oderwać wzroku od okna,
obserwując pozostającą w tyle panoramę miasta, ta jednak szybko zniknęła z pola
widzenia, kiedy szynobus wjechał do tunelu o nazwie Blaufuss, na szlaku kolejowym numer 171, pomiędzy Kremnicą a
należącą przez liczne wieki do rewiru kremnickiego miejscowością Kremnické Bane
(co tłumacząc ze słowackiego oznacza „Kremnickie Kopalnie”). Krajobrazy będące
prawdziwą ucztą dla wzroku długo jeszcze ciągnęły się wzdłuż linii kolejowej, wiodącej
w kierunku stacji węzłowej Vrútky. W tym ostatnim mieście czekała mnie
przesiadka.
49. Vrútky, 15.07.2013. Hlásenie zmeškania vlaku: Zrýchlený
vlak č. 1848 „Borišov”, zo smeru Zvolen osobná stanica, ktorý pokračuje smer
Žilina, s pravidel'ným prichodom v 16.49, dnes z prevadzkových dôvodov pride z
asi 10-minutovym zmeškaniem. Ospravedlnujeme sa za vznik tohoto meškania a
oznámujeme, že ohlásena doba zmeškania sa môže zmenit'.
Pociąg przyspieszony (zrýchlený)
„Borišov” przybył na stację Vrútky z opóźnieniem około dziesięciu minut, nie
zaowocowało to jednak poważniejszymi zmianami w planie podróży. Skład czterech
wagonów reprezentowała pierwsza i druga klasa bezprzedziałowych, klimatyzowanych
serii Aeer, Bdteer i Bdgtmee, ciągniętych przez spalinowego „okularnika” 757 011-2.
Odetchnąłem z ulgą, kiedy wyjrzawszy przez okno wagonu spostrzegłem
gigantyczny zator drogowy, jaki utworzył się na trasie szybkiego ruchu,
biegnącej wzdłuż dwutorowej, głównej słowackiej magistrali kolejowej numer 180.
Na drodze ekspresowej stał niekończący się rząd najrozmaitszych pojazdów
osobowych i ciężarowych, a pociąg przyspieszony „Borišov” sunął w tym czasie pustym
torem z umiarkowaną szybkością (80-90 km/h ), mijając po drodze jedynie
rozpędzający się za Żyliną pociąg pospieszny „Liptov”, jadący z Bratysławy
(Bratislava hlavná stanica) do Koszyc (Košice) i prowadzący dwa bezpośrednie
wagony Kolei Rosyjskich (RŻD/РЖД), relacji Bratislava hl. st. – Košice – Čierna
nad Tisou – Moskva Kijevskij vokzał (Москва Киевский вокзал).
Nadmienię, że los globtrotera czasem nie jest łatwy, o
czym przekonałem się po przybyciu do Żyliny – wówczas spotkała mnie niezbyt
miła niespodzianka.
50. Žilina, Ubytovňa Zamprad, 15.07.2013. Miasto
przemysłowe Żylina, po tym jak opuściłem przepiękną Kremnicę, nie przywitało
mnie niestety zbyt zachęcająco. Pomijając fakt, że „kwaterownia” o nazwie
Zamprad (bo tak chyba można tłumaczyć na język polski słowackie słowo ubytovňa) znajdowała się w ogromnej
odległości od historycznego centrum miasta, standard zakwaterowania okazał się
na poziomie poniżej krytyki. Za jeden nocleg zapłaciłem więcej niż przewidywała
umowa zawarta przez Internet, co mnie zaskoczyło: Jak to możliwe, że w Kremnicy
właściciel wyraził gotowość opuszczenia z ceny 1 € od dwóch noclegów w
warunkach znakomitych pod każdym względem, a w Żylinie zostałem zmuszony do
dopłacenia do wcześniej ustalonej ceny 2 € za warunki, delikatnie rzecz ujmując,
fatalne? Nie do pozazdroszczenia mogą być pokoje wyposażone przestarzałym,
„zdemobilizowanym” sprzętem, pozbawione zasłon, firanek, czy nawet żaluzji w
oknach, z podłogami pokrytymi wykładziną z tworzywa sztucznego, toalety z
niedomykającymi się drzwiami, brak papieru toaletowego (co odźwierna (vratnica) tłumaczyła, o zgrozo, że za
cenę, jaką uiściłem nie jest on zapewniony!). Pozostało jedynie zacisnąć zęby
na tę jedną noc i następnego dnia możliwie wcześnie uciekać do Rzymu.
51. Žilina, Katedrála Najsvätejšej Trojice, 16.07.2013.
Katedra p.w. Trójcy Przenajświętszej znajduje się na wschodnim obrzeżu
historycznego centrum Żyliny, w pobliżu Placu Andreja Hlinki (Námestie Andreja Hlinku), przy ulicy
Horný val. Przyjmuje się, że obecną świątynię wybudowano około 1400 r., przy
czym z wielkim prawdopodobieństwem w bliskim sąsiedztwie i nawet częściowo na
miejscu dzisiejszego kościoła od XIII w. znajdował się zamek, którego istnienie
poświadczają pisemne wzmianki z 1318 i 1454 r. Budowla o przeznaczeniu sakralnym
wspomniana jest po raz pierwszy w 1423 r., poświęcona była jednak Najświętszej
Marii Pannie, a nie Świętej Trójcy. Zmiana patrocinium miała miejsce nieco
później, najpewniej w końcu XVI w., w połowie tego samego stulecia kościół
został dwukrotnie zajęty przez protestancką rodzinę Podmaniczký'ch (1540,
1548), którzy zamienili go na warownię. Świadectwa istnienia w okolicach i
częściowo na miejscu obecnej świątyni starszych budowli potwierdziły badania
archeologiczne, przeprowadzone w październiku i listopadzie 2000 r. oraz od
kwietnia do października 2001 r. Obszar prac wykopaliskowych wyznaczono w najbliższych
okolicach kościoła, na powierzchni 5,5×11 m. Na tak niewielkiej przestrzeni
zdołano dokonać niezwykłego odkrycia, obejmującego fundamenta starszych
obiektów sakralnych, poprzedzających dzisiejszy kościół katedralny. Głębokość
dawnych fundamentów mieściła się w granicach od około 40-50 cm do blisko 300 cm pod poziomem obecnego
brukowania placu. Na postawie odnalezionych fragmentów murów wywnioskowano
przynajmniej dwie, jeśli nawet nie trzy fazy budowy starszej świątyni, której
prezbiterium miało rzut poziomy prostokąta. Południowa część chóru stykała się mniej
więcej ze ścianą obecnego prezbiterium, a część północna zachodziła do wnętrza
dzisiejszego poligonalnego zamknięcia prezbiterium. Domniemane zawalenie się
południowej ściany dawnego chóru wymusiło poszerzenie jej o ok. 100-110 cm w kierunku
południowym oraz wzmocnienie masywną przyporą, występującą przed lico muru o
kolejnych 100 cm .
Podobny filar szkarpowy przybudowano na pionowej osi symetrii południowej
ściany dawnego chóru, aby zapobiec kolejnemu zawaleniu. Poniżej prezbiterium
dawnego kościoła znajdowała się krypta, w której podczas prac archeologicznych
odnaleziono fragment mensy ołtarzowej z czerwonego wapienia. W pobliżu naroża
drugiej ze wspomnianych wyżej szkarp odkopano kamienny kliniec zdobiony
ornamentem, może być to fragment romańskiego portalu dawnego kościoła. Przy
wschodniej ścianie dawnego chóru odnaleziono fragmenty apsydy na planie
półkola, która stała się częścią świątyni pod koniec XIII lub na początku XIV
w. Poszczególne etapy budowy kościoła, wywnioskowane na podstawie odnalezionych
fundamentów przedstawiałyby się następująco: w XIII w. wybudowano kościół
jednonawowy i prezbiterium na planie prostokąta, zbliżony kształt nadano bowiem
kościołom w rejonie Turca (w miejscowościach Martin, Kláštor pod Znievom,
Sučany); po 1270 r., z którego pochodzi wzmianka o zniszczeniu Żyliny,
istniejącą budowlę rozszerzono o około 100-110 cm , z czego na podstawie
badań archeologicznych wynikałoby, że chór kościoła przynajmniej raz
przebudowano; po 1300 r., kiedy Żylinie nadano prawa miejskie (po raz pierwszy
wzmiankuje się ją jako miasto w 1312 r.) osiedlili się w niej Niemcy z rejonu
Cieszyna, wtedy też dobudowano do prezbiterium półkolistą w rzucie poziomym
apsydę, podobną jak w licznych kościołach z terenu Śląska, dopiero w następnej
kolejności dostawiono filary przyporowe do południowej ściany starszego chóru
kościoła, aby zapobiec zawaleniu.
Obecny kościół katedralny jest trójnawową bazyliką, z
prezbiterium zamkniętym trzema bokami ośmioboku, świątynię o bardzo zbliżonej
bryle wybudowano około 1300 r. w Liptovským Mikulášu. Na północnej ścianie
dzisiejszego prezbiterium zachowały się lilie heraldyczne rodu d'Anjou
(Andegawenów), wymalowane we fryzie na wysokości ok. 50 cm poniżej szczytu murów.
Przypuszczać można, iż fryz ten powstał w dobie panowania Andegawenów na
Węgrzech, czyli nie całkiem precyzyjnie daje się on datować na lata 1308-1387. Król
Karol Robert d'Anjou przyznał miastu Żylina pierwsze potwierdzone źródłowo
przywileje, król Ludwik Andegawen (zasiadający także na tronie polskim jako
Ludwik Węgierski) przyznał miastu prawo do jarmarków raz w roku, a ludności
słowackiej – przywilej pełnoprawnej z Niemcami reprezentacji w radzie
miejskiej. Królowa Maria d'Anjou, w przywileju z 1384 r. przyznała mieszkańcom
Żyliny prawo do lokacji miasta na prawie magdeburskim i tym samym ograniczyła
uprawnienia dziedzicznego wójta. Malowidła ornamentalne u szczytu murów
prezbiterium świątyni powstać mogły za panowania każdego spośród trojga władców
andegaweńskich, dzisiejszy kościół mógł stać na swoim miejscu już w XIV w., a z
zapiski datowanej na pierwszą tercję XV w. wynika, że w XIV w. Żylinę
zamieszkiwało około 700 mieszkańców, a wraz ze służbą domy mieszczańskie mogło
zamieszkiwać nawet 800-900 ludzi, którym z pewnością jednonawowy kościół nie
wystarczał. Żylina jako miasto musiała zacząć się kształtować wcześniej niż
podaje najstarsza wzmianka z 1312 r. Również pieczęć miejska, której głównym
motywem jest krzyż dwuramienny, przejęty z herbu węgierskich królów z dynastii
Arpadów może być przesłanką, iż osada znacząco rozbudowywała się jeszcze za ich
panowania, czyli przed 1301 r. Około 1530 r. ówczesny możnowładca Żyliny,
Burian Světlovský z Vlčnova zlecił dobudowanie do kościoła potężnej wieży,
która do czasów nam współczesnych zachowała nazwę Burianová veža. W 1540 r. budowę jej dokończył Rafael Podmaniczký
(† 1559). W połowie XVI w. banda rycerzy pod dowództwem Jana Podmaniczký'ego i
jego brata Rafaela dwukrotnie zajęła miasto, które zostało spalone, a kościół
zamieniony na warownię. Późniejszy władca Żyliny Miklós Dersffy przebudował
obiekt i przywrócił mu funkcje sakralne. Ówczesny biskup Nitry Zachariaš
Rogožník-Mošovský (1542-1587) nadał świątyni nowe wezwanie Trójcy
Przenajświętszej. W 1678 r. podczas pożaru miasta kościół ponownie spłonął,
stopiły się także dzwony na nowo powstałej wieży. Odbudowę po zniszczeniu przez
pożar zlecił palatyn Pál Esterházy w 1690 r. i niebawem sprowadzili się do
kościoła jezuici.
52. Žilina, Františkánsky kostol svätej Barbory,
16.07.2013. Pierwszą osobą związaną z powstaniem kościoła i klasztoru oo.
Franciszkanów w Żylinie był palatyn Pál Esterházy. Członkowie bractwa św. Franciszka
z Asyżu wybudowali świątynię w latach 1704-1730, po tym jak wyżej wspomniany
palatyn w 1703 r. sprowadził ich do miasta. Na budowę franciszkańskiego
kościoła i klasztoru w Żylinie wyłożyła morawska hrabina Katarína Barbora
Schidinská (Schidlinská) z domu Hôrok sumę w wysokości 7000 florenów w złocie,
ufundowała również dla kościoła cyborium. Fakt ten prawdopodobnie zaowocował
wyborem na patronkę kościoła klasztornego imienniczki hojnej domatorki – św.
Barbary.
Kościół pierwotnie zlokalizowany był na obrzeżach historycznego
centrum Żyliny, co zgodnie z doktryną franciszkańską podkreślać miało jedność
mnichów z prostym ludem. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy wybudowano
wieżę (1728) kościół otrzymał kryptę oraz ołtarze pod wieżą i Domkiem
Loretańskim (1731-1732). O ile w krypcie za ołtarzem chowano zakonników, w krypcie
pod Domkiem Loretańskim chowani byli członkowie laikatu.
We wnętrzu kościoła zachowały organy trzyczęściowe,
wykonane przez słowackiego organmistrza, o. Peregrína Wernera (1697-1771).
Pochodzą one z lat 1734-1740,
a główny prospekt umieszczony jest na chórze, dwa
mniejsze prospekty – po bokach ołtarza głównego. Z pierwotnego głównego
prospektu organowego do dziś zachowała się drewniana skrzynia barokowa,
piszczałki zastąpiono współczesnymi, a z mniejszych prospektów zachowały się
zarówno barokowe oprawy, jak i większość komponentów mechanizmu melodycznego. Wyposażenie
wnętrza kościoła franciszkańskiego p.w. św. Barbary jest w zdecydowanej
większości barokowe. Wszystkie ołtarze reprezentują styl baroku i mają
zachowaną oryginalną dekorację rzeźbiarską, nie zachowały się jednak ich obrazy
ołtarzowe. Te ostatnie pochodzą z końca XIX w., a autorem ich był franciszkanin
Konrád Švestka (1833-1907) – malarz, rzeźbiarz i restaurator dzieł sztuki.
Ołtarz główny, powstały 1730 r., ufundował szlachcic György Erdödy. Przedstawia
on patronkę kościoła, św. Barbarę na tle wieży zamku w Budzie, zgodnie z jej
wyglądem w XIX w. – bez zadaszenia.
Budowę klasztoru Franciszkanów przy kościele p.w. św.
Barbary rozpoczęto 1730 r. Budynek klasztoru franciszkańskiego w Żylinie miał
pierwotnie tylko jedną kondygnację, drugą dobudowano w 1924 r. Studia w
gimnazjum żylińskiego klasztoru Franciszkanów podjęły znane osobistości, między
innymi słowacki pisarz epoki baroku Hugolín Gavlovič (1712-1787) oraz
kompozytor tej samej epoki Edmund Pascha (1714-1772). Wśród absolwentów gimnazjum
franciszkańskiego znaleźli się także pochodzący z Żyliny pedagog i publicysta
Juraj Tvrdý (1780-1865), jak również czołowy przedstawiciel słowackiego ruchu
odrodzenia narodowego w połowie XIX w. Eugen Gerometta (1819-1887) i jego
młodszy brat Ján Miroslav Gerometta (1823-1900).
53. Žilina, Mariánske námestie v historickom centre
mesta, vedl’a sochy Nepoškvrnenej Panny Marie, 16.07.2013. Podczas krótkiej
wizyty w mieście o przeważającym charakterze przemysłowym uwieczniłem siebie w
obiektywie aparatu na głównym rynku, obok statuy Najświętszej Marii Panny
Niepokalanie Poczętej, postawionej pośrodku placu w 1738 r., na pamiątkę
rekatolicyzacji Żyliny. Ze względu na niewielką ilość czasu nie mogłem sobie
pozwolić na zbyt wnikliwe poznanie historii i dziedzictwa, zamkniętego w
zabytkach i dziełach sztuki. Pisałem wcześniej, na ile rozczarowało mnie miejsce
zakwaterowania, zlokalizowane daleko od historycznego centrum miasta (chociaż
podkreślam, że bynajmniej nie był to główny powód rozczarowania). Dnia 16 lipca
2013 r. przekonałem się, że czekał mnie ciąg dalszy niespodzianek. Zaszła
konieczność zajrzenia do poczty elektronicznej, a w tym celu czego niezbędne
stało się znalezienie kawiarni internetowej. Dość długie, bezowocne
poszukiwania podobnego przybytku oraz informacje od osób miejscowych osób uświadomiły
mi, że Słowacja na przestrzeni wcześniejszych lat wycofała się z prowadzenia
kafejek z dostępem do sieci, co wyjaśnić można rozpowszechnieniem w
społeczeństwie młodych Słowaków najnowszych wynalazków branży elektronicznej:
laptopów, notebooków, tabletów, czy Internetu w telefonach komórkowych. Nie
dorobiłem się wówczas, poza laptopem, żadnego z wyżej wymienionych wynalazków,
trudno też oczekiwać, żebym w podróż drogami żelaznymi po Europie, z wieloma
przesiadkami na trasie, bynajmniej nie z konieczności lecz z własnego
nieprzymuszonego wyboru, brał ze sobą laptop, tym bardziej, że mój egzemplarz
miał spore rozmiary i niemałą wagę. Niemożność znalezienia lokalu z dostępem do
sieci skłoniła mnie do zrekompensowania sobie bezowocności poszukiwań wypiciem
filiżanki dobrej kawy. Z pewnością w historycznym centrum miasta kafejek jest
pod dostatkiem, jednakowoż warto przed wizytą zapoznać się chociaż pobieżnie z
ofertami menu i cennikiem. Nie do końca pamiętam, w której kawiarni ostatecznie
się zatrzymałem dla zregenerowania sił przed podróżą, jestem jednak pewien, że na
szczęście nie zaskoczyła mnie jakość usług ani cena.
54. Žilina, 16.07.2013. Zmeškaný rýchlik č. 604 „Dargov”
zo smeru Košice vo smeru Bratislava hlavná stanica prišiel k nástupiští 2,
kol’aj 2. Vlak pokračuje smer: Považská Bystrica, Púchov, Trenčianska Teplá,
Trenčín, Nové Mesto nad Váhom, Piešt’any, Leopoldov, Trnava, Bratislava
Vinohrady a Bratislava hl. st. Pravidel’ný odchod vlaku 11.25.
Wsiadłszy w Żylinie do pociągu pospiesznego „Dargov”
wyruszyłem w podróż główną magistralą kolejową Słowacji (numer 180/120), którą
każdego dnia przemierzały z Koszyc do Bratysławy i w przeciwnym kierunku liczne
pociągi pospieszne (rýchliky), prawie
wszystkie posiadające nazwy. W 2013 r. brzmiały one przykładowo „Dargov”, „Spišan”,
„Váh”, „Považan”, „Liptov”, „Čingov”, „Mora”, „Ružín”, a oprócz nich tą samą magistralą
mknęły pociągi kategorii InterCity, o
przykładowych nazwach „Tatran”, „Hornád”, „Gerlach” czy „Kriváň”, jakkolwiek
niektórym pociągom tej ostatniej kategorii nadano nazwy reklamowe, jak „Union
Poisťovňa”, „Wüstenrott” czy „Lyoness”.
Na czele pociągu pospiesznego „Dargov”, którym jechałem
16 lipca 2013 r., zaprzęgnięto lokomotywę elektryczną Škoda 361.001-1. Kilka lat
wcześniej na polskich drogach żelaznych pojawiło się sporo czeskich maszyn,
które u nas „ochrzczono” imionami żeńskimi, niejeden raz podróżując pociągami PKP
można było natknąć się na „Czeszki” opatrzone imionami Oliwia, Jadwiga, Wanda, Marysia, Basia, Ela, Agata.
Podobny zwyczaj nadawania elektrowozom imion przyjęli Słowacy, z tą tylko różnicą,
że ich maszyny otrzymały imiona męskie. Lokomotywa na czele pociągu „Dargov” nazywała
się Dodo, dało się jednak na Słowacji
spotkać także imiona elektrowozów Maroš,
Michál, Miloš, Štefán, Hugo, Ondro. Na pierwszy rzut oka maszyna serii Škoda 361.0, zwłaszcza
kształtem pudła niczym się nie różni od wypożyczanych na polskie torowiska
lokomotyw Škoda 363/163. Jednak za innym numerem serii produkcyjnej kryją się
istotne różnice techniczne: lokomotywy serii Škoda 363 są zdecydowanie
starszymi i wolniejszymi modelami elektrowozów jednosystemowych, z prędkością
konstrukcyjną i eksploatacyjną 120
km/h . Lokomotywy serii Škoda 361, eksploatowane w Słowacji
i Czechach, powstały w Zakładach Taboru Kolejowego we Vrútkach (ŽOS Vrútky), a projekt ich wynikał z rosnącego
zapotrzebowania na kanwie Kolei Słowackich (ŽSSK) na dwu- lub wielosystemowe lokomotywy,
zdolne do rozwinięcia prędkości co najmniej 140 km/h . Wcześniej Kolej
Słowacka (ŽSSK) dysponowała takimi maszynami tylko w serii Škoda 362 i Škoda
350. Model Škoda 361 stanowił owoc gruntownej modernizacji maszyn Škoda 363 i
362. Z dawnych serii 363/362 pozostało pudło, zmodernizowane wózki oraz
jednostki hamulcowe. Reflektory wymieniono na ledowe, jednak główną zaletą nowych
lokomotyw była modernizacja silnika: wcześniejszy jednosystemowy, dostosowany
do napięcia prądu trakcyjnego 3 kV przekształcono na dwusystemowy, z rozruchem asynchronicznym
– pod napięcie 3kV/25kV, przy częstotliwości prądu 50 Hz. Co więcej, po przebudowie
we Vrútkach lokomotywy Škoda 361 zostały wyposażone w nowe transformatory
trakcyjne, przełączniki, uziemiacze, główne wyłączniki dostosowane do prądu
przemiennego i prostowniki trakcyjne. Lokomotywy zaopatrzono w nowe układy
sterownicze MIREL RS 361, a
stanowiska maszynisty – w system klimatyzacji, nowe komórki sanitarne z ciepłą
i zimną wodą, mikrofalówki, czajniki elektryczne i lodówki. Lokomotywy Škoda
361 zestawiono w lokomotywowni w Bratysławie, a przeznaczone miały być do
eksploatacji głównie na składach pospiesznych, w wyjątkowych tylko przypadkach
na InterCity. Seria produkcyjna Škoda
361 została podzielona na dwie podserie: lokomotywy podserii 361.0 zdolne są
rozwinąć 140 km/h ,
361.1 – 160 km/h .
55. Bratislava hlavná stanica, 16.07.2013. Rýchlik č. 604
„Dargov” zo smeru Košice prišiel na nástupište 6, kol’aj 9.
Magistrala kolejowa numer 180/120, biegnąca z Żyliny do
Bratysławy była i jest szlakiem najwyższych prędkości pociągów na terenie
Słowacji. Nawet przed rozpoczęciem gruntownej modernizacji w 2002 r. pociągi
przyspieszone, pospieszne i InterCity,
w zależności od użytego taboru, rozwijały na niej prędkość do 140 km/h . Do końca 2010 r.
prace modernizacyjne ukończono na odcinku Nové Mesto nad Váhom – Bratislava, w efekcie
których wartość prędkości szlakowej podwyższono do 160 km/h . Integralną część
projektu modernizacji głównego słowackiego „korytarza” kolejowego stanowiło
wydrążenie pod wzniesieniem Turecký vrch tunelu, który zastąpił dawne torowisko
wokół góry.
W 2013 r. słowackie pociągi pospieszne, kursujące z
Koszyc do Bratysławy miały najczęściej składy mieszane, z wagonów dwu, a czasem
i trzech generacji, przy czym dominujący tabor stanowiły te najnowsze: wyposażone
w klimatyzację, gniazdka elektryczne 230 V, zamknięty system oczyszczania
toalet, windę dla pasażerów na wózkach inwalidzkich (e.g. Bpeer, Bmeer, Beer,
BDshmeer, Aeer, Apeer). Skład pociągu „Dargov”, którym podróżowałem 16 lipca 2013
r. z Żyliny do stolicy Słowacji sprawiał jednak wrażenie przestarzałego. Lokomotywa
serii Škoda 361.0 ciągnęła wagony w większości reprezentujące serię B 20-41,
Bee 20-48, B 29-40, Bee 29-48, B 20-40, Bee 20-40, Bde 29-40 (II klasa), BDsee
(II klasa, bagażowy) i jedyny zmodernizowany Apeer (I klasa). Wagony niemodernizowane były niezbyt
czyste, pozbawione wyżej wymienionych luksusów i trochę hałaśliwe, zwłaszcza
przy hamowaniu. Prędkość oferowana podróżnym nie pozostawiała jednak zastrzeżeń,
gdyż prawie wszystkie wymienione wyżej wagony dostosowane są konstrukcyjnie,
podobnie jak lokomotywa serii Škoda 361.0, do prędkości 140 km/h (z wyjątkiem
Apeer, który jest na 160
km/h ). Od stacji Žilina do stacji Púchov, czyli na
końcówce szlaku numer 180 a także bez mała do stacji Trenčín pociąg nie jechał
zbyt szybko: nie przekraczał 100, ewentualnie 120 km/h, a w miejscach gdzie
trwały prace modernizacyjne drastycznie zwalniał. Optymistycznie pod względem
czasu podróż wówczas bynajmniej nie wyglądała. Dopiero na szlaku numer 120, gdzie
torowisko było w całości wyremontowane, ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu pociąg
znacząco przyspieszył i pomiędzy kolejnymi przystankami w swej relacji (Nové
Mesto nad Váhom, Piešt’any, Leopoldov, Trnava) rozpędzał się do 135 km/h , a chwilami także
do 140 km/h .
Jednakowoż przy tej najwyższej prędkości, podróżując w przestarzałych,
pochodzących jeszcze z lat istnienia Czechosłowacji wagonach dało się odczuć silne
wstrząsy.
56.
Bratislava
hlavná stanica, 16.07.2013. Vlak vede priamé lôžkové vozne č. 382 a 383 zo smeru Moskva Kijevskij
vokzał (Москва Киевский вокзал) – Čierna nad Tisou – Košice
– Bratislava hlavná stanica.
Pociąg
pospieszny „Dargov” prowadził w 2013 r. także dwa bezpośrednie wagony sypialne Kolei
Rosyjskich (RŻD/РЖД),
relacji Moskva Kijevskij vokzał (Москва Киевский вокзал)
– Čierna nad Tisou – Košice – Bratislava hlavná stanica, reprezentujące serię WLABm
52 i WLABm 70. Ze stolicy Słowacji do
odległej Moskwy te same wagony prowadził wówczas pociąg pospieszny „Liptov”. Bezpośrednie
połączenie kolejowe Słowacji z Rosją najpewniej nie cieszy się jednak
popularnością, bowiem ceny biletów są wysokie. Istnieją oferty promocyjne, zwane
CityStar Rúsko, o których istnieniu
dowiedzieć się można kupując bilet w dowolnym kierunku i czytając na kopercie
kuszące hasło reklamowe Słowackich Kolei Państwowych (ŽSSK) S námi môžete spoznavat’ svet, podobne
promocje obowiązują na kanwie bliźniaczych Kolei Czeskich (ČD). Niestety, kiedy
podróżny z przeciętnie grubym portfelem dowie się o rzeczywistą cenę biletu do
Moskwy, nawet po uwzględnieniu zniżki z tytułu oferty CityStar, nadal nie będzie ona zachęcająca.
57. Bratislava, Okolie historického stredu mesta, 16.07.2013.
Pozwolę sobie zaznaczyć, iż 16 lipca 2013 r. nie
zwiedzałem Bratysławy, gdyż nie było na to czasu, zwłaszcza że jeszcze tego
samego dnia musiałem znaleźć się w Wiedniu i stamtąd kontynuować podróż
bezpośrednio do Rzymu. Nieco zmieniając temat powiem, że w zabudowie i układzie
urbanistycznym Bratysławy są dostrzegalne podobieństwa do Wiednia. Nie jest to
bynajmniej przypadek, bowiem obydwa miasta leżą w niewielkiej odległości od
siebie, a w wyniku tego między historycznymi metropoliami Vindobona i Istropolis, alternatywnie
Possonia od wielu wieków miała
miejsce intensywna migracja artystów i rzemieślników. W okresie gotyku, o czym w
przeszłości wspominałem, obszar swojej działalności z Wiednia i Wiener Neustadt
poszerzył o Bratysławę, czy nawet o odległe Koszyce znakomity anonimowy malarz
zwany Mistrzem Epitafium Floriana Winklera, w dobie baroku pomiędzy Wiedniem i
Bratysławą „krążył” rzeźbiarz Georg Raphael Donner. W XIX w., zwłaszcza po
powstaniu nowego organizmu państwowego – Cesarstwa Austrowęgierskiego – wymiana
kulturowo-artystyczna pomiędzy oboma miastami zyskała na intensywności, czego
dowodem może być działalność architektonicznego biura projektowego Fellner
& Helmer.
Na krótki
spacer po stolicy Słowacji pozwoliłem sobie w słoneczne, wręcz upalne
popołudnie. Aczkolwiek Słowacja jest małym krajem, cechuje ją spore
zróżnicowanie klimatyczne. Krainy położone na północy, w rejonach masywów górskich
Beskidu i Karpat, czyli Kysuca, Liptow, Spisz, Szarysz czy Pohronie odznaczają
się klimatem alpejskim, gdzie najwyższy poziom opadów przypada na … lipiec i
sierpień (sic!), okres letni trwa krótko (około 50-60 dni), a długo (od 90 do
nawet 120 dni) zalegająca warstwa śniegu sprzyja narciarstwu i innym sportom
zimowym. Bardziej płasko ukształtowane południe i zachód Słowacji wyróżniają
się klimatem „węgierskim”, z długim, gorącym latem (w dniu mojej krótkiej wizyty
w Bratysławie sądzę, że było przynajmniej 32 st . C w cieniu) i nieco krótszą, chłodną
zimą.
58. Wien Hauptbahnhof, 16.07.2013. Der REx 2523 „Grassalkovich“ von Bratislava hlavná
stanica, über Devinská Nová Ves, Marchegg, Raasdorf, Wien Stadtlau, Wien
Simmering ist auf Gleis 11A eingefahren.
Niezelektryfikowane szlaki kolejowe o numerach 100 i 910,
łączące Słowację z Austrią od wielu lat przemierzane były przez pociągi międzynarodowe
pospieszne, następnie głównie przez podmiejskie kategorii EuRegio, względnie RegioExpress,
których relacje nie przekraczały dystansu Bratislava – Wien / Wien –
Bratislava. W przeszłości obok składów regionalnych tymi samymi szlakami
kursował jeden z dwóch międzynarodowych pociągów kategorii InterCity, łączących Słowację z krajami ościennymi. Był to IC 402/403
„Gerlach”, który rozpoczynał relację na stacji Wien Westbahnhof i po
powiększeniu składu w Bratysławie jechał do odległych Koszyc, zapewniając
połączenie ze stolicą Austrii mieszkańcom prawie wszystkich krain
geograficznych Słowacji. Jego relacja wyglądała w przybliżeniu następująco:
Wien Westbahnhof, Marchegg, Bratislava hlavná stanica (zmiana kierunku jazdy i
lokomotywy ze spalinowozu na elektrowóz, najczęściej Škoda 350), Trnava, Nové
Mesto nad Váhom, Trenčín, Púchov, Žilina, Liptovský Mikulaš, Poprad Tatry,
Margecany, Košice. Oprócz „Gerlachu” ze Słowacji startował codziennie
międzynarodowy pociąg IC 536/537 „Hornád”, który rozpoczynał relację w Koszycach
i kończył w węgierskim Keszthely lub Pécs.
Bardziej opłacalne od połączeń dalekobieżnych wydawało
się utrzymanie kilkunastu w ciągu doby, krótkodystansowych RegioExpressów, łączących Bratysławę z Wiedniem i liczących
najczęściej 4 wagony (austriackie Bmpz-s, Bmpz-I oraz słowacki Bdteer lub
podobnie) z lokomotywą spalinową serii ÖBB 2016. Z tego właśnie połączenia
skorzystałem, jednak dworzec Wien Hauptbahnhof nie był stacją, na którą zmierzałem
docelowo w stolicy Austrii. Ze względu na oszczędność na kosztach skazałem się
na przejście pieszo długiego odcinka w obrębie miasta, w kierunku dworca Wien
Meidling, z dość ciężkim bagażem na plecach. Ten nie najprzyjemniejszy epizod
przed czekającą mnie ponad 13-godzinną podróżą do Rzymu spowodowany był jednak
moim własnym brakiem spostrzegawczości. Bowiem bilet dwustronny Bratislava –
Wien / Wien – Bratislava miał charakter aglomeracyjny i tym samym uprawniał do
rozpoczęcia podróży na dowolnej stacji w Bratysławie i opuszczenia pociągu na
dowolnym dworcu w Wiedniu, również z możliwością przesiadki, ważne było
jedynie, aby nastąpiło to podczas jednego przejazdu, bez dłuższej przerwy w
podróży. Człowiek uczy się na błędach, jednak każdemu podróżnikowi, na
podstawie tego, co mnie spotkało dałbym radę, aby przed podróżą dobrze
przestudiował zasady korzystania z danego rodzaju biletu, co pozwoli uniknąć
nieporozumień z konduktorami oraz niepotrzebnego nadrabiania drogi.
59. Wien Meidling, 16.07.2013. Der EN 235 „Tosca“ nach
Roma Termini, mit Kurswagen nach Milano Centrale, über Wiener Neustadt Hbf,
Bruck an der Mur, Leoben Hbf, Knittelfeld, Freisach, Klagenfurt Hbf, Villach
Hbf / Tarvisio Boscoverde, Udine, Venezia Mestre, Ferrara, Bologna Centrale,
Firenze Santa Maria Novella, Chiusi Chianciano-Terme und Orvieto, mit der
Planabfahrt um 19.30, steht am Gleis 5 bereit.
Po wędrówce ulicami Wiednia dotarłem na dworzec Meidling
i tam wsiadłem do pociągu EuroNight
„Tosca”, który zawieźć mnie miał do Rzymu. Lokomotywa Taurus 1016 047 przyprowadziła
na stację skład wagonów Kolei Austriackich (ÖBB): trzy pierwsze, serii Bcmz 61
(kuszety) i WLABmz 70-70 (sypialny), odłączone miały być w Wenecji i w całkiem
innym składzie kontynuować relację w kierunku Mediolanu (Milano Centrale).
Pozostała część pociągu, złożona z wagonów Bcmz 61 (kuszety), WLABmz 70-90
(sypialny) oraz Bmz 61 (przedziałowe, z
miejscami siedzącymi) jechała bezpośrednio w relacji Wien Meidling – Roma
Termini.
Jako podróżny z nie najgrubszym portfelem wybrałem na
ponad 13 godzin drogi bilet na miejsce siedzące, oczywiście w cenie
promocyjnej, absolutnie jednak nie mogę narzekać na uciążliwość podróży. Ile
atutów ma ten sposób podróżowania, przekonać się miałem niedługo po tym, jak
pociąg ze stacji Wien Meidling ruszył liczącymi łącznie około 400 km szlakami o
numerach 105 01 i 413 01, w kierunku leżącego przy granicy z Italią Villach.
60. An Bord des EuroNight 235 „Tosca“ von Wien Meidling
nach Roma Termini, 16.07.2013.
Dwa połączone szlaki kolejowe, od stacji Wien Meidling do
stacji Villach, na których pociągi dalekobieżne zatrzymują się między innymi w
Wiener Neustadt, Bruck an der Mur, Leoben czy Klagenfurt, aczkolwiek
dostosowane do maksymalnej prędkości 160 km/h , zawierają liczne odcinki dużo
wolniejszego tempa (myślę, że ograniczonego do zaledwie 50 km/h ), a najeżony górami
teren przeorany jest również wieloma tunelami, w których pociągi znikają, by
ponownie wyłonić się po drugiej stronie wzniesienia. Nie brakuje także miejsc,
gdzie z jednej strony jest ściana wzgórza, a z drugiej malownicza dolina. W długie
letnie wieczory, przy wolniejszym tempie na łukach z okna zobaczyć można skład
całego pociągu, którym się podróżuje oraz, co na pewno ważniejsze i ciekawsze, obserwować
urzekające swą urodą krajobrazy. Szlaki kolejowe wiją się przez tereny Dolnej
Austrii, Styrii (Steiermark) oraz Karyntii (Kärnten). Tę drugą krainę, dziś kraj
związkowy, nie bez powodu nazywa się „zielonym sercem Austrii” (grünes Herz Österreichs), skoro blisko
61% jej powierzchni pokrywają lasy o przewadze drzew szpilkowych, a czwartą
część zajmują łąki, pastwiska, sady owocowe i winnice. Kolorystyczne ich urozmaicenie
stanowią położone w dolinach wioski i miasta, które po zmroku tworzą swoistą
feerię świateł na ciemnym, niemal doskonale czarnym tle gór i kotlin.
61. Wieder von Bord des EuroNight 235 „Tosca“, irgendwo
zwischen Bruck an der Mur und Leoben Hbf, 16.07.2013.
Zapadający zwolna zmrok utrudniał wprawdzie wykonywanie
zdjęć, jakkolwiek zmieniające się widoki nie przestawały fascynować pięknem.
Kiedy noc otulała swymi skrzydłami lesiste wzgórza Styrii i Karyntii, zieleń
lasów szpilkowych, przełamana jaskrawymi barwami zabudowań miast i wiosek
ustępowała miejsca skrzącym się w ciemności skupiskom niezliczonych świateł, emitowanych
przez budynki. Iście nokturnowa panorama mijanych krajobrazów budzić mogła
skojarzenia z postimpresjonistycznymi obrazami Vincenta van Gogha (e.g.
Gwiaździste niebo, Kawiarnia nocą). Kiedy pociąg EuroNight „Tosca” dotoczył się do karyntyjskiego miasta Villach, było
zupełnie ciemno i mogłem być pewien, że na podziwianie kolejnych, włoskich krajobrazów
będzie można liczyć dopiero we wczesnych godzinach porannych.
62. Firenze Santa Maria Novella, il treno EN 235 „Tosca”,
proveniente da Wien Meidling e diretto a Roma Termini è arrivato alla stazione,
17.07.2013.
Po przekroczeniu przejścia granicznego Villach
Hbf/Tarvisio Boscoverde, aż do stacji węzłowej Venezia Mestre, pociągi jadące z
Austrii w głąb Italii mają zaledwie jeden przystanek, w mieście Udine. Pociąg EuroNight „Tosca”, którym jechałem do
Rzymu w nocy z 16 na 17 lipca, z niewiadomych przyczyn zatrzymał się jednak
również na stacjach Treviso oraz Conegliano, a powinien był je minąć z rozpędu.
Na stacji Firenze Santa Maria Novella, korzystając z okazji wyskoczyłem na
peron służbowy, aby uchwycić na zdjęciu perspektywiczne ujęcie całego składu. Cel
osiągnąłem, lecz kiedy zobaczył mnie włoski konduktor, stentorowym głosem zawołał
w języku niemieckim: „Das ist verboten,
verboten, total verboten!”. Nie jest niczym przyjemnym zostać skarconym
przez przewoźnika w czasie podróży, jednak udzielona mi reprymenda była w pełni
zasłużona. Wiadomo, że konduktor nie tylko sprawdza, czy pasażer ma bilet na
przejazd, lecz także odpowiada za jego bezpieczeństwo, musiał więc
kategorycznie uświadomić, że nie wolno wysiadać z pociągu na peron służbowy.

Na stacji granicznej w Tarvisio włoska lokomotywa
manewrowa zabrała austriackiego Taurusa 1016 047 na pobocze, po czym na jego
miejsce przyprowadziła elektrowóz Kolei Włoskich (FS). Najczęściej od tej
miejscowości przy granicy austriacko-włoskiej skład pociągu „przejmowany” jest
przez maszynę serii E.402A, niekiedy E.444R. Nie wiem, jak było w nocy z 16 na 17
lipca 2013 r., gdyż w tych godzinach usiłowałem zażyć choć odrobinę snu. Prędkość
konstrukcyjna lokomotywy E.402A wynosi 220 km/h , E.444R – 200 km/h , jednak na
szlakach z Tarvisio Boscoverde do Udine oraz z Udine do Wenecji, określonych
wspólną nazwą Ferrovia Pontebbana maksymalna
dozwolona szybkość to 160 oraz 150
km/h . Nigdy wcześniej nie miałem okazji dokładniej
przyjrzeć się malowniczym pejzażom krainy Veneto z okna pociągu, gdyż przejazd trasą
z Tarvisio Boscoverde do Wenecji lub w kierunku przeciwnym przypadał mi zawsze na
godziny nocne. Kursujący wcześniej pociąg kategorii ÖBB-EuroCity o nazwie „Allegro Johann Strauss”, w relacji Wien
Westbahnhof – Venezia Santa Lucia, został zlikwidowany w końcu 2009 r., a wraz z
nim z rozkładu jazdy w Tarvisio Boscoverde zniknęły na dobrych klika lat wszystkie
pociągi kategorii EuroCity (na przykład
dwa kursujące w relacji Salzburg Hauptbahnhof – Venezia Santa Lucia).
W Wenecji
(Venezia Mestre) miała miejsce kolejna zmiana lokomotywy, tym razem na maszynę
E.402B 170, konstrukcyjnie przystosowaną do prędkości 200 km/h . Pociąg EuroNight „Tosca”, aż do stacji
docelowej w Rzymie nie przekroczył jednak 160 km/h , głównie z powodu
użytych w jego składzie wagonów. Również w Wenecji doczepiono doń bezpośrednie wagony
Kolei Niemieckich (DB), relacji München Hauptbahnhof – Roma Termini. Ich liczba
wahała się z reguły od trzech do pięciu, w dniu mojej podróży 17 lipca 2013 r.
były trzy, reprezentujące serię Bomz 236.3 (Bomdz 236.9?, przedziałowy, miejsca
siedzące), Bvcmz 248 (Bvcmbz 249.1?, kuszeta) i WLABmz 173.1 (sypialny). Takim
mieszanym, austriacko-niemieckim składem, ciągniętym przez włoską lokomotywę przybyłem
w godzinach porannych na stację Roma Termini, aby przywitać Wieczne Miasto po
kilku dniach podróży, z przystankami w rozmaitych, często bardzo ciekawych
miejscach.
64. Roma, Via Fratelli Gualandi, si vede la casa dove
sono stato sistemato nell'area suburbana di Roma, 17.07.2013.
Via Fratelli Gualandi znajduje się na przedmieściach
Rzymu, jednak dzielnica ta dysponuje bardzo dobrymi połączeniami z centrum
Wiecznego Miasta. W niedalekiej odległości od domu, w którym znalazłem
zakwaterowanie na czas 17-24 lipca 2013 r. znajduje się stacja kolejowa Roma
Monte Mario, z której pociągami podmiejskimi można w krótkim czasie dojechać do
przystanku Roma San Pietro, zlokalizowanego w bliskim sąsiedztwie Bazyliki św.
Piotra w Watykanie, czy do położonego również bardzo blisko centrum dworca Roma
Ostiense.
W jaki sposób znalazłem nocleg w tym właśnie miejscu? Otóż
stało się to za pośrednictwem ogólnoświatowej sieci wynajmu mieszkań Air BnB.
Użytkownicy tej sieci oferują rozmaite formy zakwaterowania gościom z kraju i
zagranicy, oczywiście za odpowiednią opłatą, niższą lub wyższą, w zależności od
komfortu usług. Nie będę wdawał się w ocenianie, na ile ta forma podróżowania
jest godna polecenia, jednak subiektywnie rzecz ujmując nie byłem rozczarowany.
Czy wynajem mieszkań w sieci Air BnB może być opłacalne jako forma biznesu?
Tego do końca nie wiem, jest to bowiem uzależnione od ustalonej ceny usług oraz
od frekwencji odwiedzin w danym miesiącu. Przy wysokim poziomie obłożenia
miejsca zakwaterowania na pewno dochody mogą być wysokie, jednak gwoli
uczciwości powinno się od tej formy działalności gospodarczej odpisywać należny
podatek na rzecz państwa.
Wracając do głównego wątku, dom przy rzymskiej via
Fratelli Gualandi stanowił moją bazę wypadową, z której codziennie podczas
ośmiu dni pobytu w Wiecznym Mieście miał miejsce mój wymarsz w kierunku
zabytków architektury, muzeów, czy bibliotek. Te ostatnie okazały się o tyle ważne,
że podjąłem się uzupełnienia treści mojego blogu solidną bazą literatury
przedmiotu. Rzeczywistość wprawdzie nieco zweryfikowała moje skądinąd utopijne
marzenia, ale nie traciłem nadziei, że cel ten jest do zrealizowania.
65. Roma, Sono alla Piazza del Quirinale, 17.07.2013. Trochę zmęczony po blisko dwudziestu godzinach podróży (z
przesiadkami co prawda i z pewnością bardzo wygodnym sposobem, który
praktykowałem od lat), na pierwszy dzień pobytu w Rzymie nie zaplanowałem zbyt
intensywnego zwiedzania. Niemniej pozwalam sobie chociaż w ogromnym skrócie
przedstawić najważniejsze fakty związane z miejscem, od którego rozpocząłem
wędrówkę po Wiecznym Mieście.
Plac Kwirynalski (Piazza del Quirinale) znajduje się
pomiędzy głównymi arteriami rzymskimi – via del Qurinale i via XXIV Maggio, częściowo
należy do dzielnicy Monti, częściowo do Trevi. Zlokalizowany jest na szczycie
wzgórza, od którego wywodzi się jego nazwa (Kwirynał, wł. Quirinale). Obszar
placu wyznacza od strony północno-wschodniej monumentalna fasada Palazzo del
Qurinale, który dziś pełni rolę siedziby Prezydenta Italii. Pałac ten wybudowano
w latach 1573-1587, według projektu architektów Martino Longhi il Vecchio oraz
Ottaviano Mascherino, a gmach przeznaczony miał być na letnią rezydencję
papieży. W kolejnych latach rozbudowano go według projektów Domenico Fontana,
Flaminio Ponzio, Carlo Maderna i Gianlorenzo Bernini'ego. Od chwili mianowania
Rzymu stolicą zjednoczonego Królestwa Włoch (18 września 1870 r.) pałac stał
się siedzibą króla Italii, a po tak zwanym referendum instytucjonalnym (2 czerwca
1946 r.) – siedzibą Najwyższego Sądu Republiki.
Pośrodku Piazza del Qurinale stoi potężny monument, tak
zwana Fontanna Dioskurów (Fontana dei
Dioscuri), nazywana również Fontana di Monte Cavallo, pochodząca z okresu
cesarstwa rzymskiego. Jej dawnym miejscem przeznaczenia były prawdopodobnie
Termy Konstantyna, a uwiecznione na niej postacie to Dioskurowie imieniem Kastor
i Polluks, chwytający konie za uzdy. Pomiędzy statuami Dioskurów umieszczony
został potężny obelisk, dawniej znajdujący się w mauzoleum Oktawiana Augusta.
Od strony wschodniej plac zamyka bryła Palazzo del
Consultà, dawniej będącego siedzibą trybunału Państwa Papieskiego, następnie
Ministerstwa Kolonii Włoskich w Afryce, od 1955 r. jest to siedziba Sądu
Konstytucyjnego. Po przeciwnej stronie placu znajdują się tak zwane Scuderie
del Quirinale (XVIII w., Alessandro Specchi, Ferdinando Fuga). Budynek
gruntownie odrestaurowany w latach 1997-1999 obecnie służy wystawom sztuki. Od strony
zachodniej Piazza del Quirinale zamyka balustrada, zza której można podziwiać
imponującą panoramę Wiecznego Miasta.
Na ten sam
dzień, w ramach odpoczynku po podróży zaplanowałem wizytę w najstarszej
kawiarni Rzymu – Antico Caffè Greco, zlokalizowanej przy via Condotti.
Kawiarnię tę założono w 1760 r., a jej nazwa odwołuje się do faktu, iż
fundator, niejaki Nicola della Maddalena, miał pochodzić z Lewantu. Nie tylko z
uwagi na korzenie historyczne, ale również na fakt bycia odwiedzaną przez
sławne osobistości na przestrzeni wieków kawiarnia ta zyskała sławę. Właśnie tu,
w każdy pierwszy czwartek miesiąca zbierali się przedstawiciele tak zwanego
Koła Romanistów, dawnego towarzystwa uczonych i kulturoznawców akademickich,
pochodzących głównie z Rzymu. Od 1940 r. dzieła ich gromadzone są i publikowane
w roczniku „Strenna dei Romanisti”. Jeszcze przed wyjazdem ostrzegano mnie,
jakoby wizyta w Antico Caffè Greco była przyjemnością dla turystów z grubymi
portfelami, jednak na miejscu okazało się, na ile ostrzeżenia te mijały się z
prawdą.
66. Roma, Chiesa Santa Maria della Vittoria, 18.07.2013. Kościół Santa Maria della Vittoria znajduje się przy
dawnej via Pia, dziś nazywanej via XX Settembre. Wezwanie zawdzięcza cudownemu
obrazowi Madonny (eksponowanemu w ołtarzu głównym), odnalezionemu rzekomo w ruinach
zamku w czeskim Pilźnie (Plzeň), któremu to obrazowi przypisywano zasługi w
zwycięstwie wojsk katolickiego cesarza Ferdynanda II Habsburga (1619-1637) nad
protestantami, dowodzonymi przez elektora Palatynatu Fryderyka V Wittelsbacha
(1608-1623) w bitwie pod Białą Górą (Bílá Hora), 8 listopada 1620 r.
Czas budowy kościoła przypada na lata 1608-1620, po
sprowadzeniu karmelitów bosych do Rzymu. Budowlę sakralną wzniesiono na miejscu
dawnego eremu, a osobą, która zainicjowała przedsięwzięcie był kardynał
Scipione Borghese (1577-1633). Korpus składa się z jednej nawy, do której od
południa i północy przylegają po trzy skomunikowane z nawą i ze sobą wzajemnie
kaplice boczne. Wnętrze nawy pokrywa sklepienie beczkowe, a na skrzyżowaniu
nawy i pseudotranseptu umieszczono kopułę.
Fasada, w której przeważają podziały wertykalne została
zbudowana w całości z trawertynu, wybudowano ją nieco później niż samą bryłę
kościoła, mianowicie w latach 1624-1626, według projektu architekta Giovanni’ego
Battista Soria (1581-1651). Ten ostatni inspirował się ponad wszelką wątpliwość
główną elewacją pobliskiego kościoła Santa Susanna, będącego dziełem Carlo
Maderny (1556-1629). Schemat dwu stref, z górną ujętą symetrycznymi wolutami i
zwieńczeniem w formie trójkątnego frontonu powtarza się na elewacjach obu
kościołów. W przypadku Santa Maria della Vittoria wejście przez portal główny
poprzedzają monumentalne schody, a sam portal wieńczy tympanon o kształcie łuku
odcinkowego.
67. Giovanni Lorenzo Bernini, Cappella Cornaro con la Transverberazione
di Santa Teresa, 1647-1652, Chiesa Santa Maria della Vittoria, Roma,
18.07.2013. Znakomita kompozycja
architektoniczno-rzeźbiarska, z pogranicza dojrzałej i późnej twórczości
Giovanni’ego Lorenzo Bernini’ego (1598-1680) została wykonana z marmuru i
złoconego brązu, dla powstałej drogą przekształcenia pseudotranspetu kościoła
Santa Maria della Vittoria kaplicy rodziny Cornaro. Jednym z kontekstów
powstania kaplicy Cornaro była kanonizacja św. Teresy z Ávila w 1622 r., która
to data stanowiła zarazem inaugurację obrazowego przedstawiania tej świętej (Preimesberger 1986). Niezaprzeczalnie
jest to jedno z arcydzieł nie tylko w twórczości Gianlorenzo Bernini’ego, lecz
także w rzeźbie rzymskiej okresu Seicenta w ogóle, ufundowane w 1647 r. przez
przybyłego z Wenecji kardynała Federico Cornaro (1579-1653).
W kaplicy tej Giovanni Lorenzo Bernini, zachowując
schematy podziałów architektonicznych wyznaczonych przez projekt Carlo Maderny
wprowadził istotną innowację kompozycyjną, odpowiadającą treściom teologicznym
dekoracji wnętrza. Miała ona być dedykowana św. Teresie z Ávila i upamiętniać
rodzinę fundatora, który co prawda nie był pochowany w kaplicy, ale przeznaczył
ją również do upamiętnienia siebie w reliefowym wizerunku. Gianlorenzo Bernini,
spożytkowawszy wcześniej zdobyte doświadczenia w organizacji przedstawień
teatralnych przekształcił, nie w sensie przenośnym lecz dosłownym, wnętrze
kaplicy w teatr. Aby to osiągnąć pozornie rozszerzył przestrzeń skrzydła
pseudotranseptu i umieszczając w oknie nad ołtarzem witraż w tonacji żółcieni
stworzył źródło światła padającego z góry, niczym blask niebiańskiej
światłości, rozświetlającego grupę dwu postaci odkutych w białym marmurze oraz
rzucającego refleksy na promienie ze złoconego brązu i tym samym wzmacniającego
wzbudzone w odbiorcy poczucie ulotności obrazowanego epizodu (Mariani 1974).
Monumentalna barokowa edikula, wykonana z marmurów
rozmaitej barwy, w którą Gianlorenzo Bernini „wpisał” Ekstazę św. Teresy pełni
rolę estrady, a przekształcenie wnętrza pseudotranspetu w rodzaj teatru
uwydatnia się w umieszczonych na ścianach bocznych, symetrycznych reliefach z
podobiznami ujętych półpostaciowo członków rodziny Cornaro, którzy niczym z loży
obserwują cudowny „spektakl”. Doświadczenie indywidualne mistycznej ekstazy tym
sposobem staje się wydarzeniem publicznym, w którym widzowie będący członkami
rodu arystokratycznego wydają się współuczestniczyć. Co więcej, nie tyle w
ciszy i skupieniu, tak jak we wnętrzu teatru śledzą oni akcję dramatu, ile ich
współudział przejawia się w spontanicznym komentowaniu mimiką i żywymi gestami tego,
co ma miejsce na ich oczach (Mariani
1974). Zostali oni przedstawieni niczym na malowanym epitafium, na tle
perspektywicznie zobrazowanego wnętrza: trójnawowego, nakrytego sklepieniem
beczkowym spoczywającym na oddzielonych belkowaniem kolumnach w porządku
jońskim (Preimesberger 1986). Zobrazowany
mistyczny epizod nie był jednak zarezerwowany dla prywatnej dewocji członków
rodziny Cornaro, lecz do współudziału w mistycznym epizodzie miał zapraszać
szerszą rzeszę wiernych, zbliżających się do ołtarza-estrady. Całościowy widok
kaplicy wyznaczają głębokie formalne zawiłości i liczne relacje alegoryczne
między elementami grupy (Geese 2004).
68. Giovanni Lorenzo Bernini, Transverberazione di Santa
Teresa, 1647-1652, Cappella Cornaro, Chiesa Santa Maria della Vittoria, Roma, 18.07.2013.
W dziele tym Giovanni Lorenzo Bernini wykazał się
mistrzostwem dłuta, umiejącym obrabiać marmur niczym miękki i delikatny wosk, z
najwyższą dbałością o detale. Strój świętej stapia się ze skłębionym obłokiem
unoszącym postać ku niebu i stanowi arcydzieło rzeźbiarskiej obróbki kamienia
marmurowego, w którym marmur tak jakby tracił swą naturalną twardość, a sama
sztuka rzeźbiarska wydawała się współzawodniczyć z malarstwem w prymacie
obrazowania scen przesiąkniętych dynamizmem.
Obrazowanie mistycznych ekstaz świętych stanowiło jeden z
wiodących tematów w sztuce baroku: święci „zwracając oczy ku niebu” – zgodnie
ze wskazaniami jezuitów w odniesieniu do sztuki sakralnej – pomagają w
emocjonalnym przeżyciu, we krwi i wszelkich członkach ciała – mistycznego
doznania w kontakcie z Chrystusem i w wyniku tego pozwalają pogłębić wiarę
odbiorcy (Mariani 1974). Z punktu
widzenia ikonografii Ekstaza świętej Teresy powstała z bezpośredniej inspiracji
wersami pisma autobiograficznego, w którym święta opisuje swe rozmaite przeżycia
mistyczne (Mariani 1974). Gianlorenzo
Bernini literalnie odwołał się do 13. wersetu XXIX rozdziału autobiografii św.
Teresy z Ávila, przedstawiając świętą, której ciało pogrąża się w mistycznym
doznaniu, a twarz zwrócona ku niebu, z przymkniętymi oczami i lekko otwartymi
ustami unaocznia głębokie westchnienie w momencie, gdy objawiający się świętej
cherubin, o obliczu roześmianego chłopca wymierza w jej serce ognistą strzałę,
symbol miłości Boga: „Pewnego dnia ukazał
mi się anioł piękny ponad wszelką miarę. Widziałam w jego ręku długą włócznię,
na której końcu wydawał się tkwić ognisty grot. Owa włócznia, takie miałam
wrażenie, wielekroć przeszyła moje serce, tak iż czułam to w głębi ciała. Ból
był tak rzeczywisty, że kilka razy jęknęłam głośno, a zarazem był tak
niewysłowienie słodki, że nie chciałam być wyzwolona z niego. Żadna radość w
życiu nie może sprawić większej satysfakcji. Kiedy anioł wyciągnął swoją
włócznię i opuścił mnie, pozostałam z wielką miłością do Boga” (cyt. wg: Geese 2004).
Dzięki połączeniu światła naturalnego, padającego przez
niewidoczne okno ze światłem nadprzyrodzonym w postaci wiązki złotych promieni
święta znajduje się w odległej, nierzeczywistej, wizyjnej przestrzeni, w której
nie działa siła ciężkości i unosi się na obłoku w wyniku mistycznego doznania
przebicia serca ognistą strzałą (Preimesberger
1986; Geese 2004).
Wybitne dzieło rzeźbiarskie Giovanni’ego Lorenzo Bernini’ego
usiłowano interpretować w duchu psychoanalitycznym, jako doświadczenie
mistycznej ekstazy w rodzaju uniesienia seksualnego, które następnie przemienia
się w przeżycie duchowe. Idąc tokiem tej interpretacji można by dzieło
zaszeregować do rangi „erotyzmu sakralnego”, jednakowoż bliższa prawdy wydaje
się jego interpretacja przez pryzmat biografii artysty, ze szczególnym
uwzględnieniem wzrostu jego religijności około 50. roku życia, a nawet
wcześniej. Wzrost religijności, jaki dokonał się w mentalności Gianlorenzo Bernini’ego
przejawiał się między innymi w przystępowaniu do komunii świętej dwa razy w
tygodniu, a przede wszystkim w uczestnictwie w ćwiczeniach duchowych
zapoczątkowanych przez św. Ignacego Loyolę i praktykowanych wśród rezydujących
w Rzymie ojców jezuitów. Nie da się wykluczyć, iż lektura autobiografii św.
Teresy z Ávila wynikała z przypadku, a Bernini znał jedynie pojedyncze, wyżej
zacytowane wersy, do których sięgnął za wskazaniem fundatora. Jeszcze inna
sugestia interpretacji usiłowała dostrzec w rzeźbiarskiej grupie dłuta Gianlorenzo
Bernini’ego echa opowiadań o doświadczeniach mistycznych całkiem innej świętej,
mianowicie Katarzyny Fieschi Adorno z Genui. Abstrahując jednak od
prawidłowości interpretacji należy podkreślić, iż ekstremalnie wysoka jakość
estetyczna Ekstazy św. Teresy oraz intensywny dramatyzm sceny wynikać mogły z
osobistych duchowych poszukiwań Giovanni’ego Lorenzo Bernini’ego, czy jego
dążeń do unaocznienia rzeszy wiernych niesamowitej miłości do Chrystusa, jakiej
świadectwo stanowią żywoty świętych.
69. Roma, Sto accanto all’ingresso nella Biblioteca
Vallicelliana, 19.07.2013. Jednym z celów mojej
podróży do Rzymu w lipcu 2013 r. miała być wizyta w najstarszej bibliotece
publicznej w tym mieście, mianowicie Biblioteca Vallicelliana, dla uzupełnienia
tekstów na moim blogu o odwołania do literatury przedmiotu i tym samym nadania
mu bardziej profesjonalnego charakteru. Nie można opierać się wyłącznie na
wiadomościach znalezionych w sieci (nawet gdyby były one bardzo bogate i
wiarygodne) oraz na własnej wiedzy, mając ambicję stworzenia czegoś
niepowtarzalnego, o wysokiej wartości merytorycznej dla amatorów i
profesjonalistów .
Założenie rzymskiej Biblioteki Vallicelliana, a raczej
bogatego księgozbioru klasztornego wiąże się z osobą św. Filipa Neri (1515-1595)
oraz kongregacją oratorian. Przywiązywali oni wielką wagę do ksiąg, zgodnie z
regułą zakonną każdemu posiłkowi spożywanemu w klasztorze towarzyszyć miała
lektura, po której przewidywano dyskusję nad danym tekstem religijnym. Pierwszy
księgozbiór biblioteki klasztornej stanowiły prywatne księgi św. Filipa Neri,
przejęte przez Kongregację po jego śmierci w 1595 r. Niemniej zbiory Biblioteca
Vallicelliana już w 1581 r. zostały ujęte całościowo w inwentarzu spisanym
przez Achille Stanzio: liczyły 1700 druków i 300 rękopisów. Księgozbiór powiększył
się niebawem o zasoby Archiwum i Biblioteki San Giovanni in Venere (1585),
prywatnego księgozbioru kardynała Silvio Antoniano (1540-1603) oraz o wiele
innych cennych woluminów. Od 1883 r. w kilku pomieszczeniach Biblioteki
urządzono siedzibę tak zwanego Rzymskiego Stowarzyszenia Historii Kraju (Società Romana di Storia Patria),
założonego w 1876 r., którego główny cel stanowiło publikowanie tekstów
związanych z historią samego miasta Rzym i jego prowincji.
Po czasy nam współczesne profil księgozbiorów Biblioteca
Vallicelliana ukierunkowany jest na historię Rzymu, Kościoła Katolickiego,
zakonu filipinów (oratorian), osobę św. Filipa Neri i inne osobistości
zasłużone dla Kongregacji. Zdecydowanie mniej można znaleźć tu tekstów
poświęconych szeroko rozumianej sztuce Rzymu i fakt ten, nie będę ukrywał, że
wysoce mnie rozczarował. Obsługa biblioteki poradziła mi, żebym udał się do
zlokalizowanej na Piazza Venezia Biblioteki Instytutu Historii Sztuki i
Archeologii, co też uczyniłem. Szkoda jednak, że ze względu na przewidziany
program poznawania Rzymu do tej znakomitej biblioteki mogłem wstąpić dopiero w
przedostatni i ostatni dzień pobytu.
70. Michelangelo Buonarroti, Tomba del papa Giulio II, Chiesa
San Pietro in Vincoli, Roma, 19.07.2013. Ambicją papieża
Juliusza II (1503-1513) było wystawienie sobie pomnika nagrobnego, który nie tylko
miałby upamiętniać ówczesną głowę Kościoła Katolickiego, lecz także stanowić
świadectwo zasług i cnót autora nagrobka – Michała Anioła Buonarroti (1475-1564),
a pod względem piękna, potęgi i bogactwa dekoracji przewyższać wszelkie
monumenty cesarskie powstałe w epoce antyku. Wspomina o tym Giorgio Vasari w
biografii znakomitego artysty: „Giulio
II. Pontefice deliberò fargli fare la sepoltura; Et fattolo
venire in Fiorenza fu a parlamento con esse & stabilirono insieme di fare
vna opera per memoria del Papa & per testimonio della virtu di Michele Angiolo;
la quale di bellezza, di superbia & d’inuenzione passasse ogni antica
imperiale sepoltura” (cyt. wg:
Grimm 1905).
Michał Anioł przedłożył papieżowi kilka projektów
nagrobka, ten ostatni jednak w 1505 r. zadecydował o wyborze formy wolno
stojącego monumentu, którego miejscem ekspozycji miała być Bazylika św. Piotra
w Watykanie (von Einem 1973; Tolnay 1975).
Pomnik nagrobny wzbogacić miano czterdziestoma statuami, w dolnej kondygnacji
alegorycznymi wyobrażeniami Zwycięstwa oraz skrępowanych więzami niewolników, w
górnej – siedzącymi posągami Mojżesza i być może również św. Pawła, ponadto statuami aniołów unoszących sarkofag lub
katafalk, o czym również wspomina Giorgio Vasari: „[…] la comincio isolata & della opera del quadro, delle cornici
& simili, cio è dell’architettura de gli ornamenti, la quarta parte con
sollecitudine finita. Comincio in questo mezzo alcune vittorie ignude, che
hanno sotto prigioni” (cyt. wg: Grimm
1905). Dolna kondygnacja zawierać miała
owalną w rzucie poziomym cella, do
której można było wchodzić i w tejże cella
stanąć miał właściwy sarkofag papieski. W tym samym 1505 r. artysta sprowadził
marmur z Carrary i rozpoczął pracę nad wstępną obróbką kamienia przeznaczonego
na monument, jednak papież Juliusz II, zaabsorbowany renesansową przebudową
Bazyliki św. Piotra w Watykanie nie wykazywał dalszego zainteresowania, w
wyniku czego realizacja projektu musiała zostać zarzucona (Grimm 1905; von Einem 1973; Tolnay 1975).
Po śmierci
Juliusza II w 1513 r. kolejny kontrakt (6 V 1513) zawarli z Michałem Aniołem
wykonawcy testamentu papieża: Leonardo Grosso della Rovere (1464-1520),
kardynał w akwitańskim Agen i dawny sekretarz papieski oraz Lorenzo Pucci
(1458-1531), późniejszy kardynał w bazylice Quattro Santi Coronati (von Einem 1973). Tym razem wycofano się
z koncepcji monumentu wolno stojącego na rzecz prostszego nagrobka przyściennego,
o szerokości 7,81 m
i głębokości 4,46 m, występującego przed lico ściany (von Einem 1973; Tolnay 1975). Liczba posągów przeznaczonych dla
dolnej strefy monumentu została znacząco zmniejszona, jednakowoż górna strefa
zawierać miała, w stosunku do pierwszego projektu (1505) o dwie statuy postaci
siedzących więcej, przewidywano również posąg Madonny z Dzieciątkiem. Niemniej
opracowany zaledwie parę miesięcy później projekt rozbudowy dolnej kondygnacji
nagrobka wysoce odbiegał od zamierzenia. Dolną kondygnację nagrobka ukończono w
1514 r., rozpoczęto również pracę nad odkuwaniem statuy Mojżesza i innych
posągów przewidzianych w projekcie.
W kolejnym
projekcie, opracowanym na podstawie kontraktu z 8 lipca 1516 r. ponownie
zadecydowano o redukcji programu ikonograficznego dolnej kondygnacji monumentu
i zmniejszeniu jej szerokości z 7,81
m do zaledwie 3 m (von
Einem 1973; Tolnay 1975). Do realizacji projektu jednak nie doszło,
najważniejszą przeszkodą stojącą przed Michałem Aniołem był nawał innych prac.
W 1526 r. wykonawcy
testamentu papieża Juliusza II zawarli z Michałem Aniołem porozumienie, w
świetle którego miano powrócić do dawno zarzuconego projektu nagrobka wolno
stojącego, nic jednak więcej o owym projekcie nie wiadomo.
29
kwietnia 1532 r. miało miejsce zawarcie kolejnego kontraktu, aczkolwiek nie
przewidującego konkretnego projektu, wyraźnie nakazującego Michałowi Aniołowi
samodzielne ukończenie sześciu rozpoczętych wcześniej posągów oraz
zezwalającego na powierzenie innych rzeźb pomocnikom warsztatowym. Niedługo
potem ostatecznie wyznaczono na miejsce ustawienia nagrobka kościół San Pietro
in Vincoli w Rzymie (von Einem 1973; Tolnay
1975). Do 1533 r. wydrążono otwór w ścianie prezbiterium kościoła, w który
wstawiono ukończoną w 1514 r. dolną kondygnację monumentu, najpóźniej do 1535
r. zrealizowano również projekt wzbogacenia dolnej kondygnacji nagrobka
hermami.
Ów stan
„połowicznego ukończenia” monumentu utrzymał się aż do zawarcia z Michałem
Aniołem ostatecznego kontraktu 20 sierpnia 1542 r., bowiem przed dalszymi
pracami nad nagrobkiem ponownie wstrzymywały artystę inne zamówienia (von Einem 1973). W 1541 r., w
ostatecznym porozumieniu z artystą ustalono, iż ma on samodzielnie ukończyć
kolejne trzy wcześniej rozpoczęte posągi. Sam Michał Anioł z kolei zasugerował
w 1542 r. wstawienie w dolną kondygnację pomnika nagrobnego dwóch dodatkowych
posągów kobiecych, mianowicie biblijnych sióstr Racheli i Lei, co zostało zaakceptowane
przez wykonawców testamentu papieskiego. Wbrew wcześniejszym ustaleniom,
artysta ukończył własnoręcznie dwie nowe statuy oraz wcześniej przewidziany
posąg Mojżesza siedzącego, również podobiznę papieża przeznaczoną na górną
kondygnację monumentu, aczkolwiek przepisywaną Tommaso de’ Boscoli’emu
(1503-1574), wykonał w przeważającej mierze sam Michał Anioł, Raffaello da Montelupo
(ok. 1504-1566/67) był zaś autorem statuy Madonny z Dzieciątkiem oraz figury
proroków i Sybilli dla górnej kondygnacji – jednakowoż pod nadzorem Michała
Anioła (von Einem 1973).
W 1545 r. miało miejsce ostateczne zakończenie prac nad
nagrobkiem, który do dziś zasadniczo pozostał w formie niezmienionej,
wyłączając niewielką interwencję w 1816 r., kiedy posąg Mojżesza ustawiono na
wyższym cokole i przesunięto nieco wprzód.
Ukończony po dziesiątkach lat pracy i wielu zmian
koncepcji pomnik nagrobny bynajmniej nie przybrał formy prowizorycznej, lecz –
przez sam fakt wkomponowania w architekturę wnętrza kościoła oraz gruntownie
przemyślaną koncepcję gry światła i cienia – dowodzi koncepcji od początku do
końca gruntownie przemyślanej. Nie można traktować nagrobka Juliusza II jako
szybkiego „odrobienia” powierzonego artyście zadania, zwłaszcza że jeszcze
krótko przed ukończeniem monumentu doszło do zmiany koncepcji, przez wspomniane
wcześniej dokomponowanie posągów Racheli i Lei. Nawet pomimo faktu
niezrealizowania najstarszego projektu z jego bogatym programem figuralnym,
statuy zakomponowano według klarownego zamysłu, z baczną koncepcją całości
rozumianej jako „wizja Boga” w rzeźbie kamiennej, jak najbardziej pasującą do
nagrobka papieskiego. Koncepcja taka generować może wyeksponowanie w centrum
Mojżesza (w posągu tym może się zawierać kryptoportret artysty lub zmarłego
papieża). Nie kłóci się z tym fakt, iż pierwotnie w programie ikonograficznym
przewidziany był również św. Paweł, bowiem zarówno on, jak i Rachela i Lea,
które ostatecznie włączono do programu dadzą się zaszeregować do wspólnego
tematu „wizji Boga”.
Nie należy
przy tym przeoczyć – pomimo dynamicznie toczących się losów monumentu –
paradoksalnie występującej ciągłości koncepcji (Coughlan 1972): co prawda od wkomponowania pierwotnie zamierzonych
postaci skrępowanych więzami niewolników odstąpiono i zastąpiono je hermami, jednak
tematyka „wizji Boga” została zachowana i uwidocznia się zarówno w dolnej, jak
i górnej kondygnacji monumentu.
Nie można
również postrzegać koncepcji powstawania nagrobka jako epigońskiego nawrotu do
form antycznych i tym samym degradować wybitne dzieło sztuki renesansu do mało
przemyślnej adaptacji antyku na potrzeby ikonografii chrześcijańskiej. Ta
ostatnia teza daje się tym solidniej dowieść, iż już w pierwszym projekcie
zaledwie jedna statua stanowiła „cytat” wzoru antycznego, w pozostałych
przypadkach chodziło raczej o twórcze przetwarzanie motywów z antyku w duchu
chrześcijańskim, jednakowoż elementy kształtujące styl (na przykład udrapowanie
szat) są „bezkrytycznym” ukłonem ku antykowi.
71. Michelangelo Buonarroti, Statua di Mosè, Tomba di
Giulio II, Chiesa San Pietro in Vincoli, Roma, 19.07.2013. Postacią o znaczeniu nadrzędnym w programie
ikonograficznym nagrobka papieża Juliusza II jest oddany w posągu wielkości
ponadnaturalnej (wysokość 235
cm ) Mojżesz. Statua biblijnego przywódcy Narodu
Wybranego, który na Górze Synaj otrzymał Tablice Dziesięciorga Przykazań powstała
około 1515 r., a w 1545 r. została włączona w obręb nagrobka papieskiego. W
widoku ogólnym od przodu, widzowi ukazuje się postać ujęta frontalnie,
jakkolwiek głowa przez zwrot w prawo ujęta została en trois quarts. Przez cofnięcie lewej nogi lekko w tył posąg
nabiera dynamizmu, również ciężko opadające draperie szat, lokowana broda, gest
chwytania prawą ręką za brodę potęgują wrażenie ruchu. Mojżesza dłuta Michała
Anioła wyróżnia złowrogi wyraz twarzy, ze ściągniętymi brwiami, ponurym
spojrzeniem i zaciśniętymi wargami. Niecodzienną cechą jest tu zmiana wrażenia
ogólnego wywieranego przez postać przy oglądaniu z każdej strony.
Najtrafniejszym przykładem zbliżonego rzeźbiarskiego rozwiązania byłby św. Jan
Chrzciciel dłuta Donatella, przeznaczony na fasadę katedry Santa Maria del
Fiore we Florencji: podobieństwa obu posągów uwidoczniają się między innymi we
wrażeniu ogólnym wywieranym przez postacie, w geście podtrzymywania księgi ręką
zgiętą w ramieniu oraz w ułożeniu draperii szat.
Wyjątkowość
postaci Mojżesza, wykutej z marmuru karraryjskiego przez Michała Anioła ujawnia
się również w obecności rogów na głowie, motyw ten pojawia się w wizerunkach
Mojżesza począwszy od XII w. Postawa „kierowania
spojrzenia ku obliczu Boga”, osiągana na drodze syntezy czynów (vita activa) i zdolności do przemyśleń (vita
contemplativa), pomimo poważnych zmian projektu nagrobka na przestrzeni
jego czterdziestoletniej historii pozostała uwidoczniona w postaci. Każdy
drobniejszy ruch, doskonale oddany przez artystę za pomocą dłuta dostosowany jest
do ogólnego wrażenia ruchu wywieranego przez postać, zgodnie z koncepcją
całości nagrobka Mojżesz, wraz z postaciami kobiecymi obecnymi w dolnej
kondygnacji miał ucieleśniać syntezę vita
activa i vita contemplativa (Geese 2007).
W 1816 r. posąg Mojżesza wywyższono na cokole, chociaż
zgodnie z projektem Michała Anioła miał on być, podobnie jak figury Racheli i
Lei skryty częściowo w niszy. Zgodnie z jednym z niezrealizowanych projektów Mojżesza
miały flankować z obu stron statuy św. św. Piotra i Pawła, w górnej kondygnacji
zaś miały być umieszczone alegoryczne wyobrażenia Zwycięstwa i Zbawienia.
Z punktu widzenia pierwowzorów ikonograficznych pierwsze
wizerunki Mojżesza pojawiają się w epoce wczesnochrześcijańskiej, a konkretnie
na malowidłach w katakumbach, następnie w rzeźbie architektonicznej katedr
romańskich i gotyckich. Mojżesza najczęściej obrazowano jako starca z Tablicą
Dziesięciorga Przykazań. Interesującym przykładem może być pochodzący z okresu
gotyku międzynarodowego posąg ze Studni Mojżesza w Dijon (ok. 1400), dłuta
niderlandzko-burgundzkiego rzeźbiarza Clausa Slutera (1355-1406). Statua ta
wykazuje nieśmiałe podobieństwa wobec posągu na nagrobku papieża Juliusza II
dłuta Michała Anioła, jednakowoż u Slutera Mojżesz prezentuje widzowi Tablicę
Dziesięciorga Przykazań, u Michała Anioła złożone Tablice Dekalogu Mojżesz
podtrzymuje zgiętym prawym ramieniem, wzrok natomiast kieruje w bliżej
nieokreślony punkt, co interpretowane jest, słusznie zresztą, jako spojrzenie
ku obliczu Boga. Spojrzenie Mojżesza może być jednak również aluzją do
sytuacji, gdy Bóg mówi Mojżeszowi, że nie wejdzie on do Ziemi Obiecanej, lecz
jedynie zobaczy ją z daleka (Geese 2007).
72. Roma, Basilica Santo Stefano Rotondo al Celio,
19.07.2013. Znajdujący się na rzymskim wzgórzu
Celius, datowany w zasadniczym kształcie na V w. kościół Santo Stefano, do 1580
r. administrowali oo. paulini węgierscy, od tej daty jest on własnością tak
zwanego Pontificium Collegium Germanicum
et Hungaricum de Urbe. Świątynię zbudowano częściowo na miejscu rzymskich
koszarów zwanych Castra peregrina. W
obrębie tych kwater postawiono w 180 r. n.e. świątynię Mitry (mitreum), której pozostałości wydobyto
na światło dzienne podczas prac archeologicznych w latach 1973-1975 (Grimal 2002). Wzniesienie
chrześcijańskiego kościoła było prawdopodobnie zamierzeniem papieża Leona I
(440-461), za pontyfikatu którego wybudowano również inny kościół p.w. św.
Szczepana (Santo Stefano sulla via Latina),
budowę kościoła na wzgórzu Celius musiano rozpocząć pod koniec pontyfikatu
Leona I. W podziemiach kościoła a dokładniej pod fundamentami dawnego
zewnętrznego pierścienia kolumn odnaleziono trzy monety cesarza Libiusza Sewera
(461-465), co wskazywałoby na czas wszczęcia prac budowlanych na początku lat
60. V w. (Brandenburg 2004). Ponadto
badania dendrochronologiczne wykazały, iż drewno użyte do konstrukcji belek
stropowych ścięto w ciągu 455 r. (Brandenburg
2004), co pozwalałoby przesunąć początek budowy świątyni jeszcze o kilka
lat wstecz. Ze źródeł pisanych wiadomo, że konsekracji kościoła dokonano w latach
pontyfikatu Symplicjusza I (468-483, Krautheimer
1986).
Kościół
wzniesiony był na planie centralnym, pierwotnie składał się z trzech
koncentrycznie ułożonych pierścieni: środkowy (o średnicy 22 m ) wyznaczał krąg 22 kolumn
zwieńczonych architrawem, na których spoczywał tambur (wysokość 22,16 m ); ową część („nawę”)
centralną otaczały dwa ambity pierścieniowate, niższe od części centralnej:
wewnętrzny, o średnicy 42 m
wyznaczał drugi krąg 28 kolumn zwieńczonych półkolistymi arkadami, dziś
wmontowanymi we wtórnie ustawiony mur; pierścień zewnętrzny (o średnicy 66 m ), dziś nieistniejący
wyznaczony był niskim murem (Brandenburg
2004). Przestrzeń zakreślaną przez pierścień wewnętrzny przecinały cztery
poprzeczne nadbudówki, przewyższające gabaryty zewnętrzne pierścieniowatej
„nawy” i tym samym tworzące wpisany w koło plan krzyża greckiego (Krautheimer 1986). Istnienie ramion
potwierdzają na zewnątrz bryły różnice w wysokości zadaszenia. W przestrzeni zakreślonej
przez pierścień zewnętrzny ramiona krzyża greckiego przedłużono wywyższonymi
nadbudówkami, oddzielonymi wąskim korytarzem na planie okręgu, nakrytym
najpewniej ułożonymi w odcinki pierścienia sklepieniami beczkowymi. Przez
pierścieniowaty korytarz, do którego prowadziło osiem niewielkich otworów wejściowych
w murze zewnętrznym wchodziło się do wnętrz ramion krzyża greckiego, a z nich
do części („nawy”) środkowej (Krautheimer
1986).
Kościół
Santo Stefano Rotondo wpisuje się w nurt „klasycznego odrodzenia” we
wczesnochrześcijańskiej architekturze Rzymu, którego rozkwit przypada na lata
430-460, kiedy to powstały bazyliki Santa Maria Maggiore czy Santa Sabina, wtedy
też przekształcono Bazylikę Laterańską i mauzoleum św. Konstancji. Owa maniera
charakteryzowała się głównie świadomym nawiązywaniem do architektury rzymskiej
w dobie późnego antyku. Plan kościoła łączy w jedną całość dwa różniące się od
siebie plany centralne: kolisty z zewnętrznym obejściem oraz krzyża greckiego,
co stanowi o jego osobliwości (Brunhs
1972). Budowle na obu typach planów centralnych da się napotkać już w dobie
Konstantyna Wielkiego, formę tę wybierano najczęściej do wznoszenia obiektów
kultowych, ze szczególnym uwzględnieniem tak zwanych martiria – budowli upamiętniających męczenników. Funkcja rzymskiego
kościoła Santo Stefano Rotondo nie jest znana, hipotetycznie można przyjąć, iż
był to rodzaj martirium lub memorii
poświęconej pierwszemu męczennikowi chrześcijańskiemu, chociaż nie odnaleziono
we wnętrzu świątyni żadnych relikwii (Bruhns
1972; Krautheimer 1986; Brandenburg 2004).
Struktura budowli wykazuje także analogie wobec rotundy będącej częścią Bazyliki
Grobu Pańskiego w Jerozolimie, która stała się istotnym źródłem inspiracji dla
architektury świata zachodniego aż do końca średniowiecza (Grimal 2002).
Pomiędzy VII a XII w. znaczenie kościoła Santo Stefano
Rotondo na tle innych budowli sakralnych w Rzymie zdecydowanie podupadło, budowla
straciła też swe pierwotne zadaszenia. Poważniejszego remontu, a zarazem
przebudowy dokonał w XII w. papież Innocenty II (1139-1143): pierścień
zewnętrzny oraz trzy spośród czterech ramion krzyża greckiego rozebrano,
kolumnadę zewnętrzną zaślepiono murem ceglanym oraz wzniesiono portyk wejściowy
o pięciu arkadach, wspartych na kolumnach o trzonach wykorzystanych wtórnie i
kapitelach toskańskich.
Lit.: Brunhs
1972, s. 164, 165; Krautheimer 1986, s. 92, 157, 198; Grimal 2002, s. 42, 181; Brandenburg 2004, s. 204, 213; https://it.wikipedia.org/wiki/Basilica_di_Santo_Stefano_Rotondo_al_Celio;
https://www.romasegreta.it/monti/s-stefano-rotondo.html
73. Roma, Basilica Santo Stefano Rotondo, Interno, 19.07.2013.
Wnętrze kościoła Santo Stefano Rotondo było dawniej
pokryte bogatą dekoracją z płyt marmurowych: odkryto fragmenty posadzki z epoki
wczesnochrześcijańskiej, złożonej z płyt z marmuru Cipollino – kamienia pochodzenia
karbonowego o charakterystycznej, paskowo-falującej teksturze; także na ścianach
wewnętrznych kościoła odkryto niewielkie fragmenty płyt ozdobnych z tego samego
tworzywa (Brandenburg 2004). W
części centralnej kościoła znajdował się ołtarz otoczony ogrodzeniem.
Kolumnadę wyznaczającą część centralną tworzą 22 kolumny
o trzonach i podstawach wykorzystanych wtórnie (świadczy o tym niejednakowa
wysokość poszczególnych trzonów), z kolei kapitele jońskie wieńczące kolumny
wykonano w V w., specjalnie dla kościoła Santo Stefano (Brandenburg 2004). Także architrawy wieńczące kolumnadę wykonane są
z bloków rozmaitego pochodzenia, wykorzystanych wtórnie, o czym świadczą
subtelne różnice ich wysokości. Remont i przebudowa kościoła w latach
pontyfikatu papieża Innocentego II (1139-1143) dotyczyły również wnętrza. Część
środkową, aby zmniejszyć jej szerokość i odciążyć tambur przecięto wówczas
przegrodą o trzech arkadach, spośród których środkowa była szersza od bocznych
(Bruhns 1972; Zeppegno, Mattonelli 1975;
Grimal 2002). Przegroda ta, zachowana do czasów nam współczesnych opiera
się na dwu wysmukłych kolumnach o granitowych trzonach i kapitelach korynckich
wykorzystanych wtórnie. Kolejną zmianę wprowadzoną podczas przebudowy na
zlecenie papieża Innocentego II stanowiło zamurowanie czternastu okien w
tamburze, co również pozostało do dziś.
Dzisiejszy ołtarz w części centralnej kościoła pochodzi z
lat pontyfikatu papieża Mikołaja V (1447-1455), wykonany został przez
florenckiego architekta i rzeźbiarza Bernardo Rossellino (1409-1464), który
również położył nową marmurową posadzkę, podwyższając ją nieco. Ten sam architekt
ostatecznie rozebrał dawny mur pierścienia zewnętrznego, a kolumny zakreślające
pierścień wewnętrzny w rzucie poziomym kościoła stopił całkowicie z wymurówką
średniowieczną, stawiając nowe zewnętrzne obmurowanie kościoła. Z dawnych
czterech ramion krzyża greckiego pozostało obecnie jedno, pełniące funkcję
przedsionka prowadzącego na dziedziniec.
74. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, Madonna dei
Pellegrini o Madonna di Loreto, 1604-1606, olio su tela, Cappella Cavalletti,
Basilica Sant’Agostino, Roma, 19.07.2013. Obraz pędzla Michelangelo Merisi’ego
zwanego Caravaggio (1573-1610), zatytułowany Madonna Pielgrzymów lub Madonna
Loretańska, znajduje się w ołtarzu kaplicy Cavalletti’ch, w nawie bocznej
bazyliki Sant’Agostino na Polu Marsowym (Campo
Marzio) w Rzymie. Przedstawia Madonnę
odzianą w strój ludowy, z nagim Dzieciątkiem na prawym ramieniu oraz dwoje
odwróconych plecami do widza pątników, upadłych na kolana, rozpoznawalnych po
dłoniach złożonych w geście modlitewnym i charakterystycznych laskach
pielgrzymich, a nawet po obdartych szatach i stopach bosych, nabrzmiałych od
trudu wędrówki. Ten ostatni detal, wyraźnie wyeksponowany na malowidle wywołał
oburzenie ze strony duchownych i rzymskiego ludu pod zarzutem niestosowności
umieszczania go na obrazie przeznaczonym do ołtarza, a Giovanni Baglione (1566-1643)
nawet napisał, iż „kapłani, a wraz z nimi
lud uczynili zeń niebywałe pośmiewisko” (ne fu fatto dai preti e da’ popolani estremo schiamazzo). Prawda jednak
jest taka, że temat bosych i opuchniętych stóp pątników należał do wręcz „dogmatycznego”
kanonu sztuki, po który Caravaggio z entuzjazmem sięgał obrazując pątników:
chodziło o podkreślenie dogmatu posłuszeństwa i pobożności, a bose stopy
stanowić miały tego wyraźne, niezmącone przez ukrycie pod szatami odzwierciedlenie.
Można więc powiedzieć, iż mamy do czynienia z próbą naturalistycznego
odtworzenia rzeczywistości, będącej wykładnią przeżycia psychologicznego (Freedberg 1984). Oto dwoje pielgrzymów
po wędrówce pełnej napięć, uciążliwości i niebezpieczeństw dotarli do Świętego
Domku i zostali „wynagrodzeni” objawieniem się im Matki Boskiej z Dzieciątkiem,
które nie jest tu ukazane jako niemowlę, lecz może nawet jako kilkuletni
chłopiec, błogosławiący pobożnych pątników gestem prawej dłoni. Naturalistyczne
oddanie brudnych i nabrzmiałych stóp staje się tu koniecznością, a nie jedynie
chęcią wywołania sensacji wśród ludu, jak by chciało to postrzegać wielu
dzisiejszych odbiorców.
Innym motywem, jaki rzuca się w oczy i również wywołał
skandal wśród współczesnych malarzowi jest sposób obrazowania Świętego Domku jako
niszczejącego, bliskiego zawaleniu. Zgodnie z przekazem hagiograficznym domek
Marii Panny miał być przeniesiony w locie przez aniołów do lasku w Loreto,
jednakowoż na obrazie Caravaggia jedynym motywem sugerującym szybowanie jest
postać Madonny, której bose stopy niemal nie dotykają schodków Świętego Domku.
Charakter samego domku, sugerujący zniszczenie uwidocznia się w odpadającym
tynku, spod którego wyłaniają się cegły. Także tym sposobem Caravaggio dążył do
uwydatnienia ubóstwa i skromności, jakie charakteryzowały Świętą Rodzinę. Modelką
uwiecznioną przez artystę w wizerunku Marii Panny była znana kobieta lekkich
obyczajów imieniem Lena, utrzymanka rzymskiego notariusza Mariano Pasqualone,
która pozowała malarzowi również do obrazu Madonna dei Palafrenieri. Klęczące
postacie pątników usiłowano identyfikować ze zleceniodawcą obrazu i bliżej
nieokreśloną członkinią rodu Cavalletti, bardzo aktywnego na łonie Konfraterni della Trinità dei Pellegrini, w
przygotowaniach pielgrzymki do Loreto w 1602 r. (por. Dusio
2009).
75. Roma, Gatti romani vicino al Colosseo, 19.07.2013. Nie po raz pierwszy przekonałem się, iż nie należy
uprzedzać faktów. Kiedy odwiedziłem Wieczne Miasto po raz pierwszy w sierpniu
2012 r., nie miałem przyjemności spotkać ani jednego rzymskiego kota-włóczęgi, a
jedyny, jakiego uwieczniłem w obiektywie przechadzał się uliczką Awentynu, jednakowoż
ani trochę nie wpisywał się w stereotyp bezpańskiego, nieco zaniedbanego kota
chadzającego własnymi ścieżkami, dla którego wszystkie miejsca są podobne.
Przeto ośmieliłem się nawet zaryzykować stwierdzenie, jakoby stada kotów
rzymskich zostały częściowo przetrzebione, co podczas drugiej mojej wizyty w
Rzymie, w lipcu 2013 r. okazało się nieprawdą. Te przemiłe zwierzęta nadal
zamieszkują zakamarki starych budowli, szczególnie często dadzą się spotkać w
okolicach budowli antycznych. Z czego to może wynikać? Tego powiem, że nie
wiem, czy z kociego zamiłowania do ukrywania się w kątach, rozpadlinach,
przestrzeniach pomiędzy fragmentami muru, skoro takich miejsc najwięcej da się
spotkać w ruinach budowli starożytnych… czy może z faktu, że właśnie w tych
miejscach występuje promieniowanie ujemne, a ta właściwość danego miejsca jest
wyjątkowo umiłowana przez kota, co wiem na podstawie opinii weterynarza. Jak by
nie było, na zdjęciu widać różnorodność umaszczenia rzymskich kotów: uroczy
czarnuszek i burasek muszą się bardzo dobrze czuć w murach Amfiteatru
Flawiuszów (Koloseum), okazując sobie miłość i przywiązanie.
76. Roma, Gatti romani vicino al Largo di Torre Argentina,
19.07.2013. Oprócz okolic Forum Romanum oraz Amfiteatru Flawiuszów
(Koloseum), rzymskie koty wysoce upodobały sobie rezerwat archeologiczny
czterech świątyń antycznych, zwany Largo di Torre Argentina. Niewykluczone, że
w tym właśnie miejscu urodziwe i przymilne czworonogi są najlepiej dokarmiane,
gdyż cechuje je wysoka doza zaufania do ludzi. Wydają się być do tego stopnia oswojone,
że kiedy się do nich podejdzie nie rwą się do ucieczki. W pobliżu rezerwatu
archeologicznego Largo di Torre Argentina uwieczniłem na zdjęciu czarnego i kotkę
barwy szylkretowej, które nie tylko profesjonalnie pozowały przed moim
aparatem, lecz także niektórym osobom postronnym dały się pogłaskać. Osobiście
nie skusiłem się na na ten ostatni krok, bowiem mam opory przed głaskaniem
bezpańskich kotów. Być może to błąd z mojej strony? Nieraz się przekonałem, iż
warto czasem zmienić punkt widzenia i w ostrożności zachować umiar. W końcu zwierzę
pozbawione na co dzień miłości i troski właściciela może być wdzięczne za każdy
okazany mu gest czułości i serdeczności.
77. Roma, Sono nel cortile del Palazzo Barberini, 20.07.2013.
Wizyta w obfitującej w znane i mniej znane dzieła malarskie
rzymskiej Galleria Nazionale d’Arte Antica, mieszczącej się we wnętrzach Palazzo
Barberini nie wchodziła w poczet programu przewidzianego na dzień 20 lipca 2013
r., jednakowoż na wskroś warto było poświęcić tej galerii czas. Dnia 20 lipca
igła magnetyczna mojego kompasu podróżniczego wskazywała zgoła inne rzymskie
muzeum, mianowicie Galleria Borghese. Nie pojmuję, czy przez zapominalstwo, czy
przez nieuwagę przeoczyłem istotny szczegół dotyczący procedury rezerwacyjnej
biletów wstępu i dopiero na miejscu dowiedziałem się, iż ze względu na wysoką
frekwencję odwiedzających wizyta w Galleria Borghese możliwa była jedynie po telefonicznej
lub internetowej rezerwacji biletu, z przynajmniej trzydniowym wyprzedzeniem, z
kolei sprzedaż „na bieżąco” w sezonie letnim została zawieszona. Odprawiono
mnie przeto „z pustymi rękami”, aby jednak nie mieć poczucia straconego czasu, wybrałem
na ten sam dzień wizytę w Galleria Nazionale d’Arte Antica. Na temat architektury
siedziby tegoż muzeum, czyli Palazzo Baberini, nie zamierzam się rozpisywać, zainteresowanych
tematem odsyłam do opisu mojej podróży do Rzymu z sierpnia 2012 r. W lipcu 2013
r. za cel postawiłem sobie poznanie i opisanie ważniejszych dzieł malarstwa, eksponowanych
w Galleria Nazionale d’Arte Antica, pochodzących z okresu pomiędzy XV a XVII w.
i powstałych w Rzymie lub związanych z Wiecznym Miastem.
78. Fra Filippo Lippi, Annunciazione di Palazzo
Barberini, 1440-1445, tempera su tavola, Galleria Nazionale d’Arte Antica,
Palazzo Barberini, Roma, 20.07.2013. Florentczyk
Filippo Lippi (1406–1469), mnich-karmelita z klasztoru Santa Maria del Carmine,
we wczesnym etapie swojej twórczości zetknąć się mógł z dziełami Masaccia (1401–1428),
który wykonał freski dla posadowionej przy tym kościele florenckim Kaplicy
Brancacci’ch i mógł ulec inspiracji nimi. Po początkowym epizodzie florenckim
malarz-karmelita przebywał i tworzył w Padwie (1432-1434), gdzie zetknął się z
kolejnym potencjalnym źródłem inspiracji, mianowicie z rzeźbiarską twórczością
Donatella (1386–1466 ).
Jeśli chodzi o
Zwiastowanie, eksponowane w rzymskiej Galleria Nazionale d’Arte Antica, datowane
na pierwszą połowę lat 40. XV w., fakt użycia palety intensywnych barw oraz
precyzyjne oddanie detali są dowodem intensywnej recepcji malarstwa Quattrocenta
w Wenecji i na terenie Veneto, jak również sztuką malarską Niderlandów.
Innowacyjność malowidła stanowi umiejscowienie postaci Marii Panny niemal
dokładnie na pionowej osi symetrii kompozycji. Przyszła Matka Chrystusa stoi
przed pulpitem z leżącą na nim otwartą księgą i spogląda w dół na kłaniającego
się nisko przed nią, ujętego profilowo Archanioła. Błękit płaszcza Madonny
stanowi rodzaj zapowiedzi przyszłej koronacji Marii na Królową Niebios.
Subtelność i wyrazistość rysunku Filippo Lippi’ego uwidoczniają się w oddaniu
ornamentyki na ścianach bocznych pulpitu (z motywem lilii odnoszącej się do
czystości Marii), ławy, łoża widocznego nieco w głębi, w pobliżu lewej krawędzi
obrazu a także w złotych, stylizowanych jabłkach granatu, zdobiących czerwoną
kapę rozpostartą na łożu oraz w fakturze marmuru trzonów dwu kolumn
kompozytowych.
Za otwartą, półkolistą
arkadą okna, posadowionego na pionowej osi symetrii kompozycji widoczny jest
wycinek krajobrazu, którego główny motyw stanowi ogródek ogrodzony kamiennym
murem. Obecność tego motywu odnosić się może do samej osoby Marii Panny jako
Ogrodu Zamkniętego. Elementem na wskroś rzucającym się w oczy są dwaj klęczący,
ujęci półpostaciowo donatorzy, fizjonomią, strojem i gestykulacją zdecydowanie
różniący się od postaci pierwszoplanowych. Sądząc po fizjonomii, strojach i
fryzowaniu włosów interpretować ich można jako współczesnych autorowi malowidła
przedstawicieli mieszczaństwa florenckiego. Hierarchicznie nie zostali oni
jednak, tak jak byśmy się spodziewali w malarstwie średniowiecznym pomniejszeni
w stosunku do postaci pierwszoplanowych. Co więcej, przez swoją postawę adoracji
stają się współuczestnikami sceny, skoro nie ma wyraziście podkreślonego
dystansu dzielącego ich od Marii Panny i zwiastującego jej radosną nowinę
Archanioła.
79. Fra Filippo Lippi, Madonna di Tarquinia, 1437,
tempera su tavola, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Barberini, Roma,
20.07.2013. Madonna z Tarquinii, pędzla fra Filippo
Lippi’ego jest obrazem zamkniętym w oryginalną, złoconą, późnogotycką ramę, co
dobitnie świadczy o wierności nieco archaicznej jak na czas powstania obrazu i
jak na środowisko florenckie tradycji. Jednakowoż samo przedstawienie Madonny, w
zamkniętym pomieszczeniu z łożem w tle dowodzi nowatorskich poszukiwań przez
artystę idealnego rozwiązania przestrzennego oraz innowacyjnych efektów gry
światła i cienia. W skrótach perspektywicznych zobrazowany został marmurowy
tron Matki Boskiej, na którego cokole, na zwiniętej kartce malarz-karmelita z
Santa Maria del Carmine umieścił datę wykonania dzieła: A•D•M•CCCC•XXX•VII.
Wykres niewielkiego wnętrza, nakrytego częściowo
widocznym sklepieniem gotyckim zawiera wprawdzie nieznaczne błędy perspektywiczne,
dowodzi jednak intensywnych dążeń malarza do obrazowania głębi przestrzeni.
Znacznie więcej błędów w wykresach perspektywy zdradza widoczne częściowo przy
prawej krawędzi obrazu łoże.
Dominantą kompozycyjną malowidła jest jednak tronująca
Matka Boska z półnagim Dzieciątkiem, które stąpa po marmurowej poręczy tronu i
jednocześnie obejmuje rączkami Matkę za szyję. Braki w wykresach
perspektywicznych komnaty kompensuje głęboki i precyzyjny wolumen
ciemnofioletowego płaszcza Madonny, w którym nieobecne stają się jakiekolwiek
reminiscencję malarstwa gotyku międzynarodowego.
Pucołowata fizjonomia twarzy Dzieciątka Jezus i główka
pokryta połyskującymi, kręconymi włosami są wyróżnikiem stylu fra Filippo
Lippi’ego, zwłaszcza jego wczesnych dzieł. Podobne cechy charakterystyczne
ujawnia oddana nieco jaśniejszymi tonami twarz Madonny. Wysoce precyzyjnie
malarz potraktował lekko prześwitujący welon, nakrywający głowę Matki Boskiej,
a szczególnie uderzać może oddana z niebywałą pieczołowitością zapinka, gdzie nie
pominięto nawet blików światła na inkrustacji z kamieni szlachetnych.
80. Marco Palmezzano, San Girolamo nel deserto, 1503,
olio su tavola, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Barberini, Roma,
20.07.2013. Reprezentujący szkołę malarską Forlì
Marco Palmezzano (1459–1539) umieścił na karteczce u stóp św. Hieronima swój
podpis i datę powstania dzieła (dziś nieczytelne): Marcus palmezanus pictor foroliviensis faciebat MDIII (cyt. wg: de Carpegna 1953).
Godny uwagi w przypadku tego malowidła jest fakt
zobrazowania półnagiej postaci przyszłego Ojca Kościoła w symbiozie z
otaczającym krajobrazem. Samo przedstawienie natury zawiera tu rozmaite treści
symboliczne. Święty Hieronim siedzi na pniu zeschniętego drzewa, adorując
objawiający się mu, wywyższony, choć zarazem diametralnie pomniejszony
krucyfiks. Hierarchiczne zmniejszenie ukrzyżowanego Chrystusa w stosunku do
pierwszoplanowej postaci św. Hieronima jest z pewnością zamierzone, służy
bowiem spotęgowaniu dystansu dzielącego ziemskiego, przyszłego Ojca Kościoła
wobec przybywającego na ziemię Chrystusa. Św. Hieronim otoczony jest otwartymi
księgami, w mimice oblicza i gestykulacji rąk widać wyraźną rozmowę, jaką toczy
z ukrzyżowanym Chrystusem, zapewne na temat komentarzy do Pisma Świętego, jakie
Hieronim tworzył żyjąc jako pustelnik w jaskini. Nastrój pustelniczego
odosobnienia i dystansu wobec zgiełku życia ziemskiego podkreślają dominujące
na pierwszym planie kompozycji formacje skalne, dla których jedynym elementem
lekko „ożywiającym” mogą być pojedyncze, wątłe i pozbawione listowia drzewa.
Elementy żywszego pejzażu, z dominującymi w ich kolorycie odcieniami zieleni, a
także pojedynczymi, znacznie pomniejszonymi zabudowaniami oraz sztafażem w
formie grup maleńkich postaci, dadzą się zauważyć w głębi malowidła.
Najodleglejsze w kompozycji, nagie szczyty górskie oddano zgodnie z zasadami
perspektywy barwnej, w tonach przygaszonych. Świętemu Hieronimowi towarzyszy
jego nieodłączny atrybut – lew, który również wyraźnie spogląda w stronę
ukrzyżowanego Chrystusa, tak jakby wraz z przyszłym Ojcem Kościoła współuczestniczył
w Świętej Rozmowie.
Lit.: de
Carpegna 1953, s. 47, nr kat. 28.
81. Piero di Cosimo, Santa Maria Maddalena che legge, 1495-1500
ca., tempera su tavola, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Barberini,
Roma, 20.07.2013. Ze względu na mały zasób
danych biograficznych niewiele wiadomo na temat ukształtowania się
indywidualnego stylu malarza Piero di Cosimo (1462–1522), reprezentującego etap
przejściowy od Quattrocenta do Cinquecenta w malarstwie florenckim. Wiemy, że w
1480 r. odbywał on praktykę w warsztacie Cosimo Rosselli’ego (1439–1507), od imienia
tego ostatniego wywodzi się zastępcze miano artysty. Wraz ze swym mistrzem
Piero współpracował nad dekoracją malarską Kaplicy Sykstyńskiej. Jednakowoż
wydaje się, iż w wykształceniu się indywidualnego stylu Piero di Cosimo istotny
udział przypada twórczości malarza-karmelity Filippo Lippi’ego (1406–1469) i
Umbryjczyka Luca Signorelli’ego (ok. 1450–1523). Jak wielu mu współczesnych
Piero di Cosimo częściowo czerpał inspiracje również z malarstwa
niderlandzkiego. W końcowej fazie swojej twórczości przejął niektóre
pierwiastki stylu Leonarda da Vinci (1452–1519) i Rafaela (1483–1520),
jakkolwiek nieustannie je przetwarzał w oryginalny, znamienny dla siebie
sposób, który traktować można jako rodzaj zwiastuna manieryzmu florenckiego.
Ostatni z wymienionych wyżej nurtów stylistycznych
dostrzec można w datowanym na czas po połowie lat 90. XV w. obrazie Marii
Magdaleny czytającej. Malowidło, wykonane dla zleceniodawcy bliżej nieznanego
pochodzi z Monte di Pietà, zbioru, do którego napływały liczne obrazy należące
dawniej do rzymskich kolekcji prywatnych. Zewnętrzne ramy kompozycji, w formie
przypominającej okno i parapet odzwierciedlają impulsy płynące z malarstwa
niderlandzkiego. W owym iluzorycznym oknie przedstawiona została w
półpostaciowym ujęciu en trois quarts
św. Maria Magdalena. Postać rozpoznać można na podstawie jej nieodłącznego
atrybutu, puszki z maściami. Włosy barwy rudawej, opadające niczym frędzle na
ramiona są atrybutem ziemskiej piękności, ale zarazem symbolem jej
przemijalności. Na parapecie stanowiącym dolną ramę kompozycji znajduje się
otwarta książka, której treść Maria Magdalena w skupieniu kontempluje. Obrączka
nimbu wokół głowy postaci została na tyle słabo zarysowana, że przy pierwszym
spojrzeniu na obraz trudno ją dostrzec. Sposób upięcia włosów oraz naszyjnik z
pereł i strój zgodny z modą epoki mogłyby być przesłankami do identyfikacji
postaci jako młodej damy florenckiej, jednakowoż puszka z maściami stojąca na
parapecie pozwala widzieć w niej św. Marię Magdalenę. Oczy postaci nie
spoglądają w stronę widza, lecz obiektem, na którym koncentruje się jej wzrok
jest otwarta księga z widocznym fragmentem tekstu.
Badacze niemal zgodnie uważają obraz w rzymskiej Galeria
Nazionale d’Arte Antica za dzieło z fazy rozwiniętej twórczości Piero di Cosimo.
Datowanie na czas po połowie lat 90. XV w., przy czym bliżej 1500 r. ustalono
na podstawie daty powrotu Leonarda da Vinci do Florencji. Od niego Piero di Cosimo
przejąć mógł między innymi manierę obrazowania postaci w trzech czwartych, w
odróżnieniu od wcześniejszych swoich dzieł, w których przeważają ujęcia
profilowe.
82. Andrea d’Agnolo detto Andrea del Sarto, Sacra
Famiglia Barberini, 1528 ca., tecnica mista olio e tempera su tavola, Galleria
Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Barberini, Roma, 20.07.2013. Andrea d’Agnolo zwany del Sarto (1486–1530), malarz
wykształcony na gruncie szkoły florenckiej wczesnego Cinquecenta, początkowo pobierał
nauki w pracowni złotnika, następnie malarskiej Cosimo Rosselli’ego (1439–1507),
wraz z Piero di Cosimo (1462–1522). Twórczość Andrea del Sarto ukształtowała
się na impulsach artystycznych, przetaczających się przez miasto-państwo
Florencja w okresie około 1500 r. Malarz na etapie kształcenia poświęcił się
gruntownemu studiowaniu dzieł Leonarda da Vinci (1452–1519), Rafaela Santi (1483–1520)
i fra Bartolomeo (1472–1517).
Obraz Święta Rodzina został namalowany na zamówienie
zamożnego patrycjusza i bankiera florenckiego Zanobi da Bracci, do kaplicy
znajdującej się w prywatnej willi fundatora w Rovezzano. Aczkolwiek trzy obecne
w scenie postacie zobrazowano jako siedzące, sprawiają one wrażenie bycia w
ruchu, co najsilniej manifestuje się w postaciach Marii i Dzieciątka, mniej u
św. Józefa. Ten ostatni, ujęty en face,
wydaje się być pogrążony w medytacji.
Obraz datuje się na czas około 1528/1529, krótko przed
śmiercią malarza podczas zarazy (1530). Trzy postacie tworzące małą Świętą
Rodzinę wyróżniono obrączkami złocistych nimbów wokół głów, tło dla nich
stanowi wycinek świeżego krajobrazu, z widocznym na pierwszym planie drzewem
oraz pasmem błękitnego, podbarwionego bielą nieba. Sposób zobrazowania postaci
może wywierać nieśmiałe wrażenie „wyciętego kadru” z biblijnej sceny Ucieczki
do Egiptu.
83. Innocenzo Francucci detto Innocenzo da Imola, Sacra
Famiglia con San Giovanino, olio e tempera su tavola, Galleria Nazionale d’Arte
Antica, Palazzo Barberini, Roma, 20.07.2013. Malarz
związany głównie z Bolonią kształcił się najpewniej wraz z Francesco
Raibolini’m zwanym Francia (1447/49–1517) i Mariotto Albertinelli’m (1474–
1515) we Florencji. W swojej twórczości odwoływał się do maniery Rafaela Santi
(1483–1520), którego dzieła znał z autopsji, jak również za pośrednictwem
rysunków i grafiki. Prace malarskie Innocenzo da Imola wyróżniają się między
innymi słodką manierą kolorystyczną i ekspresyjnością postaci.
Pierwszym znanym zamówieniem złożonym w pracowni tego
artysty była dekoracja malarska wnętrz klasztoru San Michele in Bosco z 1517 r.
Wraz z zamówieniami publicznymi Innocenzo da Imola realizował rozmaite
zamówienia dla zleceniodawców prywatnych, wśród których znalazła się Święta
Rozmowa z małym św. Janem Chrzcicielem, dziś eksponowana w rzymskiej Galleria
Nazionale d’Arte Antica. Obraz malowany techniką mieszaną oleju i tempery na desce
datować można na czas około 1525-1530. Przedstawia Matkę Boską odzianą w
błękitny maforion na znak wyróżnienia jej jako Królowej Niebios. Nagie
Dzieciątko Jezus siedzi na kolanach Matki i nawiązuje wyraźną konwersację z
towarzyszącym Świętej Rodzinie małym św. Janem Chrzcicielem, którego łatwo
rozpoznać po odzieniu w wielbłądzią skórę i laseczce w kształcie krzyża. Za
tronem Madonny w scenę „wkracza” św. Józef, który usiłuje poniekąd włączyć się
w Świętą Rozmowę, czego wymownym gestem jest wyraźny zwrot głowy ku Madonnie.
Główny element tła, obok kotary barwy jaskrawej zieleni stanowi fragment
dzikiego krajobrazu, zaakcentowanego skalistymi szczytami i niebem o zachodzie
słońca, usłanym cumulusami. Pejzażowe
tło może wzbudzać skojarzenia z alpejską panoramą okolic Bolonii – miasta, z
którego pochodził autor obrazu.
84. Raffaello Sanzio, La Fornarina , 1518-5119,
olio su tavola, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Barberini, Roma,
20.07.2013. Portret kochanki Rafaela Santi (1483–1520),
zwanej Piekareczką z Zatybrza (la
fornarina) jest jednym z najwybitniejszych osiągnięć artysty na polu portretu.
Zgodnie z przekazem źródłowym modelką dla malarza miała być Margherita Luti,
córka piekarza zatybrzańskiego. Giorgio Vasari w swojej biografii Rafaela Santi
wspominał o tajemniczej kobiecie, w której malarz miał się do tego stopnia
zakochać, że przerwał realizację zamówienia ze strony jednego ze swoich
głównych mecenasów, Agostino Chigi’ego (1466–1520), na dekorację jego willi
przy via Lungara. Prężny bankier sieneński musiał więc pozwolić malarzowi
spotykać się z tajemniczą kobietą, aby mieć pewność, że Rafael dokończy
rozpoczętą pracę. Namiętna miłość, która trwała bez mała do śmierci Rafaela,
stała się zaczątkiem wielu mitów, jakie krążyły wobec faktu powstania portretu
dziś eksponowanego w Galleria Nazionale d’Arte Antica.
Sentymentalną więź łączącą malarza i prostą kobietę
najwymowniej wyraża sposób, w jaki ukochana została przedstawiona na obrazie:
półnaga niczym bogini Wenus, przypomina jednocześnie antyczną muzę, rodzaj
inspiracji czy artystycznego natchnienia. Jej lewe ramię opatrzone jest
bransoletą z wypisaną złotą majuskułą sygnaturą artysty: RAPHAEL VRBINAS. Nie należy owej sygnatury postrzegać jedynie jako
podpisu artysty pod dziełem, jakie stworzył, lecz również w kategoriach wyrazu
więzi łączącej go z modelką. Pierścionek na palcu lewej ręki przedstawionej
postaci został odkryty dopiero podczas jednej z konserwacji obrazu. Symboliczne
odwołanie do bogini Wenus uwidocznia się w oddanym bardzo ciemnymi tonami
zieleni listowiu w tle. Jest to listowie krzewu jagodowego, poświęconego
grecko-rzymskiej bogini miłości. Gałęź pigwy może być z kolei interpretowana
jako alegoria miłości cielesnej, co w kontekście półnagiego wizerunku ukochanej
malarza byłoby całkiem trafne. Klejnot zdobiący głowę kobiety podobny jest jak
na innym portrecie pędzla Rafaela, mianowicie La Donna Velata , eksponowanym we
florenckim Palazzo Pitti. Fryzura postaci zdradza nieśmiałe inspiracje modą z
ferraryjskiego dworu książąt d’Este. Autentyczność wspomnianej uprzednio
sygnatury artysty, widocznej na bransolecie opasującej ramię kobiety została
potwierdzona podczas konserwacji malowidła. Dzięki wykonaniu zdjęć w
podczerwieni ujawniono bezpośredni szkic linearny przed nałożeniem warstwy
malarskiej, typowy dla Rafaela, z kolei zdjęcia rentgenowskie potwierdziły
obecność starszej warstwy malarskiej przedstawiającej pejzaż, wyraźnie
inspirowany malarstwem Leonarda da Vinci (1452–1519). Tenże krajobraz sam
malarz musiał później przemalować, zastępując go gęstym listowiem krzewów
jagody i figowca.
Zdj. wg:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4c/Fornarina.jpg
85. Giulio Pippi detto Giulio Romano, Madonna col Bambino
detta Madonna Hertz, 1522-1523, olio su tavola, Galleria Nazionale d’Arte
Antica, Palazzo Barberini, Roma, 20.07.2013. Giulio
Pippi zwany Giulio Romano (1499–1546) był jednym z najwybitniejszych uczniów
Rafaela Santi (1483–1520). Pracował z tym ostatnim nad malowidłami w loggiach
watykańskich, które ukończył po śmierci swojego mistrza, wraz ze Stanzami w
apartamentach papieskich. W 1524 r. przeniósł się z Rzymu do Mantui, na dwór
książąt Gonzaga, dla których pracował również jako architekt.
Malowidło eksponowane w rzymskiej Galleria Nazionale
d’Arte Antica obrazuje Madonnę z Dzieciątkiem Jezus, w prostym otoczeniu domu
współczesnego artyście. Oprócz widocznych w tle drzwi wejściowych uwagę
powinien przyciągnąć pozornie nieistotny, słabo dostrzegalny na dalszym planie
kompozycji motyw białej gołębicy stąpającej po podłodze. Urzekać może
subtelność zobrazowania postaci Madonny o mięsistej twarzy i dużych oczach, co
można traktować jako rodzaj swoistej cechy postaci kobiecych, obrazowanych
przez Giulio Romano. W wizerunku kobiety, która pozowała do obrazu Madonny da
się dostrzec nieznaczne ślady rysów ukochanej Rafaela, której portret wisi w
rzymskiej galerii nieopodal obrazu Madonny z Dzieciątkiem.
86. Pietro Bonaccorsi detto Perin del Vaga, Sacra
Famiglia, olio su tavola, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo Barberini,
Roma, 20.07.2013. Perin del Vaga (1501–1547)
rozpoczął edukację artystyczną w pracowni znakomitego rodu malarzy Ghirlandaio
we Florencji. Stamtąd przeniósł się do Rzymu, w Wiecznym Mieście zawitał do
warsztatu Rafaela Santi (1483–1520), gdzie został polecony przez przyjaciela i
ucznia tego ostatniego, Giulio Romano (1499–1546). Po zawirowaniach wojennych
związanych z Sacco di Roma w 1527 r. Perin del Vaga działał tymczasowo w Genui
dla rodu książęcego Doria, aby potem ponownie osiąść w Rzymie, w związku z
otrzymaniem zamówienia na freski dla Stanz papieskich w Watykanie i dla Zamku
św. Anioła (Castel Sant'Angelo).
Perin del Vaga należał do wybitnych reprezentantów
malarstwa manieryzmu włoskiego, który w Rzymie i Genui doczekał się licznych
następców. Elegancja i dynamizm jego rysunku ujawniają się z wysoką
intensywnością w obrazie Święta Rodzina, eksponowanym w Sali Rafaela w rzymskiej
Galleria Nazionale d'Arte Antica. Dominantę kompozycji stanowi ujęta en trois quarts Madonna, która obejmuje
za szyję nagie, raźno stąpające po parapecie Dzieciątko Jezus. Święty Józef
pojawia się w bardziej zacienionej głębi obrazu, przez co staje się słabiej
widoczny.
87. Giovanni Antonio Bazzi detto il Sodoma, Sposalizio
mistico di Santa Caterina, 1539-1540, olio su tavola, Galleria Nazionale d'Arte
Antica, Palazzo Barberini, Roma, 20.07.2013. Malarz
o pseudonimie Sodoma (ok. 1477–1549) kształcił się w ojczystej Sienie, w
pracowni Gian Martino Spanzotti'ego (ok. 1455–przed 1528), aczkolwiek
ostatecznie uległ fascynacji twórczością Leonarda da Vinci (1452–1519),
zwłaszcza stosowanymi przez tego ostatniego subtelnymi przejściami
światłocieniowymi, które odtąd stać się miały swoistą cechą stylu Sodomy.
Mistyczne zaślubiny św. Katarzyny Aleksandryjskiej
powstały prawdopodobnie podczas pobytu artysty w mieście Volterra, przeto czas
powstania tego obrazu określa się przeważnie na lata 1539-1540. Monachijska
Alte Pinakothek posiada w swoich zbiorach rysunek przygotowawczy dla malowidła
eksponowanego w rzymskiej Galleria Nazionale d'Arte Antica. Obraz ujawnia w
sposób zaiste sugestywny syntezę rozmaitych inspiracji, z jakich malarz
sieneński korzystał: postać Madonny przywołuje modele nieco wcześniej
tworzącego Rafaela, efekty gry światła i cienia stanowią reminiscencję
twórczości Leonarda da Vinci. Styl Giovanni’ego Antonio Bazzi zwanego il Sodoma
stał się inspiracją dla czołowych manierystów sieneńskich, zwłaszcza dla
Domenico Beccafumi'ego (1486–1551).
88. Domenico Beccafumi, Madonna con Bambino e San
Giovanni Battista, 1540 ca., olio su tavola, Galleria Nazionale d'Arte Antica,
Palazzo Barberini, Roma, 20.07.2013. Artystyczna
edukacja Domenico Beccafumi'ego (1486–1551) miała miejsce w środowisku
sieneńsko-florenckim, jakkolwiek pobyt artysty w Rzymie umożliwił mu zetknięcie
się z nowatorstwami sztuki wprowadzonymi przez Michała Anioła (1475–1564) i
Rafaela (1483–1520) oraz studiowanie sztuki antycznej.
Nieukończony obraz Madonna z Dzieciątkiem i św. Janem
Chrzcicielem datuje się rozlegle na lata 1525-1535, a niektórzy nawet
usiłują przesunąć czas jego powstania na około 1540 r. W malowidle tym
uwidoczniają się inspiracje twórczością Michała Anioła, zwłaszcza jego
rzeźbiarskiej koncepcji obrazowania postaci, jednakowoż użycie subtelnych
światłocieni malarz zawdzięczał inspiracjom dziełami Leonarda da Vinci (1452–1519).
Niemniej Domenico Beccafumi starał się również zamanifestować swój indywidualny
styl, którego wyraz stanowić może niecodzienny sposób obrazowania światła
padającego od widocznego w głębi kompozycji gromu na niebie oraz nieco
wypłowiały koloryt postaci pierwszoplanowych.
89. Giovanni Benvenuto Tisi detto il Garofalo, Ascensione
di Cristo, 1520 ca., olio su tavola, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo
Barberini, Roma, 20.07.2013. Giovanni Benvenuto Tisi zwany il Garofalo (1481–1559)
reprezentował szkołę ferraryjską okresu Cinquecenta. Wraz z Domenico Pannetti'm (1460–1530) i Lorenzo Costą (1460–1535)
wykształcili się w środowiskach Cremony, Wenecji i Mantui. Korzeni koncepcji
koloru i krajobrazu w twórczości Garofalo należy poszukiwać w malarstwie
Wenecjanina Giorgio Barbarelli da Castelfranco (1477–1510), zwanego Giorgione,
co uwidocznia się także w eksponowanym w jednej z sal rzymskiej Galleria
Nazionale d'Arte Antica Wniebowstąpieniu Chrystusa.
Czas pobytu Ferraryjczyka w Rzymie przypada na lata
1515-1516, wtedy to malarz miał okazję zetknąć się z twórczością Rafaela (1483–1520),
co dodatkowo zapłodniło rozwój jego indywidualnego stylu. Niemniej jednak
Wniebowstąpienie Chrystusa powstało po okresie pobytu Garofalo w Wiecznym
Mieście i datuje się je na czas około 1520, miejscem jego przeznaczenia była piąta
kaplica w nawie północnej kościoła Santa Maria in Vado w Ferrarze, z którym
malarz przez całe życie był blisko związany i w którego wnętrzu znajduje się
miejsce jego wiecznego spoczynku (Fioravanti-Baraldi
1993).
W omawianym obrazie zauważyć można interpretację
Wniebowstąpienia Pańskiego inspirowaną kompozycją Przemienienia Pańskiego
pędzla Rafaela (Pinacoteca Vaticana), czego dowodzą przykładowo nieco
niewieście rysy twarzy oraz blada kolorystyka oblicza Chrystusa oraz postacie
niektórych Apostołów (Fioravanti-Baraldi
1993). Jednakowoż dobór kolorów oraz pejzaż w tle dowodzą intensywniejszej
recepcji malarstwa weneckiego okresu wczesnego Cinquecenta. Stłoczone postacie
pierwszoplanowe oraz motywy krajobrazowe w tle rozmieszczono harmonijnie,
symetrycznie, możliwe że celem zasugerowania obecnej pomiędzy nimi hierarchii a
także dialogu pomiędzy Apostołami. Jedni z nich obserwują wstępującego na
niebiosa Chrystusa, unoszonego przez obłoki i rozświetlonego blaskiem słońca, z
którego wyłaniają się prorocy starotestamentowi, znacząco odmiennie zobrazowani
w stosunku do postaci ziemskich. Inni pozostali na ziemi Apostołowie wymieniają
się gestami i spojrzeniami. Wśród nich wyróżniono widocznego niemal en face św. Jana Ewangelistę z księgą,
posadowionego przy prawej krawędzi kompozycji obrazu. Jego pendant stanowi bliżej nieokreślony święty, również z księgą, posadowiony
w pobliżu lewej krawędzi. Św. Piotr, z twarzą zwróconą ku niebu przysiadł w
pobliżu pionowej osi symetrii kompozycji. Rodzajem „łącznika” pomiędzy sferą
ziemską i niebiańska a także pomiędzy pierwszym a drugim planem kompozycji są
dwaj Apostołowie posadowieni na tyłach głównej grupy postaci, którzy wydają się
najsilniej skoncentrowani na obserwacji i kontemplacji cudownego zdarzenia (Fioravanti-Baraldi 1993).
90. Giovanni Benvenuto Tisi detto il Garofalo, Adorazione
dei Magi, dopo 1530 , olio su tavola, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo
Barberini, Roma, 20.07.2013. Obraz pochodzi z
klasztoru San Bernardino w Ferrarze, w 1792 r. wraz z innymi dziełami pędzla Giovanni’ego
Benvenuto Tisi zwanego il Garofalo (1481–1559) oraz jego kręgu został sprzedany
przez klasztor papieżowi Piusowi VI Braschi (1775–1799) i w ten sposób trafił
do Rzymu (Fioravanti-Baraldi 1993).
Hołd Trzech Króli, zgodnie z przekazem XVII-wiecznym miał
zawierać sygnaturę artysty, jednakowoż stan zachowania obrazu nie pozwolił
dotąd na szczegółową analizę stylu, natomiast dziś podpis jest zatarty i
nieczytelny. Nie jest również możliwe precyzyjniejsze jego datowanie, poprzestaje
się na określeniu czasu powstania na lata 30. XVI w.
Z punktu widzenia stylu Hołd Trzech Króli charakteryzuje
się znacznie mniejszą dozą monumentalizmu w porównaniu dwu innych dzieł artysty
na ten sam temat: z kościoła San Giorgio w Ferrarze (1537) oraz z kościoła San
Bartolo pod Ferrarą (1549, Fioravanti-Baraldi
1993). Różnice występują także w stosunku do uprzednio wymienionego
Wniebowstąpienia. Koloryt karnacji i strojów Trzech Mędrców ze Wschodu oraz ich
orszaków, stłoczonych przy lewej krawędzi kompozycji i zajmujących niemal całą
lewą jej połowę, dowodzi nadal intensywnego przyswojenia maniery weneckiego
Cinquecenta, z Giorgione'm (1477–1510) na czele. Jednakowoż w krajobrazie,
wysoce rozbudowanym w głąb i urozmaiconym inspiracje weneckie ustępują miejsca
indywidualnemu stylowi mistrza Garofalo.
Lit.:
Fioravanti-Baraldi 1993, s. 232,
nr kat. 165.
91. Tiziano Vecellio, Venere tenta a trattenere Adone
dall'andare a caccia, 1554 ca., olio su tela, Galleria Nazionale d'Arte Antica,
Palazzo Barberini, Roma, 20.07.2013. Historia
obrazu o tematyce mitologicznej, pędzla znakomitego malarza wykształconego w
środowisku weneckim, jakkolwiek czynnego na wielu dworach Italii oraz
otrzymującego zamówienia nawet od cesarza Karola V Habsburga, jest nieco
skomplikowana. Zgodnie z przekazem listu Friedricha Muellera, ambasadora dworu
bawarskiego w Italii dzieło miało zostać namalowane dla Świętego Cesarza
Rzymskiego Karola V (1519–1556), którego zamierzeniem było umieszczenie
malowidła w swojej prywatnej galerii w Pradze. Stamtąd obraz dostał się,
podczas wojny trzydziestoletniej, do Szwecji jako zdobycz króla Gustawa Adolfa
II (1611–1632) i drogą dziedziczenia przeszedł w posiadanie królowej szwedzkiej
Krystyny z rodu Wittelsbach-Zweibrücken (1632–1654). Kiedy w 1654 r. monarchini
abdykowała i przeszła na katolicyzm wzięła ze sobą płótno do Rzymu, gdzie stało
się ono ozdobą pałacu, w którym rezydowała. W chwili śmierci Krystyny
Szwedzkiej w 1689 r. obraz przeszedł w posiadanie jej spadkobiercy Pompeo
Azzolino, po czym został zakupiony przez Livio Odescalchi (1658–1713), który
przejął znaczną część prywatnych zbiorów sztuki dawnej królowej Szwecji.
Kolejnym właścicielem obrazu został francuski regent Philippe d'Orléans (1674–1723),
który zabrał go do Paryża, następnie malowidło dostało się w ręce cara Rosji
Piotra I, który przeniósł je do Petersburga. Po śmierci cara rosyjskiego dzieło
nabył wenecki handlarz dziełami sztuki Pietro Concolo, dzięki któremu obraz
znalazł się w Wenecji. Właśnie w mieście lagun płótno nabył niejaki Capparoni, nadworny
antykwariusz znakomitego bankiera watykańskiego Giovanni'ego Raimondo Torlonia (1754–1829)
i tym sposobem wróciło ono do Rzymu.
Obraz eksponowany
w Galleria Nazionale d'Arte Antica stanowi replikę warsztatową malowidła na ten
sam temat, wykonanego dla syna cesarza Karola V, Filipa II w 1533 r. (Museo del
Prado, Madryt). Zobrazowana przez Tycjana (1488/89–1576) scena mitologiczna ma
swoje źródło w Metamorfozach Owidiusza,
gdzie jest mowa o tym, jak bogini Wenus zakochała się w mitycznym myśliwym
imieniem Adonis i poszła za nim aż na skraj lasu, błagając aby powstrzymał się
od wyruszenia na polowanie.
W kompozycyjnym centrum obrazu, wokół diagonali
wychodzącej od prawego górnego naroża wiją się w miłosnym uścisku dwie
pierwszoplanowe postacie: półnaga Wenus, odwrócona plecami do widza w geście
błagania obejmuje również skąpo odzianego ukochanego, który uzbrojony w lancę,
w asyście trzech swoich psów pragnie zmierzyć się z trudnym i niebezpiecznym
zadaniem upolowania drapieżnego dzika.
Scenerię pierwszego planu stanowi, zgodnie z przekazem Metamorfoz Owidiusza skraj lasu, gdzie
pod jednym z drzew, na wzgórku usnął młodociany Amor. Jego łuk i kołczan pełen
strzał wiszą na gałęzi drzewa widocznego przy lewej krawędzi kompozycji. Wydaje
się, jakby ta trzecia postać była celowo włączona do kompozycji obrazu, a motyw
snu wyraźnie podkreśla daremność usiłowań matki Amora w powstrzymaniu Adonisa
przed wymarszem na polowanie, w czasie którego zostanie on rozszarpany przez
dzika. Poza nieco wyraźniej zarysowanymi postaciami pierwszoplanowymi rysunek w
całokształcie obrazu odgrywa drugorzędną rolę, widać ogromną wagę przywiązaną
do kolorytu, w którym dominantę stanowią ciepłe brązy, ochry, odcienie
czerwieni i żółcieni.
Zdj. wg: http://www.wga.hu
92. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, Narciso,
1597-1599, olio su tela, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo Barberini,
Roma, 20.07.2013. Autorstwo Michelangelo
Merisi zwanego il Caravaggio (1571–1610) jako pierwszy zasugerował w 1916 r.
znakomity historyk sztuki Roberto Longhi, jakkolwiek pojawiły się w
późniejszych latach próby odrzucenia tej atrybucji na rzecz przypisania obrazu
malarzom współczesnym Caravaggio'wi lub jego następcom, takim jak lo Spadarino
(1585–1652), Orazio Gentileschi (1563–1639), Niccolò Tornioli (1598–1651) i
innym.
Jest to jeden z zaledwie dwóch znanych obrazów pędzla Caravaggia,
o tematyce zaczerpniętej z mitologii klasycznej, jednakowoż fakt ten raczej wynika
z przypadku niż świadomego wyboru artysty. Mit o Narcyzie, opowiedziany w Metamorfozach Owidiusza mówi o pięknym
młodzieńcu, który zakochał się we własnym odbiciu. Nie mogąc się od niego
oderwać umarł z pogrążenia w namiętności i nawet po przekroczeniu rzeki Styks
pozostał zapatrzony w swe odbicie (Methamorphoses,
3, 339-510). Owidiański Narcyz był tematem chętnie podejmowanym w
literaturze, jego postać pojawia się Boskiej
Komedii Dantego (Paradiso, 3,
1-19) czy u Francesco Petrarki (Canzoniere,
45-46), historia jego była dobrze znana w kręgu kolekcjonerów sztuki,
takich jak przykładowo kardynał Francesco Maria del Monte (1549–1626) lub
bankier Vincenzo Giustiniani (1564–1637), w których to kręgach elitarnych
Caravaggio często się obracał w czasie powstawania malowidła. Przyjaciel
Caravaggia, poeta Giambattista Marini (1569–1625) sporządził poetycki opis mitu
o Narcyzie. Historia ta była wysoce inspirująca dla artystów, przynajmniej tych,
którzy tworzyli dzieła dla zleceniodawców o wysoce wysmakowanych gustach, a
takimi niewątpliwie byli kardynał del Monte i bankier Giustiniani, co da się
pośrednio wyjaśnić teoretycznymi rozważaniami Leone Battisty Alberti'ego. Ten
ostatni bowiem tak pisał w swym traktacie De
pictura (1435): „Kimże jest ten co
wymyślił malarstwo? … toż to Narcyz… Czymże jest malarstwo jeśli nie aktem
obejmowania za pomocą środków sztuki odbicia w wodzie?”.
Caravaggio
w swym dziele datowanym na schyłkową fazę młodzieńczej twórczości (1597-1599) namalował
młodocianego efeba, odzianego w elegancki brokatowy kubrak, wspartego obiema
rękoma na brzegu sadzawki lub stawu, gdy usiłuje się on wpatrzyć w widoczne na
tafli wodnej, odwrócone odbicie. W treści obrazu, pomimo ciepłej kolorystyki i
obecności młodzieńca o pięknych rysach da się zauważyć powiew przejmującej
melancholii: tytułowy Narcyz zamknięty zostaje w geometryczne koło kompozycji,
zataczane przez łuk jego ramion i jednocześnie w samouwielbieniu, które stanie
się dlań przyczyną tragicznego końca. XVII-wieczny krytyk literacki Tommaso
Stigliani (1573–1651) wyjaśniał współczesnym wymowę mitu o Narcyzie, kładąc
nacisk na fakt, iż obrazować on miał smutny koniec wszystkich tych, którzy
zanadto przywiązują się do czegoś co posiadają.
93. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, Giuditta e
Oloferne, 1598-1599, olio su tela, Galleria Nazionale d'Arte Antica, Palazzo
Barberini, Roma, 20.07.2013. Obraz na płótnie
przedstawiający Judytę i Holofernesa został namalowany na zamówienie rzymskiego
bankiera Ottavio Costa (1554–1639). Caravaggio zobrazował znany i popularny w
sztuce nowożytnej temat biblijny ścięcia przywódcy wojsk asyryjskich imieniem
Holofernes przez żydowską wdowę Judytę, która w ten sposób chciała uchronić
swój naród przed zdobyciem go przez obcą nację. Judyta przedstawiona jest na
obrazie w momencie gdy odcina głowę Holofernesowi mieczem, w asyście
podstarzałej służącej. W roli biblijnej Judyty wystąpiła tu Fillide Melandroni,
przyjaciółka artysty. Nie ma zbyt wielu elementów kompozycyjnych budujących
scenerię dla epizodu, tło zdominowane jest przez mrok barwy niemal doskonałej
czerni, z którego za pomocą światła z niewiadomego źródła wydobyta jest silnie
pofałdowana czerwona poła tkaniny, przy lewym dolnym rogu kompozycji biel
światłocieniowo modelowanych draperii pościeli sugeruje fragment łoża, na
którym spoczywa Holofernes. Caravaggio pozostał wierny atmosferze przypowieści
biblijnej, obrazując epizod ścięcia głowy przywódcy asyryjskiemu za pomocą
typowo bliskowschodniego miecza, jednakowoż jednocześnie „uaktualnił” nieco
przedstawienie odziewając Judytę w strój typowy dla kobiet mu współczesnych.
Wysoce
emotywnie zobrazowany został umęczony Holofernes: kaprawe spojrzenie jego oczu
nakazuje przypuszczać, iż w wyniku silnego ciosu zadanego mu mieczem właśnie
wyzionął ducha, jednakże spazmy i ekstremalne napięcie mięśni ewokowałyby
postrzeganie go jako ciągle żywego. Judyta z kolei wydaje się spełniać
powierzone sobie zadanie z ogromną niechęcią: silnie napięte są jej ramiona,
tak jakby dążyła do możliwie szybkiego oddalenia się od martwego ciała
Holofernesa, a jej oblicze wyraża jednocześnie umęczenie i lęk. U boku Judyty
Caravaggio zobrazował wiekową i brzydką służącą, niczym symboliczne
przeciwieństwo pięknej i młodej wdowy z Betulii. Możliwe, iż tym właśnie
sposobem pragnął podkreślić kontrast dzielący obie kobiety z wywyższeniem tej
pierwszej, która miałaby zarazem ucieleśniać solidne walory moralne.
W obrazie przywołującym epizod starotestamentowy, często
podejmowany w malarstwie i rzeźbie renesansu i baroku może być zawarte silnie
zawoalowane, jednakowoż w każdym takim przypadku zbliżone przesłanie moralne.
Judyta uosabiająca zbawienie, jakiego Bóg udzielił Izraelitom stanowić może
aluzję do Kościoła i podkreślać jego pierwszorzędną rolę w zbawieniu ludzkości,
tym bardziej, że biały kolor koszuli Judyty budzi jednoznaczne skojarzenia z
czystością serca.
94. Giovanni Baglione, Amor sacro e Amor profano, 1602,
olio su tela, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Barberini, Roma,
20.07.2013. Giovanni Baglione (1566–1643), malarz o kilka lat starszy od
Caravaggia, podjął ten sam temat w dwu wersjach obrazowych, jedną dziś
przechowuje rzymska Galleria Nazionale d’Arte Antica, drugą – berlińska
Staatliche Museen Gemäldegalerie. Oba płótna
przeznaczone były dla kardynała Benedetto Giustiniani (1554–1621), oba też
stanowią rodzaj obrazowego głosu w dyskusji, czy nawet polemiki z
Caravaggiowskim Amorem Zwycięskim (National Gallery, Londyn), namalowanym w
1601 r. dla markiza Vincenzo Giustiniani (1464–1637).
Malowidło pędzla Giovanni’ego Baglione stanowi świadectwo
zbliżenia się malarza do stylistyki wykreowanej przez Caravaggia z najwyższą
intensywnością. Bowiem Giovanni Baglione był malarzem kształconym w duchu
późnego manieryzmu końca XVI w. i tworzył w większości dzieła na zamówienia
papiestwa. Był jednak pierwszym malarzem, jaki ośmielił się znacząco zmienić
swój dotychczasowy styl idąc w kierunku naturalistycznej maniery
Caravaggiowskiej a nawet podjąć polemikę z wybitnym i kontrowersyjnym dziełem
pędzla swojego inspiratora, czyli Amorem Zwycięskim. Ostrzem polemicznego głosu
wyrażonego pędzlem Giovanni’ego Baglione jest zgoła odmienna aranżacja tematu w
stosunku do redakcji Caravaggia. Ciasno wypełniające przestrzeń obrazu trzy
postacie zobrazowane zostały na ciemnym, niemal doskonale czarnym tle i są
zdecydowanie zróżnicowane w proporcjach. Wydobywa je z owego tla blask
intensywnego światła punktowego, ewokujący zarazem silne kontrasty
światłocieniowe. Nad upadłym kupidynem i rubasznym diabłem triumfuje wywyższony
Anioł Miłości Niebiańskiej, odziany w ozdobną zbroję, dla jakiej precedensem są
ponad wszelką wątpliwość uzbrojenia niektórych postaci na obrazach Caravaggia.
Sam temat
ma swą genezę w poemacie Psychomachia rzymskiego
pisarza chrześcijańskiego Prudencjusza, którego główny wątek stanowi nieustanne
zmaganie się cnoty z grzechem, co było rodzajem poetyckiej polemiki z maksymą poganina
Owidiusza Omnia vincit Amor. Do
tematu powrócił w XIV w. również Francesco Petrarka (1304–1374), a kolejny etap
popularności zyskał ów motyw w sztuce początku XVII w. Wówczas zasadna byłaby
interpretacja obrazu proponowana przez większość badaczy jako nośnika treści
moralizatorskiej, dotyczącej odwiecznej walki miłości ziemskiej i niebiańskiej,
a tym samym występku i cnoty (Algranti
2004). Z drugiej jednak strony pojawiły się inne propozycje interpretacji
malowidła, biorące za punkt wyjścia zaciekłe współzawodnictwo Giovanni'ego
Baglione i Caravaggia, których kulminacją miał być proces z ciężkimi
oskarżeniami pod adresem tego ostatniego, wytoczony mu przez Baglione (Algranti 2004). Oblicze upadłego przy
lewej dolnej krawędzi kompozycji, śniadoskórego diabła identyfikowano jako
portret Caravaggia. W tym wypadku mielibyśmy do czynienia z potępieniem w
satyryczny sposób zarówno naturalistycznej maniery Caravaggia, jak i
wytknięciem stawianego mu zarzutu sodomii. Anioł uosabiający Miłość Niebiańską
przerywa schadzkę kupidyna z diabłem, który obraca się w stronę widza twarzą
wyrażającą przerażenie i zaskoczenie zarazem. Autorstwo Giovanni’ego Baglione
potwierdza sygnatura wypisana majuskułą: IO
BAGLIONE/R:/F:/ 1602.
95. Orazio Gentileschi, San Francesco sorretto da un
angelo, 1612-1613, olio su tela, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo
Barberini, Roma, 20.07.2013. Obraz przez wiele
generacji badaczy uznawany był za młodzieńcze dzieło Orazio Gentileschi’ego (1563–1639),
przedstawiające epizod zaczerpnięty z biografii św. Franciszka z Asyżu pióra
Tommaso da Celano. W świetle wywodów wielu badaczy malowidło na płótnie
należałoby zaszeregować do grupy płócien datowanych na czas przed 1605 r. Co
więcej, uznawano je za obraz będący częścią dyptyku, dla którego drugie
skrzydło widziano w nieukończonym szkicu habitu mnicha kapucyna, wyraźnie
inspirowanego postaciami mnichów franciszkańskich Caravaggia. Ostatnie odkrycia
archiwalne jednakowoż pozwoliły przybliżyć osobę fundatora obrazu i tym samym
określić czas jego powstania na nieco późniejszą datę, około lat 1612-1613.
Datowanie obrazu św. Franciszka podtrzymywanego przez anioła rzuca nowe światło
na chronologię również innych prac Orazio Gentileschi’ego i skłoniło do podjęcia
dalszych badań archiwalnych. Odkryto zarazem, iż obraz w rzymskiej Galleria
Nazionale d’Arte Antica jest jedną z trzech wersji tematu podejmowanego przez
tego samego malarza.
Rzeczą,
przy jakiej warto się na moment zatrzymać może być stosunek Orazio
Gentileschi’ego do dzieł jego głównego inspiratora, Caravaggia. Malarz musiał
się w Rzymie natknąć na znakomitego, wówczas już blisko czterdziestoletniego
artystę z Lombardii, wysoko cenionego od ponad dwudziestu lat i ulec fascynacji
jego nowatorskimi dziełami. W przeciwieństwie do innych następców i
spadkobierców maniery Caravaggia Orazio Gentileschi nie był niewolnikiem
przesyconego naturalizmem stylu tego pierwszego, selekcjonował z prac swojego
inspiratora pojedyncze motywy, które w własnych pracach twórczo rozwijał.
Preferował jednakowoż świetlistość barw i klarowność kompozycji wczesnych
obrazów Caravaggiowskich. Jak widać, na obrazie św. Franciszka w rzymskiej Galleria
Nazionale d’Arta Antica Gentileschi dążył do zespolenia Caravaggionizmu z
osiągnięciami nieco już zapomnianej w owym czasie szkoły florenckiej wczesnego
Seicenta. Inskrypcja łacińska w pobliżu prawego dolnego rogu kompozycji głosi: ORATE PRO R.D. HORATIO GRIFFIO/ HVIVS
ORATORII ET CELLAE/ FVNDATORE.
96. Carlo Saraceni, Santa Cecilia e angelo, 1610 ca.,
olio su tela, Galleria Nazionale d’Arte Antica, Palazzo Barberini, Roma,
20.07.2013. Carlo Saraceni (1579–1620) był artystą
ukształtowanym w środowisku Veneto, jednak w 1598 r. osiedlił się w Rzymie,
gdzie pozostał do 1619 r. i właśnie w Wiecznym Mieście poznał z autopsji
twórczość Caravaggia.
Jeśli chodzi o obraz Św. Cecylia z aniołem, w kompozycji jego
dominantę stanowią potężne skrzydła niebiańskiego posłańca. Przedstawienie św.
Cecylii jako patronki muzyki dowodzi ogromnego wzrostu popularności ikonografii
tej świętej, zwłaszcza po odkryciu jej relikwii w 1599 r. na terenie kościoła
Santa Cecilia in Trastevere. Carlo Saraceni dowiódł w owym malowidle swoich
zdolności do zespolenia tematu z ikonografii sakralnej z bardziej ziemsko
pojmowanym tematem koncertu, w tym przypadku na lutni (św. Cecylia) i
wiolonczeli (anioł). Motyw koncertu jako tematu malarstwa rodzajowego zyskał
ogromną popularność w epoce baroku, pojawia się on w twórczości Caravaggia i
został przejęty przez jego następców a także licznych malarzy spoza terenu
Italii (na przykład holenderskich w Złotym Wieku).
Tytułową świętą
przedstawiono jako piękną młodą kobietę, w otoczeniu instrumentów muzycznych, w
mrocznym wnętrzu zaakcentowanym światłocieniowo modelowanymi tkaninami barwy
czerwieni. Postać zajęta jest strojeniem lutni (lub teorbanu), wsłuchując się
uważnie w słowa objawiającego się jej anioła. Jej baczna uwaga wskazuje na to,
że talent wydobywania dźwięku z instrumentów był przez nią postrzegany jako
natchnienie od Boga. Malarz dążył do wyobrażenia epizodu mistycznego spotkania
anioła ze św. Cecylią w blasku niebiańskiej światłości, która wzorem
Caravaggia, wydobywa obie postacie z ciemnego tła. Oprócz ogromnych skrzydeł
anioła elementem na wskroś dominującym w kompozycji obrazu jest przyniesiona
przezeń wiolonczela, jaką anioł podtrzymuje prawą dłonią. Na ziemi leżą trzy
inne instrumenty: flet prosty, szałamaja oraz skrzypce, te ostatnie częściowo
przysłonięte przez otwartą księgę z zapisem nutowym. Nieco w głębi, przy prawej
krawędzi obrazu z ciemnego tła wyłania się również niewielka harfa. Wzorem
redakcji tematu św. Cecylii u innych malarzy (e.g. Rafaela) w kompozycji obrazu
powinien znaleźć się również pozytyw organowy, jednakowoż w przekazie
hagiograficznym nie ma o nim mowy.
97. Giovanni Francesco Barbieri detto il Guercino,
Flagellazione di Cristo, 1657, olio su tela, Galleria nazionale d'Arte Antica,
Palazzo Barberini, Roma, 20.07.2013. Francesco
Barbieri (1591–1666) zwany il Guercino wykonał to ogromne malowidło dla
kardynała Ferrary Lorenzo Imperiali (1612–1673), który z kolei podarował je
papieżowi Aleksandrowi VII Chigi (1655-1667). Z ksiąg rachunkowych malarza
dowiadujemy się, że Guercino otrzymywał za nie zapłatę w ratach od października
1657 do stycznia 1658 r. Obraz pozostał w Palazzo Chgi aż do 1918 r., kiedy przejęło
go państwo wraz z całym pałacem i kolekcją należącą do rodu Chigi.
Pod wieloma względami malowidło wykazuje cechy typowe dla
późnej twórczości Guercina. Odznacza się rozproszeniem światła naturalnego i
klasycznym monumentalizmem kompozycji, połączonym z wysoką wrażliwością barwną
i wibrującymi kolorami. Wybitnie swobodne i krótkie pociągnięcia pędzla są
również charakterystyczne dla twórczości Guercino. Klasyczne piękno aranżacji
sceny przejawia się w budowaniu jej na tle złożonym z elementów architektury
antycznego Rzymu. Również ubiór dwóch oprawców Chrystusa zdradza cechy budzące
jednoznaczne skojarzenia z antykiem. Ikonograficznym odstępstwem od większości
scen Biczowania Chrystusa jest ostentacyjne wyróżnienie samego postumentu i
fragmentu trzonu kolumny zamiast całej kolumny pełniącej jednocześnie rolę
wspornika dla sklepienia. Znamienne jest także, iż Chrystus i dwaj oprawcy nie
są jedynymi osobami teatralnego przedstawienia na arenie złożonej z
monumentalnej architektury antycznej. Na wysokości kolan postaci
pierwszoplanowych dadzą się zauważyć mniej wyraźnie zarysowane twarze świadków
jednej ze scen Pasji. Po lewej widać przejęte bólem twarze niewiast,
przeciwstawione złowrogim spojrzeniom malującym się na twarzach żołnierzy
rzymskich w połyskujących hełmach na głowach. Silnie stłoczeni żołnierze
widoczni są przy prawej krawędzi kompozycji. Z ciepłą tonacją pierwszego planu
harmonizuje nieco chłodniejsza kolorystyka widocznego pomiędzy kolumnami nieba
barwy błękitu podbarwionego bielą i usłanego skumulowanymi obłokami w tonach
bieli łączonej z szarością.
98. Roma, Palazzo Corsini alla Lungara, 21.07.2013. Pałac
rodu Corsini'ch, znajdujący się na Zatybrzu (Trastevere), naprzeciwko Villa
Farnesina, wzniesiony został w XV w. przez rodzinę Riario, krewnych papieża
Sykstusa IV (1471–1484) z rodu della Rovere. W 1730 r. zakupił go ród
Corsini'ch z Florencji, w konsekwencji objęcia pontyfikatu papieskiego przez
Lorenzo Corsini’ego, który przybrał imię Klemensa XII (1730–1740). Budynek
został przebudowany i rozbudowany według projektu architekta Ferdinando Fuga
(1699–1782). W 1736 r. pałac i przylegający doń ogród barokowy zakupił florencki
kardynał Neri Maria Corsini (1685–1770), bratanek Klemensa XII, który zlecił
przebudowę architektowi Ferdinando Fuga, wówczas już pracującemu nad realizacją
na zlecenie papieskie projektów dwóch pałaców na Placu Kwirynalskim (Piazza del Quirinale): Palazzo del
Quirinale oraz Palazzo della Consulta.
Ferdinando Fuga przekształcił niewielką willę podmiejską
(villa suburbana), należącą uprzednio
do rodu Riario w obszerny pałac miejski, podwajając szerokość jego fasady, jednocześnie
jednak tonując nadmiar horyzontalizmu przez rozczłonkowanie elewacji szeregiem dziesięciu
boniowanych lizen, na osiach bocznych pseudoryzalitów, rozmieszczonych ciaśniej
niż na osi pseudoryzalitu środkowego. Bardziej dynamicznie zakomponowana
została jednak elewacja ogrodowa, zwrócona w stronę rozległego ogrodu,
zaprojektowanego na trzech rampach, wśród których na środkowej dominantę
stanowią monumentalne schody, jedne z najpiękniejszych w Rzymie. Potężna klatka
schodowa z wielkimi oknami służy jednocześnie za przeszklony taras widokowy,
umożliwiający spojrzenie na trzy piętra ogrodu, pnące się na stokach wzgórza
Janikulum (Gianicolo).
W czasach dzisiejszych we wnętrzach Palazzo Corsini
mieszczą się sale ekspozycyjne należącej do Galleria Nazionale d'Arte Antica
galerii sztuki, mianowicie Galleria Corsini, a także siedziba Accademia dei
Lincei, wraz z biblioteką dell'Accademia Nazionale dei Lincei e Corsiniana.
99. Baccio della Porta detto Fra Bartolomeo, Sacra
Famiglia con San Giovannino, 1516, olio su tavola, Galleria Corsini, 21.07.2013.
Baccio della Porta zwany Fra’ Bartolomeo (1472–1517) był pochodzącym z Florencji
uczniem Cosimo Rosselli'ego (1439–1507). Giorgio
Vasari pisał o nim „malarz ze wszech miar
doskonały” (pittore di ogni
perfezione), ze względu na jego zdolność znakomitej syntezy leonardowskiego
sfumato z typowymi kompozycjami w
formie figura piramidale, znamiennymi
dla dojrzałych dzieł Rafaela Santi (1483–1520).
Obraz Święta Rodzina z małym św. Janem Chrzcicielem
datowany jest na czas 1516, po lewej stronie zawiera skróconą sygnaturę malarza
wraz z datą powstania: 1516 •f•b•or•pt. Temat
malowidła był bardzo rozpowszechniony w malarstwie Cinquecenta, a genezy jego należy
szukać w ewangeliach apokryficznych, gdzie jest mowa o spotkaniu Dzieciątka
Jezus z młodocianym św. Janem Chrzcicielem. Z pewnością o malowidle dziś
eksponowanym w rzymskiej Galleria Corsini pisał Giorgio Vasari, wspominając o
zamówieniu u Fra’ Bartolomeo, na obraz dla kaplicy rodu Doni we Florencji, z której
to kaplicy został on odkupiony i tym sposobem trafił do kolekcji rodu Corsini w
Rzymie. Czas powstania malowidła przypada na ostatnie lata życia artysty
toskańskiego, kiedy osiągnąwszy dojrzałość swej sztuki w sposobie budowania
kompozycji i doborze środków artystycznych zmienił nieco swój styl, nadając
swym malowidłom nastrój bardziej intymny, w bardziej wyrafinowanych
kompozycjach.
100. Andrea del Sarto, Madonna con Bambino, 1508 ca., olio
su tavola, Galleria Corsini, Roma, 21.07.2013. Dawniej
autorstwo Andrea del Sarto (1486–1530) w odniesieniu do niewielkiego formatu
obrazu Madonny z Dzieciątkiem poddawano w wątpliwość, jednakowoż dziś jest ono
uznawane za pewne. Hipotetycznie chodzi w ty przypadku o dzieło malarza
florenckiego z lat młodzieńczych. Przemawia za tym między innymi nieobecność
inspiracji twórczością Rafaela, na ich miejscu dadzą się z kolei dostrzec
inspiracje dziełami malarzy florenckich późnego Quattrocenta, na przykład Piero
di Cosimo (1461–1522), u którego Andrea del Sarto zdobywał wykształcenie
artystyczne. Jednakże nie sama twórczość Piero di Cosimo stanowiła źródło
inspiracji dla młodzieńczych dzieł del Sarto. Odwoływał się on do znacznie
odleglejszych wzorów z okresu Quattrocenta, na przykład Filippo Lippi'ego (1406–1469).
101. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, San
Giovanni Battista, 1606 ca., olio su tela, Galleria Corsini, Roma, 21.07.2013. Święty Jan Chrzciciel, temat bardzo często podejmowany
przez Caravaggia (1571–1610), przedstawiony został jako młodzieniec, którego
półnagie ciało wydobyte jest z ciemnego tła skąpym światłem padającym z
niewiadomego źródła. Nagi tors może być postrzegany jako rodzaj cytatu z rzeźby
antycznego Rzymu.
Po prawej stronie kompozycji malowidła zobrazowane
zostały elementy martwej natury: miseczka przywodząca na myśl obrzęd chrztu
dokonywany przez św. Jana w wodach Jordanu oraz kamienie przypominające o życiu
spędzonym na modlitwie i pokucie. Caravaggio zdystansował się w tym przypadku
od źródeł historycznych i Ewangelii, zarówno przez pominięcie jakichkolwiek
atrybutów ikonograficznych św. Jana Chrzciciela (między innymi baranka, kartki
z napisem Ecce Agnus Dei, skóry
wielbłądziej), jak i przez nadanie postaci rysów pustelnika koczującego w
dzikości natury (sceneria przypomina skraj bardzo ciemnego lasu). Badania
stratygraficzne obrazu oraz zdjęcia detali wykonane w podczerwieni potwierdziły
atrybucję Caravaggio'wi oraz datowanie malowidła na czas około 1606. Odkryto
również, iż laseczkę w kształcie krzyża, słabo widoczną przy bardziej pobieżnym
oglądzie obrazu, malarz „przemieścił” z lewej do prawej ręki świętego.
102. Agostino Carracci, Ritratto di un cavaliere del ordine
dei Santi Maurizio e Lazzaro, 1580 ca., olio su tela, Galleria Corsini, Roma,
21.07.2013. Obraz przypisuje się bolończykowi
Agostino Carracci (1557–1602) z pewną dozą wątpliwości. Dzieło to, w kolorycie naznaczone
alternacją rozmaitych tonów brązu i czerni obrazuje rycerza zakonu kawalerów
sabaudzkich pod egidą św. św. Maurycego i Łazarza. Identyfikacja postaci jest
możliwa dzięki obecności motywu krzyża o ramionach zakończonych trójliśćmi,
zawieszonego na łańcuszku na czarnym płaszczu modela oraz znacznie większemu,
lśniącemu od złoceń krzyżowi naszytemu na połę płaszcza, na obrazie widocznemu
częściowo. Ten sam krzyż będący herbem zakonu kawalerów św. św. Maurycego i
Łazarza stanowi istotną wskazówkę co do datowania obrazu na 9. dekadę XVI w. W
latach 1580-1605 kawalerowie sabaudzcy używali jako znaku rozpoznawczego
wyłącznie białego krzyża o trójlistnie zakończonych ramionach, co byłoby
emblematem św. Maurycego. Brakuje z kolei jakichkolwiek znaków w rodzaju
zielonego krzyża św. Łazarza.
103. Giovanni Lanfranco, San Pietro cura Sant'Agata in
carcere, 1614 ca., olio su tela, Galleria Corsini, Roma, 21.07.2013. Giovanni Lanfranco (1582–1647) był malarzem emiliańskim
pochodzącym z Parmy, czasowo czynnym w Rzymie. Namalowany przezeń obraz, przedstawiający
cudowne uzdrowienie św. Agaty przez św. Piotra Apostoła datuje się w
przybliżeniu na 1613 lub 1614 r. Epizod uwieczniony na malowidle ma swoją
genezę w Złotej Legendzie Jacopo da Voragine (ok. 1228/30–1298), zgodnie z
literą której uzdrowienie dziewicy-męczenniczki miało miejsce podczas cudownego
objawienia się jej pierwszego następcy Chrystusa w celi więziennej.
Świętemu Piotrowi towarzyszy anioł, w lewej dłoni
trzymający łuczywo, które z niewidocznego płomienia emituje światło,
rozjaśniające samą postać anioła i półnagą świętą z wyeksponowanymi krwawiącymi
ranami po zadanych torturach (zgodnie z treścią Złotej Legendy św. Agata miała
zostać umęczona przez odcięcie piersi). Eksponowanie i uwypuklanie stygmatów
lub ran związanych z męczeństwem, a także obrazowanie mniej znanych,
inspirowanych legendami hagiograficznymi epizodów z życia świętych Kościoła Katolickiego
w pełni odpowiadało doktrynom artystycznym baroku i kontrreformacji. Mistycyzmu
przysparza przedstawieniu także półmroczne tło więziennej celi, z którego
światło pochodni wydobywa tytułową postać świętej i anioła, starczy św. Piotr
Apostoł z kolei pozostaje nieco w cieniu.
Za widoczną w prawym górnym rogu kompozycji kratą okna
celi wyłania się niewyraźnie zarysowana sylwetka drzemiącego wartownika. Pomimo
faktu podjęcia tematu na wskroś dramatycznego, obraz pędzla Giovanni’ego Lanfranco
jawi się jako nasycony spokojem, z oddaniem subtelności gestów postaci pierwszoplanowych.
W wyborze wariantu nokturnowego widać jednoznaczne odwołania do tenebryzmu
Caravaggia, ale także do wczesnej twórczości Giovanni'ego Francesco Barbieri
zwanego Guercino (1591–1666).
104. Nicolas Poussin, Il trionfo di Ovidio, 1625 ca.,
olio su tela, Galleria Corsini, Roma, 21.07.2013. Malarz francuski Nicolas Poussin (1594–1665) należał do
reprezentatywnych przedstawicieli XVII-wiecznego klasycyzmu. Do Rzymu przybył w
1624 r., pod protekcją kardynała Barberini. W 1640 r. powrócił tymczasowo do
Francji, aby nadzorować budowę nowego Luwru pod patronatem kardynała Armand-Jean
Richelieu (1585–1642) i króla Ludwika XIII (1610–1643). Przybywszy ponownie do
Italii w 1642 r. stworzył mnóstwo obrazów o tematyce inspirowanej mitologią
antyczną, które przysporzyły mu sławy na skalę całej Europy. Obraz eksponowany
w Galleria Corsini zaliczany jest do prac artysty powstałych w początkowych
latach pierwszego pobytu w Wiecznym Mieście, po śmierci poety Giambattisty Marino
(1569–1625).
W centrum
tematycznym obrazowego przedstawienia znalazł się rzymski poeta Owidiusz (43 r.
p.n.e.–17/18 r. n.e.), rozpoznawalny po koronie z lauru na głowie oraz
woluminach, z których wyłaniają się pojedyncze słowa amandi oraz amorum, odnoszące
się z pewnością do łacińskich dzieł poety. Temat miłości został na obrazie
unaoczniony przez pary amorków odgrywających kolejne etapy aktu miłosnego. Przy
lewej krawędzi obrazu dwa amorki zanurzają strzały w mleku bogini Wenus, w tym
samym czasie inna para usiłuje wypuścić strzałę w kierunku maleńkiego
czerwonego serca, unoszącego się na obłokach. W głębi dwa kolejne putta
chwytają płomień wzniecony przez piorun, symbolizujący iskrę miłości, z kolei
amorek odwrócony plecami do widza właśnie zamierza osiągnąć cel zawiązania
więzów miłości. Dwa putta, jedno ujęte en
trois quarts i posadowione w pobliżu lewego dolnego rogu kompozycji oraz
drugie ujęte profilowo, posadowione bliżej prawej krawędzi, bawią się w
podrzucanie globu ziemskiego niczym piłki, co można interpretować jako
alegoryczne wyobrażenie gier miłosnych.
Owa idylliczna kraina na pierwszy rzut oka wydaje się
niczym nie zakłócona, jednakowoż jest na obrazie obecny całkiem inny motyw:
niemal niewidoczny mały Satyr nadciąga przy prawej krawędzi kompozycji obrazu,
nieco powyżej oblicza śpiącej Wenus, obserwując ukradkiem scenę na pierwszym planie
i czekając poniekąd na okazję do brutalnego położenia kresu miłosnym igraszkom.
Tego jednak malarz nie zobrazował i warto zauważyć, iż żadna postać nie zwraca
uwagi na szpetnego intruza. Tytułowy Owidiusz interpretowany bywa jako
kryptoportret poety Giambattisty Marino.
105. Guido Reni, Salomè con la testa del Battista,
1638-1639, olio su tela, Galleria Corsini, Roma, 21.07.2013. Malowidło pędzla znakomitego przedstawiciela bolońskiej
XVII-wiecznej maniery klasycyzmu odnotowano w inwentarzu Corsini’ch z 1750 r.
jako Erodiade di Guido. Należało ono
do kolekcji, którą podarował monsignor Bardi papieżowi Klemensowi XII (1730–1740).
W opinii niektórych badaczy malowidło miało być wykonane
dla monsignor Fausta w Rzymie, a następnie (13 XII 1639 r.) zakupione przez
Francesco Barberini’ego (1597–1579). Do kolekcji Corsini’ch dostało się
najpewniej w dobie rozproszenia zbioru Barberini’ch przy okazji zaślubin (1738)
Costanzy Cornelii Barberini (1716–1797), ostatniej przedstawicielki tego rodu z
Giulio Cesare Colonna di Sciarra (1702–1787).
Wyszukana kompozycja obrazu oraz wyidealizowane
rozwiązania kolorystyczne, wraz z wybitnym rozmieszczeniem światła i cienia,
skłoniły niektórych badaczy do datowania obrazu na czas 1638-1639. Salome
odziana jest w bogaty strój, ozdobiony licznymi klejnotami, a oblicze jej jest
niemal pozbawione wyrazu i uczuć. Z chłodem i obojętnością trzyma złoconą misę
ze ściętą głową św. Jana Chrzciciela. Kontrast wobec tytułowej postaci tworzy
patetyzm wyrazu oblicza martwej twarzy św. Jana, wzmocniony ciemniejszą nieco
karnacją. Celowo podkreślono dualizm uczuć w wyrazach twarzy obu postaci, co
traktować można jako charakterystyczny środek, po który sięgał Guido Reni (1575–1642),
dla osiągnięcia ideału estetycznego w swej rozwiniętej twórczości.
106. Mattia Preti detto il Cavalier Calabrese, Tributo della
moneta, 1635 ca., olio su tela, Galleria Corsini, Roma, 21.07.2013. Mattia Preti (1613–1699), malarz pochodzący z Kalabrii
(stąd przydomek Cavalier Calabrese), przybył około 1630 r. do Rzymu, gdzie
zetknął się z twórczością Caravaggia. Najpewniej na lata 30. XVII w. (czy nawet
dokładniej na połowę tych lat) datować można jego płótno, eksponowane w
Galleria Corsini, obrazujące biblijny epizod odnalezienia srebrnej monety w
pyszczku ryby, jakie miało miejsce za pośrednictwem Chrystusa przed wejściem do
świątyni w Kafarnaum. Recepcja twórczości Caravaggia jawi się tu z dość wysoką
intensywnością, zwłaszcza jeśli chodzi o budowanie tła sceny narracyjnej. Dochodzi
jednakże do rodzaju mezaliansu pomiędzy caravaggionizmem a emiliańską lekcją
Francesco Barbieri zwanego Guercino (1591–1666), co uwidocznia się przykładowo
w pozie i spojrzeniu Chrystusa oraz zamiłowaniu malarza kalabryjskiego do
obrazowania światła rozproszonego.
107. Salvator Rosa, Supplizio di Prometeo, 1646-1648,
olio su tela, Galleria Corsini, Roma, 21.07.2013. Malarz i grafik Salvator Rosa (1615–1653) czynny był w latach
swojej twórczości zarówno w Rzymie, jak i Florencji. W 1634 r., podczas pobytu
w Rzymie wszedł w bliski kontakt ze szkołą malarzy nazywanych bamboccianti, których jednak po latach
porzucił. Ogromnie wszechstronny charakter jego sztuki może być nawet
traktowany jako zwiastun pejzaży odległego romantyzmu. Salvator Rosa tworzył
krajobrazy, sceny batalistyczne, tematy alegoryczne, filozoficzne,
mitologiczne. Obraz przedstawiający męki Prometeusza rozmaicie jest datowany.
Ze względu na uderzające pokrewieństwo wobec obrazu pędzla Jusepe de Ribera (1591–1652),
przedstawiającego Męki Tytiosa (1632), eksponowanego w Museo del Prado w
Madrycie, usiłowano przeforsować datowanie malowidła pędzla Salvatora Rosa na
lata 30. XVII w. Jednakże jest znacznie bardziej prawdopodobnym, iż obraz Męki
Prometeusza, dziś eksponowany w rzymskiej Galleria Corsini powstał podczas
pobytu artysty we Florencji, a dokładniej pomiędzy 1646 a 1648 r., a następnie
został przesłany do Rzymu, aby zapowiedzieć powrót malarza do Wiecznego Miasta
i przyczynić się do wzrostu jego renomy jako malarza-filozofa.
Identyfikacja tematu obrazu jest możliwa po dostrzeżeniu
pochodni w prawym dolnym rogu kompozycji. Aby dać ludziom ogień tytan odpalił
gałązkę od ognistego wozu Zeusa i rzucił ją na ziemię. Został za ten czyn bezwzględnie
ukarany przez mściwego i zawistnego Zeusa: przywiązanemu do skały Prometeuszowi
głodny sęp wyjadał wątrobę, która codziennie odrastała. Centrum uwagi
malarza-filozofa koncentruje się na wyrażonej z ekstremalną dozą naturalizmu
brutalności sceny. Ukazanie wyrafinowanego okrucieństwa kary wymierzonej przez
Zeusa było nie tyle efektem wyobraźni i inwencji Salvatora Rosa, co odwołaniem
do tekstu pióra Giovanni’ego Paolo Lomazzo (1538–1592), zatytułowanego Trattato dell’arte della Pittura, gdzie
właśnie ukaranie Prometeusza opisano jako wzorcowy temat przedstawień malarskich,
których celem miało być poruszanie uczuć.
108. Carlo Maratta, Rebecca al pozzo ed Eliezer al pozzo,
olio su tela, Galleria Corsini, Roma, 21.07.2013. Carlo Maratta (1625–1713) był jednym z głównych
reprezentantów klasycyzującej maniery rzymskiej przełomu Seicenta i Settecenta
a zarazem należał do ulubionych artystów rodu Corsini’ch, ze szczególnym
uwzględnieniem Neri Maria (1685–1770), który zgromadził w swej prywatnej
kolekcji w Lungara pokaźną ilość malowideł pędzla tego artysty.
Obraz podarowany rodowi Corsini przez monsignor
Sacripante ilustruje scenę ze Starego Testamentu, a dokładniej z Księgi
Genesis, gdzie jest mowa o spotkaniu młodej służącej Abrahama, imieniem Rebeka
ze służącym imieniem Eliezer, posłanym aby wybrał żonę dla Izaaka, jednego z
synów Abrahama. Znak dany przez Boga dla rozpoznania kobiety związany jest z
przyjęciem starszego mężczyzny i podaniem mu wody do picia oraz przyjęciem daru
w postaci skóry wielbłądziej, jaką Eliezer przyniósł ze sobą (symbolizowała ona
obfitość i była zarazem prezentem ślubnym). Carlo Maratta zobrazował spotkanie
postaci biblijnych przy studni i zawarł w swej aranżacji sceny elementy
związane z zawieraniem małżeństwa. Eliezer jako posłaniec miłości przynosi ze
sobą drogocenne klejnoty, które ofiaruje dziewczynie napotkanej przy źródle
wody, ona zaś przyjmuje je z ogromną wdzięcznością.
109. Roma, Basilica Santa Croce in Gerusalemme,
21.07.2013. Bazylikę p.w. św. Krzyża „w
Jerozolimie” wzniesiono na miejscu, gdzie w latach panowania Konstantyna
Wielkiego (306–337) znajdował się pałac jego matki, św. Heleny. Zgodnie z
ówczesnymi przekazami źródłowymi, właśnie w nim miano przechowywać relikwie
Drzewa Krzyża Chrystusowego, odnalezione przez św. Helenę w Jerozolimie. Historia
wspomnianego pałacu sięga III w., kiedy służył on za mieszkanie ostatnim
cesarzom pogańskim. Jedna z sal rezydencji została w 350 r. zamieniona na
kościół.
W czasie wyludnienia okolic, w latach pontyfikatu papieża
Lucjusza II (1144–1145) dawną bazylikę wczesnochrześcijańską poddano
przebudowie i rozbudowie, dodano między innymi wieżę jako znak władzy
papieskiej. W epoce renesansu i baroku kościół poddano najznaczniejszym
przekształceniom, w wyniku których stracił on całkowicie formę bazyliki
wczesnochrześcijańskiej i średniowiecznej, uzyskując dzisiejszy kształt.
Przekształceniom poddano świątynię za pontyfikatu Benedykta XIV (1740–1758), który
zlecił projekt przebudowy architektom Pietro Passalacqua (1690–1748) i Domenico
Gregorini (1692–1777), a realizacja ich projektu miała miejsce w latach
1740-1758. Efektem późnobarokowego przekształcenia jest między innymi fasada
oraz owalne atrium, to ostatnie stanowiące ukłon architektów doby zmierzchu
baroku ku znakomitym rozwiązaniom Francesco Borromini'ego (1599–1667).
110. Roma, Basilica San Lorenzo fuori le Mura,
21.07.2013. Bazylika p.w. św. Wawrzyńca za Murami
jest jednym z siedmiu kościołów wzniesionych przez Konstantyna Wielkiego (306–337),
posadowionym na skraju cmentarza zwanego Cimitero del Verano. Zawiera grobowce
św. Wawrzyńca (archidiakona umęczonego na ruszcie w 258 r.), Alcide de' Gasperi
(1881–1954) – polityka i ostatniego ministra spraw zagranicznych Zjednoczonego
Królestwa Włoch oraz pięciu papieży: św. św. Zosimiusza (Zozyma, 417–418),
Sykstusa III (432–440), Hilariusza (461–468), Damazego II (1048) i bł. Piusa IX
(1846–1878).
Pierwsza bazylika (basilica
maior) została wzniesiona na tym miejscu od 328 r., w pobliżu miejsca
pochówku św. Wawrzyńca Diakona i Męczennika, tak jak inne bazyliki cmentarne
wzniesione w zbliżonym czasie (np. San
Sebastiano in via Appia, Sant'Agnese fuori le Mura, Santi Marcellino e Pietro w
pobliżu Tor Pignattora, Armstrong 1974).
Ponad samym grobowcem św. Wawrzyńca wzniesiono wówczas
niewielkie oratorium, które zastąpiono większym kościołem w latach pontyfikatu
papieża Pelagiusza II (579–590). Przez pewien czas zatem współistniała bazylika
występująca w źródłach pod nazwą basilica
maior z epoki konstantyńskiej, z kościółkiem zwanym basilica minor, wzniesionym przez Pelagiusza II. Wszystkie bazyliki
wzniesione przez cesarza Konstantyna Wielkiego stanowiły przypieczętowanie
edyktu tolerancyjnego dla chrześcijan oraz akceptację wyznawanego przez nich
kultu, który obejmował hołd oddawany męczennikom za wiarę, obrzędy pogrzebowe
utrzymane w dawnej tradycji rzymskiej oraz chrześcijańską Eucharystię (Armstrong 1974).
W XI lub XII w. bazylika konstantyńska przestała być
użytkowana, nieco później papież Honoriusz III (1216–1227), możliwe że z okazji
koronacji Pierre de' Courtenay, cesarza łacińskiego na tronie w
Konstantynopolu, w 1217 r. rozpoczął realizację poważnych projektów rozbudowy
niewielkiej bazyliki Pelagiusza II. Bryłę kościoła przedłużono w kierunku wschodnim,
wyburzając dawną apsydę. Bazylika stała się tym sposobem kościołem orientowanym,
zyskała nowe prezbiterium, podwyższono także jej posadzkę. Nową bazylikę
ozdobiono malowidłami ściennymi, ilustrującymi epizody z życia św. św.
Wawrzyńca i Szczepana, pierwszego męczennika chrześcijańskiego, którego
relikwie pochowano przed ołtarzem głównym, wraz z relikwiami głównego patrona
kościoła.
Bazylikę p.w. św. Wawrzyńca za Murami od zewnątrz poprzedza
plac, wytyczony w XIX w. nakazem papieża Piusa IX, z posadowioną pośrodku
kolumną ze statuą św. Wawrzyńca. Do kościoła przylega budynek klasztoru oraz
dzwonnica (campanile) romańska z XII
w. Fasadę bazyliki odbudowano po zniszczeniach spowodowanych bombardowaniami w
1943 r. Pierwotnie była ona w całości pokryta mozaikami, których większość
zaginęła. Pozostały jedynie skąpe fragmenty, obrazujące między innymi Baranka
Bożego oraz Polecenie cesarza łacińskiego Pierre de' Courtenay św. Wawrzyńcowi.
Wejście do wnętrza bazyliki poprzedza portyk zbudowany z cegły rzymskiej (laterizio), pochodzący zapewne z XIII
w., z kolumnami będącymi spoliami ze
zrujnowanych budowli antycznych, zwieńczonymi jońskimi kapitelami
średniowiecznymi. Pod portykiem znajduje się kilka sarkofagów. Malowidła na
ścianach wewnętrznych portyku pochodzą z tego samego okresu co portyk, a tematyka
ich oscyluje wokół żywotów św. Wawrzyńca i św. Szczepana, ze szczególnym
uwzględnieniem cudów, jakich obaj święci dokonali za życia.
111. Baldassarre Peruzzi, Raffaello Sanzio, Villa
Farnesina, Roma, 22.07.2013. Znajdująca się przy
via Lungara willa zwana Farnesina jest jedną z najbardziej reprezentatywnych budowli
renesansowych okresu wczesnego Cinquecenta w Rzymie, czy nawet w całej Italii.
Autorami jej projektu byli Baldassarre Peruzzi (1481–1536) i Rafael Santi (1483–1520),
stała się ona rodzajem pierwowzoru dla budynków prywatnych typu villa suburbana i doczekała się licznych
kontynuacji oraz naśladownictw, nie tylko ze względu na charakter swojej architektury,
lecz także na bogaty wystrój wnętrz, na który składają się między innymi freski
o obszernym programie ikonograficznym, wykonane przez kwiat malarstwa wczesnego
Cinquecenta: samego Baldassarre Peruzzi’ego, Sebastiano del Piombo (1485–1547),
Rafaela i jego uczniów (między innymi Giulio Romano) oraz Giovanni’ego Antonio
Bazzi zwanego il Sodoma (1477–1549).
Zleceniodawcą
projektu był bogaty bankier sieneński Agostino Chigi (1466–1520), zarówno
mecenas sztuki, jak i jedna z najznakomitszych osobistości na arenie Rzymu w początkach
XVI w. Agostino Chigi zgromadził ogromny majątek, w znacznej mierze dzięki
sprzedaży ałunu sprowadzanego z kopalń w Tolfa niedaleko Rzymu oraz cieszył się
protekcją papieży: wpierw Juliusza II (1503–1513), później Leona X (1513–1521).
Willa Farnesina w czasach swojego powstania nazywana była Villa Chigi, nazwa Farnesina
nie jest w odniesieniu do tej budowli do końca zasadna, bowiem ród Farnese
uzurpował sobie prawo do jej odziedziczenia w 1579 r., powołując się na rzekomy
zapis testamentowy wyżej wymienionego bankiera sieneńskiego.
Agostino Chigi, zanim wprowadził się do nowo wybudowanej
willi mieszkał w domu przy via dei Bianchi wraz z młodą żoną Margheritą
Saracini, która zmarła w 1508 r. pozostawiając go bezdzietnym. Po śmierci żony,
Agostino nawiązał romans z damą dworu imieniem Imperia, słynącą z urody i
kultury, którego to romansu owocem była córka Lucrezia. Jednak jeszcze przed
śmiercią swej dotychczasowej towarzyszki (1511) Agostino Chigi wdał się w
romans z Margheritą Gonzaga, naturalną córką księcia Mantui Francesco II Gonzaga
(1466–1519). Nie udało mu się jednak doprowadzić do małżeństwa, chociaż
obiecywał zakończyć romanse, aby wejść w standardy środowiska dworskiego. Kiedy
w 1511 r. bankier sieneński udał się do Wenecji, celem uregulowania pewnych
długów, poznał tam dziewczynę z ludu imieniem Francesca Ordeaschi.
W maju 1505 r., kiedy Agostino Chigi opłacał ostatnią
ratę zakupu ziemi w pobliżu Porta Settimiana, pomiędzy via Lungara a Tybrem,
zatrudnił do wykonania projektu willi Baldassarre Peruzzi’ego, architekta,
malarza i scenografa, podobnie jak on pochodzącego ze Sieny. Na wiosnę
następnego roku (1506) prace nad projektem zostały zakończone, jakkolwiek
kamień węgielny pod budowę, zgodnie z życzeniem zleceniodawcy położono dopiero
22 kwietnia 1506 r. Oprócz willi na terenie nabytej przez Agostino Chigi’ego posiadłości
została wybudowana stajnia, zaprojektowana przez Rafaela i zburzona w 1808 r.,
loggia na grobli nad Tybrem oraz bogaty kompleks ogrodowy. Po upływie zaledwie dwóch
lat od rozpoczęcia budowy prace były na tyle zaawansowane, że Agostino Chigi
mógł powierzyć Baldassarre Peruzzi’emu projekt dekoracji malarskiej jednego z
wnętrz, mianowicie Stanza del Fregio, z kolei w lecie 1511 r. fundator mógł
pochwalić się papieżowi swoją nową rezydencją w pełnym jej splendorze. Prace
nad wystrojem wnętrz willi przeciągnęły się jednak aż do śmierci Agostino Chigi’ego
w 1520 r.
Willa została wzniesiona na planie podkowy, gdzie do
bloku centralnego symetrycznie przylegają dwa prostopadłe skrzydła, skierowane
w stronę ogrodu. W tymże bloku centralnym na parterze w kierunku ogrodu otwiera
się loggia o pięciu arkadach, spoczywających na kolumnach. W dobie dzisiejszej
arkady te są przeszklone, co stało się koniecznością ze względu na ochronę
znajdujących się w jej wnętrzu fresków, jednakowoż elewacja budynku zatraciła w
wyniku tego swój pierwotny charakter. Schemat willi podmiejskiej integralnie związanej
z ogrodem odwołuje się do wytycznych zawartych w traktacie Witruwiusza (80 r. p.n.e.–15
r. n.e.) pod tytułem De architectura,
ale także do schematów znanych z traktatu architektonicznego pióra Francesco di
Giorgio Martini’ego (1439–1501).
Loggia służyła zarówno za życia Agostino Chigi’ego, jak i
kolejnych właścicieli willi za rodzaj estrady dla uroczystych wydarzeń oraz
przedstawień teatralnych. Aczkolwiek na pierwszy ogląd willa wydaje się
dwukondygnacyjna, w rzeczywistości wznosi się aż na sześciu poziomach. Stanowią
je: piwnice, parter, mezzanin, pierwsze piętro, drugi mezzanin
oraz belweder.
112. Baldassarre Peruzzi, Raffello Sanzio, Villa
Farnesina, Facciata del blocco centrale, Roma, 22.07.2013. Jeśli chodzi o elewacje Villa Farnesina, na uwagę zasługiwać
może fakt, iż daleka jest ona od popularnych w Rzymie okresu wczesnego
Cinquecenta rozwiązań, jakie zyskały popularność dzięki Donato Bramante’mu
(1444–1514). Artykulacji nie tworzy boniowanie lub rustyka, a okna dolnej
kondygnacji nie są zamknięte półkolistymi arkadami (wyłączywszy arkadowania
loggii od strony ogrodu), żadnej z elewacji, w tym także fasady nie akcentują
elementy dodające monumentalizmu, takie jak marmurowe kolumny lub pilastry.
Brakuje zasadniczo elementów rozczłonkowania elewacji, które odcinałyby się od
ścian wydatnym reliefem, jedynie elementy rozczłonkowania wertykalnego stanowią
płaskie i gładkie lizeny, zwieńczone kapitelami toskańskimi. Ponad wertykalnymi,
prostokątnymi oknami parteru biegnie szereg niewielkich kwadratowych okienek
półpiętra, posadowionych dokładnie pośrodku każdej z osi elewacji. Na lizenach
spoczywa również mało wydatne belkowanie, oddzielające parter od niższego
pierwszego piętra. To ostatnie również rozczłonkowują gładkie lizeny o
kapitelach toskańskich, a w przestrzenie pomiędzy nimi wkomponowano prostokątne
okna. Kwadratowe okienka drugiego półpiętra posadowione są bezpośrednio na
gzymsie oddzielającym półpiętro od pierwszego piętra. Przestrzenie pomiędzy
oknami mezzanina wypełniono dekoracją w formie girland, podtrzymywanych
przez putta. Belweder stanowiący ostatnią kondygnację willi oddzielony jest od
niższych kondygnacji wydatnym gzymsem, wspartym na modylionach i takim samym
gzymsem zwieńczony.
Villa Farnesina nie tylko stanowiła źródło inspiracji dla
architektów projektujących ville suburbane dla zleceniodawców z kręgu
arystokracji, ale stała się także obiektem podziwu dla współczesnych jej
powstaniu panegirystów, takich jak Egidio Gallo czy Blosio Palladio († 1550), w
oczach których przewyższać miała swym splendorem wszelkie wille zbudowane w
epoce antycznej.
113. Raffaello Sanzio, Trionfo di Galatea, 1511,
affresco, Sala di Galatea, Villa Farnesina, Roma, 22.07.2013. Pomieszczeniem bezpośrednio przylegającym do loggii od
strony ogrodu willi Farnesina jest tak zwana Loggia Galatei (Loggia di
Galatea), której nazwa wywodzi się od znajdującego się w centrum
tematycznym wystroju malarskiego fresku, obrazującego Triumf Galatei. Źródłem
literackim dla sceny narracyjnej były Idylle (Εἰδύλλια) pióra Teokryta (310–250 r. p.n.e.) oraz Metamorfozy
(Methamorphoses, -seŏn) Owidiusza
(Publius Ovidius Naso, 43 r. p.n.e.–15 r. n.e.), jednakowoż uległy one
najpewniej przefiltrowaniu przez bliższą Rafaelowi Santi (1483–1520) poezję pióra
Angelo Poliziano (1454–1494).
Fresk obrazuje apoteozę nimfy imieniem Galatea, sunącej
po tafli morskiej na muszli ciągniętej przez dwa delfiny i prowadzonej do celu
przez mitycznego Palemona. Uroczysty orszak Galatei tworzą bóstwa morskie:
trytony i nereidy, a z nieba nimfę obserwują trzy amorki, usiłujące wymierzyć w
jej kierunku strzały miłości. Czwarte putto, ku któremu Galatea wyraźnie się
wpatruje ukryło swój kołczan ze strzałami za obłokiem, co można traktować jako
aluzję do czystości miłości platonicznej. Kompozycja fresku jest wysoce
wyważona, z postaciami pogrążonymi w rytmie taneczno-wirującym, dominantę jej
stanowi półnaga postać Galatei, której skręcona poza wydaje się być rodzajem
zwiastunu manierystycznej figura serpentinata. Rafael mógł w tym
przypadku przywołać motyw znany z rzeźbiarskich pierwowzorów antycznych, jako
możliwe źródło inspiracji przywołuje się relief obrazujący Chóry Afrodyty, dziś
eksponowany w Muzeach Kapitolińskich (Musei Capitolini).
Rafael, który był z pewnością zafascynowany kulturą i
sztuką antyku, stworzył malarską transpozycję rzeźbiarskiego źródła inspiracji,
sięgając po kryształowe, czy wręcz odrealnione tony malarskie, które również wydają
się mieć precedens w malarstwie odległego antyku rzymskiego. Od błękitnych,
podbarwionych zielenią tonów tafli morskiej odcina się intensywna „pompejańska”
czerwień płaszcza Galatei. Wzdęcie szat i łopotanie włosów Galatei w wyniku
podmuchu wiatru zostaje powtórzone u posadowionej bezpośrednio obok nimfy
nereidy, która gestem obronnym prawej ręki reaguje na obejmującego ją trytona.
Wraz z Rafaelem nad freskowym wystrojem Sali Galatei pracował Wenecjanin
Sebastiano del Piombo (w latach 1511-1512), który był autorem między innymi
fresku obrazującego Polifema, wzgardzonego kochanka Galatei.
114. Raffaello Sanzio, Convitto degli Dei, affresco, 1518,
Loggia di Amore e Psiche, Villa Farnesina, Roma, 22.07.2013. Wnętrze loggii o pięciu arkadach zwróconych w stronę
ogrodu wypełnione jest freskami wymalowanymi według rysunków Rafaela Santi (1483–1520),
obrazującymi dzieje Amora i Psyche, według rzymskiego pisarza Apulejusza (Lucius
Apuleius, ok. 125–po 170). Przywołane dzieło literackie antyku stanowiło
popularny temat malarski począwszy od epoki Quattrocenta, zwłaszcza w kontekście
ceremonii zaślubin. Loggia, o czym była mowa wcześniej, służyła za estradę dla
uroczystości i przedstawień teatralnych, organizowanych przez Agostino Chigi’ego
(1466–1520). Aby nadać wnętrzu loggii charakter dekoracyjnej kontynuacji
autentycznego ogrodu, Rafael dzięki medium fresku przemienił sklepienie loggii
w rodzaj iluzjonistycznej altany, dla której „szkielet” stanowią bogate festony
roślinno-owocowe, w przestrzenie pomiędzy nimi wkomponował z kolei sceny
narracyjne.
W centrum sklepienia loggii umieszczono dwie najważniejsze
sceny z dziejów Amora i Psyche, mianowicie rozbudowaną horyzontalnie i
wypełnioną stłoczonymi postaciami Ucztę bogów na Olimpie, podczas której
ziemska dziewczyna imieniem Psyche zostaje przyjęta w poczet bóstw antycznych, a
we fresku obok przedstawiono punkt kulminacyjny historii, mianowicie Wesele
Amora i Psyche. Aczkolwiek zasadniczy kształt poszczególnych scen narracyjnych
i wizerunki pojedynczych postaci są owocem pracy Rafaela, który dla całości
stworzył projekt rysunkowy, nad transpozycją rysunków w medium fresku pracowali
liczni rzemieślnicy zatrudnieni w warsztacie, wśród nich późniejsi uczniowie
Rafaela, na przykład Giovan Francesco Penni (1488/96–1528), Giulio Romano (ok. 1499–1546)
czy Giovanni da Udine (1487–1564), który był autorem zwłaszcza obfitych festonów
roślinno-owocowych.
Datowanie dekoracji loggii Amora i Psyche udało się
dokładnie określić dzięki opublikowaniu listu, napisanego 1 stycznia 1519 r.
przez Leonardo Sellaio do Michała Anioła (1475–1564), głównego konkurenta
Rafaela w Rzymie, gdzie jest mowa o zbliżającym się terminie odsłonięcia
ukończonych fresków. Tenże Sellaio tak się wyraził o malowidłach ściennych według
projektu Rafaela: „Rzecz to haniebna dla wielkiego mistrza, gorsza azaliż
niż ostatnia stanza w Pałacu (watykańskim)” (chosa vituperosa a un gran
maestro; pegio assai che l’ultima Stanza del Palazo). Z pewnością Michał
Anioł czuł się bardzo dotknięty rywalizacją z Rafaelem, przeto notatka mówiąca
o miernym efekcie przedsięwzięcia rafaelowskiego w willi Farnesina musiała być
dlań powodem do radości.
115. Roma, Villa Farnesina, Sala delle Prospettive,
22.07.2013. Obszerna aula na pierwszym piętrze
willi Farnesina, gdzie 28 sierpnia 1519 r. bankier Agostino Chigi (1466–1520) obchodził
ceremonię zaślubin z dziewczyną z ludu, Francescą Ordeaschi, z którą od 1511 r.
żył, jak to określono w źródłach more uxorio, jest jednym z pierwszych
przykładów użycia zasad klasycznej perspektywy do celów malarstwa
iluzjonistycznego. Nazwa sali wywodzi się od fresków, jakie wykonał w 1519 r.
Baldassarre Peruzzi (1481–1537), obrazujących pejzaże miasta i wioski, widoczne
pomiędzy iluzjonistycznymi kolumnami marmurowymi. Jest to rodzaj
iluzjonistycznej kontynuacji rzeczywistych widoków na ogród i otaczającą go
panoramę Rzymu, rozpościerających się za arkadami loggii na parterze.
Przez iluzjonistyczną loggię w Sala delle Prospettive wyłania się panoramiczny krajobraz: tereny
otoczone murami obronnymi, wioska, a w głębi pod rozjaśnionym słonecznym światłem
niebem fragment miasta, gdzie rozpoznać można kościół Santo Spirito, romańską
bazylikę oraz bramę zwaną Porta Settimiana. Podczas konserwacji odkryto napis
umieszczony pomiędzy iluzjonistycznymi kolumnami, pełen sarkazmu, w języku
niemieckim, wypisany teksturą gotycką, odnoszący się do przemarszu lancknechtów
niemieckich przez Watykan. W tłumaczeniu treść jego brzmiałaby: W 1528 r. –
ponieważ mi autorowi wyśmiewać się nie wypada – lancknechci wypędzili papieża.
Na freskach powyżej drzwi do sali i pomiędzy oknami znajdują się wizerunki
bóstw antycznych, poniżej stropu kasetonowego biegnie fryz ze scenami
mitologicznymi, najpewniej pędzla Baldassarre Peruzzi’ego i jego warsztatu, zaś
na ścianie północnej znajduje się wielki kominek z umieszczonym na nim
przedstawieniem Kuźni Wulkana.
116. Giovanni Antonio Bazzi detto il Sodoma, Stanza delle
nozze di Alessandro Magno e Rossane, Villa Farnesina, Roma, 22.07.2013. Nazwa sypialni wywodzi się od najważniejszego tematu ikonograficznego
dekoracji freskowej, zajmującej całą ścianę północną pokoju dla poślubionych
małżonków, czyli Agostino Chigi'ego (1466–1520) i Franceski Ordeaschi. Bogaty
bankier zatrudnił do ozdobienia swej sypialni malowidłami malarza sieneńskiego
Giovanni’ego Antonio Bazzi, o pseudonimie Sodoma (1477–1549). Na podstawie
„pierwotnej idei” opracowanej przez Rafaela Santi (1483–1520) Giovanni Sodoma
wypełnił w 1519 r. ściany niewielkiego pokoju freskami o tematyce wokół
zaślubin Aleksandra Wielkiego z Roksaną.
Centrum ikonograficzne narracji sceny we fresku na ścianie
północnej stanowi wesele władcy macedońskiego, a precyzyjniej moment, w którym włącza
on nowo zaślubioną małżonkę w poczet dworu ofiarując jej koronę. Roksana, w
asyście amorków oczekuje na małżonka na brzegu ozdobnego łoża z baldachimem. Do
łoża podchodzi antyczny bóg wesel Himenaios, w dłoni trzymając świecący kaganek,
będący symbolem zaślubin. Nieco w głębi kompozycji stoi półnagi Hefajstion,
najlepszy przyjaciel, a według niektórych źródeł – kochanek Aleksandra
Wielkiego (sic!). Inne epizody zobrazowane na freskach wypełniających ściany
sypialni Agostino Chigi’ego to Rodzina króla perskiego Dariusza przed Aleksandrem
Wielkim na ścianie wschodniej oraz Aleksander Wielki poskramiający konia
Bucefalosa, gdzie zwłaszcza w prawej części malowidła da się rozpoznać rękę
pomocnika warsztatowego. Na fresku wypełniającym ścianę południową zobrazowano
Aleksandra Wielkiego walczącego. Własnoręczną pracą Giovanni’ego Antonio Sodoma
jest także fresk obrazujący Wulkana w kuźni, gdzie kilka amorków podaje mu
strzały.
117. Roma, Basilica San Paolo fuori le Mura, 22.07.2013. Na miejscu, gdzie obecnie wznosi się potężna Bazylika Papieska
p.w. św. Pawła za Murami znajdował się od I w. p.n.e. do III w. n.e. cmentarz
pogański, na którym stawiano tumby, kolumbaria oraz niewielkie mauzolea rodowe,
często zdobione malowidłami ściennymi i stiukami. W tym właśnie miejscu, zgodnie
z tradycją wierzono, że został stracony św. Paweł z Tarsu i tu miał też zostać
pochowany, a wszystko to wydarzyć się miało w dobie prześladowania chrześcijan
za cesarza Nerona (Nero Claudius Caesar Drusus Germanicus, lata panowania: 54–68),
po wielkim pożarze Rzymu w 64 r. n.e. Według niektórych przekazów źródłowych
śmierć Apostołów św. św. Piotra i Pawła miała mieć miejsce w tym samym 64 r.
n.e., Euzebiusz z Cezarei (ok. 264–ok. 340) głosił jednak, iż wydarzyć się to
miało dopiero w 67 r. n.e. Od I w. n.e. miejsce domniemanego pochówku św. Pawła
Apostoła stało się celem masowych pielgrzymek i w latach panowania Konstantyna
Wielkiego (306–337) wybudowano tu niewielką bazylikę, z której zachował się
jedynie zarys apsydy, widoczny w pobliżu ołtarza obecnej świątyni. Bazylikę
konstantyńską konsekrowano 18 XI 324 r., w latach pontyfikatu papieża Sylwestra
I 314–335).
Niewielki kościół szybko okazał się dla ciągnących do
grobu św. Pawła mas pielgrzymów za mały. Zastąpiono go więc tak zwaną Bazyliką
Trzech Cesarzy: Teodozjusza I (379–395), Gracjana (375–383) i Walentyniana II (375–392).
Budowla ochrzczona imionami trzech monarchów, w stanie niemal nietkniętym
przetrwała aż do potężnego pożaru w 1823 r. Projekt budowli powierzono
mistrzowi Cyriadowi, określanemu w źródłach jako professor mechanicus. Wybudował on ogromnych rozmiarów bazylikę o
pięciu nawach, 80 kolumnach, z poprzedzającym ją czworobocznym atrium.
Konsekracji kościoła dokonał papież Syrycjusz (384–399) w 384 r., jednak prace
nad budową zakończono dopiero za panowania cesarza Honoriusza (395–423) w 395
r.
W latach pontyfikatu papieża Grzegorza I Wielkiego (590–604)
bazylikę nieco przekształcono: podwyższono posadzkę we wnętrzu, zwłaszcza w
partii transeptu, celem postawienia nowego ołtarza nad tumbą św. Pawła
Apostoła.
Za pontyfikatu Hadriana I (772–795) położono nową
kamienną posadzkę na atrium, a w latach pontyfikatu jego następcy, Leona III (795–816)
wykonano kolejną, z marmuru.
W IX w. papież Jan VIII (872–882) nakazał otoczenie
kościoła pierścieniem murów obronnych z wieżami, a w XI w. dobudowano dzwonnicę
przy nawie północnej. Bazylikę wzbogacono od wewnątrz okazałym cyborium dłuta
Arnolfo di Cambio (1232/40–1302/10), mniej więcej w tym samym czasie (po 1280) dobudowano
również budynek klasztorny.
Za pontyfikatu papieża Klemensa VIII (1592–1605) w 1600
r. postawiono we wnętrzu kościoła dzisiejszy ołtarz główny, a w 1724 r. papież
Benedykt XIII (1724–1730) zlecił budowę Kaplicy Krucyfiksu, dziś noszącej
wezwanie Najświętszego Sakramentu, na miejsce przechowywania drewnianego
krucyfiksu z XIV w., przypisywanego rzeźbiarzowi Tino di Camaino (ok. 1285–ok. 1337).
Kościół San Paolo fuori le Mura uległ rozległym
zniszczeniom podczas pożaru, jaki wybuchł w nocy 15/16 lipca 1823 r. Celem
pozyskania środków na odbudowę świątyni, papież Leon XII (1823–1829) wydał 25
stycznia 1825 r. encyklikę zatytułowaną Ad
plurimae, w której nawoływał biskupów do ściągania ofiar od wiernych. Na
jego apel zawarty w encyklice odpowiedziała znaczna część świata
chrześcijańskiego, szczególnie hojni w składaniu ofiar na remont kościoła
okazali się król Sardynii, król Francji, król Obojga Sycylii, suwerenowie
Niderlandów oraz car Rosji Mikołaj I (1826–1855), którzy ofiarowali bloki z
malachitu i dwa ołtarze boczne do ustawienia w transepcie, a także król Egiptu,
który przysłał kolumny alabastrowe. Prace nad odbudową bazyliki rozpoczęto w
1826 r., pod kierunkiem architekta Pasquale Belli (1752–1833), a pierwsza
konsekracja miała miejsce za pontyfikatu Grzegorza XVI (1831–1846) w 1840 r. Ostatecznie
bazylikę konsekrowano za pontyfikatu Piusa IX (1846–1878) 10 września 1854 r.,
w obecności licznych kardynałów i biskupów, przybyłych do Rzymu z okazji
ustanowienia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Marii Panny. Odbudowa bazyliki
przeciągnęła się aż do 1847 r., kiedy ukończono mozaiki na fasadzie, jednak
dopiero w 1928 r. dobudowano nowe, potężne atrium o krużgankach z arkadami
wspartymi na 150 kolumnach. Projekt atrium, budowanego w latach 1890-1928
zrealizował Guglielmo Calderini (1837–1916), wykonał go Luigi Paleotti. O ile
skrzydło krużganka przylegające do fasady bazyliki ma jeden rząd kolumn, o tyle
skrzydło posadowione dokładnie naprzeciw niego ma aż trzy rzędy, dwa pozostałe
skrzydła – po dwa rzędy. Fasada powyżej skrzydła krużganka, tworzącego rodzaj
portyku wejściowego ozdobiona jest mozaikami pochodzącymi z lat 1854-1874,
wykonali je mozaikarze Filippo Agricola (1795–1857) i Nicola Consoni (1814–1884),
którzy dążyli do jak najwierniejszego odtworzenia zniszczonych pożarem mozaik z
X w. Obecna mozaika na fasadzie kościoła San Paolo fuori le Mura podzielona
jest na trzy strefy: dolną dzielą trzy okna zwieńczone półkoliście, pomiędzy
którymi na złotym tle umieszczono wizerunki proroków starotestamentowych:
Izajasza, Daniela, Jeremiasza i Ezechiela. Przedstawienia figuralne w wyższej
strefie koncentrują się wokół motywu Agnus
Dei na wzgórzu rajskim, z którego wypływają cztery rzeki symbolizujące
Ewangelistów, pojawia się też dwanaście baranków symbolizujących Apostołów. W
trójkątnym tympanonie frontonu zobrazowano na mozaikach Chrystusa
błogosławiącego, w asyście św. św. Piotra i
Pawła.
118. Roma, Basilica San Paolo fuori le Mura, Interno,
22.07.2013. Bazylika San Paolo fuori le Mura
została wzniesiona na planie krzyża łacińskiego. Wnętrze jej podzielone jest na
pięć naw oddzielonych czterema rzędami kolumn, każdym liczącym po dwadzieścia
kolumn z granitu wydobytego z kamieniołomu w Montorfano. W ścianach naw
bocznych i nawy poprzecznej biegną rzędy okien zwieńczonych półkoliście,
wypełnione płytami z alabastru, zbrojonymi delikatną armaturą z kutego żelaza.
We fryzie ciągnącym się ponad arkadami międzynawowymi
znajduje się długi szereg medalionów zawierających podobizny wszystkich papieży,
począwszy od św. Piotra a zakończywszy na Benedykcie XVI, zrealizowanych w
technice mozaiki, w większości w latach pontyfikatu Piusa IX, począwszy od 1847
r. Ponad mozaikowymi medalionami znajduje się na ścianach nawy głównej
trzydzieści sześć kwater freskowych, ilustrujących epizody z życia św. Pawła
Apostoła, również wymalowanych za pontyfikatu Piusa IX, jednak ukończonych w
1860 r.
119. Roma, Basilica San Paolo fuori le Mura, Arco
trionfale, 22.07.2013. Inskrypcja na mozaice wypełniającej łuk tęczowy (dokładniej
na arkadzie łuku), oddzielający nawę środkową od transeptu kościoła San Paolo
fuori le Mura głosi, iż mozaikę tę ufundowała Galla Placydia, córka cesarza
Teodozjusza I (379–395): PLACIDIAE PIA MENS
OPERIS DECVS HOMINE PATERNI GAVDET PONTIFICIS STVDIO SPLENDERE LEONIS. Ta sama inskrypcja wymienia również osobę papieża Leona I
(440–461) jako inicjatora przebudowy kościoła w V w. oraz położenia mozaiki na
łuku tęczowym.
Główny temat programu ikonograficznego mozaiki stanowi
czwarty rozdział Księgi Apokalipsy św. Jana: dwudziestu czterech Starców
rozmieszczonych po obu stronach posadowionego w centrum medalionu zwanego clipeusem, z wizerunkiem Boga Ojca,
któremu asystują również symbole Czterech Ewangelistów, składa Mu hołd. U stóp
łuku zostali umieszczeni Apostołowie – św. św. Piotr i Paweł.
120. Roma, Basilica San Paolo fuori le Mura, Mosaico
dell'apside, 22.07.2013. Mozaikę w apsydzie
bazyliki p.w św. Pawła za Murami wykonano w pierwszej tercji XIII w. W stanie
względnie dobrym przetrwała ona wiele wieków istnienia kościoła oraz nie została
zanadto uszkodzona podczas pożaru w nocy z 15/16 VII 1823 r.
W kompozycji mozaiki centrum geometryczne i ideowe
zajmuje tronujący Chrystus. Po jego lewej stronie przedstawiono św. św. Piotra
i Andrzeja, po prawej – wizerunki św. św. Pawła i Łukasza Ewangelisty. Postacie
stąpają po ziemi usłanej obfitym kwieciem oraz zamieszkanej przez rozmaite
gatunki drobnych zwierząt, co przywodzić może na myśl tętniący życiem Raj. Na
zworniku konchy kompozycję zamykają dwie palmy, które stanowią aluzję do
pożywienia i schronienia na pustyni. W dolnej strefie mozaiki przedstawiono
innych apostołów, zaś na osi symetrii kompozycji pasowej, pomiędzy postaciami
umieszczono istotny dla całości programu motyw ikonograficzny, zwany Etimasia (od greckiego słowa ἑτοιμασία). Jest to pusty tron z
krzyżem, otoczony Narzędziami Pasji Chrystusa, co stanowi formę odwołania do
męczeńskiej śmierci, zmartwychwstania i – co najważniejsze – drugiego przyjścia
Zbawiciela. Wzmocnieniu tej ostatniej treści służy motyw pustego tronu, jeszcze
nie obsadzonego przez przybyłego na Ziemię Chrystusa.
Fundatorem
mozaiki w konsze apsydy kościoła San Paolo fuori le Mura był, zgodnie z treścią
inskrypcji majuskularnej, widocznej u stóp św. Pawła Apostoła, papież Honoriusz
III (1216–1127, HONORIVS •PP•III).
Jego podobizna jako adoranta potężnej Sacra Conversazione jest obecna wśród
postaci zobrazowanych na mozaice, rozpoznać ją można po białym ornacie – szatach
przyodziewanych przez kapłana do celebracji mszy świętej. Papież nie tylko
został przedstawiony w konwencjonalnym stroju mszalnym zamiast w szatach
pontyfikalnych oraz hierarchicznie pomniejszony w stosunku do Chrystusa i
postaci świętych Apostołów, ale także ukazano go jako padającego w pokorze na
twarz przy gigantycznej prawej stopie Chrystusa.
121. Arnolfo di Cambio, Ciborio, 1285 ca., Basilica San
Paolo fuori le Mura, Roma, 22.07.2013. Cyborium
posadowione pośrodku transeptu bazyliki San Paolo fuori le Mura jest wybitnym
przykładem małej architektury i rzeźby gotyckiej, odkutym przez Arnolfo di
Cambio (ok. 1240–1300/10), z którym nad dziełem tym współpracował, jak głosi
inskrypcja „towarzysz sztuki
rzeźbiarskiej” (cum socio Petro),
identyfikowany przez badaczy z rzeźbiarzem rzymskim Pietro di Oderisio (tworzył
ok. 1276–1285).
Fundatorem ołtarza w formie baldachimowego cyborium był
opat klasztoru św. Pawła za Murami imieniem Bartolomeo. Cyborium pełni nie
tylko rolę ołtarza, ale także baldachimu nad nagrobkiem św. Pawła Apostoła.
Odkute niemal w całości z marmuru stanowi rodzaj gotyckiej edikuli, wspartej na
czterech kolumnach korynckich. Do wnętrza kościoła otwierają się cztery gotyckie
arkady ostrołukowe, których podniebia wypełnione są trójliśćmi. W narożach
edikuli umieszczono w niszach statuy św. św. Pawła (patrona bazyliki), Piotra
(pierwszego następcy Chrystusa), biskupa Efezu Tymoteusza (ważnego towarzysza
św. Pawła z Tarsu w jego wędrówkach misyjnych) oraz opata Bartolomeo –
fundatora cyborium. Ponad ostrołukowymi arkadami z trójliśćmi znajdują się
cztery trójkątne frontony, każdy z wpisaną weń rozetką. Całość baldachimu
wieńczy latarnia na planie kwadratu, o przezroczach zamkniętych ostrymi łukami.
Dźwiga ona rodzaj małego hełmu gotyckiego o kształcie ostrosłupu, na szczycie
którego wznosi się złocony krzyż.
Marmur, z którego odkuto znakomity ołtarz-nagrobek, nie
był w całości pozyskany z kamieniołomu, na potrzeby stworzenia nowego dzieła. Wykorzystano
do jego wykonania również liczne marmury z wyburzonych budowli antycznych oraz
niektórych nie zachowanych kościołów z epoki wczesnochrześcijańskiej.
Cyborium w transepcie bazyliki San Paolo fuori le Mura jest
nie tylko znakomitym przykładem rzeźby gotyckiej końca Duecenta w Rzymie, ale
także szczytowym osiągnięciem mistrza Arnolfo di Cambio, który do Rzymu przybył
z Florencji. Architektura, rzeźba i mozaikarstwo stopiły się w organiczną
całość w trzech dziełach, jakie mistrz Arnolfo odkuł podczas pobytu w Wiecznym
Mieście, mianowicie w omawianym cyborium dla kościoła San Paolo fuori le Mura
(1285), cyborium dla bazyliki Santa Cecilia in Trastevere (1293), w nagrobku
notariusza papieskiego Annibaldi, zmarłego w 1283 r. i pochowanego w bazylice
San Giovanni in Laterano oraz w pomniku nagrobnym papieża Bonifacego VIII,
odkutym krótko przed 1296 r. dla Bazyliki św. Piotra w Watykanie.
122. Roma, Mausoleo (chiesa) di (Santa) Costanza,
22.07.2013. Kościół p.w. św. Konstancji, bardziej
znany jako mauzoleum Konstancji, córki cesarza Konstantyna Wielkiego (306–337),
znajduje się przy via Nomentana, na terenie kompleksu Sant’Agnese fuori le
Mura. Mauzoleum wybudowano około 340-345 r., jako rodzaj pomnika upamiętniającego
córkę cesarza, imieniem Konstancja lub Konstantyna, w pobliżu miejsca pochówku
dziewicy-męczenniczki, św. Agnieszki, która dla Konstantyny (Konstancji)
stanowiła wzór moralno-religijny. W miejscu tym pochowano zarówno Konstantynę,
jak i jej siostrę Helenę (imienniczkę matki cesarza Konstantyna). Budowlę w
średniowieczu zaczęto nazywać „kościołem św. Konstancji”, co wynikało z mylnego
uznawania Konstantyny za świętą, chociaż nigdy nie była kanonizowana. Przez
liczne wieki budowlę użytkowano jako baptysterium przy kościele Sant’Agnese
fuori le Mura, status samodzielnego kościoła zyskała dopiero w 1254 r., zgodnie
z wolą papieża Aleksandra IV (1254–1261).
Mauzoleum
Konstantyny (Konstancji) jest przykładem architektury wczesnochrześcijańskiej,
wzorowanej na rzymskich budowlach późnego antyku. Ma plan centralny z przestrzenią
wewnętrzną na planie koła, nakrytą od zewnątrz kopułą i doświetloną dwunastoma
oknami w tamburze. Tambur wraz z kopułą wspiera się od wewnątrz na dwunastu
parach kolumn, rozmieszczonych promieniście i zwieńczonych wtórnie
wykorzystanymi kapitelami kompozytowymi. Mauzoleum na planie centralnym może
mieć precedens w budowlach starorzymskich, pełniących funkcję mauzoleów lub
nimfeów, na przykład w świątyni Minerwy datowanej na początek IV w., jednakże
zewnętrzne obejście jest elementem typowym dla architektury
wczesnochrześcijańskiej. Forma cylindryczna przejęta z architektury antycznego
Rzymu, dla chrześcijan stanowić miała rodzaj nawiązania do skrzyni na relikwie
męczennika (Armstrong 1974). Kiedy
mauzoleum Konstancji przeznaczono na baptysterium, przed wejściem dobudowano
narteks w formie małego atrium, z symetrycznie rozmieszczonymi apsydami.
We wnętrzu
mauzoleum zachowały się zarysy basenu chrzcielnego. Czasza kopuły była od
wewnątrz pokryta mozaikami, które zniszczono w 1620 r. Ściany tamburu kopuły
wypełniały mozaiki w formie opus sectile (złożone
z płytek o regularnych kształtach, tworzących jedynie wzory geometryczne, bez motywów
figuralnych), z których również nic nie zostało. Zachowały się jednak mozaiki z
IV w., na sklepieniach obejścia wokół wewnętrznej kolumnady. Przestrzenie
poprzedzające pary kolumn mają formę pól trapezoidalnych, które przy użyciu
techniki mozaiki wypełniono motywami figuralnymi i geometrycznymi. Są wśród
nich obecne pawie, gołębice i inne ptaki dziobiące owoce winnych gron, a także
medaliony z głowami kobiecymi. Jedną z nich niektórzy badacze usiłowali
interpretować jako podobiznę księżniczki Konstantyny (Konstancji).
123. Roma, Basilica Sant’Agnese fuori le Mura, 22.07.2013.
Kościół p.w. św. Agnieszki za Murami, podobnie jak
mauzoleum Konstancji, usytuowany jest przy via Nomentana i ma status Bazyliki
Mniejszej. Wybudowany został w pierwszej połowie VII w. za pontyfikatu papieża
Honoriusza I (625–638), za ówczesnymi murami miasta Rzym, na miejscu starszej,
niszczejącej bazyliki konstantyńskiej, z której do dziś zachowały się zaledwie
fragmenty w murach zewnętrznych. Bazylikę Sant’Agnese znacznie przekształcono w
latach pontyfikatów kolejnych papieży, zwłaszcza w VIII w. za Hadriana I (772–795)
i Leona III (795–816). Kościół dość mocno ucierpiał podczas dwóch oblężeń i
dwukrotnego splądrowania Rzymu, po raz pierwszy w 723 r., gdy na Wieczne Miasto
najechał król Longobardów Aistulf (749–756) oraz w 1241 r., w czasie najazdu
cesarza Fryderyka II (1220–1250). W 1479 r. kardynał Giulio della Rovere,
przyszły papież Juliusz II zlecił dobudowanie do bazyliki dzwonnicy.
Fasada
kościoła Sant’Agnese fuori le Mura otwiera się na niewielkie atrium. Ma formę
dwustrefową, z górną strefą ceglaną, nieco przekształconą w XVII w. Dolna
strefa pokryta jest tynkiem, ma trzy portale, spośród których środkowy jest
większy od bocznych.
124. Roma, Basilica Sant’Agnese fuori le Mura, Interno,
22.07.2013. Wnętrze bazyliki Sant'Agnese fuori le
Mura poprzedza narteks, gdzie przechowywane są płyty marmurowe, jedna z nich
poświęcona przez papieża Damazego I (366–384) dziewicy-męczenniczce Agnieszce
oraz przegroda marmurowa sięgająca czasu wystawienia pierwszego nagrobka św.
Agnieszce, za pontyfikatu papieża Liberiusza (352–356). Przegroda ta zawiera w
centrum podobiznę świętej, odzianej w dalmatykę.
Wnętrze bazyliki jest trójnawowe oraz poszerzone o
kaplice boczne, przylegające symetrycznie po trzy do każdej z naw bocznych.
Arkady międzynawowe oraz arkady przezroczy empor spoczywają na kolumnach
zwieńczonych kapitelami korynckimi, zdobytymi jako spolia ze zrujnowanych
budowli antycznych. Wystrój freskowy wnętrza bazyliki pochodzi z XIX w.,
wykonano go w latach pontyfikatu Piusa IX (1846–1878).
125. Roma, Basilica Sant’Agnese fuori le Mura, Mosaico
del catino absidale, 22.07.2013. Apsydę
bazyliki Sant’Agnese fuori le Mura rozczłonkowują datowane na VII w. pilastry z
czerwonego porfiru. W konsze apsydy znajduje się najcenniejszy element wystroju
wnętrza, mianowicie mozaika obrazująca św. Agnieszkę oraz papieży: św. Symmachusa
(498–514) i Honoriusza I. Czas jej powstania określa się na lata pontyfikatu
tego ostatniego (625–638).
Trzy postacie tworzące grupę Sacra Conversazione bynajmniej
nie żyły w czasach zazębiających się ze sobą: święta dziewica-męczenniczka, patronka
bazyliki została umęczona w wieku 12 lat (wiek ustalono w 1903 r. na podstawie
badań czaszki) w dobie prześladowań chrześcijan za cesarza Dioklecjana (304/305
r.), lata pontyfikatu papieża Symmachusa przypadają na przełom V i VI w., z
kolei papież fundator kościoła i mozaiki (rozpoznawalny na podstawie trzymanego
oburącz modelu bazyliki Sant’Agnese fuori le Mura) żył o kolejnych ponad sto
lat później. Postacie posadowione są na złoconym tle, co jest cechą świadczącą
o inspiracjach mozaikami bizantyjskimi w ówczesnym mozaikarstwie rzymskim.
126. Roma, I giardini Borghese, vicino all’ingresso nella
villa omonima, 23.07.2013. Pierwszy mój pobyt w Wiecznym Mieście, jaki miał miejsce
na początku sierpnia 2012 r., z przyczyn ode mnie niezależnych nie zaowocował
wizytą w obfitującej w znane i mniej znane dzieła sztuki (zwłaszcza malarstwa)
Galleria Borghese. Zatem kiedy w lipcu rok później wybrałem się do Rzymu po raz
kolejny, nie mogłem się doczekać dnia, na który z wyprzedzeniem zakupiłem przez
Internet bilet wstępu do tego niezwykłego muzeum. Niestety i tym razem nie oszczędziło
mnie niewielkie rozczarowanie: otóż z powodu bardzo wysokiej frekwencji osób
zwiedzających, wynikającej zapewne z pełni sezonu letniego, organ zarządzający
rzymską Galleria Borghese wprowadził ograniczenie czasu wizyt do dwóch godzin. Wydawać
by się mogło, że zarządzenie takie nie było nazbyt restrykcyjne, jednakowoż…
przed niektórymi, znajdującymi się na ekspozycjach Galleria Borghese dziełami
sztuki warto zatrzymać się na dłużej, co przy odgórnie narzuconym ograniczeniu
czasu wizyty staje się szalenie trudne do urzeczywistnienia. Mało tego, ledwo przestąpiłem
progi muzeum, straż „skonfiskowała” mój niewielki bagaż, w tym aparat fotograficzny,
statyw i plecak, zezwalając na wzięcie ze sobą na ekspozycję jedynie zeszytu i
długopisu. Wobec powyższego, naprędce dokonana selekcja rzeźb i obrazów,
wyznaczonych do opisania na blogu podróżniczym daleka jest od obiektywizmu, a
sporządzane in situ notatki wymagały
gruntownego uzupełnienia o informacje z sieci i literatury przedmiotu.
127. Giovanni Lorenzo Bernini, Giove e un piccolo fauno
allattati dalla capra Amaltea, 1615 (?), marmo, Galleria Borghese, Roma,
23.07.2013. Niewielki posążek marmurowy (wys. 45 cm ) przedstawia epizod z
dzieciństwa Zeusa (Jowisza), który uratowany przed połknięciem przez
ojca-kanibala Kronosa (Saturna), wychowywany był przez nimfy przebywające u
stóp góry Ida, żywiony zaś miodem i mlekiem kozy Amaltea. Zgodnie z niektórymi
przekazami źródłowymi Giovanni Lorenzo Bernini (1598–1680) tworzyć miał
pierwsze swoje dzieła, w asyście ojca imieniem Pietro, w wieku zaledwie 10 lat
(sic!). Posążek marmurowy, dziś eksponowany w rzymskiej Galleria Borghese,
pomimo sporych wątpliwości atrybucyjnych oraz prostego i nieco rubasznego
sposobu wydobywania motywów z kamienia, zdradza pewne cechy pozwalające go
zaklasyfikować w poczet dzieł Gianlorenzo Bernini’ego. Z uwagi na styl
przywodzący na myśl żywotność i naturalizm rzeźby hellenistycznej posążek
uważano również za oryginalny antyczny, jednak ostatecznie przeforsowano jego
atrybucję Gianlorenzo Bernini’emu, uznając za pierwszą jego pewną pracę, którą
mógł stworzyć przed 18. rokiem życia.
Artysta nie we wszystkich partiach grupki rzeźbiarskiej
potraktował kamień marmurowy jednakowo: położył nacisk na naturalizm, czy nawet
„dotykalność” sierści kozy oraz delikatnej skóry młodocianego Jowisza, a także
na świetlistość czy kontrastowość przy próbie oddania bieli mleka, jakie spija
z muszli mały Satyr. Owo poszukiwanie środków nadających wyrazistości i
realizmu obrazowanemu w marmurze światu przedmiotów, w całej jego różnorodności
wskazuje, na ile młody Bernini usiłował zachować znaną od antyku zasadę
mimetyczności w sztuce. Miała ona służyć nie tyle wiernemu odtwarzaniu natury,
ile nawet jej doskonaleniu, co znacznie silniej uwidoczni się w późniejszych
dziełach znakomitego artysty rzymskiego baroku, zważywszy na wirtuozerię ich
wykonania, z wyraźnym dążeniem do przekroczenia granic możliwości rzeźby. Koza
Amaltea mogłaby być interpretowana jako alegoryczne wyobrażenie czterech
zmysłów: „żywa” gra jej spojrzeń w stronę młodocianych bożków stanowiłaby
alegorię wzroku, dotyk byłby wyrażony w czynności dojenia kozy przez małego
Jowisza, smak przez Satyra pijącego mleko podane na muszli, słuch poprzez wręcz
„słyszalne” beczenie wydobywające się z otwartego pyska kozy oraz dzwonek
zawieszony na jej szyi.
128. Giovanni Lorenzo Bernini, Enea che fugge dalle
fiamme di Troia salvando il padre Anchise e figlio Ascanio, 1618/1620, marmo
bianco, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Wykonana
przez Gianlorenzo Bernini’ego grupa rzeźbiarska była pierwszym zamówieniem
złożonym w pracowni artysty przez kardynała Scipione Borghese (1577–1633). Gianlorenzo
Bernini rozpoczął pracę nad jej odkuwaniem prawdopodobnie w 1618 r. i zakończyć
ją mógł rok później, chociaż według niektórych czas powstania rzeźby zamyka się
w 1620 r. Wątek literacki inspirujący Bernini’ego stanowiła Eneida pióra
Wergiliusza (Publius Vergilius Maro, 70–19 r. p.n.e), zgodnie z którą Eneasz
opuścił był płonące miasto Troja i wraz ze swym ojcem Anchizesem i synem
Askaniuszem wylądowali na terenie Italii, a tym samym zostali uznani za
założycieli Rzymu. Grupa rzeźbiarska odkuta w białym marmurze obrazuje moment,
w którym Eneasz dźwiga starczego Anchizesa na plecach, a za nim podąża jego syn
Askaniusz jako chłopiec. W prawej dłoni starzec trzyma naczynie kryjące prochy
jego przodków, na którego wieczku znajduje się posążek antycznego boga domowego
ogniska imieniem Penates.
Gianlorenzo
Bernini w momencie przystąpienia do pracy nad znakomitym dziełem miał zaledwie
dwadzieścia lat, przeto nie może dziwić, iż styl rzeźby opiera się w znacznym
stopniu na inspiracjach twórczością innych artystów. Indywidualny styl
Bernini’ego wyraźniej dochodzi do głosu w późniejszych dziełach wykonywanych
dla kardynała Scipione Borghese. Wpływ twórczości ojca artysty, Pietro Bernini’ego
(1562–1629) uwidocznia się zwłaszcza w zwartej bryłowatości przedstawionych
postaci, widoczne są również nieznaczne inspiracje dziełami Giovanni’ego da
Bologna (1529–1608), zwłaszcza w dążeniu do zamknięcia grupy rzeźbiarskiej w
rodzaju spirali, zapoczątkowanej przez chłopca Askaniusza i zakończonej w
partii rąk jego dziada Anchizesa. Z kolei sama postać Enesza, również w
charakterystycznym skręcie półnagiego ciała wydaje się być częściowo
inspirowana figurą Chrystusa Zmartwychwstałego dłuta Michała Anioła (1475–1564).
Ze względu na intensywną dość recepcję wzorów zaczerpniętym z rzeźby
manierystycznej niektórzy badacze, zwłaszcza starszej generacji usiłowali
przeforsować autorstwo Pietro Bernini’ego w odniesieniu do grupy Eneasza,
Anchizesa i Askaniusza. Nawet po udowodnieniu atrybucji Gianlorenzo Bernini’emu
krytyczny pogląd wielu badaczy dążył do zarzucania artyście niezbyt
nowatorskiej kontynuacji rozwiązań wykreowanych w dobie manieryzmu. Co ciekawe,
Gianlorenzo Bernini, dzięki nowatorskiemu ukształtowaniu swego dzieła umożliwia
widzowi dostrzeżenie trzech postaci przy jednorazowym oglądzie rzeźby, co nie
było raczej możliwe w przypadku manierystycznych grup rzeźbiarskich. Dowodzić tego
może na przykład Porwanie Sabinek dłuta Giovanni’ego da Bologna (Loggia dei
Lanzi, Florencja).
129. Giovanni Lorenzo Bernini, Busto di papa Paolo V
Borghese, 1618, marmo, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Wirtuozeria i wierność w odtwarzaniu rzeczywistości to cechy,
których zleceniodawcy szczególnie wymagali od Gianlorenzo Bernini’ego. Wysoką
popularność zyskała forma popiersia portretowego, bowiem uznawano iż w
wierniejszy i bardziej namacalny sposób jest ono w stanie wydobyć indywidualne
cechy modela niż nawet najwybitniejszy obraz. Istotnie, Giovanni Lorenzo
Bernini dążył od swej najwcześniejszej twórczości tego rodzaju do sprostania
wymaganiom zleceniodawców, co uwidocznia się w licznych stworzonych przezeń
popiersiach papieży, monarchów, arystokratów czy innych ważnych osobistości mu współczesnych.
Dla Gianlorenzo Bernini’ego, który był nader bystrym
obserwatorem rzeczywistości szalenie istotny cel stanowiło także jak
najwierniejsze uwiecznienie w popiersiu portretowym cech charakteru modela,
wręcz zatrzymanie tychże, uchwycenie ich w konkretnym momencie jego życia.
Dlatego tak ważną rolę w warsztacie Bernini’ego odgrywał kontakt z modelem,
rozmowa z nim, baczne śledzenie jego ruchów, spojrzeń, gestów. Wszystkie
wymienione dążenia artysty zaczynają się przekładać na jego twórczość już w tak
wczesnym dziele jak popiersie papieża Pawła V Borghese (1605–1621), jeszcze
bardziej wyraziste staną się w późniejszych popiersiach dłuta artysty.
130. Giovanni Lorenzo Bernini, Ratto di Proserpina,
1621/1622, marmo bianco, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Odkute w białym marmurze Porwanie Prozerpiny zamówił u
Gianlorenzo Bernini'ego kardynał Scipione Borghese (1577–1633), a grupa
rzeźbiarska powstała w latach 1621-1622, czyli w okresie gdy artysta miał
zaledwie 23 lata. Z okazji zakończenia prac nad nią Maffeo Barberini (1568–1644,
przyszły papież Urban VIII), rozmiłowany w poezji napisał dystych poświęcony
tej właśnie rzeźbie marmurowej.
Temat
zaczerpnięto z Metamorfoz Owidiusza (Publius
Ovidius Naso, 43 r. p.n.e.–17/18 r. n.e.) i jest on ściśle związany z cyklem
pór roku. Prozerpina, córka Jowisza i Ceres, bogini płodności i urodzaju
została spostrzeżona przez Plutona, antycznego boga podziemi, który oczarowany
jej urodą posunął się do porwania jej w chwili gdy zbierała kwiaty, a zgodnie z
mitologicznym przekazem miało się to wydarzyć nad jeziorem Pergusa w pobliżu
Etny. Ceres przeszyta bólem po stracie córki opuściła pola, zsyłając na świat
klęskę nieurodzaju, jednakże Jowisz zdołał przekonać zrozpaczoną boginię do
zgody na rozłąkę z Prozerpiną, przekazując posłannictwo Merkuremu. Zgodnie z
nakazem Jowisza sześć miesięcy wiosenno-letnich Prozerpina miała spędzać z
matką, czego owocem miały być urodzaj i obfitość plonów, na pozostałą,
jesienno-zimową część roku Prozerpina miała zstąpić do krainy Plutona w
podziemiach, co przejawiało się jesiennymi deszczami łez jej matki oraz
obumarciem plonów na zimę. Plutona da się rozpoznać po jego atrybutach władzy:
ma on koronę i berło, a za jego plecami kroczy monstrualnie wyglądający
trójgłowy pies Cerber, który pilnuje, aby nikt nie przeszkodził jego panu w
akcji, spoglądając bacznie na wszystkie strony świata.
Zamiarem Gianlorenzo
Bernini'ego było zatrzymanie akcji w jej punkcie kulminacyjnym, oddanie za
pomocą ekspresyjności ciał postaci ich uczucia i dramatu, w jakim uczestniczą.
Przeto można powiedzieć, iż w przeciwieństwie do innych wczesnych rzeźb dłuta
Gianlorenzo Bernini'ego w Porwaniu Prozerpiny wyraźniej dochodzi do głosu
typowa dla baroku teatralność. Kompozycja grupy rzeźbiarskiej jest na wskroś
dynamiczna, dynamizm jej podkreślają intensywne, znakomicie oddane za pomocą
cyzelowania dłutem ruchy mięśni i głów postaci, a także ruch ten potęguje ułożenie
włosów i draperii skąpych szat. Wysoce zmysłowo zostało oddane młode, nagie
ciało nimfy, a na jej twarzy, zwróconej wyraźnie w stronę widza, da się
dostrzec płynącą łzę. Ciało Plutona jest dla odmiany potężne i umięśnione, jego
męską siłę akcentują dodatkowo włosy i broda, tworzące głębokie fałdowania, w
których da się rozpoznać precyzyjne modelowanie za pomocą wiertła.
Bernini
wyraźnie dążył do nadania za pomocą medium rzeźbiarskiego postaciom mitycznym
rysów postaci realnych, jednakowoż ogromna doza stylizacji, daleka od realizmu
uwidocznia się najdobitniej w ich ruchu. Postawa obu osób dramatu jest raczej
nierealna, zostały one przedstawione w pozach niemal tanecznych, a nadanie
całej grupie rzeźbiarskiej cech swoistego skręcenia spiralnego przywodzi na
myśl nieco wcześniejsze rozwiązania manierystyczne. Prozerpina usiłuje
bezskutecznie wyrwać się ze „szpon” porywającego ją Plutona, odpycha go
wyciągniętą lewą ręka, której dłoń spoczywa na twarzy boga. Ten jednak
dosłownie zanurza palce swoich rąk w mięśniach ud i tułowiu porywanej nimfy, co
daje efekt wirtuozerii rzeźbiarskiej na wyjątkową skalę: marmur w tym momencie
znakomicie oddaje miękkość i delikatność ciała kobiety oraz muskularność ciała
porywającego ją boga. Arcydzieło dłuta Gianlorenzo Bernini'ego, eksponowane w
rzymskiej Galleria Borghese przeznaczone jest jedynie do oglądu frontalnego, w
którym stają się rozpoznawalne wszystkie postacie tworzące scenę narracyjną,
jednakże grupa rzeźbiarska jest zarazem wyrafinowana w detalach, przepełniona
szczegółami nawet słabo na pierwszy rzut oka zauważalnymi, które skłaniają
widza do bardziej szczegółowej, głębszej analizy.
Zdj.
wg: http://www.wga.hu
131. Giovanni Lorenzo Bernini, David, 1623/1624, marmo
bianco, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Dawid
jest posągiem wielkości naturalnej, odkutym przez Gianlorenzo Bernini’ego w
szeregu licznych zamówień, złożonych przez kardynała Scipione Borghese (1577–1633),
na przestrzeni lat 1618-1625, celem dekoracji jego willi. W 1623 r.
dwudziestoczteroletni artysta pracował nad innym znakomitym posągiem – Apollo i
Dafne – z przyczyn nie do końca wiadomych miał jednak przerwać pracę, aby
przystąpić do odkuwania Dawida. W świetle danych dotyczących wypłacanych
artyście wynagrodzeń Gianlorenzo Bernini rozpoczął pracę nad statuą w połowie
1623 r., jego biograf Filippo Baldinucci (1624–1697) utrzymywał, iż rzeźba
została ukończona w zaledwie siedem miesięcy. Jeszcze przed zakończeniem pracy
nad posągiem przyjaciel i mecenas Gianlorenzo Bernini’ego, Maffeo Barberini (1568–1644)
został wybrany papieżem, przyjmując imię Urbana VIII.
Posąg
ilustruje scenę ze Starego Testamentu, konkretnie z pierwszej Księgi Samuela:
Izraelici weszli w konflikt z Filistynami, których przywódca – olbrzym imieniem
Goliat wyzwał jednego z wojowników izraelickich na pojedynek. Wyzwanie podjął
pasterz imieniem Dawid, który zabił olbrzyma Goliata wymierzając mu cios
kamieniem wystrzelonym z procy (1 Sm 17,48). Nagość Dawida w redakcji Gianlorenzo
Bernini’ego jedynie częściowo zakrywają skąpe szaty, zbroja leży u jego stóp,
jako że nie był on przyzwyczajony do przyodziewania zbroi do walki i wierzył w
osiągnięcie zwycięstwa bez niej (1 Sm 17,39).
Gianlorenzo
Bernini czerpał z pewnością inspiracje z dzieł minionych epok, zarówno rzeźby,
jak malarstwa. Wydaje się, że jednym ze źródeł inspiracji mógł stanowić jednak odległy
starogrecki Dyskobol Myrona (czynny 480–445 r. p.n.e.), pochodzący z V w.
p.n.e. Przeciwko takiej tezie przemawiać może fakt, iż brązowy posąg Dyskobola
znany był na początku XVII w. jedynie ze źródeł literackich. Znane w nowożytnej
Italii torsy kopii tego antycznego posągu zostały prawidłowo zidentyfikowane
nie wcześniej jak w 1781 r. O brązowym posągu wspominali pisarze antyczni
Kwintylian (Marcus Fabius Quintilianus, ok. 35–ok. 96) i Lukian (ok. 120–ok. 190),
według ich opisów jednak miała być w nim uwieczniona postać napinająca lub
rozciągająca mięśnie w gotowości do rzutu dyskiem, a nie przedstawiona w
momencie właściwego rzutu.
Barok był
epoką znaną z wprowadzania istotnych innowacji w rzeźbie, nieznanych w epoce
renesansu ani manieryzmu, Gianlorenzo Bernini był pod tym względem na pozycji
wiodącej. Statuy Dawida odkute lub odlane w dobie renesansu przedstawiały
biblijnego bohatera frontalnie, wymuszając na widzu ogląd jednostronny. Dawid
dłuta Bernini’ego jest rzeźbą zamkniętą w trzech szeroko rozumianych wymiarach,
pełny ogląd posągu jest możliwy jedynie przez obejście dookoła, w wyniku czego
spojrzenie z każdej strony zmieniać może znacząco charakter rzeźby, w
zależności od kąta patrzenia. Uwieczniona postać wydaje się pozostawać w
relacji wobec innej, niewidocznej istoty (zgodnie z przekazem biblijnym byłby nią
Goliat), a może nawet z odbiorcą, który będąc świadkiem zmieniającego się
charakteru posągu w zależności od kąta patrzenia może wręcz popaść w konfuzję.
Statua przekracza granicę sztuki i rzeczywistości, bowiem posąg „wyrywa się” na
zewnątrz: jedna jego stopa częściowo wychodzi poza krawędź postumentu. Nie jest
obecne zastygnięcie statuy w pozie nadanej jej przez rzeźbiarza, tak jak na
przykład u Dawida dłuta Michała Anioła (1475–1564). Gianlorenzo Bernini wprost
przeciwnie, dążył do osiągnięcia przez statuę, którą rzeźbił – iluzji wiecznego
ruchu. Przeto ukryta energia, jaką przesiąknięty jest Dawid Michała Anioła w posągu
dłuta Bernini’ego zostaje wyzwolona. Co więcej, rzeźby Gianlorenzo Bernini’ego
były zaiste rewolucyjne jeśli chodzi o uwiecznianie w nich ekstremalnych stanów
emocjonalnych, czego dowodem jest malujący się na obliczu Dawida gniew. Twarz
ze zmarszczonymi wargami i brwiami przenika wysoki poziom agresji. Filippo
Baldinucci (1624–1697) zawarł w biografii Bernini’ego anegdotyczny wątek,
jakoby przyjaciel artysty Maffeo Barberini (1568–1644) podtrzymywał temu
pierwszemu lustro, aby Bernini wydobywając z marmuru posąg Dawida dążył do
uwiecznienia w nim samego siebie. Gdyby uwierzyć tej anegdocie stanowiłaby ona
świadectwo stosowanych przez artystę metod pracy oraz bliskiej relacji, w
jakiej pozostawał z przyszłym papieżem Urbanem VIII (1623–1644). Gianlorenzo Bernini
najpewniej pozostał również lojalny wobec współcześnie panujących konwencji
przedstawiania postaci walczących. Już żyjący blisko sto lat wcześniej Albrecht
Dürer (1471–1528) postulował ideę, iż tak zwany vir bellicosus najlepiej byłby obrazowany w ekstremalnych
proporcjach, według których stosunek głowy do wzrostu całej postaci wynosiłby 1׃10. Ponadto wojownik miałby mieć facies leonina – oblicze lwa, którego cechy charakterystyczne to
obniżone czoło, wydatne łuki brwiowe oraz obły nos.
132. Giovanni Lorenzo Bernini, Apollo e Dafne, 1622-1625,
marmo bianco, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Grupa rzeźbiarska Apollo i Dafne znalazła się również w
szeregu dzieł zamówionych u Gianlorenzo Bernini’ego przez kardynała Scipione
Borghese (1577–1633) i była od początku przeznaczona do tej samej sali w jego
willi, w której stanąć miał posąg Eneasza niosącego Anchizesa. Aranżacja taka
miała na celu zapoznanie odbiorcy z odległymi wątkami z mitologii antycznej i
zachęcenie go do odniesienia ich do realiów, w których żył, również w
kontekście religii chrześcijańskiej.
Temat
został zaczerpnięty z Metamorfoz
Owidiusza (Publius Ovidius Naso, 43 r. p.n.e.–17/18 r. n.e.), tekstu bardzo
rozpowszechnionego wśród elit intelektualnych XVI w., między innymi dzięki
powieleniu go w druku i stanowiący popularne źródło inspiracji dla artystów
oraz poetów, którzy sami dążyli do wcielania idei metamorfozy w swoich
dziełach. W Metamorfozach Owidiusza
jest mowa o tym, że Apollo był niedoścignionym łucznikiem, za swoją
zarozumiałość spotkała go kara ze strony Erosa, który wymierzył weń strzałę
miłości. Obiektem uczuć antycznego boga poezji, sztuki i muzyki stała się przepiękna
nimfa imieniem Dafne, ta jednak poświęciła swoje życie bogini Dianie i
polowaniom, nie zamierzając odwzajemniać uczuć zakochanego w niej boga. Uczucie
Apollina pozostało jednak nieokiełznane, ścigał on nimfę w lesie, ona jednak
poprosiła boga lasu Pana, aby zamienił ją w drzewo laurowe, które od tego
momentu stało się dla Apollina święte. Ową krótką chwilę przemiany pięknej
nimfy w roślinę wiernie odtworzył w swym posągu Gianlorenzo Bernini. Scena staje
się jednocześnie spektakularna i budząca grozę: ścigana przez Apollina Dafne
ucieka co sił przed jego namiętnością, nagle podczas cudownej przemiany jej
ręce przybierają postać gałęzi ulistnionych, włosy i nogi przemieniają się w
pień drzewa, stopy w korzenie. Apollo patrzy z niedowierzaniem, jednak jako bóg
niezłomny w swych dążeniach pozostaje nieugięty, co widać na jego obliczu,
twarz wyraża z kolei zmieszanie i nawet pewną dozę strachu.
Konfrontacja Gianlorenzo Bernin’ego z tekstem pisanym
wymusiła na nim stworzenie interpretacji mitu dotąd niespotykanej i
niepowtarzalnej, dla osiągnięcia efektu najbardziej spektakularnego i zarazem
wiernego przekazowi literackiemu. Z zadania, jakie artysta sobie postawił
wywiązał się jednak znakomicie. Zilustrowany przezeń mit ma wszakże wydźwięk
moralizatorski, jaki da się zinterpretować w duchu chrześcijańskim. Właśnie z
tego powodu mógł znaleźć się jako element wyposażenia we wnętrzu willi
kardynała, interpretacja przedstawienia alegorycznego nie nastręcza zbytniej
trudności, jednakowoż dla jej głębszego zrozumienia można wykorzystać dystych
Maffeo Barberini’ego (1568–1644), uwieczniony na postumencie posągu: Il piacere dietro il duale corriamo o non si
raggiunge mai o, se si raggiunge, mostra di avere un gusto amaro. Tekst
spisany był w oryginale łacińskim i brzmiał Quisquis
amans sequitur fugitivae gaudia formae fronde manus implet baccas seu carpit
amaras, co oznaczałoby: Kto kochając
podąża za radością z ulotnego piękna napełnia swą dłoń kiścią gorzkiego owocu. Z
punktu widzenia moralizatorskich napomnień chrześcijańskich temu właśnie służy
bronienie cnoty przez niewiastę, która ucieka przed zwodniczą mocą rozkoszy
ziemskich, nie cofając się przed najdrastyczniejszymi konsekwencjami swojego
wyboru, oznaczającego gorycz zawiedzionego ukochanego, który pragnął
krótkotrwałej, ulotnej przyjemności. Dramatyzm epizodu mitologicznego zostaje
nieco złagodzony odwołaniem do subtelności rzeźb hellenistycznych lub
późnoklasycznych. Postać Apollina dłuta Gianlorenzo Bernini’ego wydaje się być inspirowana
posągiem tak zwanego Apollo Belwederskiego, datowanego na IV w. p.n.e.,
eksponowanego w Muzeach Kapitolińskich, ale także powstałym niemal współcześnie
obrazem Atalanta i Hippomenes pędzla Guido Reni’ego (1575–1642, Museo di
Capodimonte, Neapol), gdzie postacie zostały uwiecznione w punkcie
kulminacyjnym dramatu, jakkolwiek ich wdzięk sprawia, iż kompozycja staje się
wysoce zrównoważona.
Gianlorenzo Bernini jako twórca posągu Apollo i Dafne
wciela się zarazem rolę reżysera teatralnego, stwarzając odbiorcy okazję do
spojrzenia po przestąpieniu progu sali ekspozycyjnej, na oblicze Apollina,
następnie zaś do konfrontacji z dramatem dokonującej się przemiany ściganej
przez boga nimfy w pokryte obfitym listowiem drzewo laurowe. Na tej podstawie
odbiorca miałby zagłębić się w treść mitologicznego przekazu i wyciągnąć
płynący z niej, interpretowany w duchu chrześcijańskim wątek moralizatorski. Gianlorenzo
Bernini realizuje zatem w pełnym znaczeniu tego pojęcia postulat „aby obrazowanie stało się poezją” (ut pictura poesis). Twórczość artysty
barokowego w pełni wpisywała się w wymagania stawiane mu przez zleceniodawców:
oczekiwali oni, że Bernini łącząc własny geniusz z solidnym doborem środków
artystycznych stworzy dzieło narodzone ze źródła literackiego, a nawet więcej,
że przekaz plastyczny przekroczy ramy możliwości poezji. Ogromna widowiskowość
grupy rzeźbiarskiej Bernini’ego, osiągnięta przez przywiązanie wielkiej wagi do
detali, takich jak na przykład ciało przemieniające się cudownie w drzewo, a
dokładniej palce przybierające formę delikatnych gałązek i liści, stanowiły
jedną z naczelnych wytycznych estetyki baroku.
133. Giovanni Lorenzo Bernini, Busto del cardinale
Scipione Borghese, 1632, marmo di Carrara, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013.
W wieku 56 lat kardynał Scipione Borghese (1577–1633) zamówił
u Gianlorenzo Bernini’ego swoje popiersie portretowe. Biograf Bernini’ego
Filippo Baldinucci (1624–1697) przekazał, jakoby rzeźbiarz nie wyraził
sprzeciwu wobec faktu dostarczenia mu bloku marmurowego z uszkodzeniem, aby tym
sposobem bez większej trudności zobrazować zmarszczkę na czole kardynała, którą
do dziś widać oglądając popiersie. Artysta miał również wykonać replikę
warsztatową popiersia, nad którą praca trwać miała dokładnie tyle samo czasu,
co nad oryginałem, to znaczy piętnaście dni i nocy. Przytoczona anegdota
spisana przez Filippo Baldinucci’ego stanowi jedną z solidnych baz dla
wykreowania mitu o wirtuozerii Gianlorenzo Bernin’ego.
W odróżnieniu od artystów tworzących przed nim stosunek
Bernini’ego do obrabianego dłutem materiału jawi się jako nader swobodny, co
ujawnia się przede wszystkim w pozostawianiu partii niewidocznych w stanie
nieukończenia, jak również w decyzji nie dokonywania wyboru bloku marmurowego
osobiście. Artysta był bowiem zdania, iż rzeźba jest syntezą manipulacji,
możliwości jakie daje rzeźbiarzowi materiał oraz jego talentu. Popiersie
kardynała Scipione Borghese jest punktem zwrotnym w twórczości Gianlorenzo Bernini’ego
jeśli chodzi o popiersia. Innowację odtąd stanowiła większa objętość bryły,
głębsze studium psychologiczne modela oraz wyższa siła wyrazu widoczna
szczególnie w obliczu, która wcieliła w życie ideę modela „mówiącego”. Bernini
prowadzi w popiersiach jakie stworzył rodzaj dialogu z odbiorcą, do tego
stopnia że sportretowany kardynał, chociaż przedstawiony w kanonie nader oficjalnym,
nawiązuje paradoksalnie bardzo bliski kontakt z widzem, co również jest cechą teatralności
rzeźby barokowej.
134. Bernardino di Betto Betti detto il Pinturicchio,
Crocifisso tra i santi Girolamo e Cristoforo, dopo 1473, olio su tavola,
Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Obraz
Ukrzyżowanie ze św. św. Hieronimem i Krzysztofem zaszeregować można do
wczesnych prac malarza Bernardino Pinturicchio (ok. 1452–1513). Przedstawia on Chrystusa
ukrzyżowanego na rozbudowanym tle doliny rzeki, oddanej z ogromną dbałością o
detale, nawet w przypadku przedmiotów bardzo oddalonych, co nasuwa jednoznaczne
skojarzenia z malarstwem niderlandzkim XV w. W Świętej Rozmowie uczestniczy
posadowiony po lewej stronie krucyfiksu św. Hieronim, wraz z nieodłącznie mu
towarzyszącym lwem, który wyłania się z jaskini. Kapelusz kardynalski leży na
ziemi, a półnagi święty uderza kamieniem w swoją pierś na znak pokuty. Z prawej
strony krucyfiksu, po skrzącej się refleksami światła tafli rzeki kroczy św.
Krzysztof niosący na lewym ramieniu Dzieciątko Jezus. Święty prawą uniesioną
ręką podtrzymuje długą, sięgającą ziemi palmę męczeństwa, wzrok ma zwrócony w
stronę małego Chrystusa, którego, zgodnie z legendą hagiograficzną, miał
przenieść przez rzekę. Dzieciątko odziane jest w rodzaj tuniki barwy ciemnego
granatu, w lewej ręce trzyma jabłko, co z punktu widzenia egzegetycznego
nakazywałoby w Chrystusie widzieć nowego Adama.
Postać Chrystusa wiszącego na krzyżu została pomniejszona
w stosunku do świętych uczestniczących w Sacra Conversazione, co z pewnością
zostało dokonane celowo: malarz tym sposobem wyraził dystans dzielący świętych
wobec Chrystusa, nawet w bezpośredniej rozmowie jaką z Nim toczą. Wrażenie
nawiązania dialogu ujawnia się wyraźnie pomiędzy kroczącym po wodach rzeki św.
Krzysztofem i tajemniczym Dzieciątkiem, w którym święty z początku nie
rozpoznał Chrystusa.
135. Raffaello Sanzio, Ritratto virile, 1502 ca., tempera
e olio su tavola, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Portret mężczyzny wzmiankowany jest po raz pierwszy w
inwentarzu galerii z 1700 r., z atrybucją Rafaelowi Santi (1483–1520),
jednakowoż w późniejszych, XIX-wiecznych inwentarzach przypisuje się go – co
ciekawe – Hansowi Holbeinowi Młodszemu (1497/98–1543). Autorstwo Rafaela
zostało „przywrócone” obrazowi po gruntownej konserwacji w 1911 r., kiedy
usunięto zeń wszelkie przemalowania, zwłaszcza zmienione nakrycie głowy modela
oraz ciężki płaszcz futrzany i widoczną przez wycięcie na szyję koszulę w
jasnych barwach, które mogły zostać celowo dodane modelowi dla podtrzymania
autorstwa malarza z rejonu na północ od Alp. Trudności nastręczyła podejmowana
przez wielu próba identyfikacji sportretowanej postaci. Pojawiły się sugestie
uwiecznienia poety Serafino Aquilano (1466–1500) i Francesco Maria della Rovere
(1490–1538), malarza Pietro Perugino (ok. 1450–1523) czy Bernardino
Pinturicchio (ok. 1452–1513), jednak żadna z owych propozycji nie może być
traktowana jako wiążąca. Obraz musiał powstać w zbliżonym czasie jak Zaślubiny
Marii Panny ze św. Józefem (Pinacoteca di Brera, Mediolan), datuje się go na
ok. 1502 r. lub na lata 1503-1504.
Obraz
reprezentuje typ portretu popiersiowego, a modela zobrazowano niemal ściśle en face, ze wzrokiem skierowanym w
stronę widza. Lekki skręt ciała modela w prawo (na pierwszy rzut oka
niewidoczny) osłabia nieco kontakt wzrokowy z odbiorcą i jednocześnie potęguje
chłód tego kontaktu. Zobrazowany mężczyzna, z długimi, opadającymi na ramiona,
lekko kręconymi włosami nosi na głowie charakterystyczny beret, odziany jest w
czarny płaszcz, najpewniej z kapturem. Tło dla portretu stanowi pejzaż o
charakterze typowo umbryjskim, zaakcentowany wzgórzami zlewającymi się z linią
horyzontu i tworzącymi rodzaj naturalnej ramy dla wizerunku. Ubiór w barwach
ciemnych oraz surowe cechy fizjonomiczne dodają modelowi majestatu i
dostojności.
136. Raffaello Sanzio, Dama col liocorno, 1506 ca., olio
su tavola, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Dzieło
wzmiankowano w inwentarzach kolekcji rodu Borghese, spisywanych od 1760 r.,
przypisując je rozmaitym autorom. Dopiero w 1916 r. Giulio Cantalamessa jako
pierwszy rozpoznał różnice w fakturze poszczególnych partii malowidła,
jednoznacznie wskazujące na dokonywane w późniejszych wiekach przemalowania.
Przed renowacją w 1935 r. obraz miał na sobie z pewnością więcej warstw
barwnych, dodawanych najpewniej ze względu na zły stan zachowania, a w
rezultacie przemalowań sportretowaną na obrazie kobietę identyfikowano jako św.
Katarzynę, miała bowiem typowe dla tej świętej atrybuty: kolczaste koło oraz palmę
męczeństwa. Nawet ręce niewiasty i jej strój zostały dodane ręką innego malarza.
Zapewne stąd wynikały liczne rozbieżności atrybucyjne, portret usiłowano
przypisać Umbryjczykowi Pietro Perugino (ok. 1450–1523), Florentczykom Rodolfo
Ghirlandaio (1483–1561) i Francesco Granacci’emu (1469–1543), z pewną dozą
wątpliwości malowidło zaliczano nawet do oeuvre
Andrea del Sarto (1486–1530). Autorstwo mistrzowi z Urbino „przywrócili”
wspomniany wyżej Giulio Cantalamessa i Roberto Longhi (1928), w znacznej mierze
dzięki odsłonięciu oryginału spod późniejszych przemalowań. Zdjęcia
rentgenowskie obrazu wykazały, że pierwotnie na miejscu jednorożca podtrzymywanego
prawym przedramieniem przez damę znajdował się pies będący symbolem wierności
małżeńskiej.
Obraz
przedstawia młodą kobietę widoczną w półpostaci, do kolan, siedzącą na rodzaju
tarasu przed balustradą z dwiema częściowo widocznymi kolumnami, pomiędzy
którymi rozpościera się pejzaż z dominującymi w nim spłaszczonymi wzgórzami i
jeziorem. Siedząca dama ma tułów i głowę ujęte en trois quarts, skręcone lekko w lewo, twarz z kolei zwróconą w
stronę widza. Źródłem inspiracji dla Rafaela był ponad wszelką wątpliwość obraz
Leonarda da Vinci (1452–1519), przedstawiający Damę z łasiczką, zwłaszcza jeśli
chodzi o pozę, wzrok skierowany ku odbiorcy a zwłaszcza sam motyw
podtrzymywania, czy wręcz przyciskania drobnego zwierzęcia przedramieniem.
Jednakże świat symboli i aluzji w redakcji mistrza z Urbino odróżnia się nieco
od portretu Leonardowskiego.
Odzienie
damy odpowiada kanonowi stroju współczesnej Rafaelowi szlachcianki, czego
dowodzi między innymi suknia z odsłoniętym gorsem i szerokimi, ciężkimi
rękawami, ciasno spięta powyżej talii. Włosy barwy blond, długie, proste,
przepasane powyżej czoła rodzajem diademu wysadzanego drogimi kamieniami tworzą
fryzurę okalającą owalną twarz i być może zaplecione są w warkocze z tyłu
głowy. Niebieskiej barwy oczy damy wydają się nawiązywać kontakt wzrokowy z
odbiorcą, mogą być jednak również skierowane w bliżej nieokreślony punkt poza
ramami obrazu. Sportretowana kobieta nosi na szyi złoty łańcuszek z zawieszonym
na nim kamieniem rubinowym i przywieszoną doń perłą o kształcie kropli wody.
Prawym przedramieniem podtrzymuje lgnącego do niej młodego jednorożca,
najczęściej interpretowanego jako symbol dziewictwa, bowiem zgodnie z przekazem
z mitologii jednorożce miały być oswajane jedynie przez dziewice.
137. Raffaello Sanzio, Deposizione nel sepolcro detta
Deposizione Borghese, 1507, olio su tavola, Galleria Borghese, Roma,
23.07.2013. Obraz Złożenie do grobu, nazywany
także Deposizione Borghese, opatrzony
jest sygnaturą artysty i datą, widocznymi w lewym dolnym rogu na stopniu
skalnym: RAPHAEL VRBINAS MDVII. Był
on dawniej częścią środkową nastawy ołtarzowej, ufundowanej dla kaplicy
grobowej rodu Baglioni w mieście Perugia. Nastawa ołtarza (Pala Baglioni), zgodnie ze słowami Giorgio Vasari’ego (1511–1574) zamówiona
została przez Atalantę Baglioni, temat Złożenia do grobu został jednak
zinterpretowany nieco nietypowo: miał bowiem służyć upamiętnieniu syna
zleceniodawczyni imieniem Grifonetto, zamordowanego w krwawych zamieszkach, jakie
rozegrały się w 1500 r. na łonie rodu Baglioni, w związku z rywalizacją o
objęcie prymatu w Perugii. Grifonetto zabił mieczem wszystkich krewnych płci
męskiej podczas ich snu, a miało to miejsce w godzinach „krwawej nocy” po
zaślubinach jego kuzyna Astorre Baglioni z Lavinią Colonna (15 VII 1500 r.).
Opuszczony przez członków swej rodziny uciekł z miasta, lecz niebawem powrócił
zastawszy matkę zbulwersowaną bestialskim zabójstwem. Został jednak przyłapany
przez jedynego męskiego krewnego, Gianpaolo Baglioni, cudownie ocalałego z
krwawej rzezi w wyniku tymczasowej ucieczki do Marciano. Gianpaolo nie miał
litości dla mordercy i w akcie zemsty zorganizował nań zasadzkę, w której
Grifonetto został zamordowany na Corso Vannucci. Krótko przed śmiercią jednak
Grifonetto spotkał się z matką i żoną imieniem Zenobia, które wyperswadowały go
by błagał o przebaczenie. Niezdolny przemówić Grifonetto dotknął ręki swojej
matki na znak zgody. Wpadł jednak ostatecznie w zasadzkę zastawioną przez mściwego
kuzyna, a jego zakrwawione szaty matka imieniem Atalanta rzuciła na stopnie
katedry San Lorenzo w Perugii, wypowiedziawszy słowa, iż była to ostatnia krew jaka spłynęła miastem Perugia. Zatem postać
Marii Panny, obecna na obrazie Rafaela Santi (1483–1520) miała być rodzajem
kryptoportretu matki cierpiącej po zabójstwie syna, z kolei Maria Magdalena
byłaby podobizną Zenobii – żony zamordowanego.
Powstanie
nastawy ołtarzowej poprzedzała żmudna praca nad serią szkiców przygotowawczych
oraz studiów poszczególnych postaci lub ich grup, znaczna część tych rysunków
zachowała się do naszych czasów, w sumie przetrwało ich szesnaście, dziś
rozproszonych po muzeach na terenie Włoch i innych krajów. Temat środkowego
obrazu ołtarza Baglioni’ch został zasadniczo zmieniony w stosunku do
początkowego zamierzenia, bowiem zamiast planowanego Opłakiwania Chrystusa po
zdjęciu z krzyża namalowano Złożenie do grobu. Nastawa ołtarzowa znajdowała się
w kaplicy rodu Baglioni w kościele San Francesco al Prato w Perugii, tej samej,
w której parę lat wcześniej miejsce swoje znalazła nastawa ołtarzowa rodu Oddi
pędzla Rafaela (Pala degli Oddi, dziś
w Pinacoteca Vaticana). Sukces osiągnięty w wyniku stworzenia dwu znakomitych
nastaw ołtarzowych utorował Rafaelowi drogę do Wiecznego Miasta, gdzie został
on zaproszony przez papieża Juliusza II.
Samo
przeniesienie martwego ciała Chrystusa wydaje się być inspirowane antyczną
grupą rzeźbiarską przedstawiającą Niesienie Meleagra, a także częściowo freskiem
pędzla Luca Signorelli’ego (ok. 1450–1523), na ścianie Cappellina dei Corti
Santi w katedrze w Orvieto. Trzech mężczyzn niesie martwe ciało Chrystusa do
grobu po lewej stronie kompozycji, ich ciała ukazane są w silnym wygięciu od
wysiłku wkładanego w przeniesienie martwego, bezwładnego ciała do grobu. Widać
tu wyraźną sugestię ruchu, której przejawem jest przykładowo mozolne stawianie stopy
przez jednego z mężczyzn na skalnym występie. Na uwagę w tej grupie postaci
zasługiwać może również sam zdjęty z krzyża Chrystus, któremu nadać miano rysy
zamordowanego w akcie zemsty Grifonetto Baglioni. Za plecami dwóch brodatych
mężczyzn dźwigających ciało wyłania się młody św. Jan Ewangelista ze złożonymi
rękoma, tuż obok podchodzi pogrążona w smutku św. Maria Magdalena, chwytająca
martwego Chrystusa za lewą rękę w geście ostatniego uścisku przed złożeniem do
grobu. Przy prawej krawędzi kompozycji obrazu znajduje się grupa niewiast,
podtrzymujących upadającą nieprzytomnie Marię Pannę: jedna z nich chwyta
mdlejącą Matkę Boską w talii, druga usiłuje podeprzeć jej bezwładnie opadającą
głowę, trzecia, klęcząca wyciąga ręce, aby podtrzymać zwiotczałe ramiona Marii.
Ta ostatnia niewiasta, powstrzymująca Matkę Boską przed bezwładnym osunięciem
się na ziemię została przedstawiona w skręconej spiralnie pozie, przywodzącej
na myśl Matkę Boską z Tondo Doni Michała Anioła (Galeria degli Uffizi,
Florencja). Echa Michała Anioła (1475–1546) pobrzmiewają także w sposobie
przedstawienia martwego ciała Chrystusa, podobnym nieco jak w watykańskiej Pietà. Dwie grupy postaci
uczestniczących w scenie zostają zespolone przez umieszczoną w pobliżu pionowej
osi symetrii postać młodzieńca, silnym uściskiem obu dłoni trzymającego połę
całunu pod zgiętymi w kolanach nogami Chrystusa.
Scenę pasyjną
umieszczono w oryginalnym pejzażu: przy lewej krawędzi kompozycji mroczny
nastrój grobu przygotowanego dla Chrystusa potęgują oddane w tonacji ciemnych
brązów, zieleni i czerni formacje skalne, niewiasty w prawej części kompozycji
zostały przedstawione na tle wzgórza Golgota, oddanego jaskrawymi tonami
zieleni. W części środkowej głęboki wycinek pejzażu tworzą spłaszczone wzgórza,
których zieleń „nakrapiana” jest drobnymi sylwetkami postaci ludzkich.
Nieodłączną część krajobrazu stanowi lustro tafli widocznego w oddali jeziora
oraz całkiem w głębi posadowione skaliste szczyty, oddane w zgaszonych tonach
błękitu podbarwionego bielą, ze względu na spowicie ich we mgle. Widoczne na
pierwszym planie u stóp postaci, oddane z przyrodniczą pieczołowitością
krzewiki przywodzą na myśl podobne motywy znane z obrazów malarza-naukowca
Leonardo da Vinci (1452–1519).
Nieprzeciętna
jest także bogata paleta barw, zastosowana z precyzją niemalże emalierską. Przysparzają
one, wraz ze znakomitym modelowaniem światłem i cieniem bryłowatości i
monumentalizmu zobrazowanym postaciom oraz wzmacniają wymowę ich gestów,
spojrzeń i postaw. Niebywałym mistrzostwem odznacza się oddanie samych postaci
w ogromnej różnorodności póz, z położeniem nacisku na uzależnioną od nich
anatomię ciała, a także na harmonię.
138. Giulio Romano, Madonna col Bambino e San Giovannino,
1523 ca., olio su tavola, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Giulio Romano (1499–1546), malarz wczesnego manieryzmu,
należał do najwybitniejszych uczniów Rafaela Santi (1483–1520), z którym
współpracował nad potężnymi cyklami malarskimi, takimi jak dekoracja freskowa w
Villa Farnesina czy Stanze w Watykanie. Po przedwczesnej śmierci Rafaela w 1520
r. Giulio przejął drogą zapisu testamentowego pracownię artysty i rozpoczęte
wcześniej dzieła, a wraz z nim spadkobiercą spuścizny Rafaela został towarzysz
sztuki malarskiej Giovan Francesco Penni (1488–1528), z którym Giulio Romano przez
dłuższy czas współpracował. Pomimo rozpoczęcia prestiżowej kariery w Rzymie
artysta zaakceptował zaproszenie do Mantui, na dwór księcia Federico II Gonzaga
(1519–1540), dokąd przeniósł się w 1524 r.
Na okres niezwłocznie przed opuszczeniem przez Giulio
Romano Wiecznego Miasta datuje się obraz Madonna z Dzieciątkiem i św. Janem
Chrzcicielem, dziś eksponowany w Galleria Borghese. Kompozycja obrazu opiera
się na rysunku Rafaela. Atrybucja mistrzowi Giulio nie jest do końca pewna,
zwłaszcza że na odwrocie deski znajduje się XVIII-wieczna inskrypcja,
zawierająca nazwisko wspomnianego Giovan’a Francesco Penni’ego.
139. Lorenzo Lotto, Madonna col Bambino tra i santi
Flaviano e Onofrio, 1508, olio su tavola, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Obraz pędzla malarza weneckiego, eksponowany w Galleria
Borghese, zawiera datę i sygnaturę artysty: Laurent
Lotus M D VIII. Dzieło powstało w tym samym roku, w którym malarz ukończył
poliptyk dla kościoła San Domenico w Recanati (polittico di Recanati). Niestety dane źródłowe o życiu malarza nie
pozwalają dotąd całkowicie rozstrzygnąć, czy malarz stworzył obraz w Galleria
Borghese jeszcze podczas pobytu w mieście na terenie Marchè, czy już po
osiedleniu się w Rzymie. Najstarsza wzmianka o malowidle pochodzi dopiero z
1693 r., kiedy znajdowało się ono już w kolekcji rodu Borghese.
Schemat
kompozycyjny malowidła typowy jest dla trójpostaciowej Sacra Conversazione, z
półpostaciowym ujęciem osób w niej uczestniczących i umieszczoną w centrum Madonną
z Dzieciątkiem Jezus na ciemnym tle. Zbliżone kompozycje Świętych Rozmów
zapoczątkowane były w malarstwie weneckim przez Giovanni’ego Bellini’ego (ok. 1433–1516)
i malarzy współcześnie z nim tworzących, w nurt ten wpisują się również
przedstawienia Sacra Conversazione z okresu wczesnego Cinquecenta. Madonna o
smutnym obliczu zwróconym w stronę odzianego we własną brodę św. Onufrego podtrzymuje
obiema rękami Dzieciątko, które igra na jej kolanach i zwraca się wyraźnie ku
świętemu posadowionemu po lewej stronie kompozycji obrazu. Jest on
identyfikowany jako św. Flawian, biskup ofiarujący małemu Chrystusowi pęknięte
serce, symboliczny przedmiot będący prefiguracją przyszłej Pasji. Identyfikacja
świętego jako biskupa-męczennika (ma w prawej ręce palmę męczeństwa), patrona miasta
Recanati na terenie Marchè nie jest jednak do końca pewna, niektórzy usiłowali przeforsować
interpretację postaci jako św. Ignacego z Antiochii, wysoce czczonego w Rzymie.
Ten ostatni, zgodnie z legendą hagiograficzną miał po śmierci mieć serce otwarte,
z którego cudownie wyłonić się miało wypisane złotymi literami imię Jezus. Na
obrazie pędzla Lorenzo Lotto (1480–1556/57) powyżej pęknięcia w sercu widoczne
są litery monogramu YHS.
140. Tiziano Vecellio, Amor sacro e amor profano,
1514-1515 ca., olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Obraz pędzla Tycjana (Tiziano Vecellio, 1488/90–1576),
zatytułowany Miłość ziemska i miłość niebiańska, datuje się na czas około
1514-1515. Herb na widocznej na pierwszym planie fontannie-sarkofagu należy do
wielkiego kanclerza Wenecji Niccolò Aurelio, który był zleceniodawcą malowidła
z okazji swoich zaślubin z Laurą Bagarotto, której herb znajduje się z kolei na
srebrnej misie położonej na krawędzi sarkofagu. Wielki kanclerz Wenecji, zanim
poślubił swoją wybrankę, skazał na śmierć jej ojca, pod zarzutem uczestnictwa tego
ostatniego w spisku przeciwko republice weneckiej i do tego dramatycznego
epizodu może nawiązywać relief na bocznej ścianie fontanny-sarkofagu. Obraz nie
tylko miał być prezentem ślubnym dla zleceniodawcy, ale także rodzajem aktu
politycznego wskazującego na potęgę rodu fundatora na tle innych Wenecjan.
Do zbiorów
rodu Borghese obraz prawdopodobnie dostał się drogą wykupienia 61 malowideł od
kardynała Paolo Emilio Sfondrato (1560–1618) przez kardynała Scipione Borghese (1577–1633)
w 1608 r., co stało się za pośrednictwem podskarbiego, kardynała Pallavicini.
Na tle
bukolicznego pejzażu dwie postacie kobiecie, jedna ubrana i jedna półnaga
spoczęły przy otwartym sarkofagu, za którego tylną ścianą uskrzydlone putto
miesza ręką mętną wodę. Sarkofag jest zarazem rodzajem źródła, jak wskazuje na
to wylot widoczny pomiędzy wypukłymi reliefami, z którego wartkim nurtem płynie
woda. Dwie niewiasty o bardzo zbliżonych cechach fizjonomicznych w rękach
trzymają swoje atrybuty, wymieniają spojrzenia pomiędzy sobą, jednocześnie
spoglądając w kierunku widza. W głębokim pejzażowym tle widać wioskę, a sam
krajobraz ożywia sztafaż złożony z myśliwych, jeźdźca i pasterzy. Niektórzy
usiłowali zidentyfikować krajobraz w tle jako Val Lapisina w okolicach
Serravalle, które było jednym z tymczasowych miejsc zamieszkania malarza.
Wówczas widoczny na wzgórzu zamek należałoby interpretować jako Torre San
Floriano, a widoczne po przeciwległej stronie lustro wodne – jako jezioro
Morto.
Temat malowidła, ze względu na obecne w nim bogactwo
tajemniczych motywów, stał się polem do ogromnej ilości interpretacji w
środowiskach historyków sztuki i do jego interpretacji brano rozmaite punkty
wyjścia. Tytuł jego nie jest w rzeczywistości znany, dziś funkcjonujący został
mu nadany przez autorów inwentarzy i katalogów kolekcji rodu Borghese,
zwłaszcza tych powstałych pomiędzy 1792 a 1833 r. Tenże tytuł, brzmiący Miłość
ziemska i miłość niebiańska stał się również punktem wyjścia do interpretowania
tematu malowidła w duchu na wskroś moralizatorskim. Inne sugestie tytułu malowidła brzmiały przykładowo Beltà disornata e beltà ornata (1613), Tre Amori (1650), Amor profano e Amor divino (1683), Donna divina e donna profana (1700). Tytuł
wynikający z tradycji, chociaż błędny jawi się jako frapujący, ewokuje bowiem
obecny w repertuarze motywów na obrazie dualizm i tym samym stwarza pole do
mnogości rozmaitych interpretacji.
Jedna z
możliwych interpretacji bierze za punkt wyjścia źródło literackie, mianowicie Hypnerotomachia Poliphili (Polifila walka o miłość we śnie) pióra
Francesco Colonna (1433/34–1527), które osiągnęło ogromny sukces pod względem
czytelnictwa w dobie swojego powstania. Wówczas przedstawione na obrazie niewiasty
byłyby identyfikowane jako Polia i bogini Wenus, o których jest mowa we
wspomnianym opowiadaniu. Dekoracja reliefowa sarkofagu byłaby z kolei złożona z
symboli życia i śmierci, z grupami postaci interpretowanymi jako Wenus broniąca
Adonisa zaatakowanego przez Marsa (epizod zaczerpnięty ze Snu Polifila) oraz
Porwanie Prozerpiny.
Malowidło można
interpretować jednak w duchu bardziej filozoficznym, biorąc za punkt wyjścia
poglądy wykształcone w Akademii Neoplatońskiej Marsilio Ficino (1433–1499),
zwłaszcza odnosząc się do przeciwstawienia Wenus ziemskiej i Wenus
niebiańskiej. Paradoksalnie półnaga niewiasta, idąc tym tokiem tej interpretacji,
byłaby tożsama z Wenus niebiańską, czyli uosobieniem piękna uniwersalnego,
duchowego, czego dowodziłby motyw unoszenia zapalonego kaganka jako symbolu
miłości, poznania i duchowego oświecenia. W przeciwieństwie do często
pojawiającej się sugestii interpretacji w kontekście moralizatorskim nie byłaby
to kobieta obnażona jako uosobienie miłości cielesnej, lecz klasyczny ideał
piękna, alegoria prostoty i czystości, czego dopełnienie stanowiłby otwarty
pejzaż, rozjaśniony światłem wschodzącego słońca (rozumiany jako pejzaż
harmonijny i uporządkowany). Niewiasta ubrana byłaby wtenczas interpretowana
jako Wenus ziemska, alegoryczne wyobrażenie ludzkich dążeń i zdolności natury
do nieustannego odradzania się. Obecność Kupidyna oznaczałaby rodzaj
pośredniczenia pomiędzy aspiracjami cielesnymi i duchowymi, czy nawet pomiędzy
ziemią i niebem.
Także
motywy widoczne w tle stanowiłyby kontekst do interpretacji filozoficznej malowidła.
Po stronie lewej, bardziej zacienionej, czyli od strony miłości ziemskiej,
biegnie kręta ścieżka na szczyt wzgórza, którą to ścieżką podąża jeździec w
kierunku zamku. Byłaby to metafora dążenia do osiągnięcia najwyższego poziomu
cnoty, która z pewnością wiąże się z ogromnym wysiłkiem i wyrzeczeniami, co
zarazem nawiązywałoby do „świeckiego” czy „społecznego” poziomu miłości ziemskiej.
Pejzaż nizinny po stronie prawej, rozległy, usłany postaciami pasterzy
wypasających bydło ewokowałby nieosiągalną sielankową utopię, zaś motyw
kościoła – sferę religijną, czy szerzej duchową.
Trzecia
możliwość interpretacji wywodziłaby się z samej ceremonii zawierania
małżeństwa, co wynikałoby z kontekstu powstania malowidła, potwierdzonego
gruntowną analizą zachowanego materiału źródłowego. Interpretacja obrazu jako
alegorycznego wyobrażenia aktu zawierania małżeństwa, w zgodności ze
współczesną malarzowi obyczajowością i filozofią epoki zyskuje w ostatnim
czasie popularność. Dwie postacie kobiece, podobne do siebie niemal jak
bliźniaczki, byłyby uosobieniami dwu obliczy miłości małżeńskiej: jednego bardziej
związanego ze zmysłowością (voluptas),
ograniczonego do sfery prywatnej, drugiego – z czystością moralną (castitas), wyrażaną publicznie zwłaszcza
przez ubiór postaci. Owe dwa oblicza są ze sobą związane nierozerwalnie, tak
jak woda mieszana w fontannie-sarkofagu przez putto. Kobieta ubrana ma na sobie
strój typowy dla panny młodej z epoki, w jakiej obraz powstał: nosi białą
suknię, rękawiczki, pasek przewiązany w talii, koronę z mirtu (świętej rośliny
bogini Wenus, tu będącej alegorią miłości w małżeństwie). Na krawędzi sarkofagu
znajduje się rodzaj srebrnej misy lub pateny – używanej do dostarczania
pożywienia kobiecie wycieńczonej porodem – co byłoby alegorią płodności
małżeństwa. Płodność uosabiałaby także para królików widoczna w nieco
zacienionym fragmencie pejzażu po lewej stronie kompozycji. Zapalony kaganek w
dłoni półnagiej postaci kobiecej byłby z kolei interpretowany jako alegoryczne
wyobrażenie nocy poślubnej.
Można by
także zaryzykować interpretację malowidła, wychodząc z analizy wydarzeń jakie
miały miejsce na łonie dwóch rodów (Aurelio/Bagarotto), pogodzonych drogą
mezaliansu państwa młodych. Pomimo zaistniałego konfliktu, dzięki występującemu
w roli arbitra Amorkowi i przemawiającej siłą perswazji Wenus (kobieta półnaga)
przyszła panna młoda (kobieta ubrana) sprowadziła pokój pomiędzy skłóconymi
rodami i tym samym śmierć przemieniła w życie.
Jeśli
chodzi o styl obrazu w Galleria Borghese, jest on świadectwem jeszcze dość
intensywnej recepcji twórczości Giorgio Barbarelli da Castelfranco (ok. 1477–1510)
zwanego Giorgione w dziełach Tycjana. Przejawia się to między innymi w
zamiłowaniu do wypełniania tła pejzażem o nastroju bukolicznym oraz w łączeniu
kolorów metodą tonalizmu, co widać także w innych współcześnie powstałych
dziełach Tycjanowskich.
Zdj.
wg: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ed/Tiziano_-_Amor_Sacro_y_Amor_Profano_%28Galer%C3%ADa_Borghese%2C_Roma%2C_1514%29.jpg?uselang=it
141. Andrea del Sarto e bottega, Madonna col Bambino e
San Giovannino, 1513/1518 ca., olio su tavola, Galleria Borghese, Roma,
23.07.2013. Andrea del Sarto (1486–1530) namalował
ten znacznych rozmiarów obraz (154×101 cm) dla prominentnego kupca florenckiego
Giovanni’ego Gaddi’ego (1493–1542).
W oczy rzucać się może oryginalność kompozycji, opartej
na dwu niemal jednakowo długich, krzyżujących się ze sobą diagonalach, co w
efekcie daje formę zbliżoną do litery X. Wybór tego rodzaju rozwiązania
kompozycyjnego mógł pośrednio wynikać z dążenia do wyrażenia silnego, czy nawet
brutalnego napięcia emocjonalnego trzech zobrazowanych postaci. Pozornie
roześmiane oblicze Madonny przysłania częściowo cień padający z prawej strony.
Matka Boska przysiadła na trawiastym podłożu, co stanowi odwołanie do
średniowiecznego typu ikonograficznego Madonna
dell’Umiltà, przez jej głowę i lewe kolano przechodzi linia diagonali
poprowadzonej od lewego górnego rogu kompozycji. We wręcz brutalnie rozchwianej
pozie malarz zobrazował nagie Dzieciątko Jezus, igrające u kolan Matki niczym
putto. Uderzać może dość wyraźny kontrast pomiędzy wartkimi ruchami małego
Chrystusa i grymasem na jego twarzy, ostro zwróconej w górę ku Matce, tak jakby
obie postacie usiłowały nawiązać rozmowę, świadome przyszłej Męki i śmierci
Chrystusa na krzyżu. Ów dramatyzm podkreśla dodatkowo przeważająca doza barw
chłodnych, co nie jest typowe dla palety Andrea del Sarto. W kolorycie
dominujące stają się tu tony szarości, ciemnego błękitu, fioletu i bieli, a nawet
tony brązu w tle i włosach postaci ulegają „ochłodzeniu”.
142. Antonio Allegri da Correggio, Danae, 1531-1532, olio
su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Obraz
w rzymskiej Galleria Borghese był częścią cyklu wykonanego dla księcia Mantui
Federico II Gonzaga (1519–1540), przedstawiającego ziemskie miłości Jowisza
(Zeusa). Koncepcja cyklu Miłostek Jowisza została obmyślona po tym jak malarz
odniósł spektakularny sukces, namalowawszy Wenus i Amora śledzonych przez
Satyra. Artysta stworzył serię czterech obrazów na płótnie, po dwa w
jednakowych rozmiarach, a nie da się wykluczyć, iż planował więcej. Jednak
chronologia powstawania tychże dzieł jest kwestią sporną. Giorgio Vasari (1511–1574)
wspomina o obrazie Danae, jakkolwiek identyfikując główną postać jako Wenus,
wraz z obrazem przedstawiającym Ledę, utrzymując, iż Federico II Gonzaga
zamówił był malowidło aby podarować je następnie cesarzowi Karolowi V (1519–1556).
Badacze doszli do wniosku, że Danae, podobnie jak pozostałe malowidła
ilustrujące ziemskie miłości Jowisza (Zeusa), mogły być wykonane dla Sali
Owidiusza (Sala di Ovidio) w
mantuańskim Palazzo del Tè, przeznaczonej dla kochanki księcia Isabelli
Boschetti (1500–1560). Malowidło trafiło do Hiszpanii najprawdopodobniej dopiero
po śmierci księcia Federico (1540), możliwe że z okazji zaślubin infanta Filipa
i Marii Emanueli Avíz (1543). Do Rzymu obraz dostał się w 1827 r., po tym jak
nabył go w Paryżu do swej rzymskiej kolekcji książę Camillio Borghese (1775–1832).
Obraz
powstał z inspiracji mitem greckim o Danae, uwięzionej w wieży przez własnego ojca,
któremu wyrocznia przepowiedziała była śmierć z ręki wnuka. Jednakże, o czym
pisze Owidiusz (43 r. p.n.e.–17/18 r. n.e.) w Metamorfozach, Jowisz (Zeus) przybrawszy postać złotego deszczu
uczynił ją matką Perseusza. Antonio Allegri da Correggio (ok. 1489–1534) przedstawił
Danae w pozie półleżącej na łożu, we wnętrzu komory wieży, podczas gdy Amor o
sylwetce dorastającego chłopca odsłania jej łono, po czym z chmur padają krople
złotego deszczu. O żadnych postaciach współuczestniczących w scenie nie ma mowy
w przekazach antycznych, przeto interpretacja sceny przez Correggio jawi się
jako oryginalna. U stóp łoża dwa amorki sprawdzają na kamieniu ostrza strzał
złotych i ołowianych. Dominantę kolorystyczną obrazu stanowią zrównoważone tony
barw jasnych, czyli bieli posłania łoża oraz perłowych tonów karnacji nagich
ciał Danae i towarzyszącego jej Amora. Półnaga Danae uśmiecha się sama do
siebie, nieświadoma bycia obserwowaną i widać jak z radością przyjmuje na swe
łono spadające z nieba krople złota. Nic nie jest w stanie zakłócić spokoju i
harmonii sceny, w jakiej uczestniczy pełna radości naga postać mityczna i
zaskoczony niezwykłym zjawiskiem atmosferycznym „służący”.
Głównym źródłem światła rozjaśniającego scenę jest
posadowione zapewne po prawej stronie, niewidoczne okno wieży, a światło
padające nie tylko rozświetla wnętrze komory, ale także tworzy subtelne
zacienienia. Z ciepłą i głęboką tonacją pierwszego planu kontrastują
chłodniejsze tony nieba i wycinka pejzażu, widoczne przez okno przy lewej
krawędzi obrazu. Kumulujące się nad spłaszczonymi wzgórzami chmury są
jednoznacznym zwiastunem nadchodzącego deszczu. Wysoce naturalny wygląd i
modelunek nagich ciał postaci pozwala przypuszczać, iż malarz wykonał rysunkowe
studia postaci z żywych modeli.
143. Giovanni Benvenuto Tisi detto il
Garofalo, Vergine col Bambino, San Michele e altri santi, 1530-1532, olio su
tavola, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Obraz malarza ferraryjskiego z okresu
Cinquecenta przedstawia wielopostaciową Sacra Conversazione, z wyeksponowaną
pośrodku Matką Boską o wyidealizowanym obliczu, z nagim Dzieciątkiem Jezus podtrzymującym
glob ziemski oraz św. Józefem spoglądającym w dół na Dzieciątko. Spośród
postaci widocznych na pierwszym planie kompozycji łatwo rozpoznawalny jest
również św. Michał Archanioł – rycerz odziany w zbroję barwy czarnej, odbijającą
refleksy światła. W Świętej Rozmowie uczestniczy jednak więcej postaci,
częściowo widocznych za plecami osób tworzących Świętą Rodzinę, są nimi: św. św.
Joachim i Anna.
Postacie
wydają się mieć rodowód w Świętych Rozmowach pędzla Rafaela Santi (1483–1520),
silny dynamizm, czy nawet dramatyzm sceny typowe są z kolei dla Dosso Dossi'ego
(Fioravanti-Baraldi 1993). Giovanni
Benvenuto Tisi zwany Garofalo (1476/81–1559) musiał częściowo ulec wpływowi
tego ostatniego, bowiem obaj malarze pracowali w latach ok. 1513-1525 nad
poliptykiem (Polittico Costabili),
ufundowanym przez Antonio Costabili dla kościoła Sant'Andrea w Ferrarze. Przeto
datowanie Świętej Rozmowy w rzymskiej Galleria Borghese oscyluje pomiędzy
połową lat 30. XVI w. (Fioravanti-Baraldi
1993) a czasem po 1530 r. (Neppi
1959).
144. Giovanni Benvenuto Tisi detto il Garofalo,
Conversione di San Paolo, 1545, olio su tavola trasportato su tela, Galleria
Borghese, Roma, 23.2013. Benvenuto Tisi zwany Garofalo
(1476/81–1559) namalował znacznych rozmiarów Nawrócenie św. Pawła (247×157 cm),
z przeznaczeniem go na obraz ołtarzowy do bliżej nieznanego kościoła lub
kaplicy w Ferrarze. Kontekst powstania malowidła wiąże się z istotnym
wydarzeniem w latach pontyfikatu papieża Pawła III (1534–1549), który celowo
przybrał takie imię, aby przywołać w dobie kontrreformacji postać
najważniejszego apostoła ludu, św. Pawła z Tarsu. Obraz, skoro miał być
przeznaczony do ołtarza, został namalowany na desce drewnianej, na płócienne
podobrazie przeniesiono go podczas konserwacji w latach 1859-1870. Jest wysoce
prawdopodobne, że malowidło, w szeregu z innymi obrazami ferraryjskimi trafiło
do Wiecznego Miasta po papieskim „zdobyciu” Ferrary w 1598 r., z celem
przeznaczenia miasta na miejsce stacjonowania oddziału gwardii papieskiej Klemensa
VIII (1592–1605). Dzisiejsze wymiary obrazu nie są oryginalne, w czasie
konserwacji i przeniesienia z deski na płótno malowidło zostało nacięte, o
około 17 cm
zmniejszono jego wysokość i o około 3 cm szerokość. Na kamieniu leżącym na ziemi na
pierwszym planie kompozycji znajduje się data wypisana rzymską majuskułą: MDXXXXV. Data 1545 przypada na okres
przejściowego kryzysu w malarstwie Italii, w czasie którego da się dostrzec
poszukiwania nowych form ekspresji, znamiennych dla manieryzmu.
Obraz
przedstawia ciasno stłoczone, pogrążone w panice i chaosie wojska rzymskie,
zobrazowane na tle głębokiego pejzażu: światło emitowane przez wyłaniającego
się zza skumulowanych chmur Chrystusa oślepia wszystkich żołnierzy, niektórzy w
popłochu usiłują się chronić zasłaniając oczy dłońmi lub całe twarze
przysłaniając tarczami. Na pierwszym planie kompozycji rozgrywa się punkt
kulminacyjny dramatycznej sceny: oślepiony zostaje przywódca wojsk imieniem
Szaweł. Siedzi on jeszcze na grzbiecie wierzchowca, jednak pozbawiony wzroku
traci równowagę, a jego rumak opada bezwładnie na zgięte kolana. Poza Szawła
została ukształtowana w charakterystycznym dla manieryzmu skręceniu spiralnym,
towarzyszący gromowi z nieba nagły podmuch wiatru wzdyma poły czerwonego
płaszcza, jaki Szaweł ma na plecach. Ten sam podmuch wzdyma jednocześnie żółtej
barwy rękawy i nogawki, obnażając lewe udo postaci upadającego przywódcy
wojska. Chrystus objawiający się na niebie ukazany został w półpostaci, niemal
nagi, z przerzuconą jedynie przez lewe ramię białą togą. Wyciągnąwszy przed
siebie obie ręce tak jak by „wylewał” zza skłębionego obłoku strumienie
światła, towarzyszy mu wychylający się za nieco wyżej płynącym obłokiem anioł.
Zważywszy na dramatyzm przedstawionej sceny biblijnej, której źródłem są Dzieje
Apostolskie i trzy listy św. Pawła Apostoła (Dz 9-19; Ga 1,13; 1 Tm 1,12-15; 2
Kor 12,2-5) w kolorycie obrazu dominują tony zimne, nie są go w stanie „ocieplić”
nawet liczne tony barw cieplejszych (brązów, czerwieni).
145. Giovanni Niccolò de' Luteri detto Dosso Dossi, Melissa,
1518-1520, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Działający w Mantui, Ferrarze i Weronie Giovanni Niccolò
de' Luteri zwany Dosso Dossi (1474–1542) był równieśnikiem i przez pewien czas
towarzyszem sztuki malarskej Benvenuto Tisi zwanego Garofalo (1476/81–1559).
Obraz przedstawiający wróżkę Melissę pochodzi zapewne z Ferrary, do Rzymu mógł
zostać posłany w 1607 r. przez markiza Enzo Bentivoglio (1575–1639), z
przeznaczeniem dla kolekcji kardynała Scipione Borghese (1577–1633).
Dzieło przez długi czas nosiło tytuł Cyrce (Kirke),
jednak znacznie bardziej prawdopodobnym jest, że przedstawiona postać to
Melissa, dobra wróżka, przyjaciółka wróżki Bradamante, o której wspomina
Ludovico Ariosto (1474–1533) w VIII. pieśni (14-15) poematu Orland Szalony (Humfrey, Lucco 1998). Na taką identyfikację naprowadza obecność
dobrego psa, widocznego przy lewej krawędzi obrazu, będącego zarazem symbolem
wierności. Wróżkę imieniem Melissa przedstawiono jako młodą dziewczynę
wpatrzoną w górę, w kierunku wiszących na drzewie wojowników zamienionych w
kukiełki, prawdopodobnie ofiar czarów wiedźmy Alcyny (Humfrey, Lucco 1998). Mężczyźni widoczni na drugim planie mogą być
hipotetycznie interpretowani jako wojownicy odczarowani przez wróżkę Melissę, a
warownia w tle – jako pałac wiedźmy Alcyny (Humfrey, Lucco 1998). W II. pieśni Orlanda Szalonego (72-73) Ludovico Ariosto raz jeszcze wspomina o
wróżce imieniem Melissa w następujących słowach (cyt. wg: Humfrey, Lucco 1998):
Una donzella di viso giocondo
Ch’a’ bei sembianti et alla ricca
vesta
Esser parea di non ignobil grado.
Poniekąd idąc tokiem tych słów Dosso Dossi ukazał
tajemniczą czarodziejkę w bujnym, mistycznym pejzażu, odzianą w zbytkowne szaty
zdobione haftami i brokatem oraz w złocisty turban na głowie. Siedzi ona w
otoczeniu licznych przedmiotów związanych z magią, być może przygotowując się
do rytuału kolejnego czaru i jednocześnie spoglądając obojętnie na drzewo.
Prawą ręką podtrzymuje wspartą na kolanach tablicę z symbolami służącymi do
wypowiadania zaklęć, w lewej trzyma łuczywo, które odpala od płonącego kaganka,
co symbolizuje jasnowidzenie przypisywane antycznej bogini Hekate. Przy lewym
dolnym rogu kompozycji widać lśniącą w świetle zbroję, siedzącego przy niej psa
oraz kilka ptaków, typowych zwierząt towarzyszących wróżkom i czarodziejkom.
Głęboki krajobraz na dalszym planie oraz zbytkowne szaty zdobione haftami i
brokatem dowodzą dobrej znajomości obrazów pędzla Giorgiona (ok. 1477–1510) i
Tycjana (1488/90–1576), co stanowiłoby hołd złożony przez Dosso Dossi'ego
wielkiemu reformatorowi szkoły weneckiej początków Cinquecenta (Humfrey, Lucco 1998). Pierwszoplanowe
motywy związane z magią mają z kolei niewiele wspólnego z malarstwem weneckim
Cinquecenta, dowodzą natomiast bujnej wyobraźni Dosso Dossi’ego.
Kolory i
motywy krajobrazowe mają wprawdzie proweniencję w malarstwie Wenecji,
jednakowoż wzbogacone zostały o nowatorskie elementy egzotyczne, znamienne jest
również bogactwo symboli i odwołań literackich, a także elementów
ezoterycznych, dziś nie do końca rozszyfrowanych. Na podstawie analogii wobec
niektórych obrazów mistrzów współczesnych Dosso Dossi’emu oraz dzieł samego
malarza, a także daty wydania Orlanda
Szalonego (1516) przyjęto, że obraz Melissa w zbiorach Galleria Borghese
powstał parę lat po tej dacie.
146. Giovanni Niccolò de' Luteri detto Dosso Dossi,
Apollo e Dafne, 1524, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Obraz
został prawdopodobnie zamówiony u Dosso Dossi'ego (1474–1542) przez księcia
Ferrary Alfonso I d’Este (1505–1534), a jego temat mógł nawiązywać do romansu księcia
z Laurą Dianti († 1573), który nawiązał po śmierci swojej żony Lucrezii Borgia w
1519 r. (Humfrey, Lucco 1998).
Mamy w tym przypadku do czynienia z obrazową interpretacją
sceny, o jakiej jest mowa w Metamorfozach
Owidiusza (43 r. p.n.e.–17/18 r. n.e.), znanej już z marmurowej grupy rzeźbiarskiej
Gianlorenzo Bernini'ego (1598–1680). Chociaż temat jest ten sam, malarz ferraryjski
z okresu Cinquecenta zinterpretował go w zgoła odmienny sposób. Apollo śpiewa
pieśń miłosną dla swej wybranki Dafne, jednak zostaje zmuszony przerwać śpiew w
momencie gdy spostrzega, że została ona zamieniona w drzewo laurowe. Jakimi
motywami kierował się Dosso Dossi aranżując tradycyjny temat mitologiczny sposobem
niekonwencjonalnym, tego do końca nie wiadomo. Mogła być to jego fantazja
poetycka lub dążenie do satysfakcji z przekładu konwencjonalnej ikonografii
tematu na unikalny język form, a także próba zawoalowania w temacie z mitologii
motywu alegorycznego, zgodnego ze współczesną malarzowi myślą humanistyczną,
nierzadko opatrzoną treścią moralizatorską (Humfrey, Lucco 1998). W repertuarze motywów obecnych na obrazie Dosso
Dossi’ego jest obecny bardzo znamienny dla malarstwa Cinquecenta rebus,
przejawiający się w zaszyfrowaniu imienia w danym, niekoniecznie
pierwszoplanowym przedmiocie. Drzewo lauru byłoby zatem zawoalowanym wyrazem
imienia Laura. W głębokim i bujnym pejzażu w pobliżu lewej krawędzi kompozycji
widać miniaturową postać uciekającej nimfy Dafne, która sama poprosiła bożka
leśnego Pana, aby przemienił ją w drzewo. Apollo widoczny na pierwszym planie
kompozycji byłby z kolei zaszyfrowanym portretem Alfonso I d'Este, jego
atrybutem nie jest bowiem tradycyjnie przedstawiana harfa, lecz lira da
braccio, na której książę bardzo dobrze grał (Humfrey, Lucco 1998).
Zdj. wg: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bd/Dossi%2C_Dosso_-_Apollo_-_1524.jpg?uselang=it
147. Federico Zuccari, Cisto morto sorretto dagli angeli
(La Pietà degli
angeli), 1567, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Kariera manierysty Federico Zuccari (1539–1609)
udokumentowana jest od 1560 r., od momentu gdy przeniósł się do on Rzymu i
rozpoczął tam samodzielną działalność artystyczną, początkowo w pracowni
swojego starszego brata Taddeo (1529–1566).
Chrystus podtrzymywany przez aniołów, zwany również Pietà
z aniołami, w Galleria Borghese przypisywany był dawniej bratu imieniem Taddeo,
któremu z pewnością należy przypisać pierwowzór dla obrazu. Jest to jeden z
najznakomitszych obrazów, w których da się zauważyć recepcję rzeźbiarskiej
Pietà Palestrina dłuta Michała Anioła (1475–1564). Dzieło pędzla Federico
Zuccari, pierwotnie przeznaczone na obraz ołtarzowy przedstawia scenę nocną, z
kompozycyjnym i kolorystycznym wyeksponowaniem martwego Chrystusa, upozowanego
niemal wertykalnie, co wskazywałoby na „wykadrowanie” epizodu bezpośrednio po
zdjęciu z krzyża. Ciało Chrystusa, podtrzymywane przez wpatrzonego w niebo
anioła spoczywa na bloku kamiennym, świetlista karnacja wydaje się emitować
Boskie światło – zapowiedź życia wiecznego. Pięć aniołów otaczających
Chrystusa, pogrążonych w rozpaczy rozjaśnia mroki wnętrza grobowca światłem
uniesionych pochodni.
148. Federico Barocci, La fuga di Enea da Troia, 1598,
olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Ucieczka Eneasza z Troi, wraz z ojcem Anchizesem, synem
Askaniuszem i żoną imieniem Kreuza, obraz namalowany przez Federico Fiori
zwanego Barocci (1528–1612), jest drugą wersją malowidła na ten sam temat,
stworzonego parę lat wcześniej dla cesarza Rudolfa II Habsburga (1576–1611).
Kardynał Giuliano della Rovere zaprezentował tę wersję malowidła kardynałowi
Scipione Borghese (1577–1633) i tym sposobem obraz trafił do kolekcji rodu
Borghese przed 1613 r. Właśnie to malowidło musiało zainspirować kardynała
Scipione Borghese do zamówienia marmurowej grupy rzeźbiarskiej na ten sam temat
w pracowni Gianlorenzo Bernini’ego, również eksponowanej w Galleria Borghese.
Mityczny przekaz o Eneaszu, przodku braci Romulusa i
Remusa, odnosił się do narodzin miasta Rzym i tym samym potwierdzał wysoki
status arystokratycznego rodu Borghese w tym mieście. Federico Barocci
wykonywał mnóstwo rysunków z natury, co umożliwiło mu osiągnięcie
spontaniczności i naturalności ruchów przedstawionych postaci, barw oraz
podmuchów powietrza, a świetlistość barw jego obrazów postrzegana jest przez
niektórych jako źródło inspiracji dla wielu malarzy baroku, nie tylko tych z
terenu Italii (na przykład dla Pietera Paula Rubensa). Na obrazie ucieczki
Eneasza z Troi ze znakomitą dozą naturalizmu ukazano na przykład trzepocące
płomienie ognia, można by wręcz odnieść wrażenie słyszalnych trzasków ognia,
przed którym to hałasem usiłuje ochronić się Askaniusz zakrywając uszy dłońmi.
Jednakże nadmiar ziemskości i naturalności reakcji przedstawionych na obrazie
postaci, daleki od ich heroizacji, nie był zanadto doceniany w Rzymie,
pozostawał bowiem w sprzeczności z ich idealizacją w dobie antycznej.
149. Michelangelo Merrisi detto il Caravaggio, Fanciullo
con canestra di frutta, 1593-1594, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013.
Obraz należy do wczesnego okresu twórczości Caravaggia
(1571–1610) i zaszeregowuje się go do dzieł powstałych w okresie, kiedy artysta
współpracował z Cavaliere d'Arpino (1568–1640), malując liczne „owoce i kwiaty”.
Za hipotezą powstania obrazu w tych latach wydaje się przemawiać fakt, iż
Chłopiec z koszem owoców został skonfiskowany wraz z obrazami Chory Bachus i
Chłopiec obierający owoc, przechowywanymi w pracowni Cavaliere d'Arpino. W 1607
r. wysłannicy papieża Pawła V Borghese (1605–1621) zarekwirowali wszystkie te
malowidła z powodu niewypłacalności podatkowej malarza, ten sam papież
podarował je swemu bratankowi, kardynałowi Scipione Borghese (1577–1630),
znanemu kolekcjonerowi sztuki i tym sposobem trafiły one do zbiorów dzisiejszej
Galleria Borghese. Niemniej jednak niektórzy badacze byli zdania, iż czas
powstania malowidła należałoby przesunąć na lata po okresie współpracy malarza
z Cavaliere d'Arpino, czyli na czas kiedy Caravaggio oraz szesnastoletni wówczas
malarz sycylijski Mario Minniti (1577–1640) dążyli do osiągnięcia najwyższej
autonomii własnego stylu, dostarczając obrazy swe do handlarza sztuką imieniem
Costantino. W szeregu z taką hipotezą co do datowania obrazu usiłowano
przeforsować teorię, jakoby przedstawionym chłopcem z koszem owoców był wspomniany
Mario Minniti. Obie hipotezy, aczkolwiek frapujące, nie znajdują potwierdzenia
w dokumentach źródłowych, w wyniku czego przedstawiona na malowidle postać
pozostaje nieznana.
W obrazie
tym Caravaggio daje się poznać jako mistrz kunsztu obrazowania detali,
znakomicie oddał fakturę skóry chłopca, fałdowania jego białej koszuli, wiklinę
kosza oraz tło, które może stanowić płótno służące malarzowi za podłoże dla
obrazu, wraz z cieniem rzucanym przez malarza stojącego przy sztalugach. Bez
trudu da się również rozpoznać poszczególne gatunki owoców zebranych w koszu:
są w nim skontrastowane kolorystycznie kiście winogron, jabłka, figi,
brzoskwinie, gruszki, czereśnie. Obok dorodnych liści barwy ciemnej zieleni
całości martwej natury dopełniają pożółkłe zeschnięte oraz zwiędłe liście. W
obrazie tym zwracać może uwagę także technika często stosowana przez
Caravaggia, polegająca na obrazowaniu silnych kontrastów światła i cienia.
Zmysłowość przedstawionego chłopca kontrastuje z jego upozowaniem: wydaje się
on znudzony i zmęczony wielogodzinnym pozowaniem z ciężkim koszem owoców.
Przeto można też tu mówić o realizmie psychologicznym w sposobie obrazowania
postaci, który będzie zauważalny na wielu obrazach z dojrzałej twórczości
Caravaggia.
150. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, Bacchino
malato, 1593-1594, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Tytuł nadano obrazowi bazując na jego kolorycie, ze
szczególnym uwzględnieniem karnacji modela, którym – jak utrzymują niektórzy –
byłby sam malarz, a okoliczności powstania malowidła należałoby wiązać z
rekonwalescencją Caravaggia w rzymskim Ospedale della Consolazione, gdzie
znalazł się on na skutek ran odniesionych od kopnięcia przez konia. Obraz ten,
wraz z malowidłem przedstawiającym Chłopca z koszem owoców, pozostał w pracowni
Cavaliere d’Arpino (1568–1640) aż do 1607 r., kiedy skonfiskowali je wysłannicy
papiescy pod zarzutem niewypłacalności podatkowej malarza, a następnie papież
podarował malowidła swemu bratankowi, kardynałowi Scipione Borghese (1577–1633).
Istotnie
wydaje się, iż główny nacisk w obrazie położono na oznaki choroby Bachusa,
uwydatniając zwłaszcza bladość karnacji jego twarzy oraz siność warg, nie
szczędząc i innych niedoskonałości ciała w rekonwalescencji. Wydaje się niemal
pewne, że Caravaggio uwiecznił w tym obrazie samego siebie patrząc w lustro,
zwłaszcza że w pochodzącym z 1605 r. inwentarzu rzeczy osobistych malarza
odnotowano różnego rodzaju zwierciadła.
Nie da się
wykluczyć, iż wizerunek antycznego boga Bachusa byłby zawoalowaną prefiguracją
Chrystusa, skoro z punktu widzenia ikonologii obecne na obrazie winogrona
stanowiłyby aluzję do Pasji. Jednakowoż w owym przedstawieniu osoby nękanej
chorobą należałoby paradoksalnie dostrzec zapowiedź zwycięstwa, triumfu nad
chorobą i śmiercią, czyli byłby to rodzaj malarskiego „zmartwychwstania” samego
artysty. Zatem odwołanie do tematu zmartwychwstania Chrystusa zostało
zdegradowane do sfery ziemskiej, byłoby to zmartwychwstanie Bachusa, odrodzenie
po przebyciu choroby, chociaż powrót do codziennego życia model wydaje się
przyjmować z nieufnością, zdumieniem, czy wręcz melancholią. W tym przypadku uwagę
należy zwrócić na soczystą zieleń dorodnych liści bluszczu, z jakich upleciony
jest wieniec na głowie Bachusa (motyw dionizyjski, w ikonografii
chrześcijańskiej interpretowany jako symbol wieczności), przeciwstawioną
brązowo-pożółkłym tonom kiści gnijących winogron w prawej dłoni antycznego boga.
Ten ostatni motyw być może należałoby rozumieć jako aluzję do przemijalności
życia ziemskiego i nieuchronności śmierci.
Chory
Bachus to obraz powstały współcześnie z uprzednio wymienionym obrazem Chłopca z
koszem owoców. Malarz w swej wczesnej rzymskiej twórczości przywiązywał wagę do
naturalistycznego obrazowania postaci ludzkich (stąd wynika jego zamiłowanie do
przedstawiania młodych chłopców, urwisów grasujących po ulicach Rzymu, czy
samego siebie jako poznającego „prawdziwe życie”) oraz motywów stworzonych
przez naturę (na przykład owoców niesionych w koszu na targowisko, czy do
oberży).
151. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, Madonna dei
Palafrenieri, 1605/1606, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Dzieło zostało zamówione przez prestiżową
arcykonftraternię papieską zwaną Parafrenieri Pontifici, z przeznaczeniem do ołtarza
głównego tegoż bractwa w nowej Bazylice św. Piotra w Watykanie, gdzie malowidło
to miało zastąpić starszy obraz (dziś przechowywany w starej zakrystii).
Zamówienie złożono u malarza w dniu 31 października 1605 r. W chwili realizacji
zamówienia na dzieło, za które Caravaggio otrzymał 70 skudów, artysta rezydował
w domu zaprzyjaźnionego prawnika Andrea Rufetti’ego. Mając na uwadze fakt, że
otrzymane wynagrodzenie było stosunkowo niskie w porównaniu do wynagrodzeń za
wcześniejsze obrazy wydaje się, że malarz przestał cieszyć się tak wysokim
prestiżem, jakim poszczycić się mógł wcześniej i mogło to pociągnąć za sobą
okres krótkiej stagnacji w twórczości Caravaggia podczas pobytu w Rzymie. Obraz
został przekazany Arcykonfraterni 8 kwietnia 1606 r., około pięciu miesięcy od
daty złożenia zamówienia, jednak w ołtarzu pozostał jedynie przez kilka dni,
najwyżej przez miesiąc. Obraz został bowiem odrzucony przez zleceniodawców pod
zarzutem wywołania skandalu obecnością zbyt wyrośniętego Dzieciątka Jezus, aby
można było je przedstawiać całkiem nagim. Inny zarzut dotyczył nadmiernego
wydekoltowania Madonny i faktu, że modelką dla niej była znana prostytutka
imieniem Lena (ta sama, która pozowała do obrazu Madonna dei Pellegrini w
kościele Sant’Agostino). W opinii niektórych uczonych prawdziwym powodem
odrzucenia dzieła miała być obecna na obrazie, zanadto zdystansowana wobec
pozostałych osób postać św. Anny. Caravaggio tym sposobem miał umniejszyć rolę
Łaski Bożej, uosabianej przez św. Annę w dziele zbawienia. To właśnie miało
wywołać niezadowolenie braci Parafrenieri a także Kolegium Kardynałów, z którym
Parafrenieri codziennie się spotykali ze względu na sprawowany przez nich urząd
na dworze papieskim – szczególnie ostry sprzeciw wyrazić miał kardynał Como
Tolomeo Gallio (1527–1607). Ci sami krytycy utrzymywali również, iż obraz
Madonna dei Palafrenieri był wręcz afrontem wobec Kolegium Kardynalskiego, co
można by również postrzegać jako rodzaj dysputy pomiędzy katolikami i
protestantami nad interpretacją przekazu ze Starego Testamentu na temat
pokonania węża, który był przyczyną wygnania pierwszych rodziców z Raju. Według
katolików osobą, która zdusiła węża przez zadeptanie była Maria Panna, według
protestantów – sam Chrystus. W 1566 r. papież Pius V (1566–1572) usiłował
rozwikłać kwestię zabicia węża uosabiającego grzech pierworodny, przypisując
rolę Marii i Chrystusowi. Niemniej nie wszystkich kardynałów przekonał ten
kompromis, a w dziele Caravaggia widziano nadmierne wyeksponowanie Dzieciątka
Jezus w roli zadeptującego węża, w wyniku czego obraz postrzegano jako
heretycki. Ostatecznie sprzedano go za 100 skudów do kolekcji rodu Borghese.
Płótno
przedstawia trzy postacie: Madonnę, Dzieciątko Jezus i św. Annę. Pierwsze dwie
postacie zobrazowano z wyższą dozą dynamizmu w porównaniu do św. Anny, która
wyłącznie obserwuje scenę i jawi się niczym „potężny posąg brązowy”. Rolę
kluczową w wydobywaniu postaci z ciemnego tła odgrywa światło: jedna wiązka
pada od lewej krawędzi kompozycji, kształtując wolumen samych postaci i
fałdowania ich szat. Drugi, nieco silniejszy promień światła pada z góry i może
symbolizować Łaskę Bożą.
152. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, San Girolamo
scrivente, 1605-1606, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Obraz wzmiankowany był przez Giovanni’ego Pietro Bellori (1613–1696)
w 1672 r., jako jedno z dzieł Caravaggia zamówionych przez kardynała Scipione
Borghese (1577–1633). Temat św. Hieronima jako Ojca Kościoła katolickiego
zyskał popularność w kontrreformacyjnym malarstwie epoki baroku, być może
dlatego, że ten właśnie święty przetłumaczył był Biblię z języka hebrajskiego
na łacinę i tym sposobem rozpropagował Słowo Boże wśród ludu.
Caravaggio
zobrazował św. Hieronima ujętego en trois
quarts, w tradycyjnym płaszczu kardynalskim, obierając horyzontalny format
obrazu, prawdopodobnie dla uwydatnienia otaczających Ojca Kościoła elementów
martwej natury i uczynienia ich integralną częścią kompozycji, w wyniku czego
zostają one „ożywione” i każdy z nich kryje w sobie określoną treść
symboliczną. Czaszka znajdująca się na brzegu stołu wykazuje bardzo bliskie
podobieństwo wobec pochylonej głowy św. Hieronima z czaszką uwydatnioną ostrym
strumieniem światła padającym na nią. Nastroju kontemplacji i skupienia dodawać
może obrazowi także oszczędny dobór kolorów, z dominacją tonów brunatnych,
brązowawych, czarnych (tło), złamanych przyciemnioną bielą kart jednej z ksiąg
i głęboko udrapowanej tkaniny wyłaniającej się spod stosu książek na stole oraz
ceglastej czerwieni płaszcza św. Hieronima.
153. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, Davide con la
testa di Golia, 1609/1610, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Ostatnie miesiące życia Caravaggio spędził w Neapolu, dokąd
powrócił pod ucieczce na Sycylię, w nadziei na uzyskanie ułaskawienia od kary
za zabójstwo popełnione 29 maja 1606 r. w Rzymie. Obraz mógł powstać pod koniec
1609 r. i został z pewnością dołączony do listu z prośbą ułaskawienie,
adresowanego do kardynała Scipione Borghese (1577–1633), wpływowego bratanka
papieża Pawła V (1605–1621). Świadectwem ogromnej skruchy wyrażonej przez
malarza może być napis na ostrzu miecza trzymanego w prawej ręce Dawida: H-AS OS. Byłby on abrewiacją motta augustiańskiego:
Humilitas Occidit Superbiam (Pokora zabija pychę).
Młodzieńczy
Dawid, aczkolwiek dumny z odniesionego zwycięstwa nad Goliatem, pochyla się ze
współczuciem nad wykrzywioną spazmem bólu ściętą głową swej ofiary. Już
biografowie malarza zwracali uwagę na fakt, iż głowa pokonanego olbrzyma byłaby
autoportretem Caravaggia: na twarzy malują się zmarszczki starości oraz
zmęczenie intensywnym choć zmarnowanym życiem, oznaki starzenia widoczne są
zwłaszcza na zoranym zmarszczkami czole. Zgodnie z nowymi sugestiami badaczy
obraz stanowiłby podwójny autoportret artysty, podobizna malarza byłaby więc
widoczna zarówno w twarzy młodzieńca Dawida, jak i broczącej krwią twarzy
ściętej głowy Goliata. Podobieństwa tej pierwszej postaci da się dostrzec
porównując do oblicza pochodzącego z wczesnej twórczości artysty Chorego
Bachusa oraz do twarzy świadka Męczeństwa św. Mateusza na jednym z obrazów w
kościele San Luigi dei Francesi. Przeto Caravaggio-Dawid byłby tu aluzją do
malarza nieskalanego jeszcze grzechem, który zabija Caravaggia-Goliata, znanego
już z porywczości i impulsywności, która popchnęła go uczestnictwa w bójkach, wejścia
w konflikty z prawem, czy nawet zabójstwa (być może nieumyślnego). Tym właśnie
bolesnym ukorzeniem się za swoje grzeszne życie malarz mógł wyrazić pokorną
prośbę o ułaskawienie, kierowaną w liście do kardynała Scipione Borghese i… cel
został osiągnięty. Gdy ułaskawienie nadeszło z Rzymu, malarz udał się łodzią w
drogę powrotną do Wiecznego Miasta, z niewiadomych przyczyn jednak do niego nie
dotarł, znana jest na podstawie ostatnich badań notka z dokładną datą śmierci
artysty, jaka miała miejsce w Porto Ercole koło Grossetto w Toskanii (18 lipca
1610 r.). Przyczyny śmierci w czasie ostatniej z burzliwych peregrynacji
artysty po Italii pozostają jednak nieznane.
154. Michelangelo Merisi detto il Caravaggio, San
Giovanni Battista, 1610 ca., olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013.
Możliwe, iż płótno przedstawiające św. Jana Chrzciciela,
eksponowane w rzymskiej Galleria Borghese było jednym z trzech jakie Caravaggio
zabrał ze sobą w podróż powrotną z Neapolu do Rzymu, kiedy dotarła doń
wiadomość, iż został ułaskawiony od kary śmierci za zarzucane mu zabójstwo z
1606 r. Zamiarem malarza mogło być podarowanie obrazów za wyjednanie
ułaskawienia u papieża Pawła V (1605–1621) bratankowi tego ostatniego, kardynałowi
Scipione Borghese (1577–1633), w którego posiadaniu od kilku lat znajdowały się
trzy wczesne obrazy Caravaggia, wszystkie do dnia dzisiejszego eksponowane w
rzymskiej Galleria Borghese: Chłopiec z koszem owoców, Madonna de Palafrenieri
i Chory Bachus. Choć nie jest znana przyczyna śmierci Caravaggia, wiadomo, że w
drodze z Neapolu do Wiecznego Miasta został omyłkowo wtrącony do aresztu na dwa
dni, prawdopodobnie wtedy stracił swoją łódź i płótna, które nią przewoził. Dnia
18 lipca 1610 r. znaleziono go martwego na plaży w pobliżu Porto Ercole.
Obraz jest
jedną z kilku wersji przedstawiających św. Jana Chrzciciela jako młodzieńca, tu
wycieńczonego ascezą i postem związanym z życiem na pustyni. Towarzyszy mu
baranek będący prefiguracją zbawienia rodzaju ludzkiego przez ofiarę Chrystusa
na krzyżu. Obecność łodyżek i oddanych barwami ciemnej zieleni liści dowodzi,
iż św. Jan Chrzciciel wraz z Barankiem zostali przedstawieni na skraju lasu, z
którego mroków obie postacie wydobywa światło padające z lewej strony.
155. Domenico Zampieri detto il Domenichino, La caccia di
Diana, 1616/1617, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Domenico Zampieri zwany Domenichino (1581–1641), w
obrazie zatytułowanym Diana na polowaniu, przywołuje temat zaczerpnięty z
Eneidy Wergiliusza (V, 485), gdzie jest mowa o zawodach w strzelaniu z łuku
rozegranych pomiędzy nimfami bogini Diany. Jedna z wycelowanych strzał trafiła
w pień drzewa, druga we wstęgę, trzecia – w ptaka, którego upadek widać przy prawym
górnym rogu kompozycji.
Przywołanie wątku tematycznego Diany i jej nimf mogło
zostać zasugerowane przez monsignor Giovanni’ego Battista Agucchi (1570–1632),
znanego teoretyka i doradcy w dziedzinie obrazowania. Temat strzelectwa
uznawano za aluzję do siły przekonywania argumentami w dyskusji, zwłaszcza
jeśli chodzi o tematy najbardziej aktualne w owej epoce, czyli dysputy
religijne. Malarz wyraźnie dążył do uchwycenia natury w całej jej krasie i
różnorodności, jednakowoż odrzucił metodę hołdowania jak najbardziej
wyrazistemu rysunkowi na rzecz inspiracji rozedrganą kolorystyką malarstwa
weneckiego, co widać zwłaszcza w rozwianych szatach postaci, różnorodnych
zespoleniach tonów zieleni, żółcieni i błękitów w tle oraz odcieniach bieli,
miejscami podbarwionej delikatną purpurą w karnacjach nagich ciał. Tym co
jednak szczególnie nabiera znaczenia jest obrazowanie elementów krajobrazu
bardziej oddalonych stonowanymi, zgaszonymi barwami, co widać w rozmytych
sylwetkach spłaszczonych stożków gór. Traktować to można jako inspirację
krajobrazami Leonarda da Vinci (1452–1519) w obrazowaniu pejzażu w perspektywie
powietrznej, o czym pouczał teatyn Matteo Zaccolini (1574–1630), służący
malarzowi Domenichino za nauczyciela perspektywy.
156. Giovanni Lanfranco, Norandino e Lucina sorpresi
dall'orco, 1619/1625, olio su tela, Galleria Borghese, Roma, 23.07.2013. Potężnych rozmiarów obraz na płótnie, pędzla Giovanni'ego
Lanfranco (1582–1647), jak pisał Pietro Bellori (1613–1696), został zamówiony
przez kardynała Scipione Borghese (1577–1633) dla jego willi we Frascati, w
czasie gdy artysta pracował nad freskiem przedstawiającym Zlot bogów na
Olimpie, w loggii rzymskiej Villa Borghese (Schleier 2002).
Głównym tematem obrazu jest epizod z poematu zatytułowanego
Orland szalony, pióra Ludovico
Ariosto (XII, 23 i n.), gdzie jest mowa o władcy Damaszku imieniem Norandino,
który wraz z nowo zaślubioną małżonką Luciną zostali rozbitkami na Wyspie Ogrów
w czasie swojego miesiąca miodowego. Próbowali oni ucieczki, jednak Lucina
została zauważona i napadnięta przez zamieszkującego wyspę ogra.
Postacie na obrazie Giovanni'ego Lanfranco poruszają się
niczym aktorzy na estradzie teatralnej, zobrazowani zostali szybkimi
pociągnięciami pędzla. Głęboki koloryt rozległego krajobrazu tworzącego
scenerię wykazuje znacznie więcej pokrewieństwa z klasycznymi pejzażowymi tłami
szkoły bolońskiej (zapoczątkowanymi przez rodzinę Carracci'ch), co znacznie
dystansuje Giovanni'ego Lanfranco od malującego świetlistymi „weneckimi”
barwami rówieśnika Domenichino (1581–1641). Styl figuratywny obrazu nakazywałby
datować go na czas 1619-1620, względnie na początek lat 20. XVII w. (Schleier 2002), jednak część badaczy
opowiada się za datowaniem malowidła równolegle z freskami dla loggii w
rzymskiej Villa Borghese, czyli na lata 1624-1625.
Zdj. wg: http://www.wga.hu
157. Roma, Bar Barberini, Piazza Barberini, 23.07.2013. Nie od dziś wiadomo, że Rzym to nie tylko zabytki
architektury czy muzea. Sądzę, że większość osób odwiedzających Wieczne Miasto
pragnęłoby chociaż raz wstąpić do jednej z kawiarń lub restauracji, żeby
skosztować lokalnych rozkoszy podniebienia i poczuć panującą przyjazną atmosferę.
Mój wybór padł na Bar o nazwie Barberini.
Napis stylizowanymi literami na zielonym afiszu zachęca do wizyty w lokalu posadowionym
przy placu o tej samej nazwie, która nawiązuje do lat potężnej rozbudowy i świetności
Rzymu w XVII w. Samo ozdobne liternictwo wzbogacono dwoma symetrycznie wijącymi
się motywami ornamentalnymi, co również traktować można jako nawiązanie do przeszłości
Wiecznego Miasta.
158. Roma, Bar Barberini, Piazza Barberini, 23.07.2013. Minirestauracje są w tak wielkich metropoliach jak Rzym
prawdziwym dobrodziejstwem dla osób z nie najgrubszym portfelem, stanowią bowiem
znakomitą alternatywę dla bardzo drogich restauracji posadowionych przy głównych
arteriach miejskich. Wyposażenie wnętrza kawiarni/baru o nazwie Barberini, który odwiedziłem 23 lipca
2013 r. późnym popołudniem nie odbiegało zbytnio od wnętrz innych minirestauracji
rzymskich: na witrynie widać było typowe włoskie przekąski: pizze w kawałkach,
kanapki na bazie croissant’ów, foccaccie, no i oczywiście integralną część
witrynki stanowiły przyprawy włoskie, zaś ozdobą ściany bocznej była bogata galeria
włoskich win. Za widocznym w głębi szyldem z napisem Nastro azzurro (co w tłumaczeniu brzmi niebieska wstęga) kryje się nazwa prężnej włoskiej kompanii piwnej.
Zatem w tym samym lokalu można było, na ochłodę od lipcowego upału zamówić kufel
piwa pod taką marką. Nie uczyniłem tego jednak: cóż jest przyjemnego w piciu
piwa samemu?
159. Roma, Palazzo Venezia, 24.07.2013. Na temat samego
gmachu Palazzo Venezia nie będę się rozpisywał, skoro nie zwiedzałem go ani na
zewnątrz, ani nie wstąpiłem do jego wnętrz. 24 lipca 2013 r. za główny cel
postawiłem sobie wizytę w Bibliotece Archeologii i Historii Sztuki, znajdującej
się w tym pałacu (Biblioteca di
Archeologia e Storia dell’Arte), aby wzbogacić wpisy na moim blogu podróżniczym
o odwołania do literatury specjalistycznej i tym samym nadać im bardziej
profesjonalny charakter.
Początki biblioteki tej sięgają 1922 r., kiedy powołano w
Rzymie Narodowy Instytut Archeologii i Historii Sztuki (Istituto Nazionale di Archeologia e Storia dell’Arte), pod przewodnictwem
historyka sztuki Corrado Ricci’ego (1858–1934), a na siedzibę Instytutu wybrano
Palazzo Venezia. W tym samym roku biblioteka została zaopatrzona w potężny
zasób materiałów, otrzymanych w spadku po salerneńskim krytyku sztuki i
bibliotekarzu Rocco Pagliara (1856–1914), na które składało się około 30000
woluminów oraz 2231 zapisów z XVI-XX w. Zasoby bibliotekarskie obejmowały
dziedziny archeologii, historii sztuki, teatru i muzyki, podróżnictwo,
literaturę włoską i obcą oraz twórczość ludową. W 1926 r. przekazano na poczet
Dyrekcji Generalnej Akademii i Bibliotek (Direzione
Generale delle Accademie e Biblioteche) znakomity zbiór książek i diariuszy
z podróży (zarówno po Italii, jak i po całej Europie oraz Bliskim Wschodzie),
elegancko oprawionych i bogato ilustrowanych, należących do paryskiego
historyka sztuki i kolekcjonera Louis Gonse (1846–1921). Systematyczny proces
wzbogacania zbiorów biblioteki przerwał wybuch II wojny światowej w 1939 r.,
kiedy zasoby biblioteczne ze względów bezpieczeństwa trzeba było tymczasowo
przenieść do Palazzina degli Uffici dell’Accademia d’Italia, mieszczącej się w
Villa Farnesina. Wraz z końcem wojny dawne miejsce przechowywania zbiorów w
Palazzo Venezia przekształcono, celem maksymalnego wykorzystania dostępnej
przestrzeni, dzięki czemu możliwy był napływ kolejnych woluminów.
W 1998 r.
instytucja rzymskiej Biblioteki Archeologii i Historii Sztuki została włączona do
sieci Narodowego Systemu Bibliotecznego (Servizio
Bibliotecario Nazionale, w skrócie SBN),
co umożliwiło nie tylko wprowadzenie obfitych zasobów bibliotecznych do systemu
informatycznego, ale także korzystanie z niej (m. in. dokonywanie kwerend w
zasobach oraz składanie zamówień) za pośrednictwem Internetu.
Aktualnie
udokumentowane zasoby biblioteki liczą około 370000 woluminów, 3900 tomów
czasopism, 20700 materiałów ikonograficznych (grafik, rycin, fotografii), 1500
afiszów teatralnych, 66000 mikrofilmów, 400 płyt CD. W zbiorach jej znajdują
się także inkunabuły z XVI i XVII w. a także około 1600 rękopisów i zapisek
archiwalnych, liczących ponad 100000 kart.
Te ostatnie zasoby zainteresowały mnie nieco mniej,
zwłaszcza że do korzystania z nich niezbędne byłoby pismo polecające od
jednostki delegującej na wyjazd służbowy. Powiedzieć mogę z żalem, że trafiłem
do tej biblioteki zdecydowanie za późno (w ostatnim dniu pobytu w Rzymie, sic!),
nie dysponowałem więc czasem, by przejrzeć interesujące mnie materiały, a
chodziło mi między innymi o publikacje poświęcone architekturze rzymskiego
antyku, sztuce wczesnochrześcijańskiej i średniowiecznej w mieście Rzym oraz o
wybrane monografie artystów czasowo przebywających i tworzących lub przez całe
życie związanych z Rzymem. Byłem więc skazany na przeglądanie zamówionych
woluminów oraz sporządzanie na bieżąco notatek w tempie ekspresowym, przez co
uważam, że niektóre zagadnienia poznałem nader pobieżnie… Czy jest to motywacja
do kolejnej wizyty we Wiecznym Mieście, z położeniem głównego nacisku na
Bibliotekę Archeologii i Historii Sztuki przy Piazza Venezia? Możliwe, że tak,
ale małe są szanse, że taka wizyta kiedykolwiek będzie mieć miejsce.
160. Roma Termini, 24.07.2013. Il treno EuroNight 234 “Tosca”
delle ore 19.12 per Wien Meidling e München Hauptbahnhof sta pronto alla
partenza al binario 2. Il treno ferma alle stazioni: Orivieto,
Chiusi-Chianciano Terme, Firenze Santa Maria Novella, Bologna Centrale,
Ferrara, Venezia Mestre, Tarvisio Boscoverde/ Villach Hbf, Klagenfurt Hbf,
Leoben Hbf, Bruck an der Mur, Mürzzuschlag, Wiener Neustadt Hbf e Wien Meidling.
24 lipca 2013 r., we wczesnych godzinach wieczornych nadeszła
pora opuszczenia Wiecznego Miasta. Z tak pięknego miejsca, jak Rzym i myślę, że
także z wielu innych miast Italii wyjeżdża się nie bez nostalgii i można sobie nawet
obiecywać, że kiedyś nadarzy się okazja, by tam wrócić. Nieocenione jest jednak
upamiętnienie podróży w obszernym opisie, wzbogaconym serią solidnie
wyselekcjonowanych zdjęć. Co więcej, opis staje się inspiracją do poszerzania
horyzontów wiedzy przez sięganie do specjalistycznych książek, periodyków czy
nawet stron internetowych, a przy okazji, dla pracownika biblioteki naukowej może
być impulsem do poszerzenia księgozbioru o nowe, ciekawe woluminy.
Wsiadłszy na dworcu Roma Termini do pociągu EuroNight o nazwie „Tosca”, miałem przed
sobą ponad 13 godzin jazdy do jego stacji docelowej Wien Meidling, jednak nie
po raz pierwszy podkreślam, iż fakt ten to dla mnie atut, a nie wada
podróżowania koleją po Europie. Pociąg od Rzymu do stacji Tarvisio Boscoverde
przy granicy z Austrią mógł być ciągnięty przez lokomotywę E.403.002. Celowo
piszę „mógł być”, ponieważ całkowitej pewności nie mam, a z podróży we wcześniejszych
latach pamiętam, że na stacji Venezia Mestre, wraz ze zmianą kierunku jazdy zdarzały
się podmiany lokomotywy na serię E.402A lub E.444R. Jeśli chodzi skład, w
przeważającej większości reprezentował on tabor Kolei Austriackich (ÖBB) i były
to wagony sypialne serii WLABmz 7090, kuszety Bcmz61 oraz przedziałówki z
miejscami siedzącymi Bmz61. Ten sam pociąg prowadził także trzy wagony Kolei
Niemieckich (DB), relacji Roma Termini – München Hauptbahnhof, serii Bvcmz248
(kuszeta), WLABmz173.1 (wagon sypialny) i Bomz236.3/9 (przedziałowy, miejsca
siedzące), które na stacji Bologna Centrale były przełączone do innego składu. Ponieważ
tylko niektóre spośród wagonów wyżej wymienionych serii konstrukcyjnie
dostosowane są do 200 km/h ,
a pozostałe – do 160 km/h ,
zarówno na terenie Italii, jak i Austrii pociąg pomiędzy przewidzianymi w
relacji stacjami mknął maksymalnie 160 km/h .
161. Roma Termini, il treno EuroNight 234 "Tosca"
per Wien Meidling – carozza cuccete delle Ferrovie Austriache (ÖBB), 24.07.2013.
Na podróż powrotną z Rzymu do Wiednia, zaplanowaną na noc 24/25 lipca 2013
r., po raz pierwszy w historii moich wypraw zarezerwowałem miejsce w kuszetce,
oczywiście tylko dlatego, że oferta promocyjna SparSchiene Italien obejmowała, oprócz biletów na miejsca siedzące,
także wyższy standard podróży. Rozważałem nawet zakup z paromiesięcznym
wyprzedzeniem, biletu na wagon sypialny, jednak w ostatecznym rozrachunku wariant
ten okazał się zbyt drogi. Tym bardziej nie było czego żałować, że standard
podróży w kuszetce, przy przejeździe na tak dalekiej trasie jak Rzym – Wiedeń, w
zupełności wystarczał.
Wagony z miejscami leżącymi, należące do Kolei
Austriackich (ÖBB), oznaczone serią Bcmz59 lub Bcmz61, zbytnio nie różnią się
od polskich kuszet, są jednak nowocześniejsze i czystsze, ale nie inaczej niż w
naszej PKP, w każdym przedziale jest po sześć miejsc leżących oraz komora na
bagaże nad korytarzem. W cenę biletu (także promocyjną, sic!) wliczone są takie
udogodnienia, jak pościel oraz śniadanie kontynentalne, które wydaje konduktor,
czy raczej opiekun danego wagonu.
Towarzyszami
mojej podróży w nocy z 24 na 25 lipca 2013 r. byli Włosi, od stacji początkowej
jechał ze mną w przedziale zaledwie jeden współpasażer, a z rozmowy jaką z nim
nawiązałem dowiedziałem się, że wracał z krótkiego urlopu do pracy w Wiedniu.
Wydawało się, że to luźne obłożenie pozostanie aż do stacji docelowej, sytuacja
jednak zmieniła się diametralnie na postoju we Florencji (na stacji Firenze
Santa Maria Novella, gdzie pociąg po raz pierwszy w swej relacji zmieniał
kierunek jazdy). Dosiadły się wówczas cztery nowe osoby (trzy dziewczyny, jeden
chłopak), również Włosi i wszyscy zmierzali w kierunku stolicy Austrii, zatem
przedział zapełnił się „po brzegi”. Ta przysłowiowa „pełna obsada” miała jednak
swoje zalety: można było porozmawiać, pośmiać się i bynajmniej nikt nikomu nie przeszkadzał.
162. Wien Hauptbahnhof, 25.07.2013. Der REx 2514 „Theben“
nach Bratislava hlavná stanica, mit der Planabfahrt um 10.12 fährt heute ab voraussichtlich
5 Minuten später. Der Zug fährt weiter über: Wien Stadlau, Wien Hausfeldstraße,
Siebenbrunn, Leopoldsdorf, Marchegg, Devínska Nová Ves und Bratislava hlavná
stanica.
W drodze powrotnej z Italii do Polski w lipcu 2013 r.
byłem już na tyle obeznany z zasadami korzystania z dwustronnych biletów
aglomeracyjnych w relacji Wiedeń – Bratysława / Bratysława – Wiedeń, że
wysiadłszy 25 lipca rano z pociągu EuroNight
„Tosca”, który przybył z Rzymu na swą stację docelową Wien Meidling nie
zadawałem sobie niepotrzebnego trudu pokonywaniem na piechotę odległości do
dworca Wien Hauptbahnhof. Pomiędzy obiema stacjami przejechałem kolejką miejską
(S-Bahn), po czym wsiadłem w pociąg
kategorii RegioExpress o nazwie „Theben”
do Bratysławy, w formie push-pull,
złożony z czterech bezprzedziałowych wagonów drugiej klasy, serii Bmpz-s,
Bmpz-I (ÖBB) oraz Bdteer (ŽSSK) i lokomotywy spalinowej ÖBB 2016. W rozmowach,
jakie toczyły się pomiędzy współpasażerami dało się usłyszeć rozmaite języki,
na przykład niemiecki, słowacki, a także włoski.
163. Bratislava hlavná stanica, 25.07.2013. Rýchlik č.
607 „Liptov” vo smeru Košice stoí pri nástupiští 3, kol’aj 7. Vlak pokračuje
smer: Bratislava Vinohrady, Trnava, Leopoldov, Nové Mesto nad Váhom, Piešt’any,
Trenčianska Teplá, Trenčín, Púchov, Považská Bystrica, Žilina, Vrútky,
Kral’ovany, Ružomberok, Liptovský Mikuláš, Štrba, Poprad-Tatry, Spišská Nová Ves,
Margecany, Kysak a Košice.
Ostatni „przystanek”, jaki przewidziałem w drodze
powrotnej z Rzymu do Wrocławia w lipcu 2013 r., miał mieć miejsce w leżącej około
60 km od
Bratysławy Trnawie (Trnava). Do miasta tego zabrał mnie pociąg pospieszny o
nazwie „Liptov”, kursujący ze stolicy Słowacji do Koszyc (Košice) dwutorową,
najdłuższą w kraju (liczącą około 450 km ) magistralą.
Do mieszanego składu, zawierającego zarówno zmodernizowane,
klimatyzowane, komfortowe wagony serii Aeer, ARmeer (I klasa), Bdghmeer, Beer,
Bpeer, jak i starsze, nieco mniej komfortowe B 20-41 i B 29-40 (II klasa) zaprzęgnięto
elektrowóz Škoda 363 144-7, a cały skład miał czerwono-białe malowanie Blonsky’ego.
Škoda 363 należy do wolniejszych lokomotyw (prędkość konstrukcyjna 120 km/h),
eksploatowanych na terenie Czech i Słowacji. Fakt zaprzęgnięcia jej w 2013 r. do
dalekobieżnego pociągu pospiesznego nieco mnie zaskoczył, skoro już znacznie wcześniej
(od około 2000 r.) niektóre składy tej samej kategorii ciągnięte były na
słowackiej magistrali kolejowej o numerze 120/180 przez zdolne rozwinąć 140 km/h lokomotywy Škoda
362, rzadziej przez szybsze od nich Škody 350. Natomiast od 2009 r., kiedy na
słowackie torowiska wjechał „krzyżówkowy” model Škoda 361 (z dwiema podseriami:
361.0 i 361.1), na wielu składach pospiesznych wyparł on nieco przestarzałą Škodę
362.
164. Trnava, Bazilika svätého Mikuláša, 25.07.2013. Bazylika
p.w. św. Mikołaja w słowackiej Trnawie (słow. Trnava, węg. Nagyszombat, niem.
Tyrnau) nie jest obecnie kościołem katedralnym, jednak pod względem wielkości
stanowi dominantę w założeniu urbanistycznym starego miasta i jest największym
kościołem do dziś zachowanym w tym mieście.
Pierwsze pisemne wzmianki o kościele romańskim na tym
miejscu pochodzą z połowy XI w. Dawny kościół parafialny znajdował się we wschodniej
części dzisiejszej Trnawy, na wrzecionowatym placu targowym osady
średniowiecznej, jaka powstała na szlaku handlowym wiodącym z Czech przez tzw.
Przesmyk Jabłonicki i Trnawę, a następnie w kierunku południowo-wschodnim na Dunaj
i dalej na Bałkany. Świątynia otrzymała wezwanie św. Mikołaja, patrona
handlarzy. Rzut poziomy pierwotnego kościoła romańskiego nie jest znany,
przypuszcza się jednak, że miał kształt prostokąta, do którego przylegał węższy,
również prostokątny chór zakończony półkolistą apsydą. O kościele tym wspominają
najstarsze wzmianki dotyczące miasta Trnawa. W latach 1380-1421, na
fundamentach starej świątyni romańskiej postawiono nowy kościół późnogotycki.
Do jego północnej nawy przylegała, przypuszczalnie aż do XVII w. romańska
kaplica poświęcona św. Jerzemu, została jednak rozebrana i na jej miejscu
wzniesiono nową zakrystię. Dzisiejszy kościół p.w. św. Mikołaja w Trnawie ma 60 m długości, 31 m szerokości, wysokość jego
nawy głównej wynosi 31 m .
Fasadę świątyni akcentują dwie masywne wieże, kwadratowe w rzutach poziomych, w
narożach opięte gotyckimi przyporami. Ich górne kondygnacje, na poziomie
powyżej wysokości nawy głównej mają plany ośmioboczne, zwieńczone miedzianymi
hełmami kopulastymi z latarniami (nie są oryginalne). W wieży północnej
znajduje się jeden z największych dzwonów w Europie, zwany Mikołaj (Mikuláš).
Kościół miał w latach 1543-1821 status katedry – głównej świątyni
diecezji ostrzyhomskiej, od momentu przeniesienia siedziby diecezji z
Ostrzyhomia (Esztergom, zajętego przez Turków w 1543 r.) do Trnawy, którą
nazywano odtąd „małym Rzymem”. W 1918
r., po utworzeniu Trnawskiej Administratury Apostolskiej (Trnavska apoštolská administratúra) ponownie uzyskał status
kościoła katedralnego, aż do 1977 r., kiedy po utworzeniu arcybiskupstwa w
Trnawie, nakazem arcybiskupa trnawskiego Júliusa Gábriša papież przeniósł tytuł
katedry diecezjalnej na barokowy kościół p.w. św. Jana Chrzciciela.
165. Trnava, Bazilika svätého Mikuláša, Pohl’ad do hlavnej
lodi, 25.07.2013. W zamkniętym pięciobocznie, gotyckim chórze bazyliki p.w. św.
Mikołaja w Trnawie zachowało się oryginalne gotyckie pastoforium. W ścianie
północnej prezbiterium znajduje się gotycki, ostrołukowy wykrój, dawniej
służący za wejście do romańskiej kaplicy św. Jerzego, obecnie do zakrystii.
Gotyckie sklepienia prezbiterium mają żebra o profilowaniu gruszkowym, a przestrzeń
chóru oddziela od przestrzeni nawy głównej masywny ostry łuk tęczowy.
Nawę główną flankują od północy i południa jednakowej
szerokości nawy boczne, oddzielone szeregiem niejednakowej szerokości
ostrołukowych arkad międzynawowych. Cztery pola sklepień krzyżowo-żebrowych
nawy środkowej są bardzo podobne do tych nakrywających prezbiterium, a żebra każdego
z nich spina kamienny zwornik, ozdobiony płaskim reliefem heraldycznym. W
zwornikach sklepień nawy znajdują się kolejno herby: cesarza Zygmunta
Luksemburskiego (1387–1437), Albrechta II Habsburga (1404–1439) oraz miasta
Trnawa. Tyle samo pól sklepiennych nakrywa każdą z dwu naw bocznych i również
żebra każdego z pól spina kamienny zwornik. W kruchcie kościoła p.w. św.
Mikołaja zachowały się oryginalne malowidła ścienne przedstawiające symbole
Ewangelistów, herb miasta oraz wizerunki św. św. Jana Ewangelisty, Mikołaja,
Pawła oraz scenę narracyjną św. Jerzego zabijającego smoka.
Charakter
wnętrza, jak również częściowo bryły kościoła zmienił się w XVII w., w związku
z dokonanymi przekształceniami. Z inicjatywy ówczesnego arcybiskupa
ostrzyhomskiego Pétera Pázmány (1616–1637) rozpoczęto w 1618 r. przebudowę i
gruntowne przekształcenie wystroju wnętrza, zakończone w 1630 r. Dobudowano
kaplice boczne, w wyniku czego zmienił się rzut poziomy kościoła i świątynia
przestała być stylistycznie jednorodna. Rozebrano wspomnianą kaplicę św.
Jerzego i na jej miejscu wzniesiono zakrystię, zmieniono również wyposażenie
chóru, zamontowano nową kazalnicę, wstawiono nowe drewniane ławy dla wiernych
oraz nowe ołtarze – wszystkie te elementy wyposażenia w stylu wczesnego baroku.
Wielki
pożar w 1666 r. zniszczył wieżę północną kościoła, którą następnie w 1676 r.
zlecił przebudować arcybiskup Ostrzyhomia (Esztergom) György Szelepcsényi (1666–1685).
Przekształcono również zakrystię i nakryto ją nowym sklepieniem wypełnionym
dekoracją stiukową.
Ostatnią
poważniejszą ingerencją w kształt świątyni było dobudowanie barokowej Kaplicy
Mariackiej na planie centralnym w latach 1739-1741, z ołtarzem baldachimowym
wykonanym przez Andreasa Huettera. W latach 1900-1905 w okna wstawiono nowe
witraże, a ściany wewnętrzne nawy głównej i prezbiterium pokryto neogotyckimi
malowidłami.
166. Trnava, Šl’achtický konvikt, 25.07.2013. Potężny
czteroskrzydłowy, trójkondygnacyjny gmach wybudowano w latach 1747-1754, w stylu
późnego baroku wiedeńskiego, z fundacji cesarzowej Marii Teresy (1740–1780) i służyć
miał on studentom Uniwersytetu Trnawskiego, pochodzącym z rodzin szlacheckich. Jednakowoż,
aczkolwiek Konwikt powstał głównie z myślą o studentach rekrutujących się z warstwy
szlacheckiej i zapewnić im miał ponadprzeciętny standard pobytu w okresie
studiowania, w całej populacji osób studiujących stanowili oni zaledwie jedną
czwartą. Obok potężnych dysproporcji w poziomie zamożności, wśród studentów i
grona akademickiego dało się dostrzec także znaczną różnorodność narodowościową.
Gwoli prawdzie jednak, bogate życie studenckie nierzadko zakłócało spokój
mieszkańców Trnawy. Znane są zarówno poważne, jak i zaiste komiczne przypadki
pozwów i spraw sądowych. Niedozwolone rozrywki, zakłócanie ciszy nocnej, burdy
uliczne w stanie upojenia alkoholowego, przypadki kradzieży owoców z
okolicznych winnic karane były przez sąd gminny grzywnami, biczowaniem, a
nierzadko i więzieniem – znany jest ze źródeł przypadek wtrącenia trzech
studentów do lochu za kradzież pączków karnawałowych (sic!). Z drugiej jednak
strony, wytykani przez mieszczaństwo Trnawy członkowie zarządu Konwiktu
Szlacheckiego, nazywani pogardliwie „kakademikami”,
do obelżywych przezwisk podchodzili nie tyle z dystansem, co wręcz satysfakcją.
Spory władz miasta i Uniwersytetu o odpowiedzialność karną za przewinienia ze
strony studentów musiał ostatecznie rozstrzygnąć król, który ustanowił urząd sędziego
uniwersyteckiego.
W 1783 r. opuszczony przez studentów i nauczycieli
akademickich, czteroskrzydłowy budynek przeznaczono na koszary. Aktualnie dawny
Konwikt Szlachecki jest siedzibą Kurii Archidiecezjalnej w Trnawie.
Główny akcent fasady późnobarokowego gmachu stanowi
portal balkonowy, dłuta Josepha Rösslera, z alegorycznymi postaciami Gratia oraz Fortuna. We wnętrzach budynku, w korytarzach oraz dawnej jadalni
zachowały się bogate wystroje sztukatorskie. W skrzydle południowym znajduje
się kaplica p.w. św. Jana Ewangelisty, której sklepienie wypełnia datowany na
1758 r. fresk obrazujący Apokalipsę, pędzla Lorenza Mussingera.
167. Trnava, Trojičné námestie, 25.07.2013. Plac Świętej
Trójcy pełnił w przeszłości i do czasów nam współczesnych pełni funkcję
głównego rynku w mieście Trnawa. Od XVI w. urządzano na nim targowiska
miejskie. Obraz placu zmieniał się na przestrzeni wieków, jednakże
najistotniejszym przekształceniom poddano go w XX w., w wyniku wyburzenia
szeregu domów mieszczańskich w pierzei południowej oraz w narożu
północno-zachodnim. W jednym z nieistniejących dziś domów, na miejscu którego
dziś znajduje się budynek poczty (Slovenská
pošta) zmarł król Ludwik I Andegawen (d’Anjou, król Węgier w latach 1342–1382,
król Polski w 1370–1382).
168. Trnava, Mestská veža, 25.07.2013. Wieża przy Placu
Świętej Trójcy (Trojičné námestie), wybudowana
jako strażnica wobec zagrożenia inwazją turecką, jest jednym z najważniejszych
zabytków architektury renesansu w Trnawie i w ogóle na Węgrzech. Na planie w
kształcie kwadratu wznosi się kubiczna budowla o pięciu kondygnacjach, której
wysokość wynosi 57 m .
Naroża wieży i jej szczytowa, nieco węższą kondygnację zdobi dekoracja
sgraffitowa, imitująca boniowanie diamentowe, na ścianach tej samej kondygnacji
znajdują się koliste tarcze zegarowe. Na południowej ścianie wieży zachowała
się także półkolista tarcza zegara słonecznego, który prawdopodobnie pełnił
funkcję czasomierza, zanim zamontowano zegary z tarczami cyfrowymi na ostatniej
kondygnacji.
Historia budowy
wieży rozpoczyna się 28 lipca 1574 r., kiedy trnawski mieszczanin i mistrz
murarstwa imieniem Jakub przysiągł przed wójtem Georgiem Schlegelem, że wieżę,
której budowę rozpoczął, w krótkim czasie ukończy. W wyniku pożarów miasta w 1666
oraz 1683 r. zniszczeniu uległ dawny hełm wieży, jednak mury pozostały niemal
nienaruszone. Wieżę wieńczy dziś cebulasty hełm pochodzący z XVIII w., na
szczycie którego dawniej znajdował się księżyc z gwiazdą. Pomiędzy 1739 a 1742 r. został on
zastąpiony figurką Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, którą z kolei strącił
wicher. Na jej miejscu 8 września 1791 r. ustawiono nową, odlaną z miedzi,
złoconą figurkę Immaculaty, wielkości
naturalnej.
Wspomniany
wcześniej zegar z czterema tarczami cyfrowymi został zamontowany na piątej kondygnacji
wieży w 1729 r., a budowę jego miasto zawdzięcza zegarmistrzowi Franzowi
Langerowi. Trzy ważące ponad 100
kg ciężary, napędzające mechanizm zegarowy wiszą na
łańcuchach o długości 30 m ,
zwisających w specjalnie dla nich przeznaczonej komorze na planie kwadratu,
sięgającej od piątej do trzeciej kondygnacji.
169. Trnava, Kostol a bývalý klariský kláštor Nanebovzatia
Panny Márie, dnes Západoslovenské múzeum, 25.07.2013. Klasztor i kościół
klarysek należy do najstarszych kompleksów klasztornych, zachowanych do dziś w
mieście Trnawa. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1239 r., kiedy został oddany
pod protekcję papieża Grzegorza IX (1227–1241).
Jednonawowy kościół ma zachowane dawne, wczesnogotyckie
prezbiterium, ze sklepieniami krzyżowo-żebrowymi we wnętrzu. W XVII w. korpus
nawowy kościoła przebudowano, nadając mu formy barokowe, wtedy też na miejscu
gotyckiej sygnaturki zbudowano kwadratową wieżyczkę z hełmem cebulastym.
Skrzydło zachodnie klasztoru podzielono wówczas na dwie kondygnacje, wbudowując
w nie oratorium z bogatą sztukatorską dekoracją sklepienia i ścian na
kondygnacji górnej, w dolnej urządzono refektarz, w którym spożywano posiłki.
Od 1954 r. kościół i klasztor nie pełnią funkcji
sakralnej, a wnętrza przeznaczono na Muzeum Zachodniej Słowacji (Západoslovenské múzeum).
170. Trnava,
Katedrála svätého Jána Krstitel’a, 25.07.2013. Dawny
kościół Jezuitów, aktualnie podwyższony do rangi katedry, poświęcony zgodnie z inskrypcją
majuskularną na fasadzie św. Janowi Chrzcicielowi (DIVO. IOANNI. BAPTISTAE. P. D. SQ.), jest jednym ze znakomitych
zabytków architektury wczesnego baroku w Trnawie i jednym z najwybitniejszych
dzieł architektury barokowej na Górnych Węgrzech. Kościół stanowił część
zespołu Kolegium Jezuitów – pierwszej uczelni w Trnawie, dziś przemianowanej na
Uniwersytet Trnawski (słow. Trnavská
univerzita v Trnave). Fundator, palatyn Miklós Esterházy (1582–1645),
również upamiętniony w inskrypcji na fasadzie (COMES. NICOLAVS. EZTERHAZI. R. H. PAL.), do projektu budowli
zatrudnił w 1629 r. architekta przybyłego z Italii, Antonio Canevale (czynnego
ok. 1600–1634), a pracami budowlanymi kierowali również Włosi Andrea i Pietro
Spezza. Nieukończoną jeszcze budowlę konsekrował w 1637 r. biskup Egeru György
Lippay (1600–1666).
Jednonawowy kościół orientowany, z prosto zamkniętym prezbiterium i fasadą
z dwiema wieżami ma 61 m
długości i 28 m
szerokości. Dwuwieżową fasadę rozczłonkowują horyzontalnie wydatne gzymsy i
wertykalnie pilastry, pomiędzy którymi wkomponowano okna lub nisze na posągi.
Nad portalem głównym znajduje się przerwany naczółek z herbem palatyna Miklósa
Esterházy, zaś w niszach dolnej strefy fasady umieszczono posągi świętych.
We wnętrzu nawę nakrywa sklepienie beczkowe z lunetami, a kaplice boczne
przesklepione są krzyżowo. Prawdziwym klejnotem wyposażenia wnętrza kościoła
jest ołtarz główny, wykonany w latach 1637-1640 według projektu artystów
wiedeńskich Balthasara Knillinga i Vinzenza Knotha przez rzemieślników Veita
Stadlera z Trnavy (czynny ok. 1637–1655) i Ferdinanda z Cífer. Wystrój malarski
i sztukatorski wnętrza katedry trnawskiej jest dziełem artystów włoskich:
Giovanni’ego Battisty Rosso, Giacomo Torrini’ego i Pietro Antonio Conti’ego. Na
jednym z filarów znajduje się wczesnobarokowa ambona z 1637 r., którą odkuli
wyżej wspomniani wiedeńczycy Balthasar Knilling i Veit Stadler.
171. Trnava, Ja vedl’a súsošia Najsvätejšej Trojice na
Trojičném námestí, 25.07.2013. Wizytę w Wiecznym Mieście miałem 25 lipca 2013
r. za sobą, jednak miasto Trnawa (Trnava) w południowo-zachodniej Słowacji, do
którego wstąpiłem na trasie powrotnej z Italii do Polski powitało mnie również ciepłem
i letnim słońcem. Lipiec, jak wiadomo, ma tę zaletę, że dni są długie, a zmrok
zapada dopiero po godzinie 21.00. Atoli, nie zakończywszy jednej podróży już
myślałem o następnej i choć nie do końca wierzyłem w taką możliwość, wymarzonym
dla niej terminem wydawał się nie lipiec, lecz… czerwiec kolejnego roku (2014).
Przedostatniego dnia mojej podróży w lipcu 2013 r. wędrowałem
bez bliżej sprecyzowanego celu po centrum historycznym Trnawy, nie tylko w celu
oglądania i uwieczniania w fotografii zabytków architektury czy innych atrakcji
turystycznych, ale także dla bardziej przyziemnych doznań. Mam tu na myśli między
innymi wizyty w kawiarniach, celem zasmakowania kawy Cappuccino lub Caffe Latte,
mówiąc ze słowacka so škoricou. Cóż znaczy
škorica oraz bardzo podobne czeskie słowo
skořice? Żadna filozofia – chodzi o
dziś wszechobecną w kuchni europejskiej, a przed kilkuset laty zaiste
egzotyczną brązowawą przyprawę – cynamon. Być może niektórych to zaskoczy, ale
kawę z tym sypkim aromatem bez problemu nabyć można w kawiarniach na terenie
Europy środkowej, ale trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia, żeby podobnego
przysmaku uświadczyć we Włoszech.
172. Trnava, Dom putníka, 26.07.2013. Budyneczek parterowy
z dachem dwuspadowym, stojący nieopodal bazyliki p.w. św. Mikołaja w Trnawie (Bazilika svätého Mikuláša), to Dom
Pielgrzyma, prowadzony przez księdza proboszcza tamtejszej parafii. Samego właściciela,
ze względu na ciążące nad nim liczne obowiązki, nierzadko związane z wyjazdami,
trudno zastać osobiście. Zdecydowanie częściej osoba zainteresowana wizytą w
tym domu zostanie przyjęta przez przesympatyczną gospodynię, a przy okazji
obdarowana kilkoma drobnymi upominkami, związanymi zarówno z pielgrzymowaniem
do miejsc świętych nie tylko na terenie Słowacji, jak i zabytkami sakralnymi Trnawy.
173. Trnava, Súsošie Najsvätejšej Trojice, 26.07.2013.
Kolumnę Trójcy Przenajświętszej ufundowali mieszczanie oraz grono nauczycieli
akademickich Uniwersytetu w Trnawie w 1695 r., a nad rzeźbami, z których
zmontowano kolumnę pracował w latach 1683-1695 pochodzący z Trnawy rzeźbiarz Johann
Christoph Khien (Khün, †1696/97).
Kolumna morowa składa się z wysokiego ozdobnego podestu,
skalnej imitacji grobowca oraz trzonu o wysokości 4 m , z trójpostaciową grupą
Koronacji Panny Marii przez Trójcę Przenajświętszą. Czworoboczny podest zawiera
reliefy z kartuszami herbowymi: od strony wschodniej, północnej i południowej
są to herby miasta Trnawa, biskupa Istvána László Dolny’ego (1637–1707), Królestwa
Węgier oraz Marii Immaculaty. W narożach podest zdobią pełnoplastyczne statuy
świętych: Floriana, Agaty, Antoniego Padewskiego i Franciszka Ksawerego.
Imitacja grobowca w obrębie podestu kolumny zawiera jaskinię przeznaczoną dla
leżącej postaci św. Rozalii – patronki dobrej śmierci.
174. Trnava, Jezuitský kostol Najsvätejšej Trojice,
26.07.2013. Zakon Trójcy Przenajświętszej od Wykupu Niewolników zwany
Trynitarzami, po osiedleniu się w Trnawie zamieszkał w domach odebranych wypędzonym
z miasta ewangelikom, zlokalizowanych nieopodal kościoła Franciszkanów. Kościół
dla osiadłego w Trnawie zakonu trynitarzy powstał dzięki ofiarnej pomocy
biskupa Jánosa Okolicsány, a kamień węgielny pod budowę położono w 1722 r. W
1729 r. wymieniony wyżej biskup dokonał konsekracji nowo wybudowanej świątyni,
zaś współcześnie z kościołem wybudowano w latach 1720-1722 budynek klasztorny.
Po kasacie klasztoru przez cesarza Józefa II (1780–1790) kościół stał się
własnością gimnazjum, następnie administrowali nim benedyktyni, a od 1853 r.
przejęli go jezuici. Remont kościoła miał miejsce w latach 1875 i 1900, kiedy
dobudowano doń neorenesansową kaplicę p.w. św. Józefa.
Dwuwieżowa fasada kościoła rozczłonkowana jest
spłaszczonymi pilastrami, a lica wież w dwu trzecich ich wysokości
poprzedzielano wydatnymi gzymsami, zwieńczonymi pustymi trójkątnymi
tympanonami.
Jednonawowe
wnętrze nakrywa sklepienie beczkowe z lunetami, spoczywające na masywnych
pilastrach, ujmujących wejścia do flankujących nawę kaplic bocznych. W
wyposażeniu wnętrza dominujący element stanowi późnobarokowy ołtarz z datowanym
na 1778 r. obrazem pędzla Franza Antona Maulbertscha (1724–1796). Przedstawia
on założycieli zakonu Trynitarzy: św. Jana de Matha i św. Felixa de Valois,
klęczących przed objawiającą się im Trójcą Przenajświętszą.
175. Trnava, Františkanský kostol svätého Jakuba
Staršieho, 26.07.2013. Historia kościoła franciszkańskiego sięga czasu przed
1239 r., kiedy zakon św. Franciszka z Asyżu osiedlił się w Trnawie. Kościół i
klasztor dla nowo osiadłego zakonu żebraczego stanęły przy zachodnich
obwarowaniach miasta, a dokładniej przy Dolnej Bramie miejskiej. W 1327 r. kościół
franciszkański w Trnawie był miejscem spotkania i rozmów o charakterze
politycznym pomiędzy królem Węgier Karolem Robertem d’Anjou (1308–1342) a
królem Czech Janem Luksemburskim (1310–1346). W latach 1363-1383 następca
Karola Roberta, Ludwik I Andegawen (d‘Anjou, 1342–1382) ufundował nowy, gotycki
kościół oraz zlecił rozbudowę klasztoru. Zespół budynków sakralnych uległ
poważnym zniszczeniom w trzęsieniu ziemi, jakie miało miejsce w 1590 r., a w latach
1666 i 1683 dwukrotnie padł ofiarą pożaru. Ogień zniszczył sklepienia kościoła,
ołtarz główny, pięć ołtarzy bocznych, całkowicie spłonęła bogata biblioteka
klasztorna, z księgozbiorem podarowanym trnawskim franciszkanom przez arcybiskupa
Ostrzyhomia (Esztergom) Pétera Pázmány (1616–1637), spaliło się także archiwum
klasztorne ze wszelkimi zapisami źródłowymi do dziejów kościoła i klasztoru. Katastrofalnie
zniszczony zespół budowli wymagał gruntownej odbudowy. Nowy kościół oraz
klasztor, w dzisiejszej postaci postawiono w latach 1689-1712, głównie
staraniem biskupa ostrzyhomskiego György’ego Szelepcsényi (1666–1685) oraz
licznych lokalnych darczyńców.
Smukła wieża o trzech niejednakowej wysokości
kondygnacjach jest nieco późniejsza, czas jej powstania określa się na 1717 r.
Występuje ona nieco przed lico wąskiej fasady, w której podziały wertykalne
przeważają nad horyzontalnymi. Trzy kondygnacje wieży poprzedzielane są
podwójnymi, wydatnymi gzymsami, w narożach zaś opięte pilastrami. Te ostatnie w
dwu pierwszych kondygnacjach wieńczą kapitele doryckie, w ostatniej kondygnacji
zaś jońskie. Drugą kondygnację wieży flankują dwa symetryczne, monumentalne
spływy wolutowe, po bokach których umieszczono statuy świętych franciszkańskich:
Franciszka z Asyżu i Antoniego Padewskiego.
176. Trnava, Divadlo Jána Palárika, 26.07.2013. Budynek
teatru imieniem słowackiego księdza, dramatopisarza i publicysty Jána Palárika (1822–1870)
powstał w wyniku przebudowy Gościńca pod Czarnym Orłem. W pierwszym etapie
przekształcenia w jednorodnej stylistyce klasycystycznej w 1830 r., według
projektu architekta Bernharda Grünna drewnianą widownię na dziedzińcu zastąpiła
sala teatralna dla pięciuset czterdziestu ośmiu widzów. Pierwsze przedstawienie
w nowo postawionym budynku odbyło się na Boże Narodzenie 1831 r. w języku
niemieckim. Pierwsze widowisko słowackojęzyczne miało miejsce w 1859 r.
W 1907 r. dobudowano brakujące dawnej budowli zaplecza
sceny, zwrócone w kierunku głównej reprezentacyjnej sali lustrzanej. Na
secesyjnym szczycie neobarokowej fasady, ozdobionej ornamentem z wici roślinnej
i umieszczonym w centrum motywem liry umieszczono łaciński napis z
zaszyfrowanym chronogramem: IST/HANC/AEDEM/THALIAE/POSVIT/SENATVS/AC/POPVLVS TIRNAVIENSIS, co w tłumaczeniu
znaczy: Rada miejska i mieszkańcy Trnawy
gmach ten wybudowali ku czci Talii. Obecne w inskrypcji imię (gr. Θάλεια) odnosi się do greckiej muzy
komedii, zgodnie z przekazem mitologicznym córki Zeusa i tytanidy Mnemosyne. Imię
znanego dramaturga i publicysty Jána Palárika nadano teatrowi w 2001 r.
177. Trnava, Radnica, 26.07.2013. Najstarszą wzmiankę o
ratuszu w Trnawie odnotowano w księdze miejskiej w 1413 r. Do dziś zachowały
się fragmenty zabudowań średniowiecznych, w podziemiach sklepienia krzyżowo-żebrowe
o ceglanych żebrach spiętych kamiennymi zwornikami, a na dziedzińcu dawne
zabudowania więzienne oraz kaplica. Można z całkowitą pewnością stwierdzić, że
pierwszym budynkiem przeznaczonym dla władz miejskich, datowanym na przełom XIV
i XV w. było tak zwane skrzydło zachodnie, zwrócone główną elewacją w stronę
dziedzińca dzisiejszej budowli. Integralną część ratusza stanowiło archiwum,
zabezpieczone żelaznymi drzwiami, do którego prawo wstępu miał jedynie
notariusz miejski. W 1683 r. wtargnęli jednak doń powstańcy antyhabsburscy pod
dowództwem Imre Thököly (1657–1705) i zrabowali wiele cennych dokumentów oraz
przedmiotów, łącznie ze złotą pieczęcią przywileju króla Węgier Bela IV Wielkiego
(1235–1270) z 1238 r. O władzę polityczną nad miastem spierały się na
przestrzeni wieków co najmniej dwa narody: Słowacy i Niemcy, a od XVI w. dołączyli
do nich imigranci węgierscy, zbiegli z terenów zagarniętych przez Turków. Sytuację
rozwiązał dopiero dekret cesarski, nakazujący regularną, rotacyjną wymianę przedstawicieli
każdej z trzech nacji we władzach miasta. W obszernym rejestrze osób zatrudnionych
i opłacanych przez miasto, obok licznych funkcjonariuszy i urzędników
znajdowali się także lekarz miejski, administrator szpitala miejskiego,
położna, nauczyciele, dzwonnik, sędzia handlowy, strażnicy winnic, leśnicy,
pasterze, browarnik czy wysłannicy. Tej ostatniej grupie zawodowej niesławy
przysporzył jednak bliżej nieokreślony Georgius Miletinus, wysłannik miejski,
który zgodnie z napisem na jednej ze ścian więzienia miejskiego, miał być w nim
osadzony aż dwa razy.
Podczas badań archeologicznych, przeprowadzonych w
obrębie ratusza trnawskiego w 2002 r. odkryto pod posadzką dzisiejszej kaplicy
ratuszowej ślady średniowiecznego rynsztoku, służącego najpewniej odprowadzaniu
ścieków z XV-wiecznych toalet. Ponadto odnaleziono w kaplicy bogatą księgę
inwentarzową, związaną z przemianami miasta w tym samym stuleciu, zaś pod płytą
ołowianą ołowianą, służącą do odlewania nabojów archeolodzy odkryli w całości
zachowany szkielet młodego mężczyzny, z brązowym pierścieniem na palcu jednej
ręki oraz sakiewką monet. W bliskim sąsiedztwie szkieletu odnaleziono także
brązową pieczęć z herbem miasta. Przypuszcza się zatem, że komplet wspomnianych
znalezisk stanowi świadectwo zabójstwa z premedytacją. W wykopaliskach
archeologicznych w obrębie ratusza w Trnawie znaleziono na przestrzeni lat
niejedno ukryte świadectwo przeszłości, mrożące krew w żyłach nie tylko
archeologom.
W 1791 r. rozpoczęto przekształcanie budowli w stylu
klasycystycznym i wtedy zyskała ona surowy, monumentalny wygląd, a na początku
XX w. ratusz wzbogacono dekoracją w stylistyce secesji. Portyk z czterema kolumnami
toskańskimi, wysunięty przed lico fasady zawiera napis w języku słowackim: ZALOŽENÁ OD ZÁKLADOV PRE VEREJNÚ
SPRAVODLIVOSŤ A BEZPEČNOSŤ. W pomieszczeniach reprezentacyjnych sąsiedniego
budynku, który dziś jest integralną częścią ratusza znajdują się stropy z
dekoracją stiukową o motywach figuralnych i roślinnych.
178. Trnava, Evanjelický kostol, 26.07.2013. Zbór
ewangelicki w Trnawie wzmiankowano jako część tak zwanego protestanckiego
Senioratu Šintavskiego w XVI w. Wiadomo ze źródeł, że pierwszy kościół dla
osiadłej w interesującym nas mieście gminy protestanckiej powstał w 1619 r.,
został jednak zburzony w 1730 r. Po wydaniu edyktu tolerancji dla dysydentów w
1804 r. usamodzielniła się gmina ewangelicka Modra (węg. Modor, niem. Modern),
na terenie dzisiejszego powiatu Pezinok, a tym samym uzyskała prawo do
użytkowania zakrystii Kościoła Uniwersyteckiego (dzisiejszej katedry p.w. św.
Jana Chrzciciela) w Trnawie. W pierwszym dwudziestoleciu XX w. miał miejsce
kryzys gospodarczy i w tych warunkach budowano jedynie niezbędne dla
rozrastających się zakładów przemysłowych osiedla robotnicze. Zaskoczyć może
fakt, że w tak trudnej sytuacji ekonomicznej miasta, rezydujący w Trnawie zbór
ewangelicki podjął się budowy kościoła dla swych wiernych. Konkurs na projekt
nowej świątyni rozpisał ówczesny proboszcz Miloš Rupeldt. Pierwszej nagrody nie
otrzymał żaden zgłoszony do konkursu projekt, drugą nagrodę przyznano za projekt
zgłoszony przez Czecha pochodzącego ze Zlínu, Františka Gahurę (1891–1958),
trzecią – za projekt słowackiego architekta Juraja Tvarožka (1887–1966). Jednakowoż
wszystkie zgłoszone do konkursu projekty
uznano za zbyt słabe jakościowo i tym samym żaden nie doczekał się realizacji. Ostatecznie
proboszcz zboru ewangelickiego, w porozumieniu z wiernymi, wyznaczył na
projektanta nowoczesnego, reprezentującego architekturę dwudziestolecia międzywojennego
budynku sakralnego, architekta pochodzącego z Trnawy, Josefa Mareka (1889–1965),
a do realizacji projektu przystąpiono w 1924 r.
W rozczłonkowaniu bryły zewnętrznej, a także w dyspozycji
wnętrza widać dalekie echa architektury antycznego Rzymu oraz
wczesnochrześcijańskiej. Typowe dla świątyni ewangelickiej jest skoncentrowanie
wnętrza wokół ołtarzo-ambony, będącej najważniejszym elementem wyposażenia.
Rzut poziomy kościoła ma kształt półkola, a ławy dla wiernych rozmieszczone
zostały niczym trybuny wokół ołtarzo-ambony, co stanowi wyraźne odwołanie do
architektury teatrów starorzymskich. Powyżej ław posadowionych w kilku
koncentrycznych łukach znajduje się podobnie zakomponowana empora.
Od zewnątrz uwagę zwracać może poprzedzający wejście do kościoła
czteroarkadowy portyk, który postrzegać można jako odległe echo skrzydła
krużganku atrium przed bazyliką lub kościołem na planie centralnym z epoki
wczesnochrześcijańskiej.
Dyspozycja wnętrza według schematu teatralnego nie
znajduje dokładnego odzwierciedlenia w bryle zewnętrznej. Do głównego półwalca
zwieńczonego półstożkiem dachu oraz poprzedzonego portykiem na planie odcinka
koła dostawiono trzy integralnie włączone w bryłę wieże. Wieża zegarowa
posadowiona dokładnie na osi symetrii półwalca ma plan kwadratu, jej górna
kondygnacja jest węższa od pozostałych i jako jedyna ma półkoliście zamknięte
przezrocza – co stanowi nawiązanie do odległych form wolno stojących wież wczesnośredniowiecznych
kościołów w Italii (również w Rzymie). Dwie niższe wieże flankujące centralny
półwalec bryły mają plany koliste, z wnętrzem kościoła skomunikowane są za
pomocą klatek schodowych. Podobnie jak wyższa od nich wieża zegarowa mają górne
kondygnacje wypełnione przezroczami zamkniętymi półkoliście, a w całości zwieńczone
zostały hełmami o kształtach spłaszczonych stożków. Cechą znamienną dla
zewnętrza świątyni jest obecność rozmaicie trawestowanego okna lub przezrocza o
kształcie podłużnego prostokąta, zwieńczonego półkolem. Taki kształt mają
oprócz przezroczy wież i arkad portyku także duże okna oświetlające wnętrze
kościoła.
179. Trnava, 26.07.2013. Rýchlik č. 603 „Čingov” zo smeru
Bratislava hl. st., ktorý pokračuje smer Leopoldov, Nové Mesto nad Váhom,
Piešt’any, Trenčín, Trenčianska Teplá, Púchov, Považská Bystrica, Žilina,
Vrútky, Ružomberok, Liptovský Mikuláš, Štrba, Poprad-Tatry, Spišská Nová Ves,
Margecany, Kysak a Košice prišiel na kol’aj 103 pri nástupiští 2.
26 lipca 2013 r., po zakończeniu wizyty w słowackiej
Trnawie, miałem przed sobą liczącą dobrych kilkanaście godzin i związaną z
licznymi przesiadkami podróż w kierunku Wrocławia. Miasto w południowo-zachodniej
Słowacji opuściłem na pokładzie pociągu pospiesznego o nazwie „Čingov”, który
przybywszy ze swej początkowej stacji w Bratysławie planowo jechać miał do
Koszyc, ja zaś zmierzałem na jego pokładzie do znajdującej się w jego relacji
Żyliny (Žilina). Lokomotywa Škoda 361 004-5 przyprowadziła skład wagonów,
w większości zmodernizowanych, w czerwono-białych barwach Blonsky'ego, dokładniej
Ampeer (I klasa), WRRm (wagon restauracyjny), Bdghmeer (wagon
pasażersko-bagażowy), a za nimi przedziałowo-salonowe Beer, przedziałowe Bmeer
(II klasa) oraz dwa nieco starsze B 29-40.
Po wyremontowanej części dwutorowego szlaku numer 120 „Čingov”
rozpędzał się chwilami do maksymalnej prędkości, jaką zdolna jest rozwinąć
lokomotywa Škoda 361.0, „krzyżówka” serii Škoda 363 i 362 i do jakiej
dostosowane są starszej generacji wagony B 29-40, czyli do 140 km/h , zapewne dla
„nadrobienia” możliwych poślizgów czasowych na mających niebawem nastąpić
odcinkach znacznie wolniejszego tempa. Począwszy od stacji Trenčianska Teplá, ze
względu na trwające na szlakach kolejowych 120/180 prace modernizacyjne i
miejscami wynikającą z nich dostępność tylko jednego toru, pociąg ze względów
bezpieczeństwa zwalniał do zaledwie 40 km/h i nawet kiedy po minięciu tych odcinków
rozpędzał się ponownie, raczej nie przekraczał 100, a jedynie sporadycznie
osiągał 120 km/h .
Ledwie jednak zdołał osiągnąć tę ostatnią prędkość, zaczynał hamować przed
kolejnym przystankiem swej relacji. Pomimo tych utrudnień, do stacji Žilina przybył
bez opóźnienia.
180. Žilina, Reštaurácia Grácia, 26.07.2013. W Żylinie (Žilina)
opuściłem pociąg pospieszny „Čingov” i wyszedłszy poza obręb dworca kolejowego,
jako że dysponowałem blisko dwiema godzinami wolnego czasu, powędrowałem deptakiem
wiodącym w kierunku historycznego centrum miasta, w poszukiwaniu zachęcającego
swym wyglądem, jakkolwiek i w miarę niedrogiego lokalu, w którym mógłbym pozwolić
sobie na obiad. Miejsca takiego nie trzeba było długo szukać, po kilku minutach
wędrówki natrafiłem na znajdującą się w podwórzu jednej z wyremontowanych
kamienic restaurację „Grácia”. Menu restauracyjne wpisywało się w typowy repertuar
kuchni słowackiej, jeśli wymienić powszechnie w nim spotykane bryndzowe
haluszki ze słoniną (bryndzové haluški so
slaninkou), stek drobiowy lub wieprzowy w sosie grzybowym (prírodný bravčový alebo kurací rezeň na šamionoch)
czy znany również z kuchni czeskiej ser smażony z dodatkiem frytek i sałatki
warzywnej (vyprážaný syr, zemiakové
hranolky, šalát z čerstvej zeleniny). Słoneczny, lipcowy dzień sprzyjał
delektowaniu się posiłkiem na werandzie lokalu, która przyozdobiona była zawieszonymi
pod zadaszeniem doniczkami kwitnących kwiatów.
181. Žilina, Mariánske námestie s českým autobusom
Zlatého Bažanta, 26.07.2013. Krótka wizyta w Żylinie stworzyła okazję do
znalezienia motywów związanych z zachodnimi sąsiadami Słowaków. Oto na główny
rynek w historycznym centrum miasta wjechał odrestaurowany, stary autobus
należący do czeskiej firmy kinematograficznej. Na karoserii jego widniały
reklamy znanego czeskiego piwa marki Zlatý
Bažant, a tablice rejestracyjne również wskazywały na zarejestrowanie na
terenie Czech. Pojazd ten uwieczniłem na zdjęciu, gdyż przypominał mi dawne
czasy, kiedy ulicami polskich (i nie tylko!) miast mknęły autobusy miejskie tej
samej marki i nierzadko dało się je również spotkać w taborze autokarów
międzymiastowych lub przewozu pracowników rozmaitych zakładów. Był on nazywany
popularnie „ogórkiem”, czemu trudno się dziwić mając na uwadze jego kształt.
Autobusy tej marki miały silniki produkowane przez czeską Škodę, a w taborze
miejskim (przynajmniej we Wrocławiu, z którego pochodzę) malowano je na
czerwono. Może stąd właśnie zaczerpnął inspirację Władysław
Szpilman komponując piosenkę, wykonywaną potem przez Andrzeja Boguckiego i Chór
Czejanda, z refrenem o treści Autobus
czerwony przez ulice mego miasta mknie, która wielu Polakom na pewno i czasach
dzisiejszych pobrzmiewa w uszach.
182. Žilina, 26.07.2013. Medzištátný expres č. 146
„Kysuca” vo smeru Praha hlavní nádraží stoí pri nástupiští 3, kol’aj 9. Vlak
pokračuje smer: Čadca, Třinec (Trzyniec), Český Těšín (Czeski Cieszyn), Karviná
hl. n., Bohumín, Ostrava hl. n., Ostrava-Svinov, Hranice na Moravě, Olomouc hl.
n., Zábřeh na Moravě, Česká Třebová, Pardubice hl. n., Kolín, Praha-Libeň a
Praha hl. n. Pravideľný odchod vlaku 12.21.
Międzynarodowy ekspres „Kysuca” do Pragi, którym miałem
jechać ze słowackiej Żyliny (Žilina) do czeskiego Ołomuńca (Olomouc) składał się
w całości z taboru Kolei Czeskich (ČD), a dokładniej z wagonów w barwach
niebiesko-szarych z granatowym paskiem oraz zielono-szarych, zarówno starszej serii
Bee272, jak i nowoczesnych Bmee248, Bpee237, Bee238 (bezprzedziałowe,
„lotnicze” lub przedziałowe, II klasa), Bbdgmee236 (pasażersko-bagażowy, z
możliwością przewozu osób niepełnosprawnych), WRmee816 (wagon restauracyjny)
oraz Apee141 (bezprzedziałowy, I klasa). Skład ciągnęła czeska lokomotywa Škoda
151 001-5, w czerwono-żółtych barwach reklamowych, dopełnionych hasłem „Rychle a komfortně. InterCity / EuroCity 160 km/h ”.
Spodziewałem się, że po minięciu słowackiej magistrali
numer 180, ekspres „Kysuca” wjedzie na kręte czeskie szlaki, drastycznie zwolni
na nich swe tempo, zatrzyma się w miastach Vsetín i Valašské Meziřičí, a
dopiero po „przetoczeniu się” przez ten odcinek relacji nabierze prędkości
bardziej „ekspresowej”. Tymczasem, ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu relacja
pociągu biegła całkiem inaczej. Po opuszczeniu miasta Žilina wjechał on na
szlak numer 127, na którym prędkość maksymalna, po modernizacji w latach
2008-2011 została podwyższona ze 100 do 140 km/h . Ta ostatnia prędkość
dozwolona była w 2013 r. tylko na odcinku Žilina – Krásno nad Kysucou, jednak dalsza
modernizacja, aż do stacji granicznej z Republiką Czeską w miejscowości Mosty u
Jablunkova, miała całą podbeskidzką, dwutorową linię kolejową dostosować do 160 km/h . Szlak numer 127
kończy się w słowackiej Čadcy, po czym przechodzi w wiodący do czeskiego
Bohumína szlak numer 320, a
następnie w „korytarz” numer 270, kończący się w mieście Česká Třebová. Na wyżej
wymienionych liniach kolejowych (320 i 270) prędkość szlakowa wynosi 160 km/h , z wyjątkiem
rewirów górniczych na Śląsku Cieszyńskim, czyli pomiędzy stacjami Třinec (Trzyniec),
Český Těšín (Czeski Cieszyn), Karviná hlavní nádraží, Bohumín oraz Ostrava
hlavní nádraží, gdzie pociąg jedzie nieco wolniej. Poza tą „śląską protezą” ekspres
„Kysuca”, którym podróżowałem 26 lipca 2013 r. jechał z prędkością zadowalającą,
jednak nie przekraczał 140 km/h (ze względu na wagon Bee272 w składzie), a do
stacji Olomouc hlavní nádraží dotarł z kilkunastominutowym opóźnieniem.
183. Olomouc hlavní nádraží, 26.07.2013. Rychlík č. 708
„Galán” ze směru Luhačovice ve směru Praha hlavní nádraží příjel na kolej 10
pří nástupiští 4. Vlak pokračuje směrem: Červenka na Moravě, Mohelnice, Zábřeh
na Moravě, Česká Třebová, Ústí nad Orlicí, Choceň, Pardubice hl. n., Přelouč,
Kolín, Praha Libeň a Praha hl. n. Pravidelný odjezd 16.05.
Pociągiem pospiesznym o nazwie „Galán”, kursującym w relacji
Luhačovice – Praha hlavní nádraží, późnym popołudniem 26 lipca 2013 r. odbyłem
podróż z miasta Ołomuniec na Morawach do stacji węzłowej Ústí nad Orlicí, na
trasie wiodącej dwutorowymi szlakami o numerach 270 i 010. Krótki skład pociągu
tworzyła zdolna rozwinąć maksymalnie 140 km/h lokomotywa Kolei Czeskich (ČD), Škoda
150 225-1, w fabrycznym malowaniu jasnożółto-zielonym, od którego
popularnie nazywano ją „bananem” oraz pięć konstrukcyjnie dostosowanych do tej
samej prędkości wagonów serii B249 (II klasa), BDs449 (wagon
pasażersko-bagażowy) i A149 (I klasa), większość z nich w kolorach niebiesko-szarych
z granatowym paskiem, „wyjątek” w kolorze zielono-szarym stanowił wagon BDs449.
Przed „wylądowaniem” we Wrocławiu czekała mnie na stacji węzłowej
Ústí nad Orlicí ostatnia przesiadka, a stamtąd przejazd na pokładzie trzęsącej
trójwagonowej jednostki elektrycznej Polskich Kolei Państwowych (PKP), jaką
wówczas eksploatowano w relacjach transgranicznych Wrocław Główny – Ústí nad
Orlicí / Ústí nad Orlicí – Wrocław Główny.
184. Ústí nad Orlicí, 26.07.2013. Rychlík č. 708 „Galán”
ze směru Luhačovice ve směru Praha hlavní nádraží přijel ke stanicí. Vedle něj
přejiždí s velmi omezenou rychlostí mezistátní expres č. 121 „Košičan”, ze
směru Košice ve směru Praha hl. n. Kvůli významným strukturálním opravám
železnic rychlost veškerých vlaků na zmíněným úseku byla v roce 2013 omezena, předpokládám,
že na asi 30 km/h .
Moja podróż powrotna z Rzymu do Wrocławia powoli zbliżała
się ku końcowi. Kiedy wysiadłem na stacji węzłowej Ústí nad Orlicí, pozwoliłem
sobie na uwiecznienie na ostatnim zdjęciu z podróży pociągu pospiesznego
„Galán”, którym przyjechałem do tego niewielkiego czeskiego miasta, z
wyeksponowaniem zaprzęgniętej doń lokomotywy elektrycznej Škoda 150 225-1.
W tym właśnie momencie stację Ústí nad Orlicí mijał w wolnym tempie międzynarodowy
ekspres „Košičan”, jadący w swej relacji powrotnej ze słowackich Koszyc do czeskiej
Pragi, ciągnięty przez bliźniaczo podobną, jakkolwiek szybszą od Škody 150
lokomotywę Škoda 151 019-7 (prędkość konstrukcyjna 160 km/h ) – jedyny
eksploatowany wówczas egzemplarz serii Škoda 151, różniący się od pozostałych barwą
pomarańczową z szarym zygzakiem.
W pamięci mojej pozostała zwiedzana przez kilka dni lipca
2013 r. Słowacja, a zwłaszcza górnicze miasto Kremnica, ośrodek przemysłowy Żylina
czy leżące w południowo-zachodniej części kraju Trnawa i stołeczna Bratysława, a
następnie… Wiedeń i wreszcie Rzym – zwany Wiecznym Miastem. W mieście tym
zaledwie dwa dni wcześniej poznawałem architekturę, rzeźbę, malarstwo, muzea
oraz biblioteki i choć przez chwilę można było za nim… zatęsknić. Jednakowoż
cel podróży podjętej w lipcu 2013 r. mogłem uznać za zrealizowany.
Bibliografia:
Algranti 2004 = Darkness & Light. Caravaggio & his world. Art Gallery of New South Wales, 29 November 2003 - 22 February 2004, National Gallery of Victoria ,11 March - 30 May 2004, ed. by Gilberto Algranti, Vatican City 2004.
Armstrong 1974 = Gregory T. Armstrong, Constantine’s Churches: Symbol and Structure, “Journal of the Society of Architectural Historians”, 33 (1974)/1, s. 5-16.
Fioravanti-Baraldi 1993 = Anna Maria Fioravanti-Baraldi, Il Garofalo: Benvenuto Tisi, pittore (c. 1476-1559). Catalogo generale, Rimini 1993.
Bornemisza 1933 = Ján Bornemisza, Kremnica, Nová Baňa a ich okolie, Kremnica 1933.
Brandenburg 2004 = Hugo Brandenburg, Die frühchristlichen Kirchen Roms vom 4. bis 7. Jahrhundert. Der Beginn der abendländischen Kirchenbaukunst, Regensburg 2004.
Bruhns 1972 = Leo Bruhns, Die Kunst der Stadt Rom, Wien 1972.
de Carpegna 1953 = Catalogo della Galleria Nazionale, Palazzo Barberini, Roma, ed. da Nolfo de Carpegna, Roma 1953.
Coughlan 1972 = Robert Coughlan, The World of Michelangelo: 1475-1564, Verona 1972.
Čelko 2007 = Mikuláš Čelko, Trendy vývoja produkcie drahých kovov v Kremnici v stredoveku, (w:) Baníctvo ako požehnanie a prekliatie mesta Kremnice: zborník príspevkov z medzinárodnej konferencie konanej v Kremnici v dňoch 26. a 27. júna 2007, zost. Daniel Kianička, Kremnica 2007, s. 112-114.
Dusio 2009 = Andrea Dusio, Caravaggio. White Album, Roma 2009.
Von Einem 1973 = Herbert von Einem, Michelangelo, London 1973.
Finka 1995 = Oliver Finka, Zlatá Kremnica: tisícročná história baníctva, Martin 1995.
Freedberg 1984 = Sydney J. Freedberg, Circa 1600. Una rivoluzione stilistica nella pittura italiana, Bologna 1984.
Geese 2004 = Uwe Geese, Rzeźba barokowa we Włoszech, Francji i Europie Środkowej, (w:) Sztuka baroku. Architektura, rzeźba, malarstwo, pod red. Rolfa Tomana, Kolonia – Kraków 2004, s. 274-354.
Geese 2007 = Uwe Geese, Rzeźba włoskiego renesansu, (w:) Renesans w sztuce włoskiej. Architektura, rzeźba, malarstwo, rysunek, pod red. Rolfa Tomana, Kolonia – Kraków 2007, s. 176-238.
Grimal 2002 = Pierre Grimal, Die Kirchen Roms: glanzvolle Symbole der Ewigkeit, Stuttgart 2002.
Grimm 1905 = Herman Grimm, Leben Michelangelos, Berlin – Stuttgart 1905.
Hajduch 1972 = Jan Hajduch, Slovenské hrady, Martín 1972.
Hoššo 1990 = Josef Hoššo, Historicko-archeologický výskum mestského hradu v Kremnici, (w:) Banské mesta na Slovensku. Zborník príspevkov zo sympózia o banských mestách na Slovensku, ktoré usporiadala Sekcia pre dejiny miest Slovenskej historickej spoločnosti pri SAV v spolupráci so Štátnym okresným archívom v Žiari nad Hronom, 26.-28. mája 1987 na Počúvadle, Žiar nad Hronom 1990, s. 73-81.
Humfrey, Lucco 1998 = Peter Humfrey, Mauro Lucco, Dosso Dossi. Pittore di corte a Ferrara nel Rinascimento. Civiche Gallerie d’Arte Moderna e Contemporanea di Ferrara, 26 settembre – 14 dicembre 1998, The Metropolitan Museum of Art di New York, 14 gennaio – 28 marzo 1999, The J. Paul Getty Museum di Los Angeles, 27 aprile – 11 luglio 1999, Ferrara 1998.
Kazimír 1978 = Štefan Kazimír, Kremnická mincovňa 1328-1978, Kremnica 1978.
Krautheimer 1986 = Richard Krautheimer, Early Christian and Byzantine Architecture, New Heaven – London 1986.
Lamoš 1957 = Teodor Lamoš, Archív mesta Kremnice. Sprievodca po fondoch a zbierkach, Bratislava 1957.
Lamoš 1969 = Teodor Lamoš, Vznik a počiatky banského a mincovného mesta Kremnice 1328-1430, Kremnica 1969.
Lichner, Borodač 1979 = Jan Lichner, Ladislav Borodač, Kunstdenkmäler in der Tschechoslovakei. Slovakei, Leipzig 1979.
Mariani 1974 = Valerio Mariani, Gian Lorenzo Bernini, Napoli 1974.
Maťo 2004 = L’uboslav Maťo, Kremnica, (w:) František Bakoš, Martin Chovan et al., Zlato na Slovensku. Sprievodca zlatou históriou, ťažbou a náleziskami na našom území, Bratislava 2004.
Matunak 1928 = Michal Matunak, Z dejín slobodného a hlavného banského mesta Kremnice, Kremnica 1928.
Mazůrek 2006 = Jaroslav Mazůrek, Kremnický montanista, Banská Bystrica 2006.
Mencl 1980 = Václav Mencl, Lidová architektura v Československu, Praha 1980.
Neppi 1959 = Alberto Neppi, Il Garofalo: Benvenuto Tisi, Milano 1959.
Oriško 1984 = Štefan Oriško, Kremnica. Pamiatková rezervácia, Bratislava 1984.
Pisoň 1972 = Štefan Pisoň, Hrady, zámky a kaštiele na Slovensku, Martín 1972.
Preimesberger 1986 = Rudolf Preimesberger, Berninis Cappella Cornaro: eine Bild-Wort Synthese des siebzehnten Jahrhunderts?, „Zeitschrift für Kunstgeschichte”, 49 (1986), s. 190-219.
Puškárová 1980 = Blanka Puškárová, Kremnica – mestský hrad, (w:) Vendelín Jankovič et al., Národné kultúrne pamiatky na Slovensku, Martin 1980, s. 120-124.
Ratkoš 1977 = Peter Ratkoš, Triedne boje baníkov v období rozvitého feudalismu, „Zborník Slovenského banského múzea“, VIII (1977), s. 161-170.
Schleier 2002 = Giovanni Lanfranco: un pittore barocco tra Parma, Roma e Napoli. Una mostra posta sotto l'Alto Patronato del Presidente della Repubblica Italiana Carlo Azeglio Ciampi, Parma, Reggia di Colorno, 8 settembre - 2 dicembre 2001, Napoli, Castel Sant'Elmo, 22 dicembre 2001 - 24 febbraio 2002, Roma, Palazzo Venezia, 16 marzo - 16 giugno 2002, a cura di Erich Schleier, Milano 2002.
Šášky 1968 = Ladislav Šášky, Kremnica. Umeleckohistorické pamiatky na Slovensku, Bratislava 1968.
Špiesz 1977 = Anton Špiesz, Stredoslovenské banské mesta na prelome 17. a 18. storočia, “Zborník Slovenského banského múzea”, VIII (1977), s. 199-204.
Tibenský 1979 = Jan Tibenský, Dejiny ved a techniky na Slovensku, Martín 1979.
Tolnay 1975 = Charles de Tolnay, Michelangelo: sculptor, painter, architect, Princeton – London 1975.
UPČ = Umělecké památky Čech, ed. Emanuel Poche, Praha 1978, t. 2: K-O.
Vozár 1983 = Zlatá kniha banícka: Banská Štiavnica, Kremnica, Banská Bystrica, ed. Jozef Vozár, Bratislava 1983.
Wilsdorf 1987 = Helmut Wilsdorf, Kulturgeschichte des Bergbaus. Ein illustrierter Streifzug durch Zeiten und Kontinente, Essen 1987.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń